Zmieniam życie

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 27 lut 2008, o 18:34

I nie masz już żadnego konia??? :(
A z tymi dotacjami na działalność nie da sie nic pomysleć, są plany rozwoju wsi i agroturystyki, kurcze facet tu nie potrzebny na razie, moze zainteresuj sie w urzędzie. Zawsze marzyłam o pensjonacie, poczytakj w necie jak prosperują, moze nie trzeba nic sprzedawać tylko wyjść z inicjatywa po unijną kase,
też nwiem ze łatwo sie mówi, ale trudno zrobić. J
eszcze na początku stycznia, zamiast szukać pracy to potrafiłam np 4 dni nie wyjść z domu... To depresja, bałam sie.

He he, teraz latam za pracą jak wariatka, a tu nic i nic, tylko ten chleb z margaryna :D
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 27 lut 2008, o 18:52

Nie mów tak, Żlotko
Ani nie waż się tak myśleć.

Piszesz- gdybym tyle nie wymagała? A co takiego wymagałaś?
Zeby przy Tobie był, kiedy Ci ciężko? Żeby nie znikał bez słowa?
Żeby nie chlał?
Żeby Cię szanował?

To nie są jakies wielkie wymagania...

Olej go- co mogłas naprawiłaś!!!

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:

TO NIE JEST tWOJA WINA
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 27 lut 2008, o 18:52

mam jeszcze dwachore konie, ale na nich nie da sie jexdzic. Mialam pensjonat, ale niedaleko prezes Fincostalu ,tego od blach dachowych wybudowal piekny ośrdek za 15 mln. i ceny ma niezbyt wysokie, bo bawi sie tym , robi to tylko dla prestizu. Nie moge miec za wysokich cen w zwiazkiuztym, a jestem bez faceta i musze miec pracownika, ktory chce min, 10 zl za godz, zreszta wszyscy przyzwoici stajenni siedza w irlandii. Jak odliczyc koszty , niewiele zostaje, a uzerka niezla szczegolnie z przcownikami, ktorzy olewaja prace , mialam tak ,że potrafil uciec w nocy, a ja zostalam sama z 20końmi i jazdami.
Byly widzial jak sie męczę i namowil mnie do likwidacji pensjonatu, obiecal ,że coś wymyslimy, a potem zwial.
I zostalam sama , bez dochodu. mam jednego konia kolezanki, ktory utrzymuje tamte dwa.
A Unia , bylam ,staralam sie. trzeba miec swoje polowe środkow, a poza tym co ja mam tu jeszcze robic.co sie oplaca w tej Polsce?
Musiaabym brac kredyt, a rolnikom bez dochodu nie daja, probowalam .To nie takie proste, Stad wyszedl ten pomys sprzedazy,
Pojechalabym za granice, do pracy ,ale nie zostawie tego samego, bo mi rozkradna. Probowalam wynajac, nie ma chętnych
Wiec czekam..
I zaluje swojego zachowania w stosunku do bylego. Powinnam byc...
A, co tam gadac ,wiadomo ,spieprzylam zwiazek.
Dostalam skrzydel w styczniu, juz by pewny kient na kupno tego ośrodka i byy szalal za mną , wydawalo mi sie ,że zrozumial.
Ae wystawilam go na zbyt duza probę, ciagle anaizowaam i nie wierzylam. Az sie wkurzyl i odcial
Tak nie mam nic, nawet nadziei.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez limonka » 27 lut 2008, o 21:24

czytam i czytam..KOBITO TEN FACET BYL SKONCZONYM DRANIEM TO NIE TWOJA WINA........WIEC PRZESTAN SZUKAC JEJ W SOBIE!!!!!!!!!!! po co sie tak nakrecasz..jako osoba postronna mowie ci raz jeszcze raz facet byl kretynem...tak naprawde nigdy nie mialas w nim oparcia. zajmij ise soba po co ci taki osiol??? ktory cie olweal w najtrudniejszych chwilach??? skup sie na czyms innym a nie roztrzasywaniu co by bylo gdyby??? nie maltretuj sie kobieto...
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Ladybird » 28 lut 2008, o 08:02

