bilans trzydziestolatki

Problemy z partnerami.

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez impresja7 » 20 lut 2013, o 21:37

A ja odebrałam to jako info o partnerze lekkoduchu, czyli nieodpowiedzialnym facecie ,który żyje na zasadzie jakos to będzie.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 21 lut 2013, o 09:11

to bez większego znaczenia tak naprawdę czy facet czy przyjaciel lekkoduch. Niesłowność i traktowanie mnie niepoważnie zawsze wkurza tak samo mocno.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez ewka » 21 lut 2013, o 11:06

Cześć Lili:)

Jakieś bilanse (typu: rodzice, praca, itd) w momencie, kiedy jesteśmy "pod górkę"... to chyba trochę niefortunny czas. "Podgórka" kładzie się cieniem i zaciemnia całokształt. Wg mnie.

W życiu różnie jest. I właściwie nigdy nie wiemy, co nam wyjdzie na dobre... jak się znajomi (bo przyjaciółmi trudno ich nazwać) wykruszają, to może niekoniecznie trzeba żałować? Może to otwiera drogę dla nowych znajomości? Może Ciebie otwiera? Może przyniesie coś wyjątkowego? Lub kogoś?

Ponieważ widzę Cię doskonale poukładaną (tak w ogólności), to i przekonana byłam (bo tak z cicha podczytywałam ten wątek), że to utrata pracy takim cieniem jest dla Ciebie dzisiaj. A właściwie nie jest, a była... bo rokowania widzę są niezłe. I super! Niech się spełni!

Dużo nowego przed Tobą, więc dużo też może się zacząć dziać. Życzę Ci, abyś się umiała w nowej rzeczywistości odnaleźć. I oczywiście w swojej własnej... bo przecież każdy z nas jest "jakiś" i dla każdego "jakieś" życie jest przewidziane, co niekoniecznie musi być zgodne z naszymi własnymi wyobrażeniami i pragnieniami. I co niekoniecznie musi być "gorsze".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 21 lut 2013, o 11:38

Ewka:)
Czekałam na Twoje pojawienie się w moim poście. Odkąd pamiętam kiedy tu wchodziłam, traktowałam Cię jak matkę opatrznościową wszystkich nas zagubionych, którzy tu trafili. Z Twoich wypowiedzi bije duży spokój i mądrość życiowa a we wszelkich sporach tu na forum zwykle występujesz jako mediator, co mi imponuje.

Z tymi podsumowaniami, których nie powinnam robić w chwili, kiedy jest pod górkę... No wiesz, jak jest z górki to człowiek pędzi i nie ma tego czasu żeby się zastanowić więc to chyba dość naturalne, że teraz mi się zebrało.

A jeśli chodzi o pracę to ciiiiii .... Mam wrażenie, że jak człowiek bezczynnie ( w sensie nie mając innej pracy w międzyczasie) czeka i szuka to czas się liczy razy pięć. Chodzę po pracuju i zgroza mnie łapie, widzę kryzys i dół. Jak z tym czymś teraz nie wypali to widzę to baaaardzo słabo. Z ogromnym wysiłkiem postaram się nie wpaść w depresję jak dostanę odpowiedź negatywną. Odzywa się moje fatalistyczne myślenie, że w końcu dobra passa minęła.

Piszę z komórki, uch jak niewygodnie. Nadludzkim wysiłkiem wstawiam kropki i przecinki oraz ó ż ź ą i ę :)
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez impresja7 » 21 lut 2013, o 11:58

