W oczekiwaniu na słońce...

Problemy związane z depresją.

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez limonka » 6 lut 2013, o 00:13

smerfetka0 napisał(a):ja tez uwazam ze milosc miloscia ale swoj rozum trzeba miec.

cat podpisuje sie rekami i nogami.
smerfetka zdrowy rozsadek..tak to sie nazywa :wink:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez caterpillar » 6 lut 2013, o 00:13

troche zrobilismy offtopa mam nadzieje ,ze wreka wybaczy ..w sumie nadal w temacie sie poruszamy

:kwiatek:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 6 lut 2013, o 00:13

cat, ale ja nie mowie ze tak nie moze byc. ja po prostu czepilam sie Twojego slowa JEST, bo to dla mnie zbyt uogolniajace, zwlaszcza ze na wlasnym przykladzie wiem ze to kryzysem u nas nie bylo.

mysle ze mylicie milosc z jakims ulotnym zakochaniem, zauroczeniem. ja wierze w milosc przez duze M, o solidnych fundamentach, ze zdrowym rozsadkiem, rozumna.
nie pisze o zadnej bajce.

limono, prosisz o nie odnoszenie sie a sama sie odnioslas do moich - wiec moze zacznij od siebie te lekcje kultury.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez limonka » 6 lut 2013, o 00:19

sikoro nigdzie sie nie odnioslam do ciebie bo chyba wiesz ze wazjemnie sie nie znosimy....a ogolnej dyskusji co chyba mi wolno....to ty przywolalas mnie imieniem....
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Justa » 6 lut 2013, o 00:26

sikorko, z calym szacunkiem - ale w poprzednim zwiazku tez wierzylas, ze to juz na zawsze i na wieki.
Wiara w sile i moc tego, co mamy, jest wazna i potrzebna - ale nikt z nas nie wie, co bedzie jutro.
Ostatnio edytowano 6 lut 2013, o 00:28 przez Justa, łącznie edytowano 1 raz
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez limonka » 6 lut 2013, o 00:28

Justa napisał(a):
Wiara w sile i moc tego, co mamy, jest wazna i potrzebna - ale nikt z nas nie wie, co bedzie jutro.
justa swietnie to ujelas..tez tak to widze :wink:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez caterpillar » 6 lut 2013, o 00:30

to czym to nazwiesz sikorko?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 6 lut 2013, o 00:30

nie można być obiektywnym jak się ma złe doświadczenia z żonatymi :bezradny:
Dla niektórych wtedy już każdy podobny związek będzie z założenia "zły" :bezradny:
Ostatnio edytowano 6 lut 2013, o 00:32 przez mahika, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez caterpillar » 6 lut 2013, o 00:32

kryzys to jeszcze nie rozpad zwiazku to sytuacja trudna dla zwiazku z roznych wzgledow

wy wyszliscie bo wasze relacje sa jakie sa ,wasza determinacja jest jaka jest itd.

ale jesi sie mocno upieraz to nazwji to sobie jak chcesz :bezradny:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 6 lut 2013, o 00:32

limonko, ja sie podzielilam swoja radoscia, napisalam ze mam fajny, zdrowy zwiazek, oparty na milosci, a Ty wyskoczylas z tekstem, ze juz nie jedna sie przejechala, no i po co takie chamskie zaczepki i aluzje? czy ja sie gdzies odnosze do Twojego zwiazku jak piszesz ze Ci sie uklada?
i nie udawaj ze to ogolny tekst, bo dobrze widac ze odnioslas sie do mojej wypowiedzi.

justo, nie wiem skad masz takie rewelacje na temat mojego poprzedniego zwiazku, ale odkad pamietam zawsze pisalam ze on nie ma przyszlosci. wiec nie wmawiaj mi slow ktore nie padly, bardzo prosze.

poza tym chyba sie nie rozumiemy. ja nigdzie nie napisalam ze jakikowliek zwiazek to pewnik, dla mnie pewnik to Milosc, a czy ona faktycznie istnieje miedzy malzonkami to wyjdzie wlasnie w jakiejkolwiek sytuacji kryzysowej.
nigdy nie uwazalam ze ja to juz na zawsze i wszedzie. zycie zweryfikuje czy to Milosc czy nie.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 6 lut 2013, o 00:34

caterpillar napisał(a):to czym to nazwiesz sikorko?

ale co? bo juz troche sie pogubilam :oops:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez limonka » 6 lut 2013, o 00:34

sikorko wierz lub nie ale to byl OGOLNY TEKST wiec byc moze z uwagi na nasza przeszlosc jestes na moim punkcie przewrazliwiona..wyrazilam tylko swoje zdanie...to samo dotyczy ciebie jak i mnie...kazdy moze sie "przejechac"..wedlug MNIE
Ostatnio edytowano 6 lut 2013, o 00:38 przez limonka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 6 lut 2013, o 00:35

Tu przecież wszyscy ogólnie rozmawiają.
nie trzeba tak od razu brać wszystkiego do siebie :bezradny:

Serio
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 6 lut 2013, o 00:38

limonka napisał(a):
sikorka napisał(a):ja to inaczej pojmuje, ale nie przekonujmy sie juz :luzik:
dla mnie kryzys to zachwianie relacji a nie samo zdarzenie ktore nijak do tej relacji sie ma. albo przynajmniej nie powinno miec.

to ciekawa milosc limonko opisujesz. ja wierze w taka ktora przetrzyma wszystko :D
bo bez niej to nic sie nie utrzyma na dluzej.
to super...zebys sie tylko nie rozczarowala..ja wole byc przygotowana na wszystko...bo znalam juz niejedna co na cale zycie przysiegala..ale los czasem bywa przewrotny...dzis na wozie jutro pod...



Tak limonko. Tylko dużo kosztuje takie ,,przestawienie się" na takie myślenie, bo pamiętam jak sie ciskałam w sobie, żeby nie dać się znów wkręcić samej w sobie, ze ,,to mój książę z bajki i jak go mam to cuda będą się dziać i sielnka" A później stos rozczarować i trzeba przyjąć na klatę, ze tak nie jest - to boli.
Na zdrowym rozsądku mimo euforii i tamtych odruchów udoskonalenia faceta oczami własnej wyobraźni, to są na prawdę lata świetlne w porównaniu oby dwóch związków.
NIe oszukujmy się, trudno jest poddać się pierwszym najlepszym dniom, miesiącom jednocześnie zachowując zdrowy rozsądek i jeszcze pilnując własnego umysłu pokrzywionego.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez caterpillar » 6 lut 2013, o 00:38

ale ja nie mowie ze tak nie moze byc. ja po prostu czepilam sie Twojego slowa JEST, bo to dla mnie zbyt uogolniajace, zwlaszcza ze na wlasnym przykladzie wiem ze to kryzysem u nas nie bylo.


to jak nazwiesz ta sytuacje ?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 153 gości