Zasługuję na WIĘCEJ

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Innuendo » 7 lut 2013, o 18:28

Kochana Tinn
Tinn napisał(a):Przysłania dalszych pieniędzy(poza zapłaconym światłem) odmówiłam


brawo :oklaski: :oklaski: :oklaski:
szczerze gratuluję, i wiesz co? nie czas żałować co Ci się nie udało, ale własnie popatrz co się udało, a raczej - czego dokonałaś: odmówiłaś przysłania dalszych pieniędzy. JAK to zrobiłaś? Co w Tobie Ci pomogło? Bo chyba coś się w Tobie wzmocniło, coś podniosło głowę wyżej i mruknęło głośniej skoro odmówiłaś :)

Tinn napisał(a):ale sobie poradził bo popożyczał między innymi od mojej siostry(no jak "szwagrowi" się przecież nie odmawia).

widzisz Tinn chyba to pomaganie biedakom, albo ta trudność w odmawianiu ma u Ciebie tło rodzinne, w końcu siostra mogła go spuścić po brzytwie nawet łatwiej niż Ty, ale pewnie macie podobną wizję świata wpojoną. Mam nadzieję, że i Twoja siostra zacznie stawiać mu tamę. Może razem mogłybyście się w tym wspierać?
Swoją droga w mojej rodzinie jest podobnie - nie można odmówić pomocy najgorszej mendzie nawet (wybaczcie dosłowność). Zrobiłam sobie teraz przy okazji Twojego wpisu małą retrospekcję i nie przypominam sobie by moi rodzice komukolwiek kiedyś powiedzieli NIE, za to pamietam, że byli nadużywani przez lokalnych pijaczków niekiedy, rodzinnych nieudaczników, co przechlali na czynsz, znajomemu podżyrowali kredyt na grubą kasę bo się nie odmawia i od pierwszej raty do ostatniej spłacili go sami - bo znajomy sie wypiął i spierdzielił (no dziś jakoś nie umiem napisać o tym ładniej) z kasą za granicę. Oczywiście to moi rodzice i ich dzieci - m.in. ja - ponieśli tego konsekwencje, nie głodowaliśmy, ale ciągle na coś było mało przez całe lata. Nigdy nie śmiałam poprosić o pieniądze na ciuch jak normalna nastolatka, nie stać mnie było na wiele wyjazdów o czym wstydziłam się powiedzieć znajomym, że to z braku kasy, nawet bolące zęby starałam się długo ukrywac bo dentysta kosztuje (a po drugie dopiero że się bałam). Można powiedzieć że moi rodzice wybrali potrzeby znajomego, wizerunek kogoś na kim można polegać w oczach znajomego - ponad potrzeby własnych dzieci i swoje oczywiście. Z drugiej strony jak mogli powalczyć o cześc należnego spadku po dziadku - to unieśli się honorem - nigdy nie zniżę się do tego poziomu - i zrezygnowali. Być może wystarczyło usiąść i pogadać z rodziną, ale nie. Znów duma, wizerunek super zaradnego i mienie w tyle własnych dzieci, chyba nie postało im w głowie, że mogliby też coś dla siebie mieć na starość.

Kiedy myślę o Tobie Tinn - widzę oczyma wyobraźni moją mamę. Czasem widzę w Tobie siebie (ale o tym może później). Moja mama pracowała na 2 etaty, dosłownie od 7 rano do około 2 w nocy. Spała 4 godziny i heja znowu do kieratu. Żeby były pieniądze na życie, na rodzinę. Czy to znaczy, że mój ojciec nie pracował? O nie. Zarabiał swoim etatem dwukrotnie więcej niż moja mama w sumie na 2 etatach. Tyle, że przepijał, roztrwaniał złote na balangach, miał gest, sama widziałam jak w restauracji wszystkim obecnym, będąc już na dużym rauszu, stawiał kolejkę. Sceny jak z Dzikiego Zachodu :) Poza tym pozyczał kasę innym na wieczne oddanie, nagminnie gubił, ponieważ miał też kochanki więc pewnie i one nieco kosztowały. Robił też idiotyczne inwestycje - durne nieprzemyślane zakupy, no i chciał rozwinąć biznes. Kilka zaczynał, zawsze tracił i nic z tego nie wychodziło, ale inwestycje poczynił i kasę w błoto wyrzucił. A moja mama jak ten wół ciągnęła ten wózek. Nigdy nie dane mi było policzyć ile ona zarabiała a ile on przetracał, ale śmiem zaryzykować, że z tych dwóch prac, jakie ciągnęła mogłaby spokojnie utrzymać siebie, dom i małe dzieci, gdyby nie musiała spłacać kosztów picia męża swego. Jedyne co mojemu ojcu w zyciu wyszło to skutecznie usidlić moja matkę - zdobyć i wykorzystywać całe lata, jak niewolnika. teraz na stare lata to on już nie pije dużo, ani tak skandalicznie awanturniczo jak kiedyś. Organizm nie wydala. Ale nie stać go na ani tyci refleksji autokrytycznej.

Długo się siłą rzeczy przyglądałam ich związkowi, a juz jako dorosła osoba dużo poświęcam mu refleksji.
I wiesz Tinn? Im bardziej moja mama dawała - tym bardziej wredny był dla niej mój ojciec. To sie wydaje niezrozumiałe, nielogiczne, przecież jesli ktoś mnie ratuje, troszczy się o mnie, myśli o moich potrzebach, wybacza i dogadza - to niewątpliwie jest to anioł, którego szlachetność powinna byc przedmiotem uznania, szacunku. A tymczasem szło zupełnie "na abarot". Im bardziej dobra była matka tym bardziej ojciec nią pogardzał. Ale zrozumiałam to, gdy sama zaczęłam do mojej matki czuć złość, ta jej dobroć była słabością, która mnie czasem do immentu wkurzała i wkurza. To jej nadskakiwanie, dogadzanie, to jej zawsze na 1szym miejscu ON, jej granie pod jego melodię. A myślę, że dla mojego ojca, którego poczucie własnej wartości musiało niekiedy dotykać dna, bo niejedną głupotę żenująca popełnił przez picie (poważny wypadek - a przecież był w swoich oczach najlepszym kierowcą na świecie, bójka, zawodowe konflikty, no rózne wpadki na róznych gruntach) - dla niego świadomość która niekiedy go musiała dopadać że jest zerem, albo bliski zeru, a tymczasem obok stoi anioł dobroci, miłosierny, bliski ideału - to musiało boleć. Ja gnojek, głupek, skurwiel - ona złote serce. Powiedz jak to znieść, gdy się nie umie nie pić? Napić się i zgnoić babę, upodlić, albo chociaż zapomnieć. Oni sie z czasem utrwalali w tych rolach na dwóch przeciwnych biegunach: on czarny charakter, ona biała niewinność.
My dzieci oboje ich tak postrzegaliśmy. Czarno-biało. Ale to nie do końca tak. próbowałam się postawić w miejscu mojego ojca w punkcie jego już zaawansowanego nałogu. I przy tej żonie w pobliżu nigdy bym nie dała rady z tego wyleść. Dziwne że już nawet jako dziecko czułam, że moja matka potrzebuje mieć przy sobie "gnojka" bo nim ratuje sobie mniemanie o sobie, tym kontrastem właśnie utrzymuje swoje poczucie własnej wartości chwilami chociaż ponad powierzchnią otchłani.
Smutny jest teraźniejszy etap ich związku - po latach latach wielu nadal są ze sobą. Przebywanie z nimi obojgiem przez 15 minut w jednym pomieszczeniu jest torturą. Oni się tak nie lubia nawzajem, tak sobie robią na złość, drobnymi słówkami, gestami, czasem wybuchami. Nie ma żadnej radości w nich, z niczego, a już wogle z bycia ze sobą. Są pełni irytujących przyzwyczajeń, którymi dobijają siebie nawzajem. Krótko mówiąc sobą gardzą, choć żyć bez siebie nie umieją. To jest jakaś tam symbioza pasożytnicza działająca w obie strony, ale nie miłość zapewne. Bo jeśli tak wygląda miłość na starość to ja się wolę odstrzelić zanim jej dobiegnę :)

Tinn - picie - niepicie Twojego partnera to czubek góry lodowej, który przyciaga uwagę, pod spodem jest więcej rzeczy, niewidocznych na teraz. Picie zmienia ludzi, jak ten mężczyzna przestanie pić to nie będzie tym samym facetem, jakim jest pomiędzy jednym piciem a drugim, ani nie będzie tym samym, jakim był na początku związku.
Zreszta lecę w dygresję. Sama już nie wiem co ci chciałam przekazać :) chyba najbardziej tą myśl o tym jak działa dobroczynność w kontekście związku z nałogowcem. Trochę tak od innej strony niż zazwyczaj się o tym mówi (jak pomagasz to pomagasz pić). Bo mnie wciąż nie mieści się w głowie, że za tyle co moja matka poświęciła dla mojego ojca, za tyle dobrego co mu dała i wybaczała - on nie ma dla niej cienia wdzięczności, zrozumienia, ciepła, uznania. NIC. Tylko pogardę.
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Derka » 7 lut 2013, o 22:26

Innuendo, dziekuje, ze to napisalas. Co prawda do Tinn, ale w opisie zwiazku Twoich rodzicow zobaczylam dokladnie swoj zwiazek, jak moglby wygladac po latach. Bo poczatki identyczne. I podobnie sie rozwijalo. Byc moze dzieki Tobie zrozumialam, dlaczego moj facet mial w sobie tyle do mnie nienawisci, chodzil na moj widok nabuzowany i prosil zebym zeszla mu z oczu, az doszlo do tego pobicia. A ja pytalam: za co? Przeciez tyle mu dalam, bylam taka dobra, sobie wszystkiego odmawialam.
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Abssinth » 7 lut 2013, o 23:50

czlowiek, ktory chce sobie szacunek kupic za pomoca 'bycia dobra', 'starania sie', podtykania komus wszystkiego pod nos, itd itp - sam w sobie uwaza, ze nie zasluguje na ten szacunek sam z siebie, dlatego, ze po prostu jest.

jesli TY sam, sama uwazasz, ze nie zaslugujesz na szacunek....partner nie bedzie Cie szanowal. Zadna cena nie kupi szacunku, jesli nie masz szacunku do samej siebie.

a im wiecej placisz....tym bardziej pokazujesz, ze w Tobie nie ma niczego, co mozna szanowac...to tak, jakbys chciala komus doplacic za zabranie jakiejs rzeczy.
'doplace panu 5 zlotych' - ta rzecz jest warta -5 zlotych.
'doplace panu 500 zlotych' - ta rzecz jest warta -500.......

'doplace panu lata robienia obiadkow, prania i prasowania skarpetek, wycierania po rzyganiu, nerwow, pieniedzy, wszystkiego co tylko pan sobie zazyczy'......... ile jest ten szacunek wart?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 8 lut 2013, o 12:06

nasprzątać się po pachy - gdy będzie trzeźwy
ewakuować się do siostry - gdy będzie pijany
to jak wybór pomiędzy dżumą a cholerą...

podam teraz cytat z książki Jurga Willi "Terapia pary"
który nie odnosi się wprawdzie do problematyki uzależnienia i współuzależnienia
ale wskazuje na sposób ujmowania problemu przez terapeutów
dotyczącego PARY:

"Przydaje się tu przypomnienie ogólnej zasady, zgodnie z którą każdy partner przyczynia się w 50% do powstania zaburzeń w związku. Oświadczam partnerom, że moim zdaniem to nie jedno z nich jest "wszystkiemu winne" lub "chore", lecz że oboje w równym stopniu doprowadzili do kryzysu. Nawet jeśli ta wypowiedź jest naukowo mało potwierdzona i prawdopodobnie nie w każdym wypadku okazuje się trafna, sprawdza się jako terapeutyczna hipoteza robocza w terapii koluzji."

mniejsza o termin "koluzji"
(choć książka i koncepcja wg mnie bardzo ciekawa)
natomiast chodzi mi bardziej o zmianę perspektywy patrzenia na problem
bo przecież wszyscy wiemy chyba
że żeby dało się pograć w rozmaite gry
to potrzebne są dwie osoby
sprawca potrzebuje ofiary
aktywny agresor biernego prowokatora itp.

być może między Wami
też toczy się jakaś gra
typu: dobra i porządna Tinn
niedobry i nieporządny pijak
i na tych rolach zasadza się Wasza diada, Wasz system
zmiana zaś jednego uczestnika gry
mogłaby oznaczać ROZPAD systemu
toteż oboje podtrzymujecie grę
by nadać sens tej relacji

(być może alternatywnych sensów nie ma
sens tej relacji nadawany jest przez samą grę
myślenie typu: skoro jestem w tej relacji
to oznacza to, że ma ona sens
gdyby nie miała to by mnie tu nie było
versus
relacja ma sens ponieważ np. zaspokaja moje potrzeby
dlatego w niej jestem)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 8 lut 2013, o 13:44

Sansevieria napisał(a):Tinn, wspaniałe pytania zadajesz :D
Nie musisz być zawsze idealna, masz prawo mieć fanaberie, ma prawo Ci sie nie chcieć i masz prawo, a nawet cos na kształt obowiązku postępowania wedle własnej woli. Zdaję sobie sprawę ze pytania zadalaś raczej retoryczne, ale mimo to napisalam co napisalam.
Teraz cwicz realizowanie swoich praw w praktyce. Juz one Ci się mocno ukonkretniły, znalazły odniesienie do bieżących realiów zatem masz wybór. Całkiem konkretny. Pojedziesz albo nie pojedziesz. Tym razem decyzja będzie znacznie bardziej świadoma niz przedtem w takich sytuacjach. :)
Tak teraz zaczynam się zastanawiać nad swoimi decyzjami, wogóle nad swoimi reakcjami uczuciowymi, nastrojem wywodzącym sie z różnych zdarzeń codziennych.
Ja zupełnie nie umiem(no idzie mi to opornie) poodróżniać to na co mam wpływ od tego na co zupełnie nie mam i jako takie nie powinno zakłócać mojego samopoczucia, a raczej nie wzbudzać poczucia winy za coś.Oddanie klucza od swojego nastroju w ręce nieodpowiedzialnego nałogowca jest tego najbardziej absurdalnym przykładem.JA jestem szczęśliwa, bo ON przestał pić i odwrotnie jestem nieszczęśliwa bo ......A przecież nie wpłynę na niego .Nie chcę już rozwiązywać globalnie i filozoficznie.Teraz chyba czas na małe kroki.Zachowanie w weekend, zachowanie w rozmowie telefonicznej, ustosunkowanie się do bieżących zdarzeń.Pomyślałam sobie, że jak mam kiepskie reakcje błyskotliwe to będę grać na zwłokę.Zawsze przecież można powiedzieć zobaczę, zastanowię się nad twoją prośbą, dam ci odpowiedź jutro itp.Wtedy mam czas na przetrawienie czy poradzenie się kogoś(forum, terapeutka).
W dodatku ja sie słabo umiem komunikować sama ze sobą.Tak rozpoznać czego ja chcę.Jakie działanie przyniesie mi ulgę, uspokojenie, wewnętrzny spokój.Bo jednego nie znoszę tego wewnętrznego rozdygotania, poczucia uwięzienia w jakiejś sytuacji z której nie widzę wyjścia, albo widzę tylko jedno to dla mnie złe, frustrujące.Nie umiem spojrzeć z dalszej perspektywy i zobaczyć całkiem inne rozwiązanie.
Uszczegółowię, wczoraj wpadłam na pomysł, żeby patrzeć na zagadnienie wymagające decyzji w mojej relacji z partnerem z punktu widzenia nie siebie , ale np mężczyzny.No na przykładzie siostrzeńca(raz rozwiedziony, aktualnie przerabia 4 narzeczoną-egocentryzm czysty i zero empatii, kocham go, ale współczuję jego wszystkim "ukochanym") wiem, że mężczyznom łatwiej takie patrzenie egoistyczne przychodzi niż kobietom.
I zaczęłam sobie wyobrażać(przypomniał mi się też film o zesłaniu po śmierci na ziemię męskiego szowinisty w ciele kobiety) co by mógł zrobić mężczyzna.No i zaskoczyło co robi facet jak nie chce palić całkowicie mostów bo nie wie jak ale chce się wymiksować z niewygodnego układu damsko męskiego.Przypomniałam sobie, że mówi wtedy "kochanie powinniśmy od siebie odpocząć".No i poczułam spokój.Znaczy moje wnętrze tego chce i w tej chwili nie jestem gotowa na całkowite odcięcie pępowiny ale chcę odpocząć.Nie zamierzam oczywiście za ten odpoczynek płacić :haha: więc dotowanie wstrzymuję, a jak np zagustuje w spokoju może "moje wnętrze" zażyczy sobie utrwalić ten stan.I będę gotowa odejść.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Apasjonata » 8 lut 2013, o 14:10

