mariusz25 napisał(a):wyjde na miasto, bede sie czuc gorzej, bede widzial pary, innych w klubie, smiech, zostane tu to to samo, czy ja sie narzucam, naprawde ranie ze zyje?
moze tam jest inaczej, czemu nei widze zadnego wyjscia, zadnego roziwazania, trace nadzieje powoli, wybaczcie ze to pisze
Można powiedzieć wprost przeciwnie, że te pary i inni w klubie ranią Ciebie, ranią Ciebie tym, że są szczęśliwi, a Ty nie. Wmawiasz sobie, że ranisz innych tym, że żyjesz.
Nie widzisz rozwiązania, nie wiem czemu, może nie chcesz go zobaczyć, a moze za słabo się starasz, a może go w takim razie nie ma? Nie wiem, ale akurat wierzę że zawsze jest jakieś rozwiązanie i nie traktuje samobójstwa jako rozwiązania.
Byłeś po pomoc? U psychiatry, psychologa, terapeuty, jakiejś grupy wsparcia? Musisz się leczyć