Zasługuję na WIĘCEJ

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 5 mar 2013, o 17:28

Nie jesteś w najlepszym okresie, bo i schodzisz z leków i próbujesz wyjść z tego uwikłania czyli "oderwać plaster po kawałku", co wprawdzie daje mniejszy ból, ale za to dłużej trwający. :pocieszacz:

Co do dogadywania sie z Twoim K. to cóż, jest to zwyczajnie równie wykonalne co dzielenie przez zero, ze tak to "po inżyniersku" ujmę. On żyje w swojej wizji rzeczywistosci i zwyczajnie nie dopuszcza, że jest to iluzja. To co on robi czy mówi nie jest manipulacją świadomą. Przynajmniej nie sądzę zeby było. Natomiast obiektywnie rzecz ujmując to manipulował Tobą ileś lat, zawsze działało to niby czemu teraz by miało nie działać? Twoje odchodzenie też już "przerabialiście", zatem póki co on nie ma powodów uznać, ze cokolwiek sie zmieniło naprawdę. Z jego punktu widzenia nie zmieniło sie nic.

Czemu akurat mieszać z mięsem? Nie musisz chyba robić z siebie kogos kim nie jestes. Ja bym raczej optowała za jakimś skróceniem tych rozmów, do niezbędnego minimum. Przygotować się psychicznie i jak on dzwoni to od razu skracać na przykład "przepraszam, ale chyba nie zauważyłeś, że już nie jesteśmy w związku innym niz daleka znajomość( to sobie sama określ, na jakim poziomie to jest czy docelowo ma być Twoim zdaniem) , a poza tym właśnie mi mleko kipi/wychodzę/ mam wazny telefon na drugiej linii/jestem zajeta". Jak bedę chciala z Tobą porozmawiać sama zadzwonię ( to akurat jest zdecydowanie nieuprzejme, ale nie masz zamiaru być zbyt uprzejma). "

Oczywiscie jest wyjscie prostsze czyli zmienic numer telefonu, ale to z kolei jest kłopotliwe ogólnożyciowo, zatem sama zdecyduj. Samo zmienienie numeru zresztą nie oznacza, ze on nie bedzie próbował inaczej nawiązać kontaktu, a nie jest wygodne postawić sie w roli ukrywajacej sie ofiary pościgu.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Innuendo » 5 mar 2013, o 18:04

witaj Tinn, rzadko tu wchodzę, poczytałam więc dziś zaległości - gratulacje wielkie! idziesz jak burza.
Myślę że złe samopoczucie to mogą być efekty odstawiania, ja cię podziwiam za to zaparcie w odstawianiu, ja z durnymi fajkami nie daję sobie rady i ani tyci we mnie Twojego samozaparcia.

Chciałam ci napisać, żebyś pamiętała o tym, co w uzależnieniach jest takie mocne: o zaprzeczaniu. Więc twój znajomy nie przyjmuje do wiadomości tego, co mu zwyczajnie nie pasuje, nie leży. Zwykły komunikat słowny, jaki człek niezaburzony przyjąłby i rozważył - dla niego ulatuje w odmęt wyparcia, zaprzeczenia, minimalizacji i wszystkiego co nałogowcy potrafią w sposób ponadprzeciętny zrobić z rzeczywistością, która im "skrzeczy" :). Jak masz mistrza wyparcia, zaprzeczania i iluzji przed sobą - nie łudź się, że SŁOWA do niego dotrą. Należy sobie zadać pytanie - CO jeśli nie słowa? Moim zdaniem czyny. Bardziej przemówi, gdy nie odbierzesz telefonu i nie przyjedziesz, rozłączysz, nie odpiszesz na sms, e-mail, niż gdy mówisz ""nie zrobię tego", niż gdy tłumaczysz, wyjaśniasz swoje stanowisko.