Poradzcie ,jak to przezyc , te chwile.
Tak mi źle, tylko sie obudzilam, znowu wyję.
Wczorajspedzilam caly dzien zamknięta w pokoju, placząc. Wszystko robila mija corka, nawet do koni poszli z moim 11-letnim synem.
Tak nie powinno byc, krzywde dzieci.
A nie umiem wziać sie za siebie i za niego.
i jeszcze mi gorzej, jeszcze gorsze wyrzuty sumienia.
Mam zal do mamy, nigdy mnie nie przytulia w takich momentach , tylko osadza, śmieje sie.
Wczoraj to powiedziala, że sama tak chcialam, spieprzyam zwiazek ,to mam. Innym razem mowi, że to by kretyn.To jej ulubione sowo, o moim ojcu tez tak mowi.
Moze dlatego nie umiem stworzyć dojrzalego zwiazku?
W listopadzie zaczęlam terapie. Terapeutka ustalila plan leczenia, 2x tyg. przez kilka lat. Nie mozna odwolac wizyty, nawet w przypadku choroby, a wizyta kosztuje 80 zl. Nie mogam sie zgodzic na takie warunku.
Bezsprzecznie potrzebuje terapii, bo znowu wszystko spieprzę.
Mam taką hustawkę nastrojow w zyciu, że nikt ze mna nie wytrzyma i te emocje. Za duzo. Za duzo slow, za duzo wymagań,
Czasem mam tak ,że jak jestem z kimś patrzę sie na niego i zastanawiam sie czygo kocham, denerwuje mnie caly.
Dlaczego , czy ktos zna takie uczucie?
Rozmawialam z przyjaciolka DDA, ona ma tak zawsze.
Partner to czuje ,bo robie sie niemila i czepiam sie.
Potem jak on sie odsuwa, to robie sie jak cukierek slodziutka i cieplutkai bardzo go kocham.
Jak to zmieniC, to niezdrowe i wszystko psuje.
Gdzie iśc na terapie, aby tyle nie placic?
Najgorzej, że moj syn tez potrzebuje terapii, zawsze ma problemy w szkole, nikt go nie akceptuje, jest po prostu dziki, boi sie normalnych kontaktow z rowiesnikami,
A on jest wazniejszy.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 28 lut 2008, o 08:14

:pocieszacz:
:( Nic mądrego nie przychodzi do głowy tylko to że jestem z Tobą.
Trzymaj się :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Megie » 28 lut 2008, o 08:46

---------- 07:43 28.02.2008 ----------

Laborado mialam juz nie pisac ale nie moge patrzec jak sie meczysz..
wiem ze nie jestem w stanie Ci w zaden sposob pomoc. Moze nawet nie lubisz jak cos pisze, bo widze ze w ogole nie potrafie dotrzec do Ciebie....
Jak draznia Cie moje posty to dam sobie na spokoj..

Wbrew pozorom wiem co czujesz bo jak moj zwiazek sie rozpadal tez nie potrafilam sobie poradzic i czulam sie tak samo okropnie.
Pytasz jak przezyc te chwile?
Mysle ze nie raz juz tu padly slowa jak...
Ale to od Ciebie zalezy wszystko.
My nic nie jestesmy w stanie zrobic jak tylko byc z Toba tutaj na forum..
Ale tam kazdego dnia na wsi to Ty musisz sama sie wziac w garzc.
Wiem to trudne- ale nikt nie jest w stanie za Ciebie tego zrobic,
To ze sie zamykasz w pokoju i nie wychodzisz- nic Ci nie pomoze...
Wlasnie powinnas wychodzic jak najwiecej, wlasnie powinnas zajac czyms swoje mysli. Wlasnie powinnas spotykac sie ze znajomymi- przyjacilko no ile jest to mozliwe.

Nawet na sile,
Zamykanie sie w pokoju nic dobrego Ci nie przyniesie.
Nie poddawaj sie- zaden facet nie jest az tyle warty zeby poddawac sie...

