6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez mahika » 27 sty 2013, o 18:45

Wrażenia też bywają mylne, ale nie czytam wszystkich wpisów.
A czy poza osobą jaką wg ciebie jest Impresja nic Cię nie zdenerwowało?
Sobie odpowiedz na to pytanie, ja wiedzieć nie muszę. Nikt nie musi.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 27 sty 2013, o 20:04

Mahika, mnie nie zdenerwowala osoba, tylko to, co ta osoba do mnie napisala. Zyje w tej chwili w takim napieciu, ze czuje sie jak poduszka na szpilki. A jej agresja slowna skierowana do mnie wplynela na kilka kolejnych dni prawdziwego, nie tylko forumowego zycia. I to jest jedyny powod.
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 5 lut 2013, o 02:02

Nadchodzi ciagle ten dzien, kiedy ON wyjdzie z aresztu. Ciagle jest to niewiadoma, kiedy, ale na pewno to w koncu nastapi. Troche mu wspolczuje, a troche mi to zwisa, ze tam siedzi, bo wiem ze zasluzyl. Nadal nie jest mi obojetny, zwlaszcza gdy slysze, jakie tortury przechodzi ponizany przez wspolwiezniow, ktorzy znaja jego zarzut. Podobno ma wylekniony wzrok, jest wystraszony i zastraszony. Wyslal mi kilka listow, ktore sa pelne deklaracji milosci, zalu i pokuty, jednak dla mnie sa puste. Znowu pisze o sobie, czego pragnie i po co zyje. Jakie ma nadzieje - ze bedziemy razem. Te listy odsuwaja mnie od niego, przynosza odwrotny efekt, niz by sobie zyczyl. On o tym nie wie, ale dowie sie jak wyjdzie. Dla mnie to wiezienie to nie jest kara, pokuta, bo nie jest to prawdziwe zycie, tylko zawieszenie. Prawdziwe zycie jest znacznie trudniejsze i gdy wyjdzie, zweryfikuje jego zyczeniowe podejscie. I czekam na ten moment z satysfakcja.
Nadal jest mi w pewien sposob bliski, nie chce dokladac mu cierpien, ktore nie beda konieczne. Na pewno jednak bedzie musial pogodzic sie z tym, ze choc mu wybaczam, nie bede z nim, o nie! Jednak to, ze on wciaz ma nadzieje, uwazam ze zle rokuje w kontekscie zmian, bowiem swiadczy o tym, ze swojej winy nierozumie, nie stawia sie w mojej sytuacji. Dziwi mnie to, bo dotad byl bardzo zasadniczy w tych kwestiach, gdybym to ja zrobila, nie chcialby mnie znac. Gdzie to sie ma do jego zasad.

W tym zwiazku nigdy nie bylam bierna, tak jak wiele ofiar przemocy. Zyjac z nim buntowalam sie, nigdy nie moglam pogodzic sie z jego podchwytliwymi wymaganiami. Wsciekalam sie, ze musze go ratowac, czulam ze sie dusze, ze zaprzepaszczam kolejne szanse rozwoju i nie bylo mi z tym dobrze. Jednak wciaz stwierdzalam, ze jest sprytniejszy, bo w pewnien nieuchwytny sposob zawsze stawial na swoim, ale robil to tak, ze nigdy nie musial prosic, bo to wychodzilo ode mnie. Gdy mu to wyrzucalam, wolal: trzeba bylo tego nie robic, przeciez cie nie prosilem. To najbardziej bolalo.

Moze macie takie wrazenie, ale przemocy prawie nigdy u nas nie bylo. To nie typ kata, ktoru zastrasza, bije i pije. On byl znacznie bardziej wysublimowany, cholernie inteligentny. Potrafil sie zatroszczyc, a w okresach miedzy ciagami, czesto wielomiesiecznych, pilismy razem ze znajomymi alkohol dla zabawy, bez kontynuacji dnia nastepnego (czasem wypil piwo jako klin), czasami odmawial nawet, bo nie mial ochoty lub prowadzil. To bylo zwodnicze. Jednak zycie z nim bylo ciekawe, wspolne wyjazdy, podroze, nie potrzebowalismy nikogo poza soba do towarzystwa.
Teraz ucze sie traktowac to jako cieple wspomnienia, ale nic wiecej.

Mysle, ze bardziej to, ze bylam niespelniona sama w sobie, niz fakt, ze mnie pobik, jest dla mnie wieksza motywacja do odejscia. Zbawienna jest ta rozlaka, gdzie nie moze dzwonic i wysylac smsow, a czego sie spodziewam po wyjsciu i na to reakcji nie jestem pewna. Na pewno jednak poczulam juz, ze uda mi sie zyc bez niego, ze odnosze sukcesy zawodowe, choc okupione ciezka praxa, to jednak na moje wlasne konto. Ze zobaczylam, nie majac skad inad wyjscia, ze on nie jest mi do niczego potrzebny. Zadalam sobie pytanie: co on moze mi dac? I nic, moze poza seksem, nie przychodzi mi do glowy. Moze tak nie bylo na poczatku, ale orzez lata sie zmienilo. Przeciez w ciazy, po porodzie, nawrt na porodowce odbierajac telefony od klientow, utrzymanie domu bylo na mojej glowie. On nie pracowal. Teraz pytam sie: to jest milosc, odpowiedzialnosc za rodzine, ktora sie zaklada?
No to teraz zobaczymy, czy potrafi byc odpowiedzialny chociaz sam za siebie...
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Sansevieria » 5 lut 2013, o 10:50

