W oczekiwaniu na słońce...

Problemy związane z depresją.

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez żelek » 21 lut 2013, o 22:35

poszłam sobie na parę godzin i musiałam godzinę jeszcze stracić, aby ogarnąć CO TU SIĘ KURCZAK DZIEJE!
Wera - JESTEŚ PRZERAŻAJĄCA !!!! IDŹ SIĘ LECZ NA GŁOWĘ!!!!!

przepraszam pozostałych użytkowników - no scyzoryk mi się otworzył!
żelek
 
Posty: 119
Dołączył(a): 3 gru 2012, o 23:54

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez blanka77 » 21 lut 2013, o 22:40

Honest napisał(a):
blanka77 napisał(a):
Honest napisał(a)::D



Gumka myszka :)



Blanka, to bardzo sugestywne :mrgreen:


Ależ ja nie wiem o co Ci chodzi :)
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez biscuit » 21 lut 2013, o 22:47

impresja
zaczepiam Cię
bo uogólniasz:
wszyscy żonaci to stare capy
wszystkie młode laski lecą na ich kasę
wszystkie żony są wzorem cnót małżeńskich
a kochanki to suki co dają doopy
etc.

nadgeneralizacje się pleni na terapii
ale Ty żeś zosia-samosia
więc może wyplenisz se sama :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez impresja7 » 21 lut 2013, o 22:49

bisiunieczko,a zależy ci na mnie i na mojej autoterapii?
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez biscuit » 21 lut 2013, o 22:53

no tak po prawdzie
to nie

tak ot, niosę posługę bliźnim
jak Matka Teresa
kaganek oświaty...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez impresja7 » 21 lut 2013, o 22:54

ale ona robiła to szczerze i cała sobą mając ufność w Bogu ,
a Ty to jakoś tak bez przekonania :roll:
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez biscuit » 21 lut 2013, o 23:03

no ja mam ufność w nauce
i jestem przekonana o tym
że tam gdzie relacje międzyludzkie
bliższe prawdy jest rozłożenie odpowiedzialności 50/50
niż niewinny anioł i winny diabeł
nawet jeśli owa odpowiedzialność czy wina
jest nieumyślna i wynikająca z niewiedzy czy dysfunkcji
a nie z intencji
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez marie89 » 21 lut 2013, o 23:09

Czy żeście się Dziewczęta nie zagalopowały w tym uświadamianiu egzystencjalnym Wery?

Jak już chcecie to może nieco delikatniej? (nie wskazuję "palcem" i roli Matki Teresy też na klatę nie biorę, ale...)

Czytacie posty Wery i wyrabiacie sobie jakąś opinię. Ok. Macie jakiś swój ogląd na to. Ok. No ale za plecami jej nie stoicie, może wszystkich faktów nie znacie i co najważniejsze Werą nie jesteście... Choć raz empatycznie próbowałyście wyobrazić sobie jak może to wszystko rozumieć Wera, jak i co czuć, co może zrobić, chcieć bądź nie chcieć?

Ja się też martwię o Werę.
Zakochała się, poczuła się bezpiecznie... a teraz znów zaczyna tracić grunt pod nogami.
Na jej miejscu czułabym się bardzo zagubiona.
I chyba samotna... Szuka wsparcia i odrobiny zrozumienia.
Pozwolimy jej na to tutaj? Na spokojnie? (pytanie retoryczne)
marie89
 

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez agik » 21 lut 2013, o 23:20

Marie, słodka jesteś.
Czego szuka Wera, to trudno wyczuc.
Pogubiona jest ewidentnie i zatopiona w magicznym myśleniu, ale w czym tu wspierac? W tym, żeby tak trwała?
To nic złego, ze chce się wyrwac od rodziców, ale sposób w jaki chce to zrobic ( najwyraźniej) mojego zrozumienia nie ma i nigdy miec nie będzie!
To jest zwyczajnie przerażające! Nie można tłumaczyc każdej podłości i każdego wyrachowania pogubieniem!
Tym bardziej, jeśli pogubionym się jest na własne życzenie.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez żelek » 21 lut 2013, o 23:29

Nie Marie, mówię NIE przedmiotowemu traktowaniu DZIECKA. Nie wiem i nie interesują mnie już (wcześniej próbowałam zrozumieć i dobrze jej życzyłam) dyskusje z osobą, która choćby ma w planie szastanie dobrem dziecka lub wykorzystuje temat dziecka do wzbudzania sensacji. dla mnie to temat nie do przejścia. myślę, że za dużo tłumaczy się takie postawy, za dużo się milczy i udaje, ze może wszystko się ułoży samo - myślę, że dlatego jest na świecie jak jest.
żelek
 