Zajrzałam sobie do pierwszych postów z ciekawości z czym przyszłaś na forum.
I uderzyło mnie to,że miałaś 26 lat.Byłaś taka młodziutka i pełna nadziei.
Teraz jesteś po 30-stce i zrozumiały jest Twój nastrój.
Miałaś nadzieję ,ze w tym wieku co jesteś będziesz już mężatką z co najmniej jednym dzieckiem.
26 lat to tak mało i ma sie jeszcze tyle czasu .
Ale jak ten czas zaczyna mijać i nie są zaspokojone wewnętrzne potrzeby miłości i rodziny to nie należy sie dziwić,że nastrój jest jaki jest.
Może tak zwyczajnie ,po prostu i po ludzku zacznij szukać tej miłości.Rozmawiaj ze znajomymi ,czy nie mogli by Cie poznać z kimś kto tak jak Ty szuka partnera. może zapisz sie do jakiegoś biura lub wyszukaj w necie spotkania,wycieczki i atrakcje dla singli.Po prostu zajmij sie tą sferą tak jak zajmujesz sie szukaniem pracy .Po prostu zajmij sie urządzaniem życia osobistego ,nie czekaj na cud lub ,ze spotkasz Go w autobusie lub stojąc na przystanku .Tak jest w filmach amerykanskich, a o swoje osobiste życie trzeba sie po prostu postarać.
Nie piszę,ze sie nei starałaś,ale uważam ,ze aktywność w tej sferze powinna trwać do skutku.
No i niestety na mysl mi przyszło coś ,czego nie lubię ,ale chyba w Twoim przypadku warto by było pogadać z kimś (psycholog :roll: ) o swoich wymaganiach w stosunku do innych lub o ich braku (mam na mysli to ,że jak juz sie zakochasz to być moze wkręcasz się w nadmierną tolerancje dla wszelkich nie fair partnera i jakby nie umiesz tego porozdzielać ) Bo będąc sama fajną kobitką jesteś w pracy i dla przyjaciół niezawodna,ale czy w związku nie trzeba by było wiecej dyplomacji i odpuszczenia lub wymagania .To zależy jaka jestes w zwiazku i to warto by było z kimś mądrym przegadać i spojrzec na to cudzymi fachowymi oczami.(bisątko sie ucieszy)
Tak mi się to wszystko nasunęło czytając kilka pierwszych Twoich postów sprzed kilku lat.
Po ludzku zwyczajnie przyszłaś z tym ,że CHCESZ KOCHAĆ I BYĆ KOCHANA ,a reszta też ważna ,ale na kolejnych miejscach.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez biscuit » 21 lut 2013, o 13:20

lili
ależ Cię matrony oblazły...
jedna - "każdemu to, co mu pisane"
druga - "swatka"
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 21 lut 2013, o 17:48

@bisc: no wiesz, każda z nich ma w sumie rację. Ty byś pewnie poleciła terapię, jak Sans;)

@impresja: już jakiś czas temu doszłam do tego, że nie ma co czekać aż się sam zjawi książę na białym koniu:) Albo inaczej: znaleźć się znajdzie ale nie taki jak chcę:) Wiem, że czasami coś dobrego trzeba sobie wychodzić, dlatego właśnie zmieniłam swoje podejście z introwertycznej siedzącej w domu i czytającej książki na wychodzącą na siłę do ludzi. Mężczyźni których spotykam są straszni- a może to ja jestem straszna. Moja ostatnia randka wyglądała tak, że koleś na dzień dobry tak się stremował, że zapomniał gdzie chciał mnie zabrać, i w końcu poszliśmy tam gdzie ja zaproponowałam a po dwóch piwach z opisu miejsca domyśliłam się gdzie chciał pójść i tam też poszliśmy. Dodam, że specjalnie się zamknęłam na dzień dobry i przybrałam pozę zagubionej żeby nie było że twarda i niezależna. No ale po kilku godzinach naprawdę średnio dało się udawać, że nadal chcemy się poznawać. Żeby nie było, że się łatwo zniechęcam, to nie zrażam się od razu i pewnie jeszcze ze dwa razy spróbuję. Natomiast zazwyczaj fajne i wartościowe znajomości w moim życiu brały się z przyjaźni a ta jak wiadomo potrzebuje czasu, a na dodatek jak pisałam w moich poprzednich postach, rzadko występuje w przyrodzie :lol:
Piszesz też o tym, że może powinnam porozmawiać z psychologiem na temat moich potrzeb w związku i tego że być może zbyt łatwo się naginam itd... Wiesz, jak człowiek jest zakochany to może ze wszystkiego zrezygnować i to nie boli. Ja z resztą nauczyłam się kompromisu w związku i wybaczania i tego, że trzeba tej drugiej całkiem innej osobie dać jej przestrzeń. Mój związek był zły ponieważ w pewnym momencie zrozumiałam, że mamy inny system wartości. Więc nie że on woli zupę ogórkową a ja barszcz albo on woli po ciemku a ja w dzień tylko on inaczej postrzega takie rzeczy jak zobowiązanie, dane słowo, słowo w ogóle, honor, poczucie obciachu, wiesz, takie fundamentalne kwestie. I co z tego, że na płaszczyźnie mentalnej byliśmy 100% kompatybilni i uwielbiałam z nim spędzać czas, tak ogólnie, skoro przy poważnych sprawach mieliśmy całkiem inne koncepcje. Podsumowanie tego smutnego elaboratu jest takie, że powinna wrócić instytucja swatki :haha: bo swatka dobierała ludzi według podobieństwa wychowania i wspólnych wartości a nie tylko poczucia humoru. A mnie zwykle podobają się bardzo intelektualiści z poczuciem humoru, którzy przy bliższym poznaniu okazują się prostakami.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Sansevieria » 21 lut 2013, o 18:12

