hej zelku, ja nie wiem, czy irracjonalny, bo u mnie było i jest realne zagrożenie ze strony tatuśka. Problem polega na tym, żeby nie dać się sobą manipulować.
Mnie pomógł ktoś z tego forum zauważyć, że ojciec jest zwykłym psychopatą i manipulatorem. Opisane przez tą osobę mechanizmy zrodziły we mnie bunt, łatwiej też przewidywałam jego działania. Pamiętam, że to był moment przełomowy, przepłakałam całą noc i razem ze łzami uwolniłam się od strachu przed nim. zrobiłam plan, określiłam moje własne zasady i nie pozwoliłam sobie więcej na strach.
Dzięki temu udało mi się uciec z DK, podjąć kolejne działania i mam nadzieję, że pewnego dnia uda mi się ostatecznie ochronić przed nim siebie i małą.
Kiedyś też pod naciskiem innych osób z tego forum poszłam do 2 niezależnych psychiatrów, w celu sprawdzenia, czy powinnam brać jakieś leki, bo żyje w stresie, boję się różnych sytuacji itd. I lekarze absolutnie odmówili przepisania leków, stwierdzając, że strach w takich sytuacjach jest całkowicie naturalny, leki natomiast zacierałyby rzeczywisty obraz i lepiej sobie na ten strach czasem pozwolić, a jak już nie umiemy nad tym panować, to popracować z psychologiem nad metodami radzenia sobie ze stresem i sytuacjami kryzysowymi.
Zauważyłam też, że ramach upływającego czasu przesuwa się też granica strachu, pewne sytuacje już nie przerażają, ale niestety będąc matką i to samotną nigdy nie da się żyć całkiem bez strachu