W oczekiwaniu na słońce...

Problemy związane z depresją.

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez żelek » 21 lut 2013, o 15:58

Przepraszam Wera! Bardzo mi przykro :cry:
żelek
 
Posty: 119
Dołączył(a): 3 gru 2012, o 23:54

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 21 lut 2013, o 16:01

W porządku. Rozumiem. Nie doczytałaś.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Honest » 21 lut 2013, o 16:54

Z tego co pisałąs, to nie dawno wyrzucił cię ze swojego domu jak przyszłaś porozmawiać. I próbował się powiesić. Powodzenia - bedzie potrzebne!
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 21 lut 2013, o 17:08

toż to jakas patologia.
Wera i jescze chcesz dziecko na to wszystko z nim mieć? :(

Coś czuję że do tego pokoiku w którym teraz mieszkasz z bratem,
dojdzie jeszcze niewinne dziecię.
Ciągle mam wrażenie że on nie chce a ty na siłę.
przykre to jakieś.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Honest » 21 lut 2013, o 17:22

TWOJE SŁOWA Z FORUM PORONIENIE: Pojechałam dziś na pocztę, koło jego domu, musiałam odebrać list polecony. Napisałam mu SMS-a, że jestem blisko i chcę z nim porozmawiać. Odpisał mi “nie to koniec”. Poszłam pod jego dom i czekałam, aż będzie wychodził. Niestety wyszła jego żona. Weszłam w rezultacie do jego mieszkania, chciałam by on ze mną porozmawiał, a on potrafił mi jedynie powiedzieć, że to koniec i “wyjdź”. Powiedziałam mu, że nie wyjdę do momentu w którym ze mną konkretnie nie porozmawia i mi wszystkiego nie wyjaśni. Doszło między nami do szarpaniny, on próbował mnie siłą wyrzucić z domu. W czasie tej awantury, zdjął apaszkę z szyi swojej żony i chciał się powiesić.

I WCZORAJSZY WPIS
Trafiłam dziś na bardzo miłą, konkretną i rzeczową Panią doktor. Przywróciła mi ta Pani wiarę w to, że są jeszcze lekarze z powołaniem, dla których liczy się dobro pacjenta.
Z mojej strony jest wszystko w porządku i możemy zacząć starania. Jeżeli urolog potwierdzi i okaże się, że inny lekarz wcześniej się pomylił to moglibyśmy z Czarkiem spróbować jeszcze raz. Jutro będę z nim o tym rozmawiać.

To egosityczne sprowadzac na świat dziecko, które bedzie miało zmarnowane zycie. DZIECKO TO NIE ZABAWKA Z SUPERMARKETU. Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez smerfetka0 » 21 lut 2013, o 17:24

wera sorry ale czy ty chorujesz na jakas schizofrenie czy trolujesz? nie wierze w to co czytam, mam takie oczy :shock:
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 21 lut 2013, o 17:28

A jak się dziwiłam, że chcą dziecko to mnie wszyscy linczowali :roll:

Wera.... nie wierzę, ze jesteś w stanie zrobć taką krzwdę ŚWIADOMIE swojemu dziecku. Nie bądź egoistką.
Zastanów się czy przy tych wzlotach i tłuczących tyłek upadkach będziesz wstanie zająć się dzieckiem i żeby jeszczr tego nie odczuło. Dziecko zawsze odczuje nawet jak rodzice się starają.
Na prawdę mało Ci tu historiii takich dzieci? Przestań myśleć życzeniowo w końcu. Tyle osób Ci to pisze. Na prawdę uważasz, że każdy źle Ci tu życzy?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 21 lut 2013, o 17:31

Księżycowa napisał(a):A jak się dziwiłam, że chcą dziecko to mnie wszyscy linczowali :roll:

kto "wszyscy".
czemu się przejmujesz.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 21 lut 2013, o 17:32

Nie przejmuję... tylko skomentowałam.

Ok. nie wszyscy tylko większość. Przepraszam.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 21 lut 2013, o 17:48

Honest napisał(a):TWOJE SŁOWA Z FORUM PORONIENIE: Pojechałam dziś na pocztę, koło jego domu, musiałam odebrać list polecony. Napisałam mu SMS-a, że jestem blisko i chcę z nim porozmawiać. Odpisał mi “nie to koniec”. Poszłam pod jego dom i czekałam, aż będzie wychodził. Niestety wyszła jego żona. Weszłam w rezultacie do jego mieszkania, chciałam by on ze mną porozmawiał, a on potrafił mi jedynie powiedzieć, że to koniec i “wyjdź”. Powiedziałam mu, że nie wyjdę do momentu w którym ze mną konkretnie nie porozmawia i mi wszystkiego nie wyjaśni. Doszło między nami do szarpaniny, on próbował mnie siłą wyrzucić z domu. W czasie tej awantury, zdjął apaszkę z szyi swojej żony i chciał się powiesić.

I WCZORAJSZY WPIS
Trafiłam dziś na bardzo miłą, konkretną i rzeczową Panią doktor. Przywróciła mi ta Pani wiarę w to, że są jeszcze lekarze z powołaniem, dla których liczy się dobro pacjenta.
Z mojej strony jest wszystko w porządku i możemy zacząć starania. Jeżeli urolog potwierdzi i okaże się, że inny lekarz wcześniej się pomylił to moglibyśmy z Czarkiem spróbować jeszcze raz. Jutro będę z nim o tym rozmawiać.