Sansevieria napisał(a):Lili, ja Cię wcale na terapię nie namawiam. Jak to często na forum zapytałam Cię o twój stosunek do tematu, natomiast od namawiania to jestem raczej daleko. Dlaczego? W moim odczuciu i rozeznaniu jeszcze Twój czas nie nadszedł. I wcale nie wiem czy kiedys nadejdzie.


To jest z tego wątku, kilka stron wcześniej. Rzadko cytuję samą siebie, ale tym razem wydaje mi sie to sensowne. Lili, JA Cię na terapie nie namawiam. Uwazam jak wyżej. Nadal. Jeśli natomiast Tobie z czytania moich postów wychodzi, ze pora na terapie to już jest Twój wniosek, a nie moje namawianie. Co zauważyłam w miezyczasie to to, że zadalam Ci kilka pytań, na ktore zwyczajnie nie odpowiedziałas. Nie mam musu odpowiadać i nie jest mi przykro. Nie o to chodzi, żebys mi na forum odpowiadała. Raczej kolejne pytanie sobie mozesz zadać - czemu nie dopowiadam na pytania Sansevierii ? :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 21 lut 2013, o 18:18

Wydawało mi się, że na wszystkie odpowiedziałam, na które nie? Tak Cię zrozumiałam, że dobrze by mi zrobiła terapia, mam świadomość oczywiście, że mnie nie nakłaniasz na siłę.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Sansevieria » 21 lut 2013, o 18:59

:) a na te z poprzedniej strony.
To, że dobrze by Ci zrobiła współpraca ze stosownym fachowcem to nawet Impresja z siebie wydusiła, a u Impesji to jest rzadkość. Ja zaś wiem, że bez względu na to, ile osób komuś powie "idź na terapie" to i tak decyzja musi być własna, samemu trzeba chcieć. Jak sie zacznie z namowy innych rzadko są efekty senoswne oraz pożądane. Czego zdaje sie sama doświadczyłaś.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 21 lut 2013, o 19:36

Myślałam, że wyjaśniłam dlaczego nie chcę terapii- bo nie jestem przekonana że moje problemy się kwalifikują na terapię. Cała ta historia z rodziną, z domem, z przeszłością do mnie nie przemawia. Przeczytałam, przemyślałam ale się nie przekonałam. Wręcz przeciwnie- wydaje mi się, że po prostu mam mega doła życiowego i frustrację a nie problemy natury psychicznej wymagające psychoterapeuty.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Sansevieria » 21 lut 2013, o 19:42

Owszem, wyjasniłaś gruntownie oraz skutecznie. I dlatego Cię nie namawiam, bo sensu w tym nie widzę.

Sansevieria napisał(a):
lili napisał(a):Pytasz czy potrafię prosić o pomoc..nie potrafię, a raczej wstydzę się żebrać o zainteresowanie. I tu wiem, że sama sobie robię krzywdę, bo nie mogę mieć do ludzi pretensji o to, że nie czytają mi w myślach. Strasznie nie lubię narzekać, zawsze myślę, że narzucam się ludziom. Dlatego Wam tu tak buczę, bo najwyżej ktoś mnie zignoruje, jak uzna, że moje problemy są wyimaginowane :|


Skoro wiesz, ze bezsensowne jest mieć do ludzi pretensje o to, że nie czytają Ci w myślach i, jak dalej piszesz wiesz, ze sama siebie krzywdzisz pozostaje isć dalej tym tropem i zapytać, co Ci uniemożliwia zmianę. Nie rozum, bo wiedzieć co trzeba wiesz. Zatem co Cię trzyma w tej niemocy?


