Zazdrosć totalna zazdrość....

Problemy z partnerami.

Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez agnieszka » 21 lut 2013, o 10:20

Witajcie Moi Drodzy!

Wszystko sie sypie. nie wiem czy to ja mam problem czy on zachowuje się w stosunku do mnie nie feir. Uważam że niezależy mu na mnie i nie akceptuje.....

Jestęsmy razem od ponad 2 lat. Po półrocznym zwiazku spotkał się z nią - swoją przyjaciółą ( która w rzeczywistosci okazała sie tylko i wyłacznie koleżanką) pierwszy raz. Bardzo zależało mi na tym, aby być na tym spotkaniu, bo zawsze wychodziłam z założenia przyjacielem moich partnerów są moimi przyjaciółmi. Mimo prośb i rozmowy poszedł po paru piwach na spotkanie z nią sam. Tłumaczył to tym, że chcial zorganizowac spotkanie w trójkę wtenczas. parę dni pozniej Dodakowo ona miala stwierdzic że będzie sie krepowała moją obecnoscią (co było absurdem bo jak sie okazało w życiu nigdy niczego takie nie powiedziała, nigdy też nie przeszkadzała jej moja obecność). To on po "pijaku" musial sobie cos ubzdurać co nie było w rzeczywistosci prawdą a sam za to przepraszał. Znienawidzilam ja za to i mialam swoj honor - nie zależało mi juz na tym jej poznaniu. Musze zaznaczyć że ona mieszka od niego ok 500 kilometrów mimo ze pochodza z tej samej miejscowości to przyjeżdża tylko na dłuższe weekendy - świeta czy wakacje. Wówczas miał sie wiecej z nia nie spotykać..
Około roku czasu był świety spokoj W ostatecznosci jednak dowiedzialam sie ze spotykał sie z nia za moimi plecami ok 10 razy w ciagu tych naszych dwóch lat. Poczułam sie oklamywana i zdradzona. Lecz wybaczyłam. Zawsze mówił ze to tylko znajoma i koleżanka, że nie laczy ich nic (co potwierdził sie w rozmowie z nia) - ze to na mnie mu zależy i ja jestem naważniejsza. Decyzją ktora miala o tym swiadczyć było uwranie z nia kontaktu (wywalenie numeru komórki)i postanowienie ze nie spotka sie z nia sam ( jeśli to tylko w mojej obecnosci) Co najgorze on zawsze - TYLKO ON - umawial sie z nia na spotkania w momoencie kiedy było ze mną źle, aby mnie denerwować, a jesli tego nie mówil to uważał że jest wolnym czlowiekiem który ma kolegów i koleżanki i nie musi się ze wszystkiego spowiadać i moze robić co chce. On na moimi miejscu by to olał a nie przejmował sie tym. Ja w dalszym ciagu jestem zdania ze to ja jestem najwazniejsza : że z jednej strony dziewczyna jest koleżanka i przyjaciółką i nic mu wiecej nie jest potrzebne, z drugiej strony kolezanki to sie do domu na herbate zaprasza i spotyka sie w trójke a nie umawia samemu na piwo w mieście. Nie mam podstaw do zazdrosci ale molestowanie w dziecinstwie... pokazuje teraz swoje skutki. Boję sie tego że będzie z kolejna osobą ufnosć budował, a mnie zostawi!
Nie moglam przystac na jego spotkania z nią, poniewąz jesli raz drugi trzeci pozwole i przytaknę on bedzie robił co chcial, a ja i moje racje nie będą brane wcale pod uwagę. Drugą rzeczą jest fakt że jestem osoba niepelnosprawną. Powiedzial jej (mimo że nie chciala mnie znać) i kilku innym znajomym co mi dolega.Zdenerowało mnie to. poczułam sie jak napietnowana, bo teraz wszyscy jak tylko zobacza kogos takiego jak ja to beda mnie wytykać palcami albo kojarzyć o to wlasnie ta. Z drugiej strony mialam dość twierdzeń - o jaka ona biedna! Argumentowal to tym, że cieszył sie jak dziecko swoją kobietą. Imponowało mu to że ma dziewczynę i byl z tego dumny. Ale czy można być dumnym i imponowac komuś czyjąś niepelnoisprawnością????? Denerowowalo mnie to i doprowadzalo do furii. Ja uwazałam, że jestem mimo niepelnosprawnosci pełnosprawna i tak chcialam byc traktowana. Byłam tez zdania, że jesli akceptowal mnie taka jaka jestem i nieprzeszkoadzalo mu to to niepowinien brac tego pod uwagę w rozmowie z nimi. spotkalibyśmy sie to by zobaczyli. Zaakceptowali by ok , nie - to ich problem. Uważał że nie był świadomy tego że moja niepelnosprawnosć jest moja tajemnicą.
Przez te dwie kwestie niepotrafimy już ze soba być i rozmawiać. On jest uparty, a ja nie do przekonania. On problwal wyjasniać tłumaczyć, ale to wszystko "jak grochem" o ścianę. Kocham go i zależy mi na nim, ale patrząc na jego postępowanie mam wszystkiego dość. nie potrafie mu zaufać, pmietajac o tym co było. Boję się kolejnego ranienia i kopamie z jego strony. Co Wy na to? Wypowiedzcie sie bardzo prosze i jednocześnie..... czy znalazł by sie ktos kto "łopatologicznie" potrafiłby mi to wytłumaczyć uzasadnić pokazać..... Bardzo prosze o pomoc!!!!!!
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez KATKA » 21 lut 2013, o 10:45