Nie mozesz liczyc na rodzicow - trudno! Moi rodzice nie mieli pojecia co przezywalam jak sie rozpadal moj zwiazek, nie mieli pojecia jak bylam chora. Oni nic w stanie nie sa mi pomoc. Takie jest zycie.
Moze wlasnie dlatego nie umiesz stworzyc dojrzalego zwiazku tak jak piszesz- Jestes widze nadla nie pogodzona z rodzicami.
Jak to zrobic?
Mi pomoglo- kiedy sobie uswiadomilam ze moi rodzice to tylko ludzie,
Sama popelniam bledy. Dlaczego Oni nie mieli by prawa do tego?
Twoja mam jest tylko czlowiekiem z roznymi wadami. Tak samo jak kazdy inny czlowiek.
Mi to wystarczylo zeby ich zrozumiec a potem wybaczyc.

Terapia- tak jest duzo ludzi ktorym pomaga.
Moze jest Tobie potrzebna. Czy to jedyny terapeta w okolicy?
Czasami nie wiem po co oni wprowadzaja takie zasady? Twierdza ze to dla dobra pacjenta a mi sie nie chce wierzyc. Chyba poprostu duzo ludzi rezygnuje po pewnym czasie a oni sie w ten sposob zabezpieczaja.

---------- 07:46 ----------

zwiazek to tez dwie osoby
I obydwie musza sie starac
Jak On nie chce sie starac to sama nic nie zrobisz
dlatego nie obwiniaj sie juz tak pocalosci ze to Ty nie potrafisz stworzyc zdrowego zwiazku
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Szafirowa » 28 lut 2008, o 12:50

Ladorado,
Podajesz, że jesteś z Warszawy.
To dość duże miasto.
Z pewnością jest tam wiele punktów w których możesz nieodpłatnie uzyskać pomoc psychologiczną.

Dla syna w jakiejkolwiek poradni pedagogiczno psychologicznej, czasem nawet w szkołach są psycholodzy, nie wiem jak to jest w szkole Twojego syna ?
Jeśli nie ma, to taka poradnia z pewnością Ci pomoże, na pierwszą wizytę czeka się dość długo, bo ok. 3 do 4 tygodni, ale później idzie to już płynnie i jeśli psycholog stwierdzi że dziecko potrzebuje - to wyznacza spotkania nawet 2 razy w tygodniu.

Jeśli chodzi o Ciebie, to mogłabyś poszukać poradni psychiatryczno-psychologicznych. Najczęściej mieszczą się przy ośrodkach zdrowia, bądź przy szpitalach. Zazwyczaj pracują tam sztaby ludzi przygotowanych do tego, żeby pomagać ludziom z depresją, czy też innymi chorobami bądź zaburzeniami.

Mam nadzieję, że te wskazówki choć trochę Ci pomogą.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Megie » 28 lut 2008, o 13:31

Warszawa-Mokotów - Poradnia Zdrowia Psychicznego
ul.Chełmska 13/17 tel. (22) 8412642


Nie wiem jaka masz Laborado mozliwosc korzytania bezplatnego z tego typu placowek..
ja tez duzo nie wiem na ten temat
ale kiedys moja znajoma tam chodzila na dzienna terapie bezplatna- byla zadowolona.

Moze sprobuj tam zadzwonic..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Ladybird » 28 lut 2008, o 16:47

Dziekuje Szafirowa Megie, ae ode mnie do Warszawy to caa wyprawa.
Pociagiem plus autobusy- 1.5 godziny w jedna stronę. SDo tego godzina na miejscu. Kiedy mam na to zaneźc czas, kiedy musze wozic dzieci do szkoy ,ze szkoy. Potem obiad i pomoc w lekcjach.Jeszcze konie. To niereane..
Musze poszkac czegos w powiatowym mieście. tutaj wlasnie chodziam, ae za pieniadze.
Mahika, ten nowy pisze do mnie na gg. Ja sie tak boje czegos nowego , ze mu wszystko wywaiam, ze to za szybko, ze za bardzo sie narzuca. On mi powiedzia, że uciekam przed uczuciem, a szkoda, bo moze to być w koncu to na ktore czekam cale zycie.
Postanowiam sie z nim spotkac. On jest taki inny, mozna z nim rozmawiac na kazdy temat. Szkoda byloby stracic kogos takiego. Ale bede ostrozna, nic szybko nic na sile. Po prostu boję sie , ale nie mozna wszystkich facetow przekreslac.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 29 lut 2008, o 09:28

