6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 9 lut 2013, o 16:46

A jakie byly glowne powody podjecia przez Ciebie terapii?
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Sansevieria » 9 lut 2013, o 17:49

Oj, ja to podchodziłam do terapii sporo razy, w różnych nurtach, na ogół stając pod kolejną ścianą... ksiażkę by mozna napisać. Zwłaszcza ze jak zaczynałam to oferta w Polsce była znikoma, ksiażek na temat maluśko i neta też nie było. A ja sama byłam pozaprzeczana bardzo, niektóre mechaniznmy obronne miałam solidne niczym skały i poszlo mi w "ja jestem silna i dam radę wszystkiemu" przy zerowej skłonności do depresji.

A poza tym to tą skuteczną terapie zrobiłam jak sobie uswiadomiłam, ze jestem ofiarą wykorzystania seksualnego. Mocno dorosła byłam wtedy. Przedtem to próbowalam pojąć "czemu tak się robi w moim życiu" i szukałam po omacku, po terapii było ciut lepiej, potem znowu sie rozjeżdżało i tak w kólko Macieju. Pojęcie przemocy psychicznej zaś jeszcze mało było znane, mnie nikt nie bił, nikt nie chlał na umór itp i nie wiadomo było o co chodzi właściwie. Potem jak dopusciłam do swiadomosci tą częśc najbardziej paskudną ( a to akurat dzieki lekturom) to niemal od razu mi się odkłamało wszystko inne, dopuszczenie że jestem DDD (Dorosłe Dziecko rodziny Dysfunkcyjnej) było zdecydowanie łatwiejsze, od razu niczym iluminacja spłynęło na mnie to wszystko co związane z przemocą psychiczną, no runął ogromny mur zaprzeczenia. W miedzyczasie oferta terapeutyczna sie znakomicie poprawiła i poszło. Cztery lata ponad, na wszystkie fronty - indywidualna w dwóch nurtach, grupowa, warsztaty, terapia par - niemal co sie dało.
Jet jak jest, nieźle w moim odczuciu. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 10 lut 2013, o 20:21

Ja jestem podobnym typem, jak Ty, Sans, tzn nie umiem miec depresji, nic nie moze mnie zlamac, az czasem zla jestem na to, bo chcialabym miec pretekst do rozczulania nad soba, ale nic z tego. Przezywam wielkie emocje i szybko przechodza, nie jestem stabilna ani w dolkach, ani w gorkach, ale wydaje mi sie, ze wszystko przetrzymam. Idealny material na kobiete alkoholika, ktora potrafi wyciagnac rodzine z najgorszego bagna, na wszystko zawsze znajdzie rade. Jest to tak meczace, ze w tej chwili mam problemy z zoladkiem (silne codzienne bole) oraz na tle dermatologicznym (twarz, ramiona) oraz neurologicznym (zawroty glowy czeste, bole kregoslupa), a takze reumatyczne bole stawow. Sadze ze to stres. Moj organizm walczy ze stresem, a ja mu go wciaz funduje na nowo.
Jutro koncze 30 lat, a zeby miec "rozrywke", umowilam sie na spotkanie z moim eks. Musze z nim porozmawiac o sprawach, ktore nas lacza, o zwrocie pozyczki, alimentach, kontaktach z dzieckiem. Synek bardzo za nim teskni. Jak tylko pomysle o spotkaniu z nim skreca mnie w zoladku na lewa strone, wiec leze skulona z bolu. Ale nie chce juz tego odkladac na pozniej, chce to juz miec za soba.
Prosze, trzymajcie jutro za mnie kciuki, zebym byla twarda, rzeczowa i opanowana, bo do konca siebie nie jestem pewna.
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez biscuit » 10 lut 2013, o 20:46

Derka napisał(a): Jutro koncze 30 lat, a zeby miec "rozrywke", umowilam sie na spotkanie z moim eks.