odniosę sie tylko do dwóch rzeczy...

nie ma czegoś takiego, ze nie mozesz mu na cos pozwolić bo...
bo to wolny człowiek i nie masz prawadecyzdować za niego o jego życiu...owszem mozecie coś wsplnie ustalic ale nie masz prawa decyzdować za niego...
po drugie jak zwykle musze sie odnieść do "tylko przyjaciólki"
ja tam w takie bujdy nie wierze...moj były ze swoja tylko przyjaciółką (która też zaprzeczała wszystkiem poza przyjaźnia) jest teraz ochajtany i ma dzieciaka :) wiec nigdy pewnosci mieć nie można...
ale jeśli to faktycznie tylko przyjaźń to nie mozesz mu tego odebrać...bo jedyne co zyskasz to jego kłamstwa albo jego stratę...
fakt koleś nie ma prawa Cie okłamywac...ale teraz sama troche na to pracujesz skoro zabraniasz mu czegoś z czego on nie chce zrezygnowac...może warto sie dowiedziec dlaczego tak jest??
mój przyjaciel miał zakazy kontaktu ze mna od większosci woich kobiet...a że się kochamy jak rodzeństwo...to nie chciał sie podporządkować....choć jasię odsuwałam...teraz jest szczęścliwym mezusiem...a ja jestem jeszcze bardziej szczęśliwa bo widzę, że jest szcześliwy i trafił na wspaniałą kobietę...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez smerfetka0 » 21 lut 2013, o 12:58

agnieszka, a moze on jest po prostu dumny ze pomimo niepelnosprawnosci dajesz sobie swietnie rade? moze chcial tylko ich uprzedzic, zeby glupio nie wyszlo przy spotkaniu ktore mogloby kiedys wyjsc zeby podeszli d o tego normalnie i nie wgapiali sie w niepelnosprawnosc ? no nie wiem... skoro nic zlego o tym nie mowil, skoro twoja niepelnosprawnosc widac i nie da sie tego ukryc pod bluzka czy cos, to co w tym zlego?

po za tym...swoj rozum trzeba miec ale skoro nie masz powodu do zazdrosci to skad te nerwy?

mysle ze troche przesadzasz, kazdy potrzebuje wyjsc bez partnera, pogadac..

nie zamykaj go w klatce
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez Abssinth » 21 lut 2013, o 15:24

a mnie sie bardzo nie podoba jego zachowanie.

jesli sie ma przyjaciela, przyjaciolke - to nie widzi sie z nimi raz na pol roku. Ktos bliski jest czesto obecny w rozmowach, nawet z nowym partnerem czy partnerka.
I zwykle jest - 'to moj bliski przyjaciel, swietnmy czlowiek, musicie sie poznac!' zamiast 'musze sie zobaczyc z ta osoba w cztery oczy, bez Ciebie'

tak, on jest wolnym czlowiekiem.
ale rzucanie tego w twarz partnerowi jest dosc chamskim tekstem -
teskty o tym, ze 'nie musze sie spowiadac, jestem wolnym czlowiekiem i moge sobie robic co chce' u mnie doprowadzilyby od razu do reakcji - prosze bardzo, jestes wolnym czlowiekiem, mozesz juz wyjsc i wiecej sie do mnie nie odzywaj.