:) Zobacz jak zmienia sie ton Twoich wypowiedzi :)
Pewnie, potkać sie zawsze można :)
Trzymam kciuki, no to teraz te maseczki to sie na pewno przydada po tylu dniach płakania :)
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Szafirowa » 29 lut 2008, o 10:07

Ladorado - zajrzyj proszę tutaj: www.psychorada.pl, może mogłabyś uzyskac pomoc biorąc udział w sesji z psychologiem online ?
Może to jest jakieś rozwiązanie dla Ciebie ?

Pozdrawiam !
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Ladybird » 2 mar 2008, o 09:01

Witajcie, w wietrzny poranek. Na szczęście prądu nie wylączyli i mogę podzieic sie z Wami moimi przemyąeniami.
Wczoraj mialam noc i dzien żaloby. Pakalam i spalam caly dzien. Tak na zmiane. Zaloba , kiedys ludzie sie jej nie wstydzili, nawet byl etat placzki. To oczyszcza i pozwala zmierzyc sie z przyszlościa.
Dzis czuje sie lepiej, oczyszczona, pojawila sie iskierka nadzieji.
Aby zrobic rachunek sumienia i pogodzic sie z utracona miościa, przeczytalam wszystkie swoje posty, dokonaam analizy swojego zwiazku i tego co mi pisaliście od grudnia.
To pomaga. Spojrzeć na wszystko z perspektywy czasu.
Podziwiam siebie za sile , jaką mialam w grudniu i madrość swoich wypowiedzi.
Teraz po ostatnich zdarzeniach ,jestem zupenie inna osobą, Rozklejona, z chorymi emocjami.
Wtedy mialam sile odejść , w odpowiednim momencie.
Zaluję, że dalam mu sie oszukac.
Tez nie jestem świeta i wymagam terapii, ale przeciez mowil, że to rozumie i mi pomoze dojść do rownowagii i będzie mnie w tym wspieral. I za jest w stanie akceptowac rozne moje wady , w zwiazku z tym.
To mnie tak najgorzej boli, bo zaufalam. Uwierzyam ,że mam przyjaciela.
Ze będzie ze mna, w trudnych momentach, kiedy znowu sie rozkleje emocjonalnie.
I wtedy mnie opuścil. Imponowalam mu, jak bylam sina i przebojowa i wszystko mi sie zaczelo ukladac w zyciu.A jeszcze Hiszpania, o , to ssie jemu i mamusi bardzo spodobalo. Zawsze tam chciala spedzic emeryture, ale majac przy boku jedynego syna.Jak nie sprzedalam Osrodka i wpadlam w depresje, przez ten zbieg wydarzen, on mnie opuścil. Po co mu jestem teraz , przeciaz ma tylko same kopoty ze mna?
Tyko jak jestem silna ,to nie potrzebuje pomocy.
Potrzebuje w chwilach slabosci.
Wtedy jej brak...
I tak wtedy zle i smutno..
Ale muszę dac rade, musze sie podnieść.
Dla siebie, dla dzieci.
Ta rana jednak boli, tak bardzo boli...
Czy ta rana sie zagoi?
jak to bylo u Was, Kochani?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez jokasica » 2 mar 2008, o 16:52

no własnie...czy takie rany sie goją? Czy mozna kiedys przestac kochac ? :( bo jak nie to mi sie nie chce dłuzej zyc
jokasica
 
Posty: 195
Dołączył(a): 7 lut 2008, o 15:39

Postprzez cosy » 2 mar 2008, o 17:09

Te rany się goją, zabliźniają. To jest tylko kwestia czasu i pracy nad naszymi serduchami - tego czy my tak naprawdę chcemy zeby się zabliźniły. Głowa do góry!! :buziaki:
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: esuwahihu i 255 gości