A może sobie należy zadać pytanie też inne - "czy to ma dla mnie znaczenie CO i CZy on zrozumie?" Na co ci to Tinn potrzebne by on rozumiał? Obawiam się, że to może być donkiszoteria z twojej strony - ta walka o to by on zrozumiał. Walka, w której on nic nie traci, ale ty chyba tak - bo wyobrażam sobie jakie to musi być frustrujące. Tłumaczysz jak krowie na rowie, a on od nowa na drugi dzień, jakby rozmowy nie było. Te emocje, jakie wtedy przeżywasz to jest twój koszt walki z wiatrakami. Jaki ten pan ponosi koszt? Chyba żaden. Co najwyżej połączenia tel. :)

Kiedyś znajoma powiedziała mi, że kiedy powtarza się nękaczowi "nie, nie chce z tobą być" - on odbiera to tak: "rozmawia ze mną, znaczy, że jestem dla niej ważny, inaczej by nie zadała sobie trudu by odpowiadać i tłumaczyć, teraz tylko musze sie bardziej postarać, ona jeszcze tego nie wie, ale chce ze mną być"

myślę że z twoim znajomym Tinn jest podobnie

pozdrawiam cię serdecznie :)
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez mariusz25 » 5 mar 2013, o 19:43

najbardziej boli chyba to brak kontaktu i izolacja totalna
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 6 mar 2013, o 15:11

Sansevieria napisał(a): Przygotować się psychicznie i jak on dzwoni to od razu skracać na przykład "przepraszam, ale chyba nie zauważyłeś, że już nie jesteśmy w związku innym niz daleka znajomość( to sobie sama określ, na jakim poziomie to jest czy docelowo ma być Twoim zdaniem) , a poza tym właśnie mi mleko kipi/wychodzę/ mam wazny telefon na drugiej linii/jestem zajeta". Jak bedę chciala z Tobą porozmawiać sama zadzwonię ( to akurat jest zdecydowanie nieuprzejme, ale nie masz zamiaru być zbyt uprzejma). "

Rzeczywiście swoją niekonsekwencja w odchodzeniu sama sobie odebrałam wiarygodność.Trzeba to systematycznie zdarzenie po zdarzeniu odpracowywać.Będę miała za każdym razem taki tekst przyspieszacz końca na podorędziu , żeby ucinać rozmowy.Tym telefonem podsunęłaś mi też pewne rozwiązanie, ja mam dwa , ale w tym w jego sieci mam darmowe rozmowy do stałych numerów(miedzy innymi do niego).Nie jest to telefon podany w bankach czy przychodniach lekarskich wiec z niego zrezygnuje, a mój główny numer jest w innej sieci i tam zawsze mogę mieć na uwadze koszt połączenia.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 6 mar 2013, o 15:39

Innuendo napisał(a):witaj Tinn, rzadko tu wchodzę, poczytałam więc dziś zaległości - gratulacje wielkie! idziesz jak burza.
Myślę że złe samopoczucie to mogą być efekty odstawiania, ja cię podziwiam za to zaparcie w odstawianiu, ja z durnymi fajkami nie daję sobie rady i ani tyci we mnie Twojego samozaparcia.

CO jeśli nie słowa? Moim zdaniem czyny. Bardziej przemówi, gdy nie odbierzesz telefonu i nie przyjedziesz, rozłączysz, nie odpiszesz na sms, e-mail, niż gdy mówisz ""nie zrobię tego", niż gdy tłumaczysz, wyjaśniasz swoje stanowisko.

A może sobie należy zadać pytanie też inne - "czy to ma dla mnie znaczenie CO i CZy on zrozumie?" Na co ci to Tinn potrzebne by on rozumiał?

Dzięki, chociaż na tą ostatnią ćwiartkę to się rzuciłam trochę chyba na wyrost.Wiesz ja papierosy rzucałam mając "dobrą podwójną motywację" STRACH i CHĘĆ RYWALIZACJI.
Mój kuzyn(cioteczny brat) umierał na raka płuc.Koleżanka z pracy, którą zawsze podziwiałam i starałam sie naśladować(to podobno najszczersza forma pochlebstwa) rzuciła bo zdopingował ją mąż.Powiedziała sobie co on potrafil , a ja nie dam rady.No i ja powiedziałam sobie to samo ona potrafi , a ja nie dam rady i zrodziła sie we mnie ta charakterystyczna dla mnie "ośla upartość". Ale było ciężko, myślałam , że radość życia już do mnie nie wróci i , że wyrzekłam się wszystkich przyjemności życia.A minęło jakieś pół roku to tylko nadprogramowa tusza mi została bo zajadałam głód nikotynowy.Może znajdziesz sobie jakiś dobry motywator?????? :buziaki:
Ja muszę się uzbroić w cierpliwość.Tego mi zawsze brakowało.Chciała bym wszystko od razu pod kreseczkę.Jeden czy kilka takich przypadków czynnego wycofania się ze wspólnej akcji , zaakcentowania "teraz inaczej wygladają nasze relacje" i powinien się umocnić nasz rozłam.
Jak wybrałam zmiany powolne to i docieranie tych zmian do świadomości drugiej strony ma prawo być spowolnione, niepotrzebnie chyba się denerwuję.
Ja chyba mam poprzez tygodniowy rytm terapii takie wewnętrzne pragnienie jakieś zmiany co tydzień, a to chyba za szybko.
A moje pragnienie, żeby on zrozumiał to podnoszenie łba przez moje niewybite do końca współuzależnienie.Bo jak ktoś zrozumie to nie czuje się pokrzywdzony tylko, że zebrał to co zasiał.Ale takich cudów nie ma , żeby osoba, która żyje w nałogu za murem wyparcia i zaprzeczeń coś do siebie na swój temat niekorzystnego chciała dopuścić.Głupota i naiwność z mojej strony, prawie życzeniowe myślenie jak u alkoholika.Ja też długo w tych nierealistycznych światach bytowałam i odruchowo wdeptuje w nie jeszcze często.Autorefleksji potrzeba.Dobrze , ze jesteście, można tu sobie w oparciu o wasze spostrzeżenia przerobić temat, nazwać, wypisać się .To przynosi jakąś ulgę i ujście rozdrażnienia.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 6 mar 2013, o 15:44

mariusz25 napisał(a):najbardziej boli chyba to brak kontaktu i izolacja totalna

Ojej, rozumiesz to.No tak jesteś w podobnej sytuacji.Też robisz to co jest myśleniem o sobie, dbaniem o siebie, obroną swojej godności, ale to się łączy z przemeblowaniem swojego życia(u ciebie dużo większe bo wyprowadziłeś się z domu i oderwałeś od synka). :cmok:
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 7 mar 2013, o 09:40

Rytm terapii, nieważne czy tygodniowy czy jakikolwiek inny trochę potrafi wymuszać taką potrzebę zmian w podobnym cyklu. Jakby się miało potrzebę "odrobienia lekcji" :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 7 mar 2013, o 11:51

Sansevieria napisał(a):Rytm terapii, nieważne czy tygodniowy czy jakikolwiek inny trochę potrafi wymuszać taką potrzebę zmian w podobnym cyklu. Jakby się miało potrzebę "odrobienia lekcji" :)

Rzeczywiście czuję się trochę jak w szkole bo miewam zadawaną pracę domową np narysować siebie z moim wewnętrznym dzieckiem czy poprosić osoby zaprzyjaźnione o opisanie moich cech charakterystycznych.
Mój ex partner chwilowo zamilkł, siostra mi doniosła, że zapił w swoje imieniny.A jeszcze w piątek zaklinał się, że wytrzyma do Wielkanocy" bez grzechu". Rzadko ostatnio udawało mu się cały Wielki post wytrzymać, po 20 kilku dniach pęka i zapija.
Teraz jak poszedł w alkohol to kilka dni nie wytrzeźwieje.Jego rytm życia jest taki powtarzalny i przewidywalny, że rozumiem co mówiły żony alkoholików, którzy przestali pić, że się nie odnajdują w innym stylu bo nie wiedzą czego się spodziewać.Ja na słowo ciąg od razu wiem ile dni ciszy i kiedy ewentualna pokora i telefon z silnym postanowieniem poprawy się objawi.Muszę do tego czasu zlikwidować ten numer telefonu, który mam w jego sieci.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 7 mar 2013, o 21:34

Może poproś siostrę, żeby Ci nie udzielała informacji o nim? Moze to dla Ciebie chyba zrobić nawet jak sama czegos sie dowie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 8 mar 2013, o 14:55

Sansevieria napisał(a):Może poproś siostrę, żeby Ci nie udzielała informacji o nim? Moze to dla Ciebie chyba zrobić nawet jak sama czegos sie dowie.