Tinn
Ja swoje pierwsze kroki odnosnie pomocy sobie miałam z al anon. Tam spotkałam sie z czymś takim jak modlitwa o pogodę ducha , brzmi ona tak:

Boże,
użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić.
Odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

W sytuacjach , gdy byłam totalnie pogubiona, potrafiłam powtarzac ja w myslach przez godzinę , non stop. Potem przychodziło mi do głowy rozwiązanie , albo nabierałam pewnosci, ze tu nic nie moge zdziałać i odchodził mi przymus podejmowania reakcji. Kurcze to jak mantra było, to moje gadanie :mrgreen: , ale pozytywny efekt przynosiło :D .
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 8 lut 2013, o 14:25

Innuendo napisał(a): A myślę, że dla mojego ojca, którego poczucie własnej wartości musiało niekiedy dotykać dna, bo niejedną głupotę żenująca popełnił przez picie.....- dla niego świadomość która niekiedy go musiała dopadać że jest zerem, albo bliski zeru, a tymczasem obok stoi anioł dobroci, miłosierny, bliski ideału - to musiało boleć. Ja gnojek, głupek, skurwiel - ona złote serce. Powiedz jak to znieść, gdy się nie umie nie pić? Napić się i zgnoić babę, upodlić, albo chociaż zapomnieć. Oni sie z czasem utrwalali w tych rolach na dwóch przeciwnych biegunach: on czarny charakter, ona biała niewinność.
I przy tej żonie w pobliżu nigdy bym nie dała rady z tego wyleść. Dziwne że już nawet jako dziecko czułam, że moja matka potrzebuje mieć przy sobie "gnojka" bo nim ratuje sobie mniemanie o sobie, tym kontrastem właśnie utrzymuje swoje poczucie własnej wartości chwilami chociaż ponad powierzchnią otchłani. ..........................................................................................................................................
Tinn - picie - niepicie Twojego partnera to czubek góry lodowej, który przyciaga uwagę, pod spodem jest więcej rzeczy, niewidocznych na teraz. Picie zmienia ludzi, jak ten mężczyzna przestanie pić to nie będzie tym samym facetem, jakim jest pomiędzy jednym piciem a drugim, ani nie będzie tym samym, jakim był na początku związku.
Zreszta lecę w dygresję. Sama już nie wiem co ci chciałam przekazać :) chyba najbardziej tą myśl o tym jak działa dobroczynność w kontekście związku z nałogowcem. Trochę tak od innej strony niż zazwyczaj się o tym mówi (jak pomagasz to pomagasz pić). Bo mnie wciąż nie mieści się w głowie, że za tyle co moja matka poświęciła dla mojego ojca, za tyle dobrego co mu dała i wybaczała - on nie ma dla niej cienia wdzięczności, zrozumienia, ciepła, uznania. NIC. Tylko pogardę.

Bardzo ci dziękuje za to opowiedzenie o swojej rodzinie.I to co mówisz na końcu o pogardzie.Bo to przemawia bardzo silnie.Jak dziewczyny wyjaśniły mi o co chodzi w tych "wtórnych korzyściach" to tez pomyślałam o dowartościowywaniu siebie w swoich oczach tą swoją opiekuńczością i dobroczynnościa.No , że mam wrażliwość na czyjeś potrzeby, biedę, nieszczęście to chyba złe nie jest.Ale gdy moja pomoc jest tak ewidentnie marnotrawiona to już się trzeba zastanowić czy ja sama siebie tym wizerunkiem podtrzymywania alkoholika nie mamię i załatwiam sobie swoje wewnętrzne braki emocjonalne i frustracje ubierając je w płaszczyk tej "przyczyny", że nim muszę się opiekować, bo beze mnie to szczeźnie.
Wiesz twój ojciec bardzo przypomina mojego ojca tylko mój nie pił, był za to "lowelasem", uwodziła wszystko co się ruszało i zdradzał mamę na wielu płaszczyznach.Ja w sumie postępuję podobnie naśladując ojca , gram role dobroczyńcy(ofiarność, pożyczanie ludziom pieniędzy, załatwianie pracy co w obecnej dobie jest nie lada sztuką ale udało mi się dwukrotnie raz dla koleżanki w wieku 50+, raz dla młodziutkiej córki koleżanki, która bezskutecznie aplikowała 1,5 roku, trzecia próba dla narzeczonej siostrzeńca mi nie wyszła, ale się starałam).
Bardzo ważny aspekt potwierdziłaś mi, że przy takim zachowaniu mamy nie miał szans zerwać z piciem.Jest to główna linia mojej argumentacji za wycofaniem swojej osoby i pomocy z jego życia.Że to nie będzie samolubność, wygodnictwo, pójście na łatwiznę(ja), złamanie obietnic, swojego słowa (dla mnie moje słowo ma ogromną wartość, tak jakby to była przysięga wobec Boga) tylko racjonalne działanie dla jego oraz mojego dobra.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 8 lut 2013, o 14:33

Tinn napisał(a): Oddanie klucza od swojego nastroju w ręce nieodpowiedzialnego nałogowca jest tego najbardziej absurdalnym przykładem.JA jestem szczęśliwa, bo ON przestał pić i odwrotnie jestem nieszczęśliwa bo ......

to co piszesz jest często podnoszone
w literaturze
przejmowanie odpowiedzialności za cudze uczucia, zachowania, myśli itp.
tyle, że żebyś nie miała takiego aż poczucia winy
że jesteś beznadziejna i przed Tobą daleka droga
to powiem Ci
że każda relacja jest SYSTEMEM powiązanych ze sobą elementów
i jeden element wpływa na drugi
poprzez komunikację, wzajemne interakcje itp.
powstał nawet cały odrębny nurt psychoterapii systemowej
który wskazuje właśnie na zależności
pomiędzy elementami relacji czy rodziny i procesami odbywającymi się między nimi
a zdrowiem czy patologią poszczególnych członków systemu

także
człowiek nie żyje w próżni
stąd zachowanie totalnej autonomii emocjonalnej od innych
to utopia
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 8 lut 2013, o 14:48

Abssinth napisał(a):czlowiek, ktory chce sobie szacunek kupic za pomoca 'bycia dobra', 'starania sie', podtykania komus wszystkiego pod nos, itd itp - sam w sobie uwaza, ze nie zasluguje na ten szacunek sam z siebie, dlatego, ze po prostu jest.

jesli TY sam, sama uwazasz, ze nie zaslugujesz na szacunek....partner nie bedzie Cie szanowal. Zadna cena nie kupi szacunku, jesli nie masz szacunku do samej siebie.


Jak tak patrzę na ostatnie kilka lat mojego życia to mam wrażenie , że na ten szacunek w kontekście mojej relacji z K***słabo zasługuję.Ale nawet sąd bierze pod uwagę okoliczności łagodzące wynikające z dysfunkcji psychicznych.Dla dziewczyn pielęgnujących w sobie żal do matek uwikłanych w takie relacje, starając się im wybaczyć czy je w pewnym stopniu zrozumieć weźcie pod uwagę to co mówi mi co chwila terapeutka "Pani jest chora i dlatego pani tu jest, leczenie musi trwać".Skoro już sobie zdałam z tego sprawę naprawdę karygodne byłoby w tym tkwić, nic z tym nie zrobić.Boże daj mi mądrość i siłę, żeby postępować mądrze i mieć odwagę na te trudne, twarde , mądre działania.Nie wiem czy ja wam mówiłam, że mój mimo, że nie jest jak dotąd przemocowcem to ma pozwolenie na broń i broń i nie raz już snuł dywagacje kiedy jej użyje, w stosunku do siebie i w stosunku do nas obojga.Dlatego tak bardzo zależy mi na mocnym osadzeniu go na tej drodze , na której powinien szukać dla siebie pomocy(tereapia). Bo rozczulać się nad sobą i popadać w nastroje rozpaczy , oraz w histeryczną zazdrość, że znalazłam sobie kogoś lepszego to potrafi.Zawsze boję się, że może pójść dalej niż słowa.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 8 lut 2013, o 15:00

biscuit napisał(a):nasprzątać się po pachy - gdy będzie trzeźwy
ewakuować się do siostry - gdy będzie pijany
to jak wybór pomiędzy dżumą a cholerą...

