lili napisał(a):Nie. To nie tak, że ja coś daję, więc Ty mi oddaj, nie mam 10 lat. Poza tym ja nie mówię "sprawdzam" zaraz po tym, jak sama coś zaoferuję. Mówię "sprawdzam" teraz kiedy potrzebuję pomocy. Pomaganie komuś, bo ma się z tego frajdę, jest dla mnie ściemą. Chyba, że chodzi o zwierzęta, które są bezbronne i w 100% bezinteresowne. Lub ewentualnie dzieci. Kiedy komuś pomagam to nie dlatego, że akurat mam wolne i nie mam co zrobić z czasem, na przykład jadę o 23 z kimś do szpitala bo mi się nudzi? Robię to, bo ktoś mnie potrzebuje. [/color][/i]
Lili jestes duza dziewczynka ,nie rozumiesz ,ze nie to miałam na mysli?
Nie mam na mysli świadomego oczekiwania na zasadzie coś za coś.
Mam na myśli oczekiwanie,które jest podświadome w momencie dawania,a wychodzi na jaw wtedy kiedy Ty potrzebujesz czegoś lub kogoś i nie otrzymujesz tego.Wtedy dopada ciebie żal rozczarowania.
Gdybyś natomiast zakładała ,ze dajesz cos z siebie ,chociażby nawet uwaznosć ,ale masz z tyłu głowy wdrukowane info ,że możesz nie otrzymac tej uważności od kogoś nawzajem ,to nie masz żalu ani goryczy rozczaroawnia.
Poza tym pamietaj dobro dane jednej osobie przychodzi do Ciebie zwrotem od całkiem innej osoby.
Owszem można mieć frajdę z dawania całkowicie bezinteresowną i wcale nie musi to byc pies albo dziecko.
Ale ta frajda jest wtedy kiedy to Ty wybierasz kiedy i komu chcesz i możesz pomóc.
robisz to wtedy dla siebie,no moze to brzmi egoistycznie ,ale nie gwałcisz swojego czasu,nie rujnujesz swoich oszczędności,nie poswiecasz niczego ,tylko dajesz od siebie to co w danej chwili mozesz dac i chcesz dac komuś.
I wtedy jest czysta intencja.
Natomiast jak piszesz o tym ,że robisz cos ,bo ktos tego potrzebuje,to warte zastanowienia ,dlaczego to robisz.
Bo brzmi to jakbyś nie chciała ,ale sie zmuszała ,bo tak Ci sumienie podpowiada.Bo potrzebującemu należy pomóc. Bo jesteś bezwolną dziewczynką,którą każdy może sobie wziąć i wykorzystać ,poprosic o wszystko ,a ona poleci i pomoże ,utuli,pozyczy kasę,podwiezie ,przenocuje.Niejednokrotnie rezygnując ze swojego życia ,spraw.Niejednokrotnie przestawiając swoje sprawy i zmieniając pod potrzebującego plan dnia lub dni..Ale tym sposobem gwałcisz siebie i robisz cos wbrew sobie bez przekonania i mozesz miec tylko uczucie wykorzystania.
Na Twoim miejscu zastanowiłabym się czym jest pomoc drugiemu człowiekowi ,czym jest dla Ciebie i jakie w zwiazku z tym wyznaczasz sobie granice. Bo te granice są u Ciebie nie wyznaczone .Lecisz lub leciałaś na każde zawołanie każdego potrzebującego.To jest takie trochę dziecinne myslenie ,że będę na zawołanie kazdego znajomego potrzebującego.Będę wtedy fajną kumpelą i oni docenią jakim jestem dla nich przyjacielem i jak mogą na mnie polegać.
Czym innym jest pomoc komuś bo chodzi o ratowanie zycia ,wtedy działa schemat "nie zastanawiam sie tylko daje z siebie wszystko ,by uratować komus życie ,bo ta osoba stanęła na Twojej drodze" ale po takiej spontanicznej pomocy w sytuacji krytycznej nie ma się żalu,zgorzknienia i kaca.
Więc moja mała lili ustaw sobie granice i priorytety dobroczynnosci ,tak abyś nie czuła sie wykorzystywana i dawała siebie wtedy kiedy Ty
chcesz i mozesz.. Zawiaduj swoją dobroczynnością rozsądnie.