czlowiek, ktory szanuje swoja partnerke, nie odzywa sie tak.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez smerfetka0 » 21 lut 2013, o 16:56

owszem abss masz swieta racje, ale z drugiej strony, jak kiedys o mnie facet byl chorobliwie zazdrosny, to nigdy nie moglam mu powiedziec jaki moj przyjaciel jest bo od razu byl jakis atak, a jak nie od razu to przy klotni nie zwiazanej z zazdroscia byl wyrzut - 'to idz moze do jareczka on przeciez jest taki swietny', i ja sama nie chcialam go przedstawiac moim kolegom bo kuurde... nie wiedzialam czego sie spodziewac na spotkaniu ja kolega plus chlopak, a w wiekszym gronie i chlopakow i dziewczyn czulam sie przez ta zazdrosc obserwowana jak chociazby sie witalam ze wszystkimi bliskimi usciskiem...a z kolegow nie chcialam rezygnowac. az klamalam ze jestem tu i tu a poszlam sie spotkac z kumplem, i tylko ja wiem ze zadnej chemii miedzy nami nie bylo a ze ciezko dograc sie bylo razem to zlapalam kiedys chwile i sobie poszlam... i przypadkowo sie natknelam na swojego chlopaka i mnie rzucil :mrgreen:
jego nie zdrowe zachowanie doprowadzilo do tego, mi nigdy nie przyszlo by do glowy klamac, czy kombinowac jak wyjsc bez mojego faceta do znajomych bo pozniej by sie kazdego szczegolu przyczepil czy byl uszczypliwy przy wszystkich z tej zazdrosci i mnie obserwowal jak zolnierz jakis...

nie wie czy autorka pprzkreczala az tak granice, ale chlopa troche rozumiem.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez agnieszka » 21 lut 2013, o 17:29

Nigdy nie chciałam kontrolować i robić im wyrzutów o to jak się jedno na drugie spojrzy, tu nie oto chodzi....jak napisałam chciałam być też przyjaciółką przyjaciół mojego faceta... ale widać zostałam potraktowana jak intruz.... po drugie zawsze zależało mi na tym żeby iść poznać posiedzieć i potowarzyszyć mu w tym....To wszystko! Niechcialam takze tego żeby się dużą wiezią i zaufaniem darzyli...i nawiazali bo przeszkadzalo by mi to....Dodatkowo okazalo sie że on sie z nią spotykał aby sprawdzać moją reakcje i zeby sobie ze mnie pozrtowac bo nie potrafie niczego na żarty wziąć.....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez smerfetka0 » 21 lut 2013, o 17:31

mysle ze czasem przesadzasz ale i on jest jakis dziwny :shock:
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez agnieszka » 22 lut 2013, o 19:16

Okazało się w rzeczywstosci że spotykał sie z nia za moimi plecami i wogole dlatego żeby sobie ze mnie pozartować.
Relacja "NIE SPOTYKAJ SIE Z NIA JA TEGO NIE CHCE " - "NIE LUBIE JAK MI KTOS CZEGOS ZABRANIA" ----> reakcja ŻART ( ty mi zabraniasz a ja i tak zrobie co chce)------->>>> jak ZAREAGUJE? NERwy i o to chodziło!

Jak tak można??? Jak można robić cos osobie ktora sie kocha???? Uwazam go za kłamcę kominatora i szydercę.......
Jak w obecnej sytuacji zacząć budować zaufanie??? Chce wrócic ale boje sie tego że to sie bedzie powtwrzało ciagle... :((((((
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez ewka » 22 lut 2013, o 19:29

agnieszka napisał(a):Decyzją ktora miala o tym swiadczyć było uwranie z nia kontaktu (wywalenie numeru komórki)i postanowienie ze nie spotka sie z nia sam ( jeśli to tylko w mojej obecnosci)

Chcę się upewnić, czy dobrze rozumiem - ta decyzja jest aktualna? Kontakt urwany i zero spotkań? I tak to trwa, Tobie jednak trudno oderwać się od tego, co było?
Czy może złamał słowo?

Bo się pogubiłam.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez agnieszka » 22 lut 2013, o 20:07

Jest aktualna od września 2012 , we mnie zyją tamte wspomnienia... boje sie mu ufać choc jedno i drugie chce wrocić. On wykorzystuje to ze ja sie na zartach nie znam i biore wszystko na powaznie. To też powoduje dystans do niego i moje obawy.....
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez ewka » 23 lut 2013, o 01:57

Skoro aktualna - trzeba wierzyć, ufać i żyć. Bo jak inaczej?
I bardzo mi się wydajesz spięta. Taka właśnie bardzo na poważnie. I wydaje mi się (a raczej pewna jestem), że jak się złapie trochę luzu - jest łatwiej. I w relacjach. I w życiu w ogóle.