............................
być może między Wami
też toczy się jakaś gra
typu: dobra i porządna Tinn
niedobry i nieporządny pijak
i na tych rolach zasadza się Wasza diada, Wasz system
zmiana zaś jednego uczestnika gry
mogłaby oznaczać ROZPAD systemu

Wybór właśnie został podjęty, nie jadę.Ale bardziej byłabym dumna z siebie gdybym go podjęła wczoraj na bazie niepewności, czy pije.Pije, więc w zasadzie dał mi wszystkie atuty do reki.
Jedynym uczestnikiem gry który jest świadomy, że jakowaś się toczy jestem ja i to na mnie spoczywa ciężar doprowadzenia do ROZPADU.
Może nie do końca widzę i rozumiem wszystkie aspekty, przyczyny, mechanizmy tej gry, ale mam na tyle jeszcze zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć gdzie jest światełko i się posuwać wolno czasami(jeden krok do przodu, dwa w tył) we właściwym kierunku.
Dziękuję wszystkim, którzy przykładają do tego ręki swoimi mądrymi wpisami.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 8 lut 2013, o 15:15

Tinn napisał(a): żeby wiedzieć gdzie jest światełko i się posuwać wolno czasami(jeden krok do przodu, dwa w tył) we właściwym kierunku.

tak też czasem bywa
tendecja rozwojowa "ku wzrostowi" "ku górze"
z reguły przecież nie przebiega liniowo

także droga typu: progres - stagnacja - regres - kryzys
i odbicie się z kryzysu znowu w górę, w stronę progresu
oznacza ciągłą przebudowę starego
bycie "w drodze"
i budowę na pozostałości starej struktury
nowych ścieżek
które mimo, że czasem chwilowo biegną w dół
to jednak tendencyjnie trwale w stronę wzrostu :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 8 lut 2013, o 15:54

Żeby sie trochę odsmucić właśnie organizuje sobie udział w balu karnawałowym w ostatnią sobotę karnawału i jadę dzisiaj po terapii po kostium.Oj ja się tak strasznie cieszę, ze nie JADĘ do niego.Idę do lasu na bal przebierańców. :haha: :heyka:
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 9 lut 2013, o 17:47

No jestem już po marszu karnawałowym 8 km, przebierańcach, dostałam pierwszą nagrodę za strój (cała torbę drobiazgów w tym pena o dużej pojemności). Jestem strasznie zadowolona ze spędzenia dnia w słonecznym lesie na śmiechach i żartach, nawet wywiadu do radia patronującemu temu marszowi udzielałam.
Wczoraj moja terapeutka mnie pochwaliła za postępy, powiedziała, że przychodzę coraz bardziej prosta, odgięta, bardzo się cieszyła, że postanowiłam już wychodzić z proszków.Ja też jestem z siebie dumna , zwłaszcza, że dobrze mi idzie, objawy fizyczne odstawienia zaniknęły.Potrzymam jeszcze z tydzień tak jak jest dla ustabilizowania dawki i wezmę się za ten ostatni poranny okruszek.Jak mój psychiatra wróci z urlopu(mam termin w marcu) chcę mu się pochwalić i powiedzieć, że recepty na diazepinę już mi nie musi pisać. :o
Tylko jeden raz wykręciłam JEGO numer(wiem, że powinnam wcale :oops: ), na noc wyłączyłam wszystkie telefony w domu, żeby mnie nie obudził.I dziś też tak zrobię. :heyka:
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Abssinth » 9 lut 2013, o 17:58

BRAWO Tinn!

Alleluja i do przodu, ze ta sobie cytat zapozycze :) :) :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 9 lut 2013, o 18:02

Tinn, wspaniałe wieści. Mozesz byc z siebie słusznie dumna :D :oklaski:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 129 gości