przez Tekeli - Li!!! » 23 lut 2013, o 20:45
Tak, właśnie po tej sytuacji z dziewczynami. Płakałem całą noc, myślałem, że się przekręcę. Dopadł mnie taki ból, smutek. Pomyślałem, że jeśli nie znajdę nigdzie pomocy to kiepsko ze mną. A w głębi duszy nie chcę umierać, tyle szczęśliwych chwil mógłbym zaznać, pierwsza odwajemniona miłość, trochę czułości. Nie wiem czy dam radę na studiach będąc cały czas pod wpływem "złych myśli". Jeszcze te kłamstwa o mojej rzekomej "karierze" na 4 roku. Jeżeli teraz się nie podźwignę to nie widzę przyszłości. Co do kontaktów, jestem wrażliwy, miły i wg mnie da się mnie lubić. Jednak baardzo trudno jest mi nawiązać jakąś relację, gdyż mam przeświadczenie, że inni nie chcą jej nawiązać ze mną, że ich męczę, jestem dla nich ciężarem zawracającym im głowę. Sam dobrze wiem, że jest to złudne w niektórych przypadkach. Z pewnością niektórzy chcieliby mnie lepiej poznać, ale tak jak ja mają to same przeświadczenie, że to oni mnie męczą. I powstaje błędne koło niezrozumienia. Nie chcąc nikomu sprawiać kłopotu nie nalegam. Kocham ludzi, chciałbym z nimi rozmawiać o ich problemach, radościach. Być dla nich kimś przyjaznym. Wiesz, kiedy mam doły to czytam Stachurę. "Czas zabija rany", "Czy warto", "Biała Lokomotywa" podnoszą mnie na duchu. Jednak kocham również utwór "Wiersz do Pozostałych", jest tak bolesny, prawdziwy. Jeżeli kiedyś znowu stanę na progu śmierci, z pewnością będzie on u mnie w kieszeni.
Sansievieria. Cóż, nigdy nie byłem szczęśliwy. Myślałem o śmierci już dużo wcześniej. W szkole średniej miałem kilku kumpli, z którymi w szkole jakoś dawałem radę. Niestety poza nią nie miałem już nikogo. Idąc na studia myślałem, że coś się zmieni, a było jeszcze gorzej.
Jest sobota wieczór, z chęcia wybrałbym się z kimś do pubu, na kawę. W takich momentach naprawdę jest mi źle, ponieważ wiem, że tak będzie zawsze.
Jak chciałem się zabić to zawozili mnie na badania psychiatryczne. Za każdym razem mówiłem, że byłto jednorazowy wybryk, że wszystko gra. To były kłamstwa. Gdybym powiedział im, że śmierć gości w mojej głowie często to na pewno zamknęliby mnie w szpitalu, a to zupełnie by mnie dobiło. Przepisali mi jakieś tabletki ale ich nie wykupiłem, myślałem, że dam sobie radę bez nich. A gdyby naprawdę działały? Ciekawe co by we mnie zmieniły? Stałbym się radosnym,k pełnym życia człowiekiem? Wątpię w to.