KATKA napisał(a):ale z drugiej strony...nie wiem czy chciałabym znowu na kimś polegac...
Niezależność dodaje chyba skrzydeł, przynajmniej do pewnego momentu, bo iść z kimś na kawę pogadać czy na piwo, to nie jest zaraz chyba poleganie na nim (o ile dobrze Twój wpis zrozumiałam).
Ale za to ja na przykład zauważyłam, że jak pojawiło się w moim otoczeniu więcej osób, głównie z powodu pracy a relację są inne nieco, bo jest klient-pracownik ale niektórzy przychodzą na kawę do nas właśnie bardziej znajomi mojej szefowej, to ja będąc tak na emocjonalnym odludziu nie mogłam się zgrać. Tu dyskusja a ja się czuję jak nie dostosowana.
Myślałam sobie, O Boże już dość, chcę do domu znów być sama. Ale nie mogłam, bo to było w godzinach mojej pracy jakby nie było.
Ale w tej całej dyskusji dałam sobie czas na nic nie mówienie, słuchanie ... później jakby przebolałam słabość i jakoś poszło ale do domu wróciłam tak wykończona - bardziej niż po samej pracy .
Tak jakbym miałam otwarty dom swój własny i kilkadziesiąt osób, które czegoś ode mnie chcą...
To był taki jeden z bardziej wymagających momentów ale w podobnych sytuacjach mam w głowie myśl ,,O nie, nie podoba mi się to jednak. Chcę do siebie" . mimo to, ze gdzieś tam tego kontaktu by chciało. Taki konflikt wewnętrzny.
A co do sensu zycia wtedy kiedy będzie facet, to zdecydowanie doszłam do siebie bardziej w momencie kiedy uznałam, że ja sama jestem wszystkim czego potrzebuje. Żeby było ciekawiej facet i tak się znalazł ale już nie chciałam go mieć tak zachłannie i związek się wydawał o wiele bardziej ,,dotleniony"