Księżycowa, nie atakuję Cię. To drugi mój watek, w którym robisz off top, bo każdy kto się z Tobą nie zgadza atakuję Cię.
Wybacz, ale staje się to nudne.
Chciałabym abyście w końcu zrozumiały, że między nami trochę się popsuło w chwili gdy trafiłam do szpitala. I tyle. W każdym związku mogło się tak stać.
Proszę mi w kółko nie pisać jaka ta terapia dla mnie jest niezbędna. Powiedziałam już, że nie chcę i nie pójdę na żadną terapię, bo uważam, że mi to nic nie da.
W moich odczuciach same stawiacie się w rolach specjalistek, które wiedzą lepiej ode mnie co dla mnie będzie najlepsze.
Cezary, również zasugerował mi terapię, ale on w przeciwieństwie do Was potrafi uszanować moje "nie".
Cat, nie każda para ma niemalże na początku ma takie problemy jak my. Niestety stało się tak, że poroniłam i cóż... czasu nie cofnę, wpływu na to też nie miałam. Cóż...mamy kryzys i musimy przez to przejść.
Bianko, byłam na tamtej stronie, zaczęłam czytać i zamknęłam z hukiem laptopa, bo nie podołałam.
Na żadnym innym forum pisać nie chcę, nauczona doświadczeniami stąd boję się gdziekolwiek wchodzi.
Zastanawiam się czy w ogóle jest jakikolwiek sens pisać tu.