To by było korzystne.Powiem jej, że jak mnie będzie męczył brak wiadomości o nim to ją sama zapytam, ale żeby mi nie przypominała jakimiś nawrotami w rozmowie do jego postaci.
Dzisiaj sobie uświadomiłam, że ja z nim postępuję dokładnie tak samo jak z substancjami psychoaktywnymi od których byłam uzależniona i które wyeliminowywałam ze swego życia.
Najpierw rzucałam papierosy , dwa pierwsze podejścia nieudane dopiero silna motywacja w 1999 roku po 20 kilku latach nałogowego palenia i rzuciłam z dnia na dzień z pomoca tabexu tylko i samozaparcia.Ale jeszcze z rok w domu były zawsze moje papierosy, żebym nie czuła się , że nie mogę tylko, że nie CHCĘ.
To samo było i jest z diazepiną, teraz wychodzę z niej po raz drugi, zawsze jednak jeden blister jest pod ręką.
To samo chyba stosuję do mojego partnera , że mam możliwość zadzwonić, dowiedzieć się co z nim, ale tego nie robię, ale jest to oparte na moim CHCĘ.Jedno z moich nieudanych rozejść, które się skończyło depresją i powrotem do diazepiny to było to w którym on ze mną zerwał i moja ambicja nie pozwalała mi na kontakt z mojej inicjatywy.Byliśmy osobno około roku.I jego telefon zapraszający mnie na imprezę w jego miejscowości spowodował remisję.
Wiem, że stąpam po kruchym lodzie.Teraz zaczęłam się bać, że terapeutka skończy terapię jak już postanowiłam od niego odejść.Ja się jeszcze nie czuje bezpieczna przed nawrotem.Muszę jej się dzisiaj zapytać, my nie ustalałyśmy długości trwania terapii.
Jak to u was było, kiedy następowało zakończenie, kto dawał sygnał, na ile spotkań przed się dowiadywałyście???
Przeczytałam w dziale DDA wątek w który dziewczyna kilkakrotnie wracała do starego związku z psychotycznym partnerem.Przerywała terapie, studia.Przestraszyłam się, że u mnie to może być taki przejściowy stan jakiegoś sprostania oczekiwaniom terapeutki, zachłyśnięcia się tą wiedzą jaką posiadłam przez lektury tego forum, poradniki, własne przemyślenia, motywacje ze skierowanych do mnie postów.Jak mi minie to nakręcenie, gorliwość neofity to wrócę w stare koleiny. :(
Mam dotąd jeden sukces(papierosy) i dwie porażki w dziedzinie walki z nałogami(diazepina i mój K*). Ale właśnie z dużym samozaparciem usiłuję te dwie porażki obrócić w sukcesy.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 8 mar 2013, o 16:02

No to popros siostrę o nie udzielanie informacji i będzie jedno źródełko zatkane. I zgodnie z tym, co Ci pasuje, Ty będziesz chciala albo nie chciała o niego zapytać.
W ogole to opieranie sie na "chcę" jest dobre. Daje trwale zmiany. Jak korci, żeby coś zrobić mozna sie zatrzymać w tym momencie i spytać sama siebie "czemu chcę, co sie takiego zdarzyło ze chcę, co czuje że chcę" - no uświadomić sobie wiele o samej sobie. To jest trudne i zmudne, ale często daje fajny efekt, bo na przykład "chcę bo się czuje samotna - zaraz zaraz, czy aby chcę akurat pod ten adres sie zwrócic - no może jednak zadzwonię i owszem ale do X, Y lub Z, a nie do NIEGO". I przyjdzie taki moment, ze w chwili tej umownej samotnosci juz Cię odruch nie będzie ku niemu kierował. :)
Z tego co pisałaś o terapii to nie sądzę, zeby akurat rozstanie z K. miało byc celem terapii. Raczej to przegadaj z terapeutką, ale w mojej terapii w ogole nie było ustalania czasu trwania, po prostu doszłam do momentu, w któym wyszlam z tą inicjatywą, że juz mi starczy, przegadałyśmy te podstawowe punkty co to sie na nich mozna oprzeć do oceny czy juz jest przerobiono co trzeba, wyszło że i owszem, przeciwwskazań nie ma zebym sama dalej soboie radziłą i tak to sie skończyło. Jak miałam kiedys gotowość do podjecia terapii, tak doszłam do gotowosci do jej zakończenia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 11 mar 2013, o 10:17

Sansevieria napisał(a):Z tego co pisałaś o terapii to nie sądzę, zeby akurat rozstanie z K. miało byc celem terapii. Raczej to przegadaj z terapeutką, ale w mojej terapii w ogole nie było ustalania czasu trwania, po prostu doszłam do momentu, w któym wyszlam z tą inicjatywą, że juz mi starczy, przegadałyśmy te podstawowe punkty co to sie na nich mozna oprzeć do oceny czy juz jest przerobiono co trzeba, wyszło że i owszem, przeciwwskazań nie ma zebym sama dalej soboie radziłą i tak to sie skończyło. Jak miałam kiedys gotowość do podjecia terapii, tak doszłam do gotowosci do jej zakończenia.