To egosityczne sprowadzac na świat dziecko, które bedzie miało zmarnowane zycie. DZIECKO TO NIE ZABAWKA Z SUPERMARKETU. Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć.


Jeżeli już cytujesz moje wypowiedzi z innych for, to chociaż dane cytaty opatrz datami. Pierwsza opisana sytuacja miała miejsce 11 lutego, gdzie 13 lutego Czarek sam się do mnie odezwał, poprosił o spotkanie i do niego doszło. Wtedy się dogadaliśmy.
Drugi cytat, dotyczy mojej wizyty u lekarza na której byłam we wtorek. Ja mogę mieć dzieci, Czarek nie wiadomo, czekamy na rozmowę z urologiem.

Proszę Was abyście dały mi już spokój.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Honest » 21 lut 2013, o 17:51

A co za różnica kiedy on Cie poniża i Ty sie poniżasz ganiajac za nim?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 21 lut 2013, o 17:55

Taka, że po tamtym zdarzeniu, gdzie chciałam się jedynie dowiedzieć dlaczego podjął taką a nie inną decyzję on sam zaczął za mną ganiać.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Honest » 21 lut 2013, o 18:02

Wero, powiem ci jedno. to twoje życie, to nie ja będe się meczyła z facetem, który nota bene na portalu społecznościowym jest rzekomo partnerem innej kobiety i to nie zony. Ale wiedz, że z patologicznych rodzin dzieci się zabiera. I jest na to coraz większy nacisk.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 21 lut 2013, o 18:06

Dopiero Cię wygonił a Tu już nagle znów ,,czekamy" ,,mamy".
Dziecko od tego zgłupieje. Przecież potrzebuje matkli i ojca razem cały czas a nie rozstań, fochów i powrotów.
Nie rozumiesz tego na prawdę
Wera psychika dziecka będzie miała gdzieś czy tatuś szarpnął mamę przed czy po serialu. Ona oberwie ZA KAŻDYM razem kiedy coś się wydarzy. Nie wspominając, ze jeśli ktoś planuje wspólne dzieci, to takie rzeczy W OGÓLE NIE POWINNY się zdarzać.
Marnuj swoje życie skoro tak bardzo chcesz ale nie narażaj na takie przeżycia dziecka, które zasługuje na szczęśliwe i spokojne dzieciństwo.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez woman » 21 lut 2013, o 18:18

wera napisał(a):
Honest napisał(a):TWOJE SŁOWA Z FORUM PORONIENIE: Pojechałam dziś na pocztę, koło jego domu, musiałam odebrać list polecony. Napisałam mu SMS-a, że jestem blisko i chcę z nim porozmawiać. Odpisał mi “nie to koniec”. Poszłam pod jego dom i czekałam, aż będzie wychodził. Niestety wyszła jego żona. Weszłam w rezultacie do jego mieszkania, chciałam by on ze mną porozmawiał, a on potrafił mi jedynie powiedzieć, że to koniec i “wyjdź”. Powiedziałam mu, że nie wyjdę do momentu w którym ze mną konkretnie nie porozmawia i mi wszystkiego nie wyjaśni. Doszło między nami do szarpaniny, on próbował mnie siłą wyrzucić z domu. W czasie tej awantury, zdjął apaszkę z szyi swojej żony i chciał się powiesić.

I WCZORAJSZY WPIS
Trafiłam dziś na bardzo miłą, konkretną i rzeczową Panią doktor. Przywróciła mi ta Pani wiarę w to, że są jeszcze lekarze z powołaniem, dla których liczy się dobro pacjenta.
Z mojej strony jest wszystko w porządku i możemy zacząć starania. Jeżeli urolog potwierdzi i okaże się, że inny lekarz wcześniej się pomylił to moglibyśmy z Czarkiem spróbować jeszcze raz. Jutro będę z nim o tym rozmawiać.

To egosityczne sprowadzac na świat dziecko, które bedzie miało zmarnowane zycie. DZIECKO TO NIE ZABAWKA Z SUPERMARKETU. Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć.


Jeżeli już cytujesz moje wypowiedzi z innych for, to chociaż dane cytaty opatrz datami. Pierwsza opisana sytuacja miała miejsce 11 lutego, gdzie 13 lutego Czarek sam się do mnie odezwał, poprosił o spotkanie i do niego doszło. Wtedy się dogadaliśmy.
Drugi cytat, dotyczy mojej wizyty u lekarza na której byłam we wtorek. Ja mogę mieć dzieci, Czarek nie wiadomo, czekamy na rozmowę z urologiem.

Proszę Was abyście dały mi już spokój.


Nie wierzę, albo już całkiem zgłupiałam!!!
Czy Ty Wera, 2 dni po sytuacji ze zrywaniem, szarpaniną i demonstracją samobójczą, jak to ujęłaś "dogadałaś" się z nim i zaplanowaliście spłodzenie dziecka???
Czy świadomie skazujesz niewinną istotę na takie życie???
Normalnie mi się ręce trzęsą jak to piszę :(
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 408 gości