hej dziewczyny, czytam Was i zrobilo mi się siebie i Was zal (woman, krank). Ja mam obsesje perfekcjonizmu na plaszczyznie zawodowej, wszystko dopięte, sprawdzone, przeanalizowane itd. itp. jestem w stanie zerwac się w nocy i sprawdzać, czy mam nowe maile, czy na pewno wszystko zrobiłam. Spie ze sluzbowym laptopem. Jak cos idzie nie tak to jest dla mnie dramat, którego nie mogę przezyc. Z jednej strony daje mi to jakies poczuci stabilności i niezastepowalnosci, ale z drugiej często nakładane sa na mnie dodatkowe obowiązki, często wykonalne na granicy cudu, "bo ona sobie na pewno z tym poradzi", niestety jeśli przychodzi moment, ze musze powiedzieć "nie dam rady", albo rzeczywiście nie daje rady niestety konsekwencje ponosze większe niż inni pracownicy.
Nie umiem (nie wiem, może nie chce) odpuscic.
Podobnie jak u Ciebie
Woman pochodzi to od matki, ale o tym wiem od wielu lat. Moja matka tez była osoba, dla której wyjście bez dzieci do knajpy byłoby rowne popełnieniu morderstwa, co podkreslala mi nawet jak miałam już swoje dziecko, typu "matka jest od tego, żeby zajac się dzieckiem, a nie np. chodzic do fryzjera", jakbym zostawila mala od opieka np. niani i poszla do kina, to już wogole pewnie miałabym caly komisariat na glowie. moja matka nigdy o siebie nie dbala (wygląd) i nigdy nie wychodzila bez dzieci i do tej pory niestety tez się to nie zmienilo, obecnie na wczasy jeździ z moja 27 letnia siostra, podobnie z kazda czynnoscia.
Niestety ja ide ta sama droga, tylko z powodow wyrzutow sumienia, np. nie pojde wieczorem do knajpy zostawiając mala pod opieka nianki, czy nawet do fryzjera. Raz na 3,5 roku wyszłam i miałam wrazenie, ze wszyscy na mnie patrza, ze mala w domu, a ja się bawie. tlumacze się brakiem kasy i zmeczeniem, ale tak prawde mowiac to jakby nie to, to znalazłabym tysiąc innych powodow niestety