W oczekiwaniu na słońce...

Problemy związane z depresją.

W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 3 lut 2013, o 22:16

Rok 2013, jego początek okazał się dla mnie bardzo trudny.
Pierwszych kilka miesięcy mojego związku były naprawdę cudowne i byłam niesamowicie szczęśliwa.
Wiele się zmieniło gdy 5 stycznia trafiłam do szpitala, a dzień później dowiedziałam się, że moje dzieciątko nie żyje. Cóż... była to pierwsza próba dla mojego związku. Cezary staną na wysokości zadania, w szpitalu był niemal przez cały czas. Zaraz potem zaczeły się schody. Ja zaczęłam popadać w coraz większą depresję, on uciekać w pracoholizm.
Dzięki długiemu językowi jego siostry, jego "wspaniała i kochająca żonka" postanowiła wrócić od swojej rodziny i robić piekło, bo ona nie chce rozwodu.
Kłopoty się zaczeły mnożyć, bo pojawiało się coraz to więcej problemów zdrowotnych zwłaszcza u Czarka. Po jego bardzo krótkim pobycie w szpitalu (niecałe dwa dni), kiepskich wynikach i w dodatku nie do końca dobrze przekazanych informacjach przez lekarza (wyjaśniło się dopiero po konsultacjach u innych lekarzy i dokładniejszych wyjaśnieniach), urażonej męskiej dumie" mojego partnera i chwilowym jego załamaniu, osiągnęliśmy chyba punkt kulminacyjny naszych problemów. Nie jasna sytuacja spowodowała, że wszystko zawisło na włosku. Po kilku lekarskich konsultacjach i szczerej do bólu rozmowie między nami okazało się, że nie diabeł taki straszny jak go malują.
Nie, nie wszystko już jest idealnie tak jak to było wcześniej, ale jest lepiej. Zaświeciło dla nas światełko w tunelu. Ostatnie dwa dni polegały na mówieniu wszystkiego, co nas tak bardzo boli i przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Przeszła przez nasz związek burza z piorunami. Jednak po wyrzuceniu wszystkich emocji była konstruktywna rozmowa, ułożenie planu działania i ustalenie priorytetów. Nie jest jeszcze idealnie tak jak być powinno, ale jet lepiej. Oboje mamy jakiś cel, wiemy na czym nam zależy i wiemy jak do tego dążyć.
Może taka zawierucha była nam potrzebna?
Teraz muszę uzbroić się w anielską cierpliwość. Do jego pierwszej sprawy rozwodowej zostało jeszcze 30 dni. Wierzę w to, że będzie dobrze.
Słoneczko dla nas już zaczęło wyglądać za chmur choć na razie dość nieśmiało, mam nadzieję, że niebawem całkowicie dla nas zaświeci, bo wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Najważniejsze przecież w życiu jest kochać i być kochanym. Wierzę w to, że wszystko się poukłada i ta wiara daje mi siłę do dalszego działania.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 3 lut 2013, o 22:27

http://www.youtube.com/watch?v=0TlPzDwj2jg
a tak mi sie skojarzylo :kwiatek:

wprawdzie nie wiem co sobie wyjasniliscie i do jakich wnioskow doszliscie ale skoro jest Ci po tych burzach miedzy Wami lepiej (chodz tez nie wiem co to sa te burze) to sie ciesze :D

chyba nieco prowokujesz tym watkiem wznowienie poprzedniego, no ale moge sie mylic :oops:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 3 lut 2013, o 22:34

Napisałam, bo czułam potrzebę poukładania sobie tego wszystkiego w głowie.
Dziś czuję spokój na duszy po raz pierwszy od 4 tygodni.
Pierwszy dzień bez natrętnych myśli samobójczych.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 3 lut 2013, o 22:35

wera napisał(a):Dzięki długiemu językowi jego siostry, jego "wspaniała i kochająca żonka" postanowiła wrócić od swojej rodziny i robić piekło, bo ona nie chce rozwodu.

Z tego co pisałaś to chyba nie mają dzieci,
więc bądź dobrej myśli, że sąd przychyli się do wniosku
np. z powodu rozpadu pożycia, trwało to kilka lat.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 3 lut 2013, o 22:37

a jak tam sprawa Twojego kompromisu dotyczacego misji? udalo sie?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 3 lut 2013, o 22:45

Żyję nadzieją cały czas. Mamy adwokata. Będzie dobrze, inaczej być nie może.

