Ironio Losu jakoś tak zacytowałaś mój wpis, że ja odnisłam wrażenie, że sama uważam, ze troska o zwierzaka w sposób odpoiwedzialny i humanitarny to bzdura....
A co do Kościoła, do którego nie chodzę już dłuuuugo to mi mówią, że ,,żal mi Cię" a co niektorzy sami zasuwają na co dzień robiąc i gadając takie rzeczy, co do zwierząt i nie tylko, wobec siebie samych np. kiedy się nie widzą, za plecami, że chyba nie jest mi żal, że nie idę do Kościoła, by być wśród ludzi, z których większość (bo jednak nie wszyscy) są hipokrytami do obrzydzenia.
Jak moi teściowie dowiedzieli się o pomocy kotom to stwierdzili, że to nie poważne i pownnam zająć się czymś opłacalnym. Albo usłyszałam tekst, ze mogłabym strzyc zwierzaki tak, żeby było im zimno, zeby chorowały a później iść na technika weteryanrii i mieć szybko wracających pacjentów i interes się kręci
Wykipiałam jak to usłyszałam. Nie ma co tłumaczyć, bo taki czlowiek nie pomyśli o niczym bezinteresownym, więc temat jest z góry skazany na porażkę. Sprawdziłam .
Na pytanie co by zrobił widząc umierającego kota usłyszałam - przyroda.
To są Ci co co niedziele zasuwają do Kościoła. A to tylko namiastka. Za legalizacją związków partnerskich również nie są pewne osoby z mojego otoczenia. W szczegóły nie wchodzę, bo mi wstyd.
Do wykpienia i wyśmiewania już nie wspominając, że o poważnym traktowaniu można zapomnieć już się przyzwyczajam coraz bardziej. Jakoś nie ma to dla mnie powoli znaczenia. Bo przecież to nie chodzi o mnie, to nawet nie jest kwestia poglądów, tylko faktów, smutnych do tego czy to chodzi o zwierzęta, cz o dzieci czy inne wątki.
Zbaczam z tematu trochę, sorrki ale najlatwiej mi się odnieść tak do tego, co chcę przekazać.