przez wera » 6 lut 2013, o 09:58
Dużo napisałyście, kiedy mnie nie było. Odniosę się do najważniejszych rzeczy dla mnie.
1. Mężczyźni inaczej przezywają stratę, żałobie itd. Zauważyłam w zachowaniu Czarka, że on na okazanie bólu, cierpienia itd pozwolił sobie tylko w tych naprawdę pierwszych dniach po tym jak się okazało, że nasze dzieciątko odeszło. Potem przyszedł czas ucieczki w pracę.Jemu jest tak łatwiej, mnie nie koniecznie. Zresztą mój powrót do pracy też w pewnym sensie jest ucieczką przed własnymi uczuciami (i tu popełniłam błąd, bo przed samą sobą nie ocieknę).
2. Nas na początku ta strata bardzo zbliżyła, jednak powrót do życia codziennego okazał się bardzo brutalny i pewne rzeczy się rozjechały. A wygląda to tak:
mój kryzy po stracie dziecka+ jego kryzys związany z poronieniem, kłopotami zdrowotnymi, zawodowymi, rozwodem itd = kryzys naszego związku
Ja martwię się o niego, jego zdrowie, on ma sporo problemów, zawsze był zdany tylko na siebie i nie potrafi zrozumieć tego, że ja chcę być przy nim nie tylko w tych dobrych chwilach, ale też i tych złych. Tu mamy kolejny rozjazd. Zwłaszcza, że ja potrzebuję jego obecności a on tego by pobyć w samotności.
Sikorko, to, że w twoim związku nie było kryzysu po poronieniu, nie znaczy, że u wszystkich tak będzie. Ludzie są różni. Każda para ma prawo inaczej przechodzić przez tą żałobę. Wam się udało tak, a nam w inny sposób. Cieszę się, że masz fajny zdrowy związek, ale to nie oznacza, że mój jest chory. Może my po prostu potrzebujemy trochę więcej czasu by sobie wszystko poukładać? Może przez nasz związek musi przejść potężna burza z piorunami by było lepiej?
3. Inaczej niż kiedyś patrzę teraz na swój związek (choć wy i tak powiecie mi, że mam klapki na oczach), kiedyś na samym początku widziałam tylko zalety facet, u Czarka od pierwszych tygodni widziałam też i wady. Wiem jakie są moje granice i wiem, jak dbać o to by ktoś ich nie przekraczał. Powtórzę się po raz kolejny: nikt z was nie jest z nami na co dzień, a to co piszę jest tylko małym wycinkiem naszej rzeczywistości. Aktualnie moje wątpliwości zostały rozwiane, ale obserwuję sytuację i zobaczymy co będzie dalej.
Księżycowa, bardzo się cieszę, że twoje życie tak bardzo się zmieniło na lepsze i teraz już tak wszystko doskonale widzisz i wiesz i nie dasz porwać się euforii.
Nie ładuję się wciąż w te same sytuacje i wybacz, ale nie mam problemów ze sobą (niskie poczucie wartości, samoocena itd) dawno mam już za sobą.
Nie było mi łatwo wejść w związek z Cezarym. Po tym co przeszłam przy R bałam się zaufać. W sumie w pewnym momencie można powiedzieć, że w jakimś sensie to życie po części za nas zadecydowało. Zakładaliśmy zupełnie inne relacje, ale cóż tak się potoczyło między nami i tyle. Nie żałuję.
Jeżeli wszystko dobrze pójdzie 15 lutego wyprowadzę się od rodziców.