moje dylematy

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: moje dylematy

Postprzez biscuit » 8 lut 2013, o 16:15

to były rachunki za telefon
i jakieś zobowiązania bankowe
z tytułu pożyczki
mimo to, próbowali egzekwować od matki
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: moje dylematy

Postprzez Sansevieria » 8 lut 2013, o 16:31

Wierzyciele próbują to różnych zagrywek. Całkowicie bezprawnie.
Wracajac do tematu to długi córki/zięcia Figi są o ile wiemy spłacane, zatem nie w tym rzecz tylko w tym, na ile w to spłacanie Figa ma się angażować.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: moje dylematy

Postprzez biscuit » 8 lut 2013, o 16:42

Sansevieria napisał(a): zatem nie w tym rzecz tylko w tym, na ile w to spłacanie Figa ma się angażować.

w tej sytuacji jaka się toczy obecnie
i jest tu opisana w wątku
wg mnie wcale

nie doczytałam być może
ale dla mnie jakąś taką tajemniczą postacią
duchem przebijającym zza zasłony obecnej rzeczywistości
jest ojciec córki figi
skoro cała rodzina tutaj jest chora
pojawiło się puste miejsce w drzewie genealogicznym
co z dziadkiem?
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: moje dylematy

Postprzez Sansevieria » 8 lut 2013, o 16:54

biscuit napisał(a):
Sansevieria napisał(a): zatem nie w tym rzecz tylko w tym, na ile w to spłacanie Figa ma się angażować.

w tej sytuacji jaka się toczy obecnie
i jest tu opisana w wątku
wg mnie wcale

co z dziadkiem?


No w moim odczuciu też wcale, bo jak pisałam nie Figi to długi.
Pytanie o ojca/dziadka jest oczywiste, ale pomaluśku, jak Figa będzie chciała to nam wiedzę uzupełni.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: moje dylematy

Postprzez figa3 » 10 lut 2013, o 01:18

nie doczytałam być może
ale dla mnie jakąś taką tajemniczą postacią
duchem przebijającym zza zasłony obecnej rzeczywistości
jest ojciec córki figi
skoro cała rodzina tutaj jest chora
pojawiło się puste miejsce w drzewie genealogicznym
co z dziadkiem?

Trochę zabolało mnie określenie chora rodzina. Oboje z mężem pracowaliśmy, mąż dojeżdżał do pracy i wracał około 18-ej a czasem później. Starałam się wychować dzieci dobrze i uważam, że są dobrymi ludźmi. Bardzo dużo z nimi rozmawiałam, miałam z nimi dobry kontakt, nie było żadnych problemów. Ich ojciec był mniej obecny w ich życiu, bo późno wracał i tylko w niedzielę poświęcał im dużo czasu. Syn ma rodzinę, jest dobrze. Córka też jest dobrym człowiekiem niezależnie od tego co się teraz dzieje. Gdy miała 14 lat stwierdzono u niej zwyrodnienie plamki żółtej siatkówki w obu oczach. Jest to wada prowadząca do utraty wzroku. Od tamtego czasu wszystko się zmieniło, czuła się gorsza, nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział o jej chorobie. Jej mąż też miał problem z oczami i myślę, że przy nim nie czuła się gorsza. Dodatkowo on tak umiał ją omotać. Mąż nie ingerował w wybory dzieci, teraz ubolewa nad wyborem córki. Dla wnuczek jest najlepszym kompanem do zabawy.
figa3
 
Posty: 18
Dołączył(a): 1 lut 2013, o 23:12

Re: moje dylematy

Postprzez biscuit » 10 lut 2013, o 02:42

figa
przepraszam, jeśli Ci jest przykro
dla mnie pojęcia
"chora rodzina" "system dysfunkcjonalny"
"chory system rodzinny" "zaburzona struktura rodzinna" itp
czy jeszcze jakkolwiek inaczej
nie brzmią obraźliwie
to jakby stwierdzenie faktu dla mnie
nie ma to nic wspólnego z wartościowaniem "dobry" "niedobry"

rodziny tyczą się te same określenia jak pojedynczego człowieka
chorują ludzie (choroby fizyczne ale też zaburzenia psychiczne)
chorują całe systemy rodzinne
Wy wszyscy jesteście na jednym terytorium mieszkalnym
w grę wchodzą dodatkowo interakcje międzypokoleniowe
dziadkowie-rodzice-dzieci
dysfunkcjonalna jest zarówno struktura rodziny, jak i wzorce komunikacji
zaburzone granice między jednostkami, hierarchia władzy
autonomiczność kontra zależność między osobami w rodzinie
nie mówiąc już o zaburzeniach zięcia i podejrzeniu o molestowanie
splątanie szeregu problemów naraz
w dodatku dotyczących kilku uwikłanych w to osób, w tym dzieci
dlatego napisałam, że rodzina jest chora

