Pomocy, prosze

Problemy z partnerami.

Re: Pomocy, prosze

Postprzez mahika » 31 sty 2013, o 14:07

on już zawsze będzie wiedział że moze Ciebie tłuc.
Żadne podchody tu nie pomogą.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Pomocy, prosze

Postprzez Bianka » 31 sty 2013, o 22:55

Abssinth napisał(a):
na szczescie z ksiazkowych przypadkow sa ksiazkowe wyjscia...i wiele osob potrafi poradzic. tutaj znajdziesz fragmenty ksiazki napisanej przez wspaniala kobiete, ktora z takiego zwiazku odeszla po wielu latach...
http://mojedwieglowy.blogspot.co.uk/p/fragmenty-dla-zachety.html

poza tym polecam ksiazke Robin Norwood 'kobiety, ktore kochaja za bardzo'




Heyo zaglądałaś do linku??

Abss jest znakomity ten blog, wczoraj czytałam z otwartą gębą i gałami jak 5 zł, jak ja to wszystko znam, jak się wszystko zgadza, szok!
Heyo nie ma szans, żebyś bez pomocy terapeuty dała radę sama..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Pomocy, prosze

Postprzez Abssinth » 1 lut 2013, o 02:05

Bianka :)

'Moje dwie glowy' rzadzi, jest tym, czym forum na kafe, ktore kiedys polecalam, bylo wtedy, kiedy ja potrzebowalam pomocy....kobitka pisze tak, jakby teksty brala z mojej glowy w tym okresie, dokladnie :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Pomocy, prosze

Postprzez woman » 1 lut 2013, o 09:22

Oj Tak!!!
To mój codziennie odwiedzany blog od daaawna, zresztą Ty Abssinth polecałaś go i dlatego tam trafiłam.
Maja to strasznie mądra kobieta i potrafi otworzyć oczy i umysł na syf z jakim przyszło się zmierzyć.
Zresztą niedługo pojawi się Jej książka. Na pewno zgłoszę się z własnym egzemplarzem po autograf :)

Polecam też blog Terapia przez pisanie http://terapiaprzezpisanie.blogspot.com/
Heyo, może zacznij od czytania. Chociaż to.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: Pomocy, prosze

Postprzez heyo » 14 lut 2013, o 00:37

czasami gdy nie ma z kim porozmawiać ulgę przynosi takie wygadanie się w sieci, przeglądałam blogi dziękuję Wam za linki. Wspaniałe są i wiele tam prawdy, wiele pasuje do niego ale znalazłam tez teksty które pasują do mnie. Ciężko to wszystko wytłumaczyć ale i ciężko zrozumieć... Nie jestem zadowolona z siebie ze pozwoliłam podnieść na siebie rękę zawsze dziwiłam się innym i myślałam jak można być tak głupim by na to pozwolić. Nawet nie musiałam się zastanawiać co bym zrobiła gdyby ktoś podniósł na mnie rękę, bo nigdy nie myślałam, że to może spotkać mnie a nawet gdyby to raczej każdemu się wydaję, że koniec i tyle. Nie wiem czy pamiętam jak to się zaczęło, po prostu jakaś kłótnia i uderzył mnie. to nie było żadne maltretowanie czy ślady po tym itp. kilka razy w kłótni dostałam po twarzy... nie wiem nie odeszłam nie uciekłam nic nie zrobiłam nie wiem czemu... po prostu czy to była jakaś blokada czy szok nie mam pojęcia. Dziś żałuję tego bo to był błąd może wtedy inaczej by wszystko się potoczyło bo wszystko bym oddała żeby nigdy do tego nie doszło. Ale jest jak jest. Czasem w kłótni gdy go wyzwę obrażę uderzy mnie pewnie po to bym się zamknęła i nic więcej. Wiem, że nikt nie ma prawa tego robić ano usprawiedliwiać takiego czynu, ale ja nie zamierzam od niego odejść. Sama nie panuję nad sobą w wielkiej kłótni i powiem coś co go zaboli. To i on nie zapanuje nad sobą bo jaki facet dał by się obrażać. Oboje robimy źle. Każdy jest inny tak jak i związek jest inny. Jak bym chciała mogłabym odejść wiem o tym analizowałam to wiele razy tylko ja wiem jaki on jest i jakoś potrafię to znieść i nie wiem do końca czemu. Nie chcę go zostawić. Nie wiem czy ktoś z was kiedyś doświadczył tego co ja ale może ktoś tak i zrozumie o co mi chodzi nie o to, że chce dawać się poniżać i bić ale po prostu spróbować coś zmienić w sobie i w związku by i on przy mnie stał się lepszy. Chcę lepiej się dogadywać z nim, rozumieć i panować nad sobą chociaż są różne sytuacje i nie zawsze jest tak łatwo i prosto. Różne są dramaty w życiu i codziennie ktoś komuś podaje rękę ktoś inny wybacza, ktoś inny podnosi się z dna itp. I ja też chcę spróbować jakoś się podnieść po tym wszystkim i dać sobie szanse zmienić się i by nie stracić siebie. Nie wiem czasem mam wszystko poukładane i wiem jak działać a czasem jestem taka zagubiona i nie wiem od czego zacząć jak ruszyć. Może macie jakieś podpowiedzi.. Muszę spróbować by przekonać się czy jest jakaś szansa, nadzieja dla nas a chcemy oboje spróbować tylko co zrobić jak nie wychodzi nie udaje się?
heyo
 
Posty: 6
Dołączył(a): 30 sty 2013, o 22:42

Re: Pomocy, prosze

Postprzez limonka » 14 lut 2013, o 04:53

to jaki masz plan? wedlug mnie pierwszym krokiem bylaby terapia..sami soie nie poradzicie..za daleko to zaszlo:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: Pomocy, prosze

Postprzez kranka » 14 lut 2013, o 10:55

nie wiem co czujesz, ale moja mama przechodziła coś takiego - jeszcze przede mną i przed związkiem z moim tatą; związała się z kochającym, fantastycznym człowiekiem, zaszła w ciążę, a do ślubu zmusiło ją już kilka ciosów od przyszłego męża...
nie mówiła poczatkowo nikomu o tym, aż w końcu jak się zdecydowała - nikt nie chciał jej uwierzyć
nie wiem co Tobie poradzić, rozumiem, że tak bardzo kochasz, że czasem uczucie, że bez tej drugiej połowy się nie da żyć jest silniejsze, ale pomyśl, że (przynajmniej moim zdaniem) jesli ktoś bije to już bić będzie - zastanów się nad jakimś ośrodkiem zajmującym się pomocą ofiar przemocy w rodzinie
myślę, że rozmowa z takimi kobietami jak Ty otworzy Tobie oczy i da nadzieję, że odejście i rozpoczęcie wszystkiego od nowa jest mozliwe, a zycie może być piękne i szczęśliwe
wiem, piszesz, że to nie jest jakies bicie czy znęcanie się, ale pytanie - czy człowiek, który widzi, że może sobie pozwolic na uderzenie nie pokusi się o coś więcej gdy będzie bardziej zdenerwowany?
kranka
 
Posty: 36
Dołączył(a): 11 lut 2013, o 12:58

Re: Pomocy, prosze

Postprzez Bianka » 14 lut 2013, o 13:11

kranka napisał(a):wiem, piszesz, że to nie jest jakies bicie czy znęcanie się, ale pytanie - czy człowiek, który widzi, że może sobie pozwolic na uderzenie nie pokusi się o coś więcej gdy będzie bardziej zdenerwowany?


bywa często, że przemoc się nasila i każdy atak jest coraz silniejszy :(
Heyo co z terapią?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Pomocy, prosze

Postprzez marie89 » 14 lut 2013, o 18:28

Myślę, że gdy ktoś kogoś kocha to szanuje te osobę...

Z tego co czytam są w Was emocje, owszem... ale szacunku brak.

Zastanów się czy chcesz być z kimś takim? Z kimś kto potrafi zranić, kto potrafi uderzyć.
Jak zrobił to raz, zrobi kolejny.
marie89
 

Re: Pomocy, prosze

Postprzez Beem » 21 lut 2013, o 15:59

żeby zobaczył że bez niego dam radę, że poradzę sobie to chciałabym pokazać mu po to by zastanowił się też nad sobą, myślę że jak zacznę myśleć o sobie nie tylko o nim to on zatęskni zrozumie więcej.


Jakbym czytała moje myśli.

heyo, to dla nas smutne, ale oni się nie zmienią. Pora zaakceptować fakt, że nie mamy uzdrawiającej mocy ani jakiś specjalnych nadprzyrodzonych sił zmieniania naszą miłością. Udało mi się nawet wyprowadzić, co z tego jak już po niecałych dwóch tygodniach spał w moim łóżku. Po tym jak zobaczył, jak ja sobie świetnie radzę. Z własnych oszczędzonych paru groszy. Na dziecko jeszcze nic nie dał, czeka aż mu naliczą.

Wiesz, jak ktoś nie ma szacunku to już chyba nigdy nie będzie miał. Obojętnie jakie fajne jesteśmy i jak mocno kochamy. Moją miłością dażyłam go kilka lat, zatracając samą siebie, tracąc szacunek do samej siebie. Teraz zajmę się sobą. Od tygodnia trzymam się zasady, by się z nim nie kontaktować. Tylko jak muszę, czyli ze względu na dziecko.

Życzę dużo siły. Pomóc musimy sobie same. Pozdrawiam
Beem
Beem
 
Posty: 6
Dołączył(a): 20 lut 2013, o 22:18

Re: Pomocy, prosze

Postprzez Agito33 » 11 mar 2013, o 19:44

Witaj hejo! czytając twój list czułam sie jakbym czytała swoją historię. 10 lat razem a tak naprawdę jakby osobno. Dwoje dzieci; przecież dzieci muszą mieć ojca. I ciągły smutek, próby rozmów, kłótnie, zgody.... Najbardziej bałam się chyba samotności, "bo przecież czasami było fajnie" i tego jak poradzę sobie sama z dziećmi. W czerwcu dowiedziałam się, że mnie zdradza. To był moment- powiedziałam,że jak wróce z pracy już ma go tu nie być. Tak zrobił, nawet nie próbował walczyć, przeprosić, wytłumaczyć, nic. Odetchnęłam! Można być samotną i szczęśliwą, nie jest nam łatwo ale dajemy radę. Tobie też się uda, nie okłamuj sie więcej, przestań go tłumaczyć, że na pewno nie chciał, że nie miał tego na myśli, że to twoja wina. Zasługujesz na to by być szczęśliwa, każdy ma prawo do miłości-odwzajemnionej. Zostaw go i żyj pełną piersią!!!!!Pozdrawiam
Agito33
 
Posty: 1
Dołączył(a): 11 mar 2013, o 19:29

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 328 gości