Witajcie.
Jestem z moją dziewczyną ponad 2,5 roku. Od pewnego czasu zauważyłem, że coraz mniej ciągnie nas do fizycznych stron miłości
Do rzeczy: coraz rzadziej ciągnie nas do namiętnych pocałunków, a z jej strony coraz rzadziej uprawiamy sex. Co prawda ten rodzaj miłości w naszym związku nie należy do najczęściej stosowanych, ale wydaje mi się, że obecnie jest naprawde rzadko.
Coraz bardziej mnie to męczy, bo rozmawiam z nią szczerze i wiem, że mnie nie oszukuje w żaden sposób. W rozmowach mówi, że lubi sex, lecz po prostu zbyt często jest zmęczona i najgorsze jest "zacząć". I w rzeczywistości też tak jest: zacząć ciężko, ale jak już pójdzie dalej jest super
Pytanko do Was, jak sądzicie, czy jest to normalne (a raczej nie jest) i czy moze to zaważyć na losach naszego związku w przyszłości? Dodam, że on ponad 1,5 roku mieszkamy razem - może to być ważne info. Z góry dzieki za odpowiedzi
Dodam, że wczoraj zapytała mnie, czy pociąg fizyczny jest dla mnie najważniejszy, odpowiedziałem, że nie najważniejszy, ale ważny... nie wiem sam Prosze o rady,
Pozdrowki