Sikorko, piosenkę znam i podoba mi się. Nie ma wyjazdu, lekarz odmówił zgodę na wyjazd, nie podpisał dokumentów. A nasz kompromis polegałby na wspólnym wyjeździe do Kongo. Miałam zrobić kurs i potem pojechać w drugiej turze jako pomoc pielęgniarki. Cieszę się, że zostajemy w kraju.

Po raz pierwszy od bardzo dawna wczoraj coś bardzo silnie ciągnęło mnie do Kościoła, poszłam na msze. Ksiądz bardzo dużo mówił o myślach samobójczych.
A dziś po raz pierwszy od kilku tygodni czuję spokój na sercu.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 3 lut 2013, o 22:47

wera napisał(a):Mamy adwokata.

macie? a Tobie po co?
czyli to kongo juz nieaktualne?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 3 lut 2013, o 22:49

wera napisał(a):Żyję nadzieją cały czas. Mamy adwokata. Będzie dobrze, inaczej być nie może.

No to dobrze, takie rozwody są prostsze,
gorzej z podziałem majątku ale to odrębne postępowanie.
dlatego będzie dobrze :ok:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 3 lut 2013, o 22:55

W sensie dokładnym Cezary ma adwokata, który prowadzi jego sprawę rozwodową.
Kongo nieaktualne. Z pracą na miejscu jeszcze się okaże jeżeli chodzi o firmę, w której razem pracowaliśmy. Dwie firmy zakończyły już z nim współpracę.

Mahi, co do majątku to cóż... żonka się rozczaruję, bo wszystkie papiery wartościowe zostały "upłynnione", nie wiele zostało do podziału.
Póki co jego żona wymyśliła sobie, że on ma wynająć jej stancję, opłacać ją i dawać pieniądze na życie co najmniej do zakończenia sprawy rozwodowej.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez mahika » 3 lut 2013, o 22:58

Baa, no że by chciała. Tak na pstryk palcami to nie działa.
W takim razie przyda się adwokat.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 3 lut 2013, o 23:01

Ważne jest to, że Czarek nie chce poddać się jej szantażowi.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez ophrys » 3 lut 2013, o 23:02

...
Ostatnio edytowano 3 lut 2013, o 23:03 przez ophrys, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 3 lut 2013, o 23:03

wera napisał(a):co do majątku to cóż... żonka się rozczaruję, bo wszystkie papiery wartościowe zostały "upłynnione", nie wiele zostało do podziału.
Póki co jego żona wymyśliła sobie, że on ma wynająć jej stancję, opłacać ją i dawać pieniądze na życie co najmniej do zakończenia sprawy rozwodowej.

a Ty sie w to zabardzo nie angazujesz?
moze nie zaprzataj sobie glowy nieswoimi zmartwieniami :pocieszacz:

mysle, ze masz teraz w glowie cala litanie wad jego zony. oczywiscie takich jakie ON Ci przedstawia, no bo przeciez Ty jej nie znasz. nie wiesz czy sie rozczaruje, co sobie pomysli. ale na podstawie jego obrazu stworzylas swoj - to bardzo typowe dla partnerek zonatych/rozwiedzionych mezczyzn.
tylko czy to Ci jest potrzebne? czy ta kobieta nie lepiej zeby Ci byla obojetna? :bezradny:
co Ty tak naprawde wieszo relacji tych malzonkow? znasz jedna - jego wersje. myslisz ze ona nie miala z nim podobnych problemow z jakimi Ty sie teraz borykasz.
nie znasz kobiety a juz ziejesz do niej nienawiscia.

ophrys :twisted: :mrgreen:
Ostatnio edytowano 3 lut 2013, o 23:06 przez sikorka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez wera » 3 lut 2013, o 23:06

Z tego co wiem, pewien zakon sióstr organizuje taką misje i dlatego szukali chętnych, stąd pomysł wyjazdu.

Sikorko, tej kobiecie zależy jedynie na pieniądzach, więc wiem, że się rozczaruje. A zresztą mało mnie to obchodzi. Już niedługo będzie po wszystkim. Adwokat obalił oskarżenia o pobicie, przedstawiając odpowiedni materiał dowodowy.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Re: W oczekiwaniu na słońce...

Postprzez sikorka » 3 lut 2013, o 23:08

wera napisał(a):
Sikorko, tej kobiecie zależy jedynie na pieniądzach

skad to wiesz?

wera napisał(a): A zresztą mało mnie to obchodzi.

nie widac tego wero niestety :(
dosc czesto poruszasz jej temat.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 172 gości

cron