nie idź na takie spotkanie w okresie "okołourodzinowym"
każde urodziny to specyficzny okres
szczególnie przejście pomiędzy dziesiątkami 20 a 30
to normatywny kryzys rozwojowy
z punktu widzenia psychologicznego
nacechowany zabarwieniem emocjonalnym
nasileniem myśli egzystencjalnych
"przerabiania" - nawet podświadomie - bilansu życia, podsumowań itp

wg mnie może jest tak
że umawiając się w urodziny sama siebie OSZUKUJESZ
sama przed sobą ukrywasz, po co tam idziesz
że niby z powodu synka
a tak naprawdę w urodziny będzie mu łatwiej rozbroić bombę
jaką jesteś Ty
i na to właśnie liczysz
że Cię rozbroi
stąd wybrałaś podatny na to czas - URODZINY

pierwsze trzydzieste urodziny
to nie jest zwykły dzień jak każdy inny
z psychologicznego punktu widzenia
ja radzę, żebyś przemyślała to jeszcze raz
i umówiła się w okresie już po urodzinach
jak się emocje ustabilizują
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 10 lut 2013, o 21:54

Nie wiem, moze jest jak mowisz, bis, ale nie robi na mnie wrazenia ta trzydziestka. Taki bilans robie codziennie od roku, albo i dluzej, a nie mam do tego dnia, jakim sa urodziny, wielkiego przywiazania. Kiedys, gdy bylam mlodsza, to owszem, ale od kilku lat juz ich po prostu nie obchodze.
A z drugiej strony bardzo chce sie ze soba juz skonfrontowac.
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Tinn » 10 lut 2013, o 22:44

Derka napisał(a):Prosze, trzymajcie jutro za mnie kciuki, zebym byla twarda, rzeczowa i opanowana, bo do konca siebie nie jestem pewna.

Ja będę trzymała.Z twoich wypowiedzi też już widać większą samoświadomość i siłę do walki o siebie i dzieci(godność, bezpieczeństwo).Obyś jutro o tej porze była spokojna i usatysfakcjonowana. :pocieszacz: :pocieszacz:
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 12 lut 2013, o 21:55

No moze spokojna po spotkaniu to nie bylam, ale przebieglo ono dla mnie pomyslnie. Nie zawiodlam siebie, nie zrobilam nic, co byloby jakimkolwiek dla niego sygnalem, zacheceniem. Bylam stanowcza i konkretna i mialam poczucie, ze to ja prowadze te rozmowe tak, jak chce. Wiec teoretycznie spoko.
On gadal troche glupoty, gdy rozmowa zeszla na temat zrozumienia siebie, terapii, ogolnie nazwania przyczyn tego, do czego doszlo. Sluchalam go jak aliena, bo po pierwsze on nadal uwaza ze wszystko juz zrozumial, gdy to stracil, ze ustawily mu sie wlasciwie priorytety. Ze nie wyklucza terapii, ale gdy powiedzialan, ze synka bedzie mogl zabrac do siebie, jak juz troche pochodzi na terapie i pokaze mi zaswiadczenie, to widzialam, ze go to uwiera i to bardzo. Mimo ze dopiero zaczynam terapie, juz Wy tutaj bardzo (w pozytywnym sensie) namieszalyscie mi w glowie i za to bardzo Wam dziekuje, bo czuje sie silniejsza, mocniejsza, tak jakbym byla kroczek wyzej od niego, czune tak jakos dziwnie, ze tworzy sie ta bariera, o ktorej mowilyscie, gdy tylko jedna strona sie rozwija, a druga stoi w miejscu. To jakos naturalnie mnie od niego odciaga, gdy go sucham. Juz czulam podobnie po przeczytaniu jego listow pisanych do mnie z aresztu, a teraz tylko sie w tym utwierdzam. I gdy doradzalam mu terapue, to myslalam o tym, ze kopie pod soba troche dolek, bo moze to go paradoksalnie do mnie zblizyc, tak jak teraz sie oddalam.
Niwstety wciaz go bardzo kocham. Cala noc nie spalam przed spotkaniem, bolal mnie zoladek. Ciekawe jest natomiast, jak moj organizm mnie ostrzegal po spotkaniu. Jak emocje mi juz puscily w domu, zaczelam odczuwac na maksa silny bol w miejscu zlamania na twarzy, trwalo to ze dwie godziny i minelo jak reka odjal. Co ciekawe, juz od ok. 2 miesiecy nie czulam takich dolegliwosci. Tak moje cialo zareagowalo na jego widok.
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Sansevieria » 12 lut 2013, o 22:02

No to mozesz być z siebie dumna. "Kocham" Ci nie uniemożliwiło sensownego działania. :oklaski:
Tak na marginesie to można by postawić pytanko czy Ty kochasz tego właśnie człowieka czy raczej swoje o nim wyobrażenie ?
Czasem ciało jest rozsądne nad wyraz - nie daje zapomnieć o czymś bardzo ważnym - ze ten człowiek je uszkodził i ono sobie więcej tego nie życzy.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 12 lut 2013, o 22:12

Sansevieria napisał(a):Tak na marginesie to można by postawić pytanko czy Ty kochasz tego właśnie człowieka czy raczej swoje o nim wyobrażenie ?

