W oczekiwaniu na słońce...

Problemy związane z depresją.

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 4 lut 2013, o 22:29

Dzieki Smerfetko i nawzajem :kwiatek:
A powiem Ci, że nie wynik problemów absolutnie i nie jestem nerwowa wcale :)
Bronię w końcu własnego zdania i mam w nosie czy ktoś się obrazi czy nie. Poza tym nie wiem czy zauważyłaś ale jak się przypatrzeć, to odpisuję adekwatnie do tego jak ktoś się do mnie odnosi :)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 4 lut 2013, o 22:56

Księżycowa, nie atakuję Cię. To drugi mój watek, w którym robisz off top, bo każdy kto się z Tobą nie zgadza atakuję Cię. :bezradny: Wybacz, ale staje się to nudne.
Chciałabym abyście w końcu zrozumiały, że między nami trochę się popsuło w chwili gdy trafiłam do szpitala. I tyle. W każdym związku mogło się tak stać.

Proszę mi w kółko nie pisać jaka ta terapia dla mnie jest niezbędna. Powiedziałam już, że nie chcę i nie pójdę na żadną terapię, bo uważam, że mi to nic nie da.
W moich odczuciach same stawiacie się w rolach specjalistek, które wiedzą lepiej ode mnie co dla mnie będzie najlepsze.
Cezary, również zasugerował mi terapię, ale on w przeciwieństwie do Was potrafi uszanować moje "nie".

Cat, nie każda para ma niemalże na początku ma takie problemy jak my. Niestety stało się tak, że poroniłam i cóż... czasu nie cofnę, wpływu na to też nie miałam. Cóż...mamy kryzys i musimy przez to przejść.

Bianko, byłam na tamtej stronie, zaczęłam czytać i zamknęłam z hukiem laptopa, bo nie podołałam.
Na żadnym innym forum pisać nie chcę, nauczona doświadczeniami stąd boję się gdziekolwiek wchodzi.
Zastanawiam się czy w ogóle jest jakikolwiek sens pisać tu.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez marie89 » 4 lut 2013, o 23:02

Czasem warto :pocieszacz:
marie89
 

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 4 lut 2013, o 23:05

Nie teraz.
Nie mam siły wałkować swoje straty, związku swojego życia itd. Czy naprawdę tak ciężko zrozumieć, że ja nie mam na to wszystko siły? Ledwo wstaję z łózka, jem, idę do pracy. Jestem maszyną, automatem. Zostały u mnie funkcje życiowe i nic więcej. Robię to co muszę i nic więcej, jestem wyłączona.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez smerfetka0 » 4 lut 2013, o 23:10

Wera wiec jak Ci pomoc? Powiedz czego od nas oczekujesz, bedzie latwiej. Jak narazie to kazde slowo, ktore Ci nie pasuje jest przez ciebie negowane jak to bardzo nie masz sily sluchac, tak jak o terapii. Osobiscie nie odebralam wrazenia ze ktos przymusza, wmawia myslac ze ma racje, to taki zwykly dialog. Ty ze nie chcesz a ktos inny docieka czemu nie chce, stara sie podac argumenty ktore w jego mniemaniu sa sluszne. Watek sluzy dialogowi. Jesli chcesz po prostu pisac i nie dostawac odpowiedzi moze pomysl nad blogiem, skoro pisanie Ci pomaga. :kwiatek:
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 4 lut 2013, o 23:11

wera napisał(a): Cóż...mamy kryzys i musimy przez to przejść.


