Siemanko,
postanowiłem sam sobie wyrobić opinię, naczytałem się co nieco o bdsm i mocnym seksie, oraz trochę naoglądałem
Przede wszystkim dotarło do mnie, że mocny seks i seks s/m to jedno, a przenoszenie zachowań masochistycznych i sadystycznych w życie poza seksem to drugie. Jak poczytałem sobie o np. umowach niewolniczych między dwoma stronami, przenoszeniu zależności na codzienne życie i tego typu sprawach, to mi tak trochę włos na głowie dęba stanął. No niby też OK, niby każdy żyje jak chce, ja mam jednak wrażenie, że to już jest właśnie parafilia.
Słowem - jak dla mnie, jeśli ktoś uprawia nawet bardzo mocny seks, ale jest też w relacji miejsce na przytulenie, objęcie się, czuły pocałunek, spacer za rękę, i jeśli uległość/'panowanie' nie jest przenoszona poza sypialnię, to jest to dla mnie normalne i OK. Jeśli ktoś jednak robi z życia poza wyrem sadomasochistyczne przedstawienie, to mi to się już nie podoba.
No i takie moje wrażenia po krótkich studiach na temat praktyk BDSM...
Maks