Myslalam wielokrotnie nad tym pytaniem, zadawalam je sobie nie raz. Trudno to odroznic. Wiem na pewno, ze nadal jest mi bliski i ze raczej nie wyobrazenie, tylko wspomnienia sa tu grane. Buuuu :)
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Sansevieria » 12 lut 2013, o 22:23

Druga ewentualność - kocham dr Jekylla, ale niestety mr Hyde jest jego nieodłączną częścią.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 12 lut 2013, o 22:31

Sansevieria napisał(a):Druga ewentualność - kocham dr Jekylla, ale niestety mr Hyde jest jego nieodłączną częścią.

To chyba jest idealnie trafione spostrzezenie.
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Sansevieria » 12 lut 2013, o 22:44

Bingo? No jesli by dalej iść tropem Stevensona, to niestety mr Hyde powoli ale nieubłaganie stawał sie częścią dominującą. Tak też bardzo często jest z osobami skłonnymi do przemocowych zachowań.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 12 lut 2013, o 22:59

No wlasnie puzelki pasuja, ile razy zadawalam sobie w myslach pytanie, czy on nie ma rozdwojonej osobowosci.
Ostatnio uslyszalam tez w radiu w reportazu o przemocy, ze sprawcami przemocy sa mezczyzni, ktorzy zyli w silnym konflikcie z matka, ale jednoczesnie ja idealizowali, a agresje tym wywolana kierowali ku swoim partnerkom. Nie wiem, czy on mial konflikt z matka, ale na pewno byla to silna wiez, choc bez bliskosci. Mial do niej respekt, szacunek swego rodzaju, a odkad pamietam, mowil o niej "mamusia". Wychowywala ich sama, bo ma on brata blizniaka (dwujajowego), jednak sa w konflikcie i nie utrzymuja kontaktow. Czy jest to jakas baza do spaczonej osobowosci i czy da sie ja przepracowac i zmienic, naprawic, czy juz zawsze taki bedzie? Nie wiem, czy jest w stanie spojrzec na matke taka, jaka byla naprawde. Z jakiegos jednak powodu jest bardzo wrazliwy emocjonalnie, a jednoczesnie bardzo ubogi. Jakby brakowalo mu inteligencji emocjonalnej. Czy ten deficyt mozna jakos nadrobic?
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez impresja7 » 12 lut 2013, o 23:12

Nie,ludzie się nie zmieniają.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Sansevieria » 12 lut 2013, o 23:19

Niespecjalnie sensowne jest takie diagnozowanie przemocowego partnera, bo powoduje, że ( znowu) myśli się o nim a nie o sobie, dzieciach czy w wolnej chwili o niebieskich migdałach.
Sądzę ze bardzo potrzebujesz zrozumieć czemu on tak a nie inaczej, ale jest to marnotrawienie energii. Spróbuj uwierzyć. Bo bez wzgledu na to czemu ona taki a nie inny jest Ty i tak NIC z tym nie zrobisz. Masz sporo do przerobienia ważniejszych rzeczy, w kolejce przed przemocowym partnerem są ewidentnie twoje relacje z rodzicami. Tu sie uszarpiesz wystarczajaco. A to akurat będziesz przerabiać, chocby i po to, żeby w następny przemocowy związek ne wejsć.
Rzetelnie rozdwojona czy mnoga osobowosć to jest rzadkosć. Nawet jeśli on by ja miał to co z tego? Że jest emcjonalnie zaburzony wiesz już z całą pewnością. Jeśli pójdzie na terapię to sie tym zajmie on z terapeutą. Ty w tym zespole potrzebna nie jesteś. Nie Twoja broszka jak on jest bądź nie jest w stanie spojrzeć na swoja matkę. Ważniejsze jest to, jak Ty patrzysz na swoją.

PS. Impresjo, bez przesady - byłoby nudno. Ludzie sie zmieniają, niektórzy nawet bardzo, wystarczy sie zapoznać z życiorysem św. Augustyna na przykład :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości