nie ma nic, chce odejsc

Problemy związane z depresją.

Postprzez bunia » 2 mar 2008, o 11:26

Mariusz....nikt Ci nie pomoze jesli Ty nie chcesz sobie pomoc....nie nakrecaj sie,ze nic nie jest mozliwe,kryzysy sa po to aby je pokonywac.....szukaj ludzi zyczliwych ktorzy Ci pomoga....idz do lekarza,poradni itp. tylko Ty masz wplyw aby zycie zmienilo sie na lepsze chodz wymaga to czasu i wysilku.
Pozdrawiam cieplo :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Ventia » 2 mar 2008, o 11:29

Dokładnie, nakręcasz się, cały czas powtarzasz jedne i te same słowa, w ten sposób co raz bardziej wmawiasz sobie, że jest tak jak myślisz... Tak nie można, dookoła Ciebie jest cały świat, a nie pustka, wystarczy wyciągnąć rękę. Znajdź sobie zajęcia, które Ci sprawią radość, które pozwolą, ż przestaniesz siedzieć w czterech ścianach i wmawiać sobie, że nic nie ma
Ventia
 

Postprzez mariusz25 » 2 mar 2008, o 11:32

jak nikogo obok nei ma to jakie zajecie?
co sam ze soba w pike pogram
sam siebie sie przytule
sam do siebie porozmawiam
nie rozumiem co piszecie
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Ventia » 2 mar 2008, o 11:35

Piszesz mi, że co to za przyjemność, gdy jest się samym, własnie w tym rzecz aby być szczęśliwym będąc samym, w ludziach szukasz lekarstwa na swoje smutki, a ludzie nie są tym lekarstwem moim zdaniem. Ja przez dugi czas tak myślałam i przez swoje myślenie straciłam wiele bliskich mi osób, miały mnie po prostu dość, miały dosyć mojego użalania sie nad sobą. I nie dziwie im się, bo skoro ja sama miałam tego dosyć to jak oni mieli nie mieć dosyć? I od tej pory uważam, że aby stworzyć udany związek czy jakiekolwiek kontakty, należy zrobić porządek z samym sobą i potrafienie czerpania radości z robienia wielu rzeczy w samotności... Kiedyś potrafiłam wyjść na długodzinny spacer, potrafiłam rysować, czytać, pisac w samotności i czerpałam z tego radość, kontakty tylko mnie wzbogacały. Później to straciłam i stałam się nieszczęśliwa, a teraz próbuję znów odbudować...
Ventia
 

Postprzez mariusz25 » 2 mar 2008, o 11:38

wiec woz albo przewoz albo ja i zycie albo pustka i smierc
zobaczymy
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Ventia » 2 mar 2008, o 11:41

---------- 10:38 02.03.2008 ----------

A to znasz tylko grę w piłkę? Nie ma innych zajęć, które można wykonywać samodzielnie? Masz rację sam się nie przytulisz, ale to nie jest zajęcie o którym mówimy. Rozmowa- ale na dobrą sprawę teraz masz okazję rozmawiać, a nie robisz tego, zamknąłeś się w swoim własnym świecie i jesteś głuchy na argumenty, przynajmniej ja to odbieram w ten sposób....

---------- 10:41 ----------

mariusz25 napisał(a):wiec woz albo przewoz albo ja i zycie albo pustka i smierc
zobaczymy


I widzisz, znowu to samo. Znowu te same słowa, znowu nakręcanie się. Mariusz wyjście z tego wszystkiego to ciężka praca, to ciągła praca nad sobą, nie dniami, nie tygodniami, a nawet czasem nie miesiącami... Nie wolno zakładać, że teraz będzie albo dobrze albo źle i rezygnuje.... Trzeba własnie mimo złego walczyć, aby było dobrze, aby te chwile dobre trwały jak najdłuzej i były jak najczęstsze, a te złe umieć pokonać lub przeczekać bez wpadania w dół... I nakręcanie sie że teraz już jestem przeklęty i dalej nie ma nic, bo znów się nie udało
Ventia
 

Postprzez mariusz25 » 2 mar 2008, o 11:45

---------- 10:42 02.03.2008 ----------

staram sie, pracuje, chodze po skleopach, cos poczytam
to jest silniejsze, czuje sie tak ze chce skoczyc z 10 pietra bo nei wytrzymam ze soba, bo czuej ten bol, to odrealnienie, ze wszyscy naprawde maja mnie dosc, ze dobrze by bylo jakby mnei nei bylo, rozumiesz?

---------- 10:45 ----------

20 pare lat walczylem
opadam z sil, naprawde bardzo chce zyc, ale slabo mi, psychicznie, czy jak to nazwac, czuje ze gasne, ze nic nie ma
chcecie to mnie ukamieniujcie, wsiorawno mi wszystko sotatnio
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Ventia » 2 mar 2008, o 11:49

mariusz25 napisał(a):staram sie, pracuje, chodze po skleopach, cos poczytam
to jest silniejsze, czuje sie tak ze chce skoczyc z 10 pietra bo nei wytrzymam ze soba, bo czuej ten bol, to odrealnienie, ze wszyscy naprawde maja mnie dosc, ze dobrze by bylo jakby mnei nei bylo, rozumiesz?


A dlaczego mają Cię dość? Dlaczego nie zrobisz czegoś, poza samobójstwem, aby nie mieli Cię dość? Mnie tez ludzie mieli dość, dopóki nie zobaczyłam, że mają racje i nie zaczełam z tym czegoś robić
Ventia
 

Postprzez mariusz25 » 2 mar 2008, o 11:59

---------- 10:53 02.03.2008 ----------

tylko nie wiem co
bladze, opadam z sil
nie wiem co robic

---------- 10:55 ----------

wyjde na miasto, bede sie czuc gorzej, bede widzial pary, innych w klubie, smiech, zostane tu to to samo, czy ja sie narzucam, naprawde ranie ze zyje?
moze tam jest inaczej, czemu nei widze zadnego wyjscia, zadnego roziwazania, trace nadzieje powoli, wybaczcie ze to pisze

---------- 10:59 ----------

co mam ze soba zrobic, wyjsc i wyc
zamkniete kolo, naprawde sie staralem, co z tego ze mam prace
jak czuje chlod emocjonalny ciagle, brak tej podstawowej radosci
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Ventia » 2 mar 2008, o 12:00

mariusz25 napisał(a):wyjde na miasto, bede sie czuc gorzej, bede widzial pary, innych w klubie, smiech, zostane tu to to samo, czy ja sie narzucam, naprawde ranie ze zyje?
moze tam jest inaczej, czemu nei widze zadnego wyjscia, zadnego roziwazania, trace nadzieje powoli, wybaczcie ze to pisze


Można powiedzieć wprost przeciwnie, że te pary i inni w klubie ranią Ciebie, ranią Ciebie tym, że są szczęśliwi, a Ty nie. Wmawiasz sobie, że ranisz innych tym, że żyjesz.

Nie widzisz rozwiązania, nie wiem czemu, może nie chcesz go zobaczyć, a moze za słabo się starasz, a może go w takim razie nie ma? Nie wiem, ale akurat wierzę że zawsze jest jakieś rozwiązanie i nie traktuje samobójstwa jako rozwiązania.

Byłeś po pomoc? U psychiatry, psychologa, terapeuty, jakiejś grupy wsparcia? Musisz się leczyć
Ventia
 

Postprzez mariusz25 » 2 mar 2008, o 12:16

chodze na grupe, na idywidualna, i taki zong
co z tego, skoro nie mam sie do kogo odezwac normalnie, jak napisalas, wszyscy maja mnie dosyc, to powoduje ze jestem jeszcze bardziej smutny, i tak az do samobojstwa...slepy zaulek
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Ventia » 2 mar 2008, o 12:22

Więc walcz z tym, nie skupiaj się na innych, ale na sobie, tak aby terapia przynosiła rezultaty, gdy zrobisz porządek w sobie to ludzie zaczną Cię inaczej traktowac
Ventia
 

Postprzez mariusz25 » 2 mar 2008, o 12:25

wiec woz albo przewoz? niestety
http://www.youtube.com/watch?v=0Jl7Lkbsg0M
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Ladybird » 2 mar 2008, o 12:48

Dopiero jak pokochasz siebie, to przyciagniesz do siebie prawdziwa miośc, a takze przyjacio i udzi zyczliwych .
Nie nakrecaj sie , to bledne kolo. Spojrzysz na siebie zyczliwie , to znajdziesz przyjaciol. Takze bliska kobiete, ktora Cie przytuli.
Marzysz o bliskości , ciepe , przytulaniu.
CHOLERA, ZROZUM W GROBIE NIE MA CIEPLA I NIKT CIE NIGDY NIE PRZYTULI.
A skad wiesz, ze niedlugo nie bedzie lepiej, kto Ci da te pewnośc? Bóg?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mariusz25 » 2 mar 2008, o 12:54

ale ja tam juz nic nie czuje
chlodu tez nie ma:/
smutno mi
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 483 gości

cron