Związki się buduje, rozwija, dopasowuje... albo się to jakoś zgra, albo się nie zgra. Nie wiem, co oprócz tamtych incydentów mu zarzucasz, jak wyglądają Wasze relacje z innymi, z rodziną, znajomymi. Czy więcej jest ZA, czy PRZECIW
.

On jest uparty, a ja nie do przekonania.

A może oboje jesteście uparci? I może to Wam przeszkadza w dogadywaniu się?

Aga, czy Ty się czujesz zdradzona?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez agnieszka » 23 lut 2013, o 14:18

Zdradzona w sensie fizycznym NIe, ale raczej w psychicznym, obawiam sie tego zeby nie nawiazal z nia wiezi zaufania i za bardzo psychicznie nie zblizył sie do niej....
Kazdy ma swoje racje i nikt nie ustapi.....jakos nie wierze w te jego żarty ja sie go boję... kolejny raz zaufać i uwierzyć.. klamcy i szydercy.....On uwaza to tylko za zwykłe zarty, które tłumaczy mi od 1, 5 roku.... ja w nie nie chce uweirzyc.....
Raczej za zwyczaaj....TAK.
Jestem troche spieta jak małe dziecko ktore boi sie ze cos straci... albo kiedy matka wychodzi do sklepu a dziecko zostaje samo w domu..... jakby juz nigdy wrocic nie mialo....Jestem dorosłą ofiara molestowania seksualnego......i moze stąd to wszystko. :(
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez KATKA » 23 lut 2013, o 14:51

i co masz zamiar z tym zrobic? bo chyba nie liczysz na jego "cudowne nawrócenie" i porzucenie własnych przekonań/ rozmawialiście jak ten kłopot rozwiazac?
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez ewka » 24 lut 2013, o 01:37

agnieszka napisał(a):Kazdy ma swoje racje i nikt nie ustapi.....jakos nie wierze w te jego żarty ja sie go boję... kolejny raz zaufać i uwierzyć.. klamcy i szydercy.....On uwaza to tylko za zwykłe zarty, które tłumaczy mi od 1, 5 roku.... ja w nie nie chce uweirzyc.....

Nie chcesz uwierzyć i boisz się zaufać... to jak chcesz z nim żyć, Aga? Jak?

Jestem troche spieta jak małe dziecko ktore boi sie ze cos straci... albo kiedy matka wychodzi do sklepu a dziecko zostaje samo w domu..... jakby juz nigdy wrocic nie mialo....Jestem dorosłą ofiara molestowania seksualnego......i moze stąd to wszystko. :(

Jestem zdania, że te strachy i lęki trzeba przepracować... bo jakkolwiek się będzie w Twoim życiu działo i ktokolwiek będzie przy Tobie - jak wymagać, aby poczucie spokoju i niespięcia Ci przynosił? I jego wyjście do sklepu nie będzie Cię wpędzało w kolejną falę przerażenia?

To molestowanie masz przepracowane pod okiem specjalisty?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Zazdrosć totalna zazdrość....

Postprzez Sansevieria » 24 lut 2013, o 16:14

Z wyjątkiem jednego zdania dokładnie tak sytuację odbieram Jak Abssinth. To jedno zdanie dotyczy widywania się co pól roku - bo mam przyjaciółkę mieszkajacą daleko i częściej niż co pól roku nijak nam się nie udaje spotkać. Półroczne "cykle" są w tej relacji pewną normą, zatem i tak moze być, tyle że jest to przyjaciółka moja, a nie przyjaciel, zatem trochę co innego. No i ona oczywiscie jest na codzień "obecna', znaczy wiadomo co u niej i sie o niej gada czasem.

Tak z opisu to Twój partner świadomie i z przemedytacja Cię rani. A Twoja podejrzliwosc jest skutkiem a nie przyczyną. On Ci pokazał "obszar zamknięty dla Ciebie" i konsekwentnie go broni. Sam stworzył Tajemnicę, bawi się tym, że Ty sie męczysz. W moim odczuciu nie chodzi o to, że on do tamtej pani "czuje miętę", nawet nie o to że ma z nią jakaś bliskość emocjonalna ogromną tylko o pokazanie Ci "mam władzę", "jesteś bezradna", "jak ci sie nie podoba to jesteś głupia, dziecinna, nie znasz się na zartach". Wiesz, żart ktory kogoś boli nie jest żartem, jest dokuczaniem, ranieniem. A on jest doskonale świadomy, że Cię rani, bo mu to powiedzialaś.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 213 gości