Rzeczywiście tak jest jak przypuszczałaś.Wręcz bardzo się obruszyła, gdy powiedziałam zdanie "teraz gdy odeszłam od mojego partnera" bo zaznaczyła, że to nie była jej sugestia, ani rada.Uspokoiłam ją, że ja rozumiem jej rolę i wszystkie inicjatywy działań i decyzje są moje na bazie dostrzeganych dzięki jej obecności szczegółów i powiązań logicznych.Moje odejście to jest bardzo rozumowa decyzja i powiedziałam , że boję się odzewu ze strony uczuć.Ja nie czuję się pewnie w zakresie rozpoznawania swoich uczuć i ich przeżywania.Poprosiłam ją , żebyśmy w tym temacie podążyły.Na pytanie co teraz czuję, nie umiałam jej udzielić odpowiedzi.Poza ulgą, że nie muszę się spinać przed Wielkanocą na sprzątanie dwóch domów nic jakbym nie czuła.Ona powiedziała, że to może być jakiś mechanizm obronny "zamrożenie uczuć". Umiałam tylko odpowiedzieć czego się boję- fali przeogromnego smutku i bólu po stracie jaki pamiętam z poprzednich rozstań.Ale tamte były właśnie takie emocjonalne(gniew, zawód, rozczarowanie, odtrącenie..... ). Może teraz gdy moja samoświadomość jest dużo większa i odczytuje swoje relacje z partnerem nie ubogochrmatycznie i jednopłaszczyznowo tylko w szerokim aspekcie będzie inaczej.Ale za uczucia, zwłaszcza tłumione nigdy nie można ręczyć.
Ale okazuje się , że ona wcale nie miała zamiaru kończyć terapii, NFZ u mnie pokrywa spokojnie po godzinie do końca roku tak więc umówiłyśmy się, że koniec będzie z mojej inicjatywy.Poczułam się bezpieczniej.
od tygodnia nie mam kontaktu z osobą mojego byłego partnera.Od tygodnia też nie biore już ani okruszynki leków od których się uzależniłam(diazepin). Fizycznie czuję się średnio(z odchyłką w dół), psychicznie podobnie, ale mam przed sobą trudne sprawy(lekarze, urzedy).
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 12 mar 2013, o 10:33