Podkreślone pytanie bez odpowiedzi :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez ewka » 21 lut 2013, o 20:00

Dzięki dzięki:)
lili napisał(a):Z tymi podsumowaniami, których nie powinnam robić w chwili, kiedy jest pod górkę... No wiesz, jak jest z górki to człowiek pędzi i nie ma tego czasu żeby się zastanowić więc to chyba dość naturalne, że teraz mi się zebrało.

A pewnie, że naturalne... bo w pędzie się nie da. Może po to właśnie są podgórki?
I właśnie o to chodzi, żeby nie zanegować wszystkiego i siebie samą CAŁĄ w tym oczywiście też. Kawałek cienia to nie cały cień. Zrezygnowali ze mnie w firmie TO NIE ZNACZY, że jestem CAŁA do bani. Trzeba to jakoś racjonalizować.


lili napisał(a):A jeśli chodzi o pracę to ciiiiii .... Mam wrażenie, że jak człowiek bezczynnie ( w sensie nie mając innej pracy w międzyczasie) czeka i szuka to czas się liczy razy pięć.

Ano. Godzina na plaży w lekkiej morskiej bryzie... a godzina z bólem zęba - to dwie całkiem różne godziny:)

lili napisał(a):Chodzę po pracuju i zgroza mnie łapie, widzę kryzys i dół. Jak z tym czymś teraz nie wypali to widzę to baaaardzo słabo. Z ogromnym wysiłkiem postaram się nie wpaść w depresję jak dostanę odpowiedź negatywną. Odzywa się moje fatalistyczne myślenie, że w końcu dobra passa minęła.

Passa bywa lepsza i gorsza... Lili, masz co jeść i nie trap się tym tak. Czasy są jakie są, a najwyżej trochę sobie powaletujesz. TO NIE JEST KONIEC ŚWIATA!!!

W ogóle mam wrażenie, że sam fakt, że wystartowałaś z aplikacjami już Ci poprawił nastrój. Nie uda się teraz - trzeba dalej próbować. No sama przecież wiesz. A w między czasie... coś trzeba sobie wymyślić. No i zawsze można przyjść popisać trochę.


lili napisał(a):Piszę z komórki, uch jak niewygodnie. Nadludzkim wysiłkiem wstawiam kropki i przecinki oraz ó ż ź ą i ę :)

Zawsze doceniałam Twoją staranność pisania.
Właśnie przeczytałam na onecie wywiad z panem Bralczykiem odnośnie stosowania (lub raczej niestosowania) polskich znaków.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci ... omosc.html
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 21 lut 2013, o 21:30

@Sans: bo jestem dumna z natury? Bo wstydzę się nad sobą użalać? No, przeszło mi to przez gardło :roll:
@Ewka: wiem wiem że jeszcze nie ma tragedii. Sama siebie strofuję z tą pracą. Moim problemem jest to, że a) jestem niecierpliwa (ale walczę z tym!) b) nie mam w tej chwili niczego innego, na czym mogłabym się skupić lub czemu mogłabym poświęcić czas i to mnie zabija...
Z tym Bralczykiem to też dziś przeczytałam. Były tam też piosenki różnych polskich wykonawców, śpiewane bez znaków specjalnych. Od razu człowiek sobie uświadamia jak piękny jest język polski.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez impresja7 » 21 lut 2013, o 21:57

Lili a może na ten wolny czas teraz jakiś wolontariat?
Może tam jakis fajny empatyczny facet?
Albo jakaś salsa,czy inne tańce?
To i endorfiny i kontakty międzyludzkie.
A idź z premedytacją poszukaj na tańcach takiej grupy ,gdzie jest więcej facetów,takie się zdarzają dość często.
Albo zapisz się na unijny jakiś kurs.
Ja tam mimo stałej pracy dla rozrywki zaliczam różne unijne kursy ,szkolenia ,szkoły ,to są darmowe rzeczy a ilu fajnych ludzi się poznaje.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: amuniwasaj i 186 gości

cron