W oczekiwaniu na słońce...

Problemy związane z depresją.

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 6 lut 2013, o 21:13

Wszystko zalezy od rodzaju stacj na jakiej pracujesz, lokalizacji, doswiadczenia itd. Blanko ja go nie odsuwam.Chce pobyc sama przynamniej do jego rozwodu a potem zobaczymy. Bedziemy mieszkac na tej samej dzielnicy wiec w razie czego zawsze bedzie mozna sie spotkac. Aktualnie choc w jednym miescie mamy do siebie 10km i to skrotami. To nie jest tylko moja decyzja ale rowniez jego.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 6 lut 2013, o 21:24

Wera doświadczenie w tej branzy mają gdzieś i kwalifikacje jeśli mowa o pracy sprzedawcy. 6 lat się o tym przeknywałam. A co lokalizacji, to może i jest różnica ale nie znaczna i wystarczy sobie wygooglać opinie o zarobkach... nie ważne, nie chodzi mi o analizę Twojego portfela. Po prostu mam odczucie jakbys żyła złudzeniami, że jak się wyprowadzisz od rodziców, to wszystko będzie lekkie i proste i lepsze cokolwiek, bo nie będziesz z nimi a możesz się tu rozczarować.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 6 lut 2013, o 21:32

wera napisał(a): Jako osoba pracujaca w Interwncji Kryzysowej powinnas wiedziec, ze przechodzenie przez etapy zaloby to bardzo indywidualna sprawa.

wero ale czy ja w ogole neguje Twoj sposob przechodzenia traumy? :shock: no prosze...
ja zwyczajnie nie rozumiem, jak kwestia tej straty mogla wplynac na Wasze relacje, i to w sposob negatywny :bezradny: bo dla mnie to jest niczyja wina.
no ale ok - Wy macie inaczej.

i przylaczam sie do glosow wyzej - niby chcecie sie zblizyc a jednoczesnie chcesz pobyc sama.
tak, tak .... zarabiasz na stacji kokosy. tak.... na pewno sie sama utrzymasz - tylko po co skoro stac WAS na mieszkanie podobno. a nie - zapomnialam, on stracil 2 prace i teraz juz majatek przepadl :roll:
no i z zona sie trzeba bedzie podzielic. oj niedobrze.

wero, a wyjasnila sie kwestia jego oszustwa o ktorym wspomnialas?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 6 lut 2013, o 21:34

Roznica polega jedynie na tym do jakiego ajenta trafisz. Ja trafilam dobrze i nie mam na co narzekac. Moze po wyprowadzce byc mi ciezko finasowo ale bede miala spokoj, nie bede ogladac pijanego ojca, mieszkac z bratem w jednym pokoju i sluchac wiecznie marudzenia mojej mamy jak to malo daje na zycie. W tej chwili w domu mam do swojej dyspozycji jedna szafke i lozko, wiec wynajmujac pokoj bedzie mi lepiej. Wybacz ale ciezko zyje sie majac do swojej dyspozycji przestrzen 2,5x1,5m2 pod skosem dachu bez zadnej prywatnosci czy intymnosci.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 6 lut 2013, o 21:34

blanka77 napisał(a):Ja wywnioskowałam, chociaż mogę się mylić, że tzw. "bum" w tym związku, bądź przelanie się czary, nastąpiło w momencie utraty ciąży. I to moim zdaniem świadczy własnie o tym, że to rozbiło, a nie scementowało ten wiązek.

no dokladnie tak, sama wera pisala ze wszystko sie zaczelo sypac po wyjsciu ze szpitala.
wiec ewidentnie ta relacja nie przetrwala proby bolesnej tragedii.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 6 lut 2013, o 21:41

Moze gdyby nie cala lawina problemow to bylo by nam latwiej? Czkam na rozwod a potem zobaczymy. WSZYSTKO WYJASNIONE. I BEDE ZYC SKROMNIE ALE BEDE MIALA SWIETY SPOKOJ. MOZE SPROBJCIE POMIESZKAC W MOICH WARUNKACH? Nic jeszcze straconego DAZYMY by bylo dobrze.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 6 lut 2013, o 21:43

wiec w czym problem zebyscie zamieszkali razem?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 6 lut 2013, o 21:47

wera napisał(a):W tej chwili w domu mam do swojej dyspozycji jedna szafke i lozko, wiec wynajmujac pokoj bedzie mi lepiej. Wybacz ale ciezko zyje sie majac do swojej dyspozycji przestrzen 2,5x1,5m2 pod skosem dachu bez zadnej prywatnosci czy intymnosci.


Wera ja Cię rozumiem, bo wrócilismy z wynajmu do rodziców, gdzie o intymności można zapomnieć jakiejkolwiek w porównaniu z tym, co mieliśmy.
A wróciliśmy, bo trudno nam si było utrzymać mimo tego, że Ł pracował dodatkowo i ja pracowałam a mimo to nie było czasem na chleb. O czymś dla siebie można zapomnieć, ciuszki, wyjście czasem nawet skromne. Więc rozumiem, że chcesz żyć wszędzie i jakkolwiek byle nie z rodzicami, którzy Cię wyniszczają ale to nie zbaczy, że problemy się skończą i będzie super a mam wrażenie, że taką wizją zyjesz.

