Ale on musi chcieć tej pomocy a on nie chce.
Poza tym skoro przyjacielowi ufa bardziej niż Tobie, to tym bardziej przyjaciel byłby pierwszy ,,poinformowany" o planach samobójczych... piszesz, że on potrafi gadać Tobie na przyjaciela... a wierzysz, że przyjacielowi nie opowiada o Tobie? Nie wiem czy tak jest ale taka myśl mi się nasunęła i zazwyczaj się sprawdza, że jak ktoś przy Tobie jakoś postępuje wobec kogoś innego tak i zapwne nas traktuje.
Poza tym zobacz, on Cię rani mówiąc, że Tobie tak nie ufa jak przyjacielowi (nie wierzę, że nie było Ci przykro) a Ty chcesz mu pomagać...
Tyle ze on ma problemy ze sobą i ktoś mu też powinien pomoc. Bo niby czemu on miałby zostać bez pomocy? Nikt nie mówi, ze ma zostać bez ale, żeby dać komuś pomoc, to on musi chcieć ją przyjąć a jak już pisałam on nie chce jej.
Poza tym Ty mu nie pomagasz, Ty go wspierasz nie chcący w tym co robi i jaki jest. Pomóc mu może osoba kompetentna, fachowiec i to jak będzie jej chciał, bo jak wiesz na siłę nikomu niczego się nie wmusi.
Ty sama potrzebujesz terapii i nie jesteś zdolna by mu pomagać a poza tym w związku partnerzy nie mogą być dla siebie terapeutami, bo to zaburza związek i obciąża.
Iliada napisał(a):Jakbym nie ja to tak naprawdę w tam tym roku by nie zdał. W tym roku mecze go z matma bo też nie zda matmy beze mnie na maturze bo o korkach z nim to jest ciężko. Bo ciągle mówił ze pójdzie ale nie idzie i nie pójdzie.
Zobacz sama... robisz to samo co jego mama. Może powinien nie zdać? Może coś by go to nauczyło? On wie, że załatwisz za niego co się da i nic nie zmieni. Jego życie, to jego decyzje i konsekwencje, które ponosi podejmując je.
Musisz zrozumieć, że tylko zderzając się z życiem i konsekwencjami uczymy się czegokolwiek.
Niechcący odbierasz mu możliwość tej nauki.