Posty: 119
Dołączył(a): 3 gru 2012, o 23:54

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez marie89 » 21 lut 2013, o 23:35

Ja tam nie postrzegam Wery jako podłej i wyrachowanej... ale to właściwie najmniej istotne. Tzn jak ją postrzegamy. Nie mamy prawa jej osądzać. Nie mamy też prawa czegoś żądać.
Możemy radzić jak być może powinna się zachować... Porada - tak. Ale nagonka? Osąd? Taki wymiar ostatnie, co poniektóre posty przybrały...

Przysłowiowy "kubeł zimnej wody", że niby z nadzieją, że dziewczynę olśni i zaraz poukłada tak by było cacy?

Nie wiem...

Owszem trudno tu wyczuć w jaki sposób wspierać.
Czasem trzeba kimś potrząsnąć, czasem pomilczeć i wysłuchać, "potrzymać za rękę"...
Nie wiem czego oczekuję Wera... ale wiem, że teraz jest jej źle. A jak przejrzałam ostatnie posty do domyślam się, że nie czuję się ani zrozumiana, ani oświecona... Przykro jej. Tak myślę, tak czuję.
marie89
 

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 21 lut 2013, o 23:40

Ale dlaczego nie chce się zatrzymać,
poukładać tych wszystkich spraw,
przede wszystkim siebie,
tylko tak na łapu capu,
jak z klapkami na oczach idzie w złym kierunku?
Jak powiedzieć "Wera, nie tędy droga", żeby zrozumiała?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 21 lut 2013, o 23:43

Marie tylko jak długo? Z resztą ja się powtórzę ale również gdzieś napisałam, że to już nie chodzi o werę, tylko to, że chcę wplatać w to dziecko, które na to co je spotka nie zasługuje? Oczekujesz spokojnej reakcji na coś tak nie odpowiedzialnego podczas gdy każdy na forym wie czym to się skończy?
Już chyba przestało chodzić o werę, o tom kiedy sie ocknie a o to, żeby jakimś cudem odwieść werę od egoistycznego kroku, nawet jeżeli on wynika z dysfunkcji, płodzenia dziecka.
Nie dziw się, że jest taka reakcja. Jak ma być? Mam jej ją pytać kiedy planują zabrać się do pracy i życzyć szczęścia? To jest nie dorzeczne...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 21 lut 2013, o 23:44

mahika napisał(a):Ale dlaczego nie chce się zatrzymać,
poukładać tych wszystkich spraw,
przede wszystkim siebie,
tylko tak na łapu capu,



Bo chce wierzyć ,,że teraz już wszystko będzie cacy"
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez marie89 » 21 lut 2013, o 23:45

żelek napisał(a):Nie Marie, mówię NIE przedmiotowemu traktowaniu DZIECKA. Nie wiem i nie interesują mnie już (wcześniej próbowałam zrozumieć i dobrze jej życzyłam) dyskusje z osobą, która choćby ma w planie szastanie dobrem dziecka lub wykorzystuje temat dziecka do wzbudzania sensacji. dla mnie to temat nie do przejścia. myślę, że za dużo tłumaczy się takie postawy, za dużo się milczy i udaje, ze może wszystko się ułoży samo - myślę, że dlatego jest na świecie jak jest.



Słuchaj, a po czym wnioskujesz że Wera ten temat tak widziała... Po wpisach Wery czy insynuacjach niektórych forumowiczów nagle straciłaś sympatię i zrozumienie dla Wery?
Przetarg na dziecko?
Masz za mało informacji i niestety za krótko znasz Werę by wydawać takie oceny? W ogóle ocen takich się wydawać nie powinno...

Ja wiem natomiast, że dziewczyna czuła się bezpiecznie, czułą się kochana, akceptowana... czuła, że życie jej się układa... że może mieć rodzinę, czuć się szczęśliwa...

To złe?

Dobra, skoro zakładamy tu jakiś temat, jakikolwiek trzeba się liczyć z różnymi opiniami, nierzadko negatywnymi ale... no ludzie, szanujmy się wzajemnie. I bądźmy empatyczni. Choć odrobinkę... Na co dzień można spotkać ludzi, którzy potrafią nieźle dokopać. Myślałam, że tu będziemy starać się to będzie się od tego wolnym...
marie89
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 310 gości