ja juz sie pogubilam. to czego wlasciwie dotyczy ten terazniejszy kryzys?
i nie wiem czy c tak bardzo szanuje Twoje zdanie skoro mial jechac na te misje nie-misje nie biorac pod uwage Twoich obaw :bezradny: i majac na uwadze wylacznie finansowe korzysci mimo ze jak wyzej napisalas stac Was bylo na KUPNO mieszkania :shock:
to wlasciwie na co on jeszcze chcial zarobic? na wille z basenem?
ja Ci nie zagladam do porfela wera, zdaje sobie sprawe ze na stacji kokosow nie zarabiasz. ale jesli chodzi o Twoje informacje na temat WASZYCH pieniedzy to sie zwyczajnie juz sama w tym zaplatalas - raz Was stac na mieszkanie, raz Was stac tylko na wynajem.
nawet jesli to prawda ze zostal z 2 prac wyrzucony to przeciez z konta mu przez 2 dni nie ubylo, wiec skad nagle taki spadek finasowy?
proponuje zyby C skupil sie na wyprostowaniu swoich spraw z zona, a nastepnie zaczal budowac zwiazek z Toba. bo poki co jedzie na 2 fronty i wmawia Ci rozne bajeczki o misjach, torturach, kongach czy innych sex aferach z zona, ktora mu nie dawala bo miala kamienie.
Ostatnio edytowano 4 lut 2013, o 23:14 przez sikorka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 4 lut 2013, o 23:13

wera napisał(a):Nie mam siły wałkować swoje straty, związku swojego życia itd. Czy naprawdę tak ciężko zrozumieć, że ja nie mam na to wszystko siły?

mysle ze dopoki sama bedziesz zakladac watki prowokujac Forumowiczow do zabrania zdania to oni beda sie wypowiadac. do tego sluzy forum wero :roll:
bo nie wiem do kogo masz tak naprawde pretensje, przeciez sama tu sie wypowiadasz i zakladasz watki.
pomysl z blogiem znakomity - bedziez piac wylacznie to co sama chcesz. nikt Ci nie odpowie, nikt nie podwazy Twoich slow.
Ostatnio edytowano 4 lut 2013, o 23:15 przez sikorka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Bianka » 4 lut 2013, o 23:15

wera napisał(a):

Bianko, byłam na tamtej stronie, zaczęłam czytać i zamknęłam z hukiem laptopa, bo nie podołałam.
Na żadnym innym forum pisać nie chcę, nauczona doświadczeniami stąd boję się gdziekolwiek wchodzi.
Zastanawiam się czy w ogóle jest jakikolwiek sens pisać tu.


Werka tam są osoby które dobrze rozumieją co przechodzisz, tam uzyskasz wsparcie, nie bój się, mi bardzo pomogły..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez agik » 4 lut 2013, o 23:21

Wera, znany jest Ci termin "myślenie magiczne" ?

Trzymam za Ciebie kciuki.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 4 lut 2013, o 23:24

sikorka napisał(a):
wera napisał(a): Cóż...mamy kryzys i musimy przez to przejść.


ja juz sie pogubilam. to czego wlasciwie dotyczy ten terazniejszy kryzys?
i nie wiem czy c tak bardzo szanuje Twoje zdanie skoro mial jechac na te misje nie-misje nie biorac pod uwage Twoich obaw :bezradny: i majac na uwadze wylacznie finansowe korzysci mimo ze jak wyzej napisalas stac Was bylo na KUPNO mieszkania :shock:
to wlasciwie na co on jeszcze chcial zarobic? na wille z basenem?
ja Ci nie zagladam do porfela wera, zdaje sobie sprawe ze na stacji kokosow nie zarabiasz. ale jesli chodzi o Twoje informacje na temat WASZYCH pieniedzy to sie zwyczajnie juz sama w tym zaplatalas - raz Was stac na mieszkanie, raz Was stac tylko na wynajem.
nawet jesli to prawda ze zostal z 2 prac wyrzucony to przeciez z konta mu przez 2 dni nie ubylo, wiec skad nagle taki spadek finasowy?
proponuje zyby C skupil sie na wyprostowaniu swoich spraw z zona, a nastepnie zaczal budowac zwiazek z Toba. bo poki co jedzie na 2 fronty i wmawia Ci rozne bajeczki o misjach, torturach, kongach czy innych sex aferach z zona, ktora mu nie dawala bo miala kamienie.

Sikorko, tą wypowiedzią przesadziłaś.

Smerfetko, próbuję sobie wszystko poukładać, jakoś to wszystko opanować.
Mam udawać, że wszystko jest w porządku skoro nie jest?
Nie uważasz, że poronienie, świadomość tego, że nie możemy mieć dzieci to już jest dużo jak na jedną osobę?
Dla mnie te wypowiedzi mają na celu pokazać mi jaki to mój związek jest zły, a Czarek potworem. Co jest zupełną nieprawdą. Tak naprawdę to co ja piszę jest tylko cząstką tego co się wydarzyło i dzieje się w moim życiu. Potrzebuję wsparcia a nie oceniania. Jeżeli chodzi o to jaki Czarek jest to wrzucanie go do jednego wora z moimi ex było by w stosunku do niego co najmniej bardzo krzywdzące. Będąc z nim praktycznie na co dzień, mieszkając z nim przez chwilę ( i z jego mamą o zgrozo :? ), miałam okazje zobaczyć jego zachowanie w różnych sytuacjach. Żaden mój poprzedni partner nie przyniósł mi obiadu do pracy, żaden specjalnie nie przyjechał po mnie bym sama nie wracała po nocach. Takich przykładów mogłabym mnożyć wiele.
Oboje się załamaliśmy. I prawda jest taka, albo podołamy i przetrwamy albo nie.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 4 lut 2013, o 23:30

wera napisał(a):Księżycowa, nie atakuję Cię. To drugi mój watek, w którym robisz off top, bo każdy kto się z Tobą nie zgadza atakuję Cię. :bezradny: Wybacz, ale staje się to nudne.




Nie atakujesz ?? Ok. niech Ci będzie... Ja widzę jak reagujesz na posty, które nie są po mojej myśli i tu nie chodzi tylko o moje, więc nie musisz odnosić się bezpośrednio personalnie.
Podałam bezpośrednio siebie, bo nie chcę wypowiadać się za wszystkich.
Ale gdzie off top? Dziecko było jednym z tematów wątku a na poprzednim wątku głownym tematem, więc nie rozumiem :bezradny:

Może pomysł z blogiem nie jest zły. Nie będziesz mogła mieć do nikogo pretensji i wypowiedź, która Ci sie nie podoba, bo jeśli zakładasz wątek, to licz się z kazdym punktem widzenia :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 4 lut 2013, o 23:35

Cieszę się, że wszystkie macie doskonałe życie, idealnych partnerów i wszystko Wam się układa.
Jak na grupę wsparcia potraficie nieźle człowieka dobić. Powrót tu był bez sensu.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez smerfetka0 » 4 lut 2013, o 23:36

i my, wybaczcie ze wypowiem sie w liczbie mnogiej ale mysle ze sie nie ktorzy podpisza, cieszymy sie i trzymamy kciuki jesli jest inaczej niz pierwsze nasze wrazenie.

Tylko kurcze, to co pisalas nie swiadczylo dobrze o czarku, no niestety, on sam pozniej dolal oliwy do ognia. Piszesz na forum, opisujac takie a nie inne rzeczy, nie rozumiem czy nie liczylas sie z tym ze nie ktorzy popatrza na to inaczej niz oczami zakochanej dopiero co dziewczyny, a wiadomo na poczatkach czesto sa klapki na oczach, a czy naprawde je masz czy nie zadna nie wie w koncu.

mysle ze jesli nie chcesz sluchac juz nic na temat samych waszych relacjach po prostu o nich nie wspominaj, nie zachecaj do dialogu.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez agik » 4 lut 2013, o 23:38

Wera, wiesz co to jest "myślenie magiczne"?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez Księżycowa » 4 lut 2013, o 23:38

wera napisał(a):Cieszę się, że wszystkie macie doskonałe życie, idealnych partnerów i wszystko Wam się układa.
Jak na grupę wsparcia potraficie nieźle człowieka dobić. Powrót tu był bez sensu.



Wiesz werka mogłabym tu napisać litanię swoich/naszych problemów mieszkaniowych, finanswowych i kryzysów w związku. Od jakiegoś czasu nic nie piszę, bo nie czuje się tu do końca pewnie ale za to właśnie dzięki terapii między innymi powoli uczę się temu stawiać czoła. Przed terapią mówiłam podobnie do Ciebie.

Dlatego tak Cię do niej wiele osób namawia. Nie chcesz wierzyć ale w dobrej wierze :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 293 gości

cron