Derka, nie potrafi. Na 100%. Potrafi natomiast zadbać o swoje. Jego zasadą jest "mieć co chcę". I użyje wszystkich swoich ( z tego co piszesz niemałych) umiejętniści manipulacji, żeby Cię znów omotać. Trzymam kciuki żebyś dala radę to przetrzymać i nie dać się.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 6 lut 2013, o 19:55

Sansevieria napisał(a):Derka, nie potrafi. Na 100%. Potrafi natomiast zadbać o swoje. Jego zasadą jest "mieć co chcę". I użyje wszystkich swoich ( z tego co piszesz niemałych) umiejętniści manipulacji, żeby Cię znów omotać. Trzymam kciuki żebyś dala radę to przetrzymać i nie dać się.


No i stalo sie. Wczoraj wyszedl. Juz druga dobe serce mi wali. Rozmawialam z nim przez telefon wczoraj. Chcial zobaczyc sie z synkiem, natychmiast, jak najszybciej. Nawet nie spytal, jak sie czuje, jak sobie radze. Czy sobie radze. Zalozyl, ze tak. Fajnie.
Powiedzialam, ze tak od razu sie nie da, ze mnie zaskoczyl i nie jestem przygotowana, a tym bardziej maly. Poza tym w poniedzialek zmarla moja babcia, szykuje sie pogrzeb, w domu zaloba. Ale rozwala mnie to wszustko, bo wciaz zastanawiam sie czy wypil, czy nie. Caly czas jest z nim wspolny kolega, nocowal u niego podobno i mu pomaga, ale wiem to od jego syna. Dopoki On byl w areszcie, mialam z tym kumplem kontakt, lecz od wczoraj nie dzwoni i zastanawiam sie, czy sie wyglupie, jak zadzwonie pytac o NIEGO, a ON bedzie przy tym. Ach, juz nie dam rady. Jak sie uwolnic od tego?
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez josi » 6 lut 2013, o 20:42

od czego derka? sprobujesz to nazwac jak najprosciej i jak najszczerzej?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 6 lut 2013, o 20:55

Jak siedzial, czulam lekki dyskomfort, ale powoli wszystko sie ukladalo i czulam, ze moge zyc bez niwgo i nie chce.
Uslyszalam jego glos w sluchawce i wszystko wrocilo jak zywe, to znaczy nie zle wspomnienia, tylko tesknota za nim, ogromna tesknota. Siedze i rycze...
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez josi » 6 lut 2013, o 21:01

:pocieszacz: Placz... czujesz jak czujesz... co z tym zrobic, zdecydujesz pozniej na spokojnie...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Abssinth » 6 lut 2013, o 21:13

a jak sie wyplaczesz to sobnie przypomnij wszystko, co zle, lacznie z Twoja poharatana twarza

i z tym, ze moglas juz nie zyc, dzieki temu 'ukochanemu'

:/
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 6 lut 2013, o 21:17

Abssinth napisał(a):a jak sie wyplaczesz to sobnie przypomnij wszystko, co zle, lacznie z Twoja poharatana twarza

i z tym, ze moglas juz nie zyc, dzieki temu 'ukochanemu'

:/



Ale ja o tym nie zapominam. Ja do niego nie wroce!!! Nie chce i wiem ze nie moge zawiesc dzieci. Ale nie chce tez tesknic. Nie chce wciaz o nim myslec, a to wraca jak bumerang...
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Abssinth » 6 lut 2013, o 21:21

wez kartke, i wypisz, co w nim bylo zlego, wszystko, co Ci zrobil zlego, jak Cie obrazal, jak Cie pobil, tak jakbys przyjaciolce gadala wszystko co sie stalo

w ten sposob bedziesz o nim myslec, ale jednoczesnie ustawiac sie w odpowiedniej pozycji mentalnej wobec niego :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 6 lut 2013, o 21:23

Juz mam taka kartke, a wlasciwie, to wyszly trzy... Chcialam zrobic bilans jego plusow i minusow, ale tych pierwszych wyszlo cwierc strony ;) ale potem pomyslalam, ze jeden plus jest jak dziesiec plusow...ehhh...
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Abssinth » 6 lut 2013, o 21:26

hmmm
pewnie i tak te plusy byly naciagane :)


ze np 'czasem przytulal' co nic nie znaczy, bo czasem to sobie mozna, wazne, zeby potem nie uderzyc :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez parnasus » 6 lut 2013, o 21:30

Derka

Ale ja o tym nie zapominam. Ja do niego nie wroce!!! Nie chce i wiem ze nie moge zawiesc dzieci. Ale nie chce tez tesknic. Nie chce wciaz o nim myslec, a to wraca jak bumerang..


Czy aby do niego tęsknisz ? Czy może bardziej tęsknisz za uczuciem jakiego potrzebujesz ...
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Re: 6 lat z alkoholikiem z "efektownym" finalem...

Postprzez Derka » 6 lut 2013, o 21:33

Nie, no staralam sie szczerze, a nawet obiektywnie to ujac. Swietnie sie zajmowal dzieckiem, swietnie gotowal i lubil, swietnie sie rozumielismy w wielu kwestiach, duzo sie od niego uczylam (wieczory, gdy opowiadal mi o historii, o swoich podrozach), mielismy wspolne zainteresowania i super seks. Ideal, prawda? Ale nie bede tu jego plusow wypisywac... heeeeh...
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości