[quote="jokasica"]kochana cosy... jego przyjazd sprawił, ze znow zrobilam sobie nadzieje i znow dopadaja mnie checi by o niego walczyc. Bo tak naprawde kocham go całym sercem, zyc nez niego nie umiem.
Jokasico, zobacz, nie jesteś z nim i żYJESZ! Czyli nie do końca jest tak jak uważasz. Swój ból interpretujesz w ten sposób, że tylko on może go "ukoić" będąc znów z Tobą. Rozumiem Twoje emocje, uczucia, wielu z nas nie sa one obce. Ale spójrz... jego wizyta wcale nie przyniosła ukojenia... Nie ma go, a Ty funkcjonujesz...
Wydaje mi się, że problem powrotów wiąże się z jakimś podświadomym odsuwaniem realnej rzeczywistości, która nastanie z ponownym "zejściem" się. Często oczekuje się, w głębi serca, że będzie znów tak cudownie. Czasami jest wspaniale, ale zawsze inaczej.
Uświadomiło mi to jedno warsztatowe ćwiczenie, ale żeby je naprawdę poczuć, należy je wykonać. Jokasica, weź kilka sznurków, zwiąż je i poprzecinaj. Nadal będą związane, ale inne, będzie "supełek". Właśnie tak wygląda relacja odbudowana - jest zupełnie inna.
Przepraszam, że tak zamilkłam, ale miałam strasznie pracowity tydzień...