Women dziękuję, że napisałaś o swoich odczuciach.
Szczera ze sobą jestem, ale wszystkiego mówić i pisać nie mogę ze względu na jego pracę.
Rozmawiamy dużo, bardzo dużo ( ostatnio jak się nie widzimy normalnie to rozmawiamy na komunikatorze) . Spędziliśmy ze sobą dobę i omówiliśmy wszystko to, co ostatnio wyglądało nie do końca tak jak być powinno.
Wiem, że Czarek jest zmęczony, zestresowany itd aczkolwiek to go nie usprawiedliwia by zachowywał się w taki sposób jak ostatnio. Wyjaśniliśmy to, obgadaliśmy, przeprosił i przyznał mi rację.
Chwilowo oboje żyjemy na karuzeli i nic tak na prawdę do końca nie wiadomo.
Dobrze, że pojechał na te badania, przynajmniej w kwestiach zdrowotnych będzie coś wiadomo. A cała reszta wyjaśni się w ciągu najbliższego miesiąca. I tu ja muszę uzbroić się w cierpliwość. Jest mi cholernie ciężko po pobycie w szpitalu, na pomoc rodziny liczyć nie mogę. Radzę sobie albo sama albo z pomocą Cezarego. Wciąż jestem rozchwiana emocjonalnie i choć próbuję się pozbierać, wcale nie jest to takie proste.
Nie czuję się kontrolowana.