Oczy mi wysiadają tak dużo ostatnio czytam.Skończyłam "Koniec Współuzależnienia", przy okazji przeczytałam też dwie książki o alkoholiźmie "Rak duszy" Ewy Woydyłło oraz Wiktora Osiatyńskiego "Grzech czy choroba".Teraz czytam "Małżeństwo na lodzie" i staram się skorzystać z poradnika jak podnieść własną samoocenę.
Przeczytałam tez duży artykuł o "trójkącie dramatycznym". Przerażająco prawdziwy, teraz rozumiem dlaczego jak opisywałam samopoczucie terapeutce na początku naszych spotkań opisywałam jakieś wrażenia zamknięcia w pomieszczeniu bez wyjścia, czy w labiryncie z którego nie wiem jak się wyrwać.
No a ja po prostu uwięziona w tym trójkącie przerzucałam się jak oszalała z rogu w róg przyjmując kolejno role OFIARY-PRZEŚLADOWCY-WYBAWICIELA.Takie podejście, no wychodząc z trójkata Karpmana tlumaczy dobrze dlaczego czułam się zawsze jak bezwzględny kat, gdy trzeba było zająć inne niż wybawicielskie stanowisko wzgledem mojego K****. Ja byłam przywiązana do tak mi pasującej roli wybawiciela(tak mi silnie podnoszącej samoocenę), strasznie odrzucałam role PRZESLADOWCY.Dopiero z tej analizy dowiedziałam się, ze droga wyjścia z trójkąta dla mnie jest tylko poprzez role PRZESLADOWCY.Ciagle jestem wewnętrznie nastroszona na siebie w tej roli, usiłuję być takim "prześladowca z ludzkim obliczem"(wiem , że to pierdamony, ale ja ciągle jeszcze nie jestem na etapie dostatecznie silnego uświadomienia sobie wagi własnych potrzeb).
Tak myśląc o sobie to chyba moim puntem wyjścia była rola OFIARY, usiłowałam z niej się wydobyć poprzez role WYBAWCY alkoholika , który będąc jak to właściwe alkoholikowi jest nierefolmowalny przepychał mnie w kolejny przykry dla mnie kąt PRZESLADOWCY.I tak 10 lat przeskakiwałam w zaklętym kręgu tego "Totentanz".
Muszę , naprawdę MUSZE wykorzystać swoją terapię do uzyskania maximum świadomości własnej wartości, własnych potrzeb, nieporzucania siebie, dbania o siebie, żeby to czuć i odruchowo reagować chroniąc siebie nie składając z siebie całopalnej ofiary na rzecz innych, którzy mogą wcale tego nie chcieć, potrzebować, albo nie są tego warci.
Mój pogląd rzeczywistości poprzez symbiozę z alkoholikiem był tak samo zaburzony jak i jego.W tym zaburzeniu tkwiłam 9lat wkręcając się coraz bardziej.Przez pierwsze lata nie było mowy o jakimkolwiek świadczeniu pieniężnym na jego korzyść.Ostatnio wałkowaliśmy zapłatę przeze mnie rachunku za światło.
Jak poszłam kupić poradniki dla siebie kupiłam dwie książki, które zamierzałam wysłać jemu celem motywacji do leczenia(co zresztą zrobiłam-ale u mnie marnowały by się, jemu mogą coś rozjaśnić w głowie chociaż daje temu 10% szans- wyrzuciłam więc na niego kolejne 50zł).To było jakiś miesiąc temu.Tak więc mogę zmierzyć(pobieżnie) stan mojego przekształcenia na myślenie o sobie.Kiedys kupiła bym i poszukiwała lektur o leczeniu alkoholizmu, bo moim celem jak szłam na terapię było przede wszystkim wyleczyć jego z ALKOHOLIZMU.
Terapia mnie zaskoczyła(PSYCHOTEST dołożył swoje), zaczęłam mieć świadomość własnych dewiacji psychicznych. Poszłam szukać poradników dla siebie i kupiłam 50/50%.(2 książki o mnie, dwie o nim).
Teraz jak uważam, że człowieka stać na tak duża walkę jak walka z nałogiem(cały czas stoję względem mojego byłego partnera na stanowisku, ze człowieka stać na rzucenie tego co mu szkodzi) to zrodził się we mnie imperatyw skończenia z własnym nałogiem(diazepina). Zaczęłam swoją reformę siebie od rzucenia własnej słabości, chyba tak jest w porządku(taki jest mój wewnętrzny kodeks etyczny).
Ale to świadczy tylko o tym , że umiem od siebie wymagać, ale muszę się nauczyć siebie kochać??????????I to jest dla mnie zadanie na resztę życia. :idea:
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 12 mar 2013, o 10:59

Skoro oczy Ci odmawiają posłuszeństwa to moja śmiała sugestia - przestań czytać na temat alkoholizmu. Nie masz problemu z alkoholem Ty sama? Nie masz. To po co Ci ta wiedza?
Dokończę później, to jest tak z pierwszego czytania co mi sie od razu nasunęło jako "oczywista oczywistość" :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Apasjonata » 12 mar 2013, o 12:41

Tinn mi np sama wiedza o trójkącie Karpmana i swiadomosc podejmowanych przeze mnie w nim ról dała pewna wolność. Przestałam wchodzic bezmyslnie w reakcję na cudze zachowanie, dostałam czas na przemyslenie :D , a wtedy juz mogłam wybrac inna drogę, zareagować inaczej, to dla mnie jest wazne.
Tez bym optowała za zaprzestaniem czytania o alkoholizmie, to wprowadza zamęt i daje takie złudne uczucie, ze ja mogę coś w tym temacie zdziałać, to jest iluzja.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 219 gości