Poza tym nie rozumiem dlaczego ludzie, którzy się kochają i chcą ze sobą być mogą zamieszkać razem a nie robią tego :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 6 lut 2013, o 21:49

zwlaszcza ze wojak ma forsy jak lodu :twisted:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez smerfetka0 » 6 lut 2013, o 21:51

ja juz sie pogubilam co tu jest problemem w ogole.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 6 lut 2013, o 21:53

Ostatni raz napisze. Czekamy na sprawe rozwodowa. SIKORKO TO ILE ON MA PIENIEDZY TO JEGO SPRAWA.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Sansevieria » 6 lut 2013, o 21:53

Księżycowa napisał(a):Poza tym nie rozumiem dlaczego ludzie, którzy się kochają i chcą ze sobą być mogą zamieszkać razem a nie robią tego :bezradny:


Tak super prozaicznie to w opisanej przez Werę sytuacji przed rozwodem dla C. zamieszkanie z kobietą inną niż żona byłoby powiedzmy mało roztropne. To sie nazywa jawna i jednoznaczna zdrada małżeńska. Bez względu na stopień innych konfliktów w małżeństwie sąd widzi to tak, jak widzi - "pan zdradził żonę", bo sąd nie psycholog. I ma sprawę jasną. Pan zdradził, pan winny, dziekuję , nastepny proszę. Oczywiscie upraszczam, brutalizuję i przeginam, ale sądy niektóre przynajmniej pewne sprawy widzą w nieco uproszczony sposób.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 6 lut 2013, o 21:56

Poza tym muszę dodać, że w naszym położeniu wielu rzeczy robić nie możemy, jakie robiliśmy swobodnie :wink:
W zasadzie ograniczamy się do użytkowania jednego pokoju i ciągle siedzimy razem... bez luzu przemieszczania się ttak na prawdę.
Ostatnio sporo na tym oberwaliśmy, sporo zrobiło się nudno, wdała się rutyna i kompletny brak ikry...
I jakos... po jakimś tam wybuchu, kłótni i cichych dni RAZEM kombinujemy wyjazd na weekend ten czy następny, bezwzględnie. Jednym słowem był dół ale szybko się ogarnęliśmy, bo przytomnie i razem idziemy tą samą myślą i w tym samym kierunku.
Nie wiem werka ale ja u Was współpracy nie widzę.

wera napisał(a):Ostatni raz napisze. Czekamy na sprawe rozwodowa. SIKORKO TO ILE ON MA PIENIEDZY TO JEGO SPRAWA.


Jak to jego? Planujecie wspólną przyszłość, chcieliście mieć razem dziecko a finanse to osoba sprawa?
To na kim spoczywało by utrzymanie tego dziecka, z Twoich czy z jego?
Skoro on ma taką furtkę niezobowiązania, to wydaje mi się, że szybko byś została ze wszystkim sama i pewnie z pretensjami, ze sobie nie radzisz :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 6 lut 2013, o 22:04

Sansevieria napisał(a):
Księżycowa napisał(a):Poza tym nie rozumiem dlaczego ludzie, którzy się kochają i chcą ze sobą być mogą zamieszkać razem a nie robią tego :bezradny:


Tak super prozaicznie to w opisanej przez Werę sytuacji przed rozwodem dla C. zamieszkanie z kobietą inną niż żona byłoby powiedzmy mało roztropne. To sie nazywa jawna i jednoznaczna zdrada małżeńska. Bez względu na stopień innych konfliktów w małżeństwie sąd widzi to tak, jak widzi - "pan zdradził żonę", bo sąd nie psycholog. I ma sprawę jasną. Pan zdradził, pan winny, dziekuję , nastepny proszę. Oczywiscie upraszczam, brutalizuję i przeginam, ale sądy niektóre przynajmniej pewne sprawy widzą w nieco uproszczony sposób.



Ok. a wiadomo kto jest winny rozpadowi małżeństwa? Jesli wera pisała, to sorrki ale nie kojarzę, nie pamiętam.
Poza tym chodzi o udowodnienie winy czy rozstają się za porozumieniem jakimś?
Nie znam się na sądach ale coś mniej więcej tak to wygląda. Poza tym sans, czy planowanie dziecka będąc jeszcze nie rozwiedzionym jest roztropne? Chyba nie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez KATKA » 6 lut 2013, o 22:11

znam ludzi, którzy na stacji benzynowej zarabiaja całkiem sporo...wieć bez przesady...jak ktoś jest obrotny to sie utrzyma...ja tez już żyłam sama za 800 i za 1000...letko nie było...ale trzeba sie zmotywowac.
myśle, ze wyprowadzka i samodzielność jest ok...facet moze wpadać ale dobrze, że nie bedzie 24h z Toba...swoboda jest bardzo potrzebna...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 427 gości