PS. z reguły tak jest
że chorują całe rodziny
ale leczy się terapeutycznie tylko np. jedna z osób
bo chce przerwać ten łańcuch rodzinnych dysfunkcji
i ocalić swoje życie
a nie przekazywać go dalej na następne pokolenie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: moje dylematy

Postprzez Sansevieria » 10 lut 2013, o 13:05

Figa, mawiają że "nie ma ludzi zdrowych, są tylko nie zdiagnozowani" i podobnie jest z psychologią...nie istnieją rodziny w 100% zdrowe z pewnego punktu widzenia, każda jakos tam jest dysfunkcyjna.
Macie konkretne problemy. Z czegos one sie wzięły, nie z powietrza przecież. Kwestia ewentualnego wykorzytwyania seksualnego jest obok sprawy, ale cala reszta jak najbardziej ma jakieś korzenie w przeszłości. Corke uważasz za niedojrzalą - chyba słusznie. Z jakiegoś powodu nie dojrzala, coś kiedyś zgrzytneło. Mozliwe ze momentem kryzysowym było zdiagnozowanie jej choroby, ale przecież ta diagnoza sama w sobie nie uniemozliwia dojrzewania emocjonalnego. Mozliwe ze zaczął sie wtedy jakiś proces w niej, ale najwyraźniej Wy tego czy nie zauważyliscie czy nie podjęliście wystarczajacych działań wspomagajacych córkę czy cokolwiek innego - no tu się coś zaczęło nie tak. I dalej poszlo.
Wielu rodziców tak ogólnie stwierdza "oczywiście nie bylismy doskonali, każdy popełnia błędy", ale zapytanych "a jakie ty konkretnie błędy popełniłeś/aś?" milkną... a zwykle w tych błędach właśnie tkwią korzenie problemów emocjonalnych dorosłych dzieci. Może warto sobie zadać to pytanie ? Jakie ja błędy popełniłam? Czy i co mogę teraz zmienić?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: moje dylematy

Postprzez figa3 » 1 mar 2013, o 00:36

Długo mnie tu nie było, więc chcę nadrobić zaległości i napisać co dalej się dzieje. Przeczytałam polecaną mi literaturę
i rozmawiałam z córka i jej mężem. Podałam tylko trzy przykłady jego zachowań w stosunku do dzieci, nie oskarżałam, mówiłam spokojnie i chciałam, żeby się odniósł do tego. Córka stanęła w jego obronie, tłumaczyła go, on milczał. Skończyło się tym, że się wyprowadzają ode mnie, to jest jego decyzja. Od córki na osobności usłyszałam, że ona myśli o tym co powiedziałam i nie pozwoli zrobić dzieciom krzywdy. Kosztowało mnie to ogromnie dużo nerwów, bardzo przeżywam ich wyprowadzkę, boje się o nie i będzie smutno bez dzieci.
figa3
 
Posty: 18
Dołączył(a): 1 lut 2013, o 23:12

Re: moje dylematy

Postprzez impresja7 » 1 mar 2013, o 11:13

A Twój mąż co na to ,że przeprowadziłaś taką rozmowę i że się wyprowadzają?
Zięć chyba nie był spokojny jak mu postawiłaś zarzuty o molestowanie.
Wiesz,że możesz bardzo skrzywdzić człowieka,a teraz jak nie masz możliwości obserwacji to i dziecko może być skrzywdzone,jeżeli jest coś na rzeczy ze złym dotykiem zięcia.
Ciekwi mnie bardzo postawa Twojego męża w tym wszystkim. Powiesz coś o tym ?
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: moje dylematy

Postprzez Sansevieria » 1 mar 2013, o 11:38

Figo, czy konsultowałaś przeprowadzenie tej rozmowy z fachowcem - psychologiem czy sama zdecydowałaś że tak zrobisz?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: moje dylematy

Postprzez Bianka » 1 mar 2013, o 22:42

Figa kiepski ruch, po cholere on przy tej rozmowie? było wiadomo, że taka będzie reakcja i co teraz z dziećmi? już nie będziesz ich miała na oku! córka zaślepiona ich nie przypilnuje a on będzie robił co chciał? przyłączam się do pytania czy konsultowałaś to najpierw z jakimś psychologiem? w punkcie pomocy??
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: moje dylematy

Postprzez figa3 » 1 mar 2013, o 23:25

przez impresja7 » dzisiaj, o 10:13
A Twój mąż co na to ,że przeprowadziłaś taką rozmowę i że się wyprowadzają?

Mąż wiedział o moim zamiarze rozmowy na ten temat, sam wstrzymał się od wydawania opinii na ten temat. Jemu też będzie brakowało wnuczek. Wiem, że mogłam skrzywdzić człowieka, mam tego świadomość, ale przypomniałam tylko to co sama widziałam i on wie że ja widziałam, nie osądzałam, chciałam usłyszeć od niego jakieś wyjaśnienia tego. Wystarczyłoby stwierdzenie, że on nie sądził, że to wyglądało dwuznacznie, że będzie bardziej kontrolował rodzaje zabawy i byłoby po wszystkim. Ponieważ rozmowy z samą córką na inne tematy dotyczące zachowań jej męża nigdy nic nie dały zdecydowałam się na taki sposób.
przez Sansevieria » dzisiaj, o 10:38
Figo, czy konsultowałaś przeprowadzenie tej rozmowy z fachowcem - psychologiem czy sama zdecydowałaś że tak zrobisz?

Konsultowałam się z trzema psychologami odnośnie moich podejrzeń i w każdym przypadku usłyszałam, że nie wygląda to dobrze, mówiąc delikatnie. O samym sposobie rozmowy zdecydowałam sama. Źle się teraz z tym czuję. Jedynym pozytywem tego jest stwierdzenie mojej córki, że teraz uważnie się przygląda. Rozmawiałyśmy dzisiaj o tym i jeszcze raz jej wyjaśniałam mój punkt widzenia i powody dla których to zrobiłam.
figa3
 
Posty: 18
Dołączył(a): 1 lut 2013, o 23:12

Re: moje dylematy

Postprzez Honest » 1 mar 2013, o 23:30

Figo, ale nie Ty jestes od wyrokowania, czy jest przemoc, wykorzystywanie czy inne nadużycia. Od tego sa słuzby i każda osoba, która powzięła takie podejrzenie MA OBOWIĄZEK zgłosić to na policje lub do prokuratury. Nie baw się w sledczego, bo nie masz ani wiedzy, ani uprawnień.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: moje dylematy

Postprzez Sansevieria » 1 mar 2013, o 23:58

Honest, na tym etapie to zawiadamianie organów byłoby aktem samobójczym. Nie ma żadnych dowodów. Żadnych. Podejrzenia to sobie można mieć dowolne, a nie ma śladu podstaw dowodowych, żeby te podejrzenia potraktować poważnie. Naprawdę sądzisz, ze jak teściowa przyjdzie zawiadomić, ze "jej sie wydaje" to prokuratura podejmie działania???

Figo, bardzo niedobrze sie stało, ze samodzielnie zdecydowalaś o tej rozmowie. Bo niestety jeśli on jest sprawcą, to teraz dostał jasny sygnał ostrzegawczy. Wyprowadzili się, kontakty z dziećmi będziesz miała ograniczone, a on sie zajmie "urabianiem" twojej córki. Juz go broniła, a niestety teraz jej będzie robił wodę z mózgu. Zapewne skutecznie, bo oni są w tym naprawdę świetni. Jeśli jest sprawcą.

Skoro trzech psychologów Twoje podejrzenia potwierdziło to bierz sie za lekturę Anna C. Salter "Pokonywanie traumy", część I o sprawcach. Lektura jest koszmarna, ale wiedza tam zawarta solidna. I nie podejmuj żadnych działań typu rozmowa z nim/nimi bez konsultacji z fachowcami, please.
A tak przy okzaji to gdyby powiedział to co piszesz że by Ci wystarczyło to wiedz, ze taki tekst o niewinnosci by wcale nie świadczył. Więcej o sprawcach dowiesz sie z lektury.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: moje dylematy

Postprzez Honest » 2 mar 2013, o 00:05

Sans, uważam jednak, ze przyjmowanie roli samozwańczego śledczego nijak ma się do dobra dzieci. Rozumiem dobre chęci, ale od tego sa organy ścigania. I nie trzeba mieć dowodów zgłaszając, podejrzenie wystarczy. Rozumiem, ze sytuacja bedzie bardzo trudna, ale czy teraz taka nie jest?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 126 gości