Zasługuję na WIĘCEJ

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez agik » 25 sty 2013, o 15:10

Spoko, rozumiem :)

Mnie się wydaje, że Impresja dzieli się swoim doświadczeniem. Może jej to akurat pomaga i dlatego o tym pisze.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 25 sty 2013, o 15:17

impresja7 napisał(a): O wiele pożyteczniej byłoby dla Ciebie i dla innych gdybyś swoje dobre,empatyczne serc e mogła wykorzystać do pomocy ludziom z małymi dziećmi ,bez pracy i rodziny,którym można by doraźnie pomagać nie tylko finansowo ,ale czasem zaopiekować sie dzieckiem ,zeby matka mogła pójść na rozmowę o pracę lub inne swoje sprawy załatwic .

tak, może to impresji pomaga
natomiast Tinn wciska to już po raz drugi
powyżej skromny cytat z jej dluuuuuugiego postu na stronie 3
kto chce cofnie się do strony 3
ja akurat śledzę dokładnie wątek Tinn, to zauważyłam
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez impresja7 » 25 sty 2013, o 20:04

Eeee,wydry,to nie mój wątek ,tylko Tinn.
Po co tak wnikliwie mnie ośmieszacie,kpicie przecież jesteście te lepsze.
Potem latacie do Admina,że chamstwo się szerzy.
No,szerzy się....
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez impresja7 » 25 sty 2013, o 20:12

Tinn napisał(a):
impresja7 napisał(a):Ja samotnym matkom dzieci nie przysparzałam (niektóre mają kilka każde z innego ojca). Do matek podchodzę jak ty do alkoholika to był ich wybór, najpierw przecież musiał być seks.
.


No całe szczęscie ,że jesteś w okresie menopauzy,bo też Twój alkoholik przysporzył by ci dziecko ,bo skoro go tak kochasz to chciałabyś mieć jego potomka .I płakałabyś tutaj ,ze Ci ostatni grosz na wódke wyniósł i nie masz dla dziecka na mleko ,albo by trzymał to dziecko nad podłogą i straszył ,ze jak mu nie dasz na wódke to je upusci.
Musiałabyś uciekać z domu i zostać na ulicy bez domu i pieniędzy.
No moja droga ,a przecież wcześniej był seks.
Że też tak mozesz się o samotnych matkach wyrażać :roll: I w ogóle co to za porównanie z nałogowcem,pijusem ,obszczymurem,egoistą.który ma na względzie tylko swoją przyjemność -wódę.
Ostatnio edytowano 25 sty 2013, o 20:18 przez impresja7, łącznie edytowano 3 razy
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez impresja7 » 25 sty 2013, o 20:15

Tinn ,ja Ci tylko dałam propozycje ,różne nie jedną ,inne, dostosowane do swoich potrzeb możesz sobie sama znaleźć. Nic nie musisz ,to tylko propozycja.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez napoleonka77 » 25 sty 2013, o 22:24

Tinn napisał(a):Moja historia jest chyba typowa.Ale mnie boli i mną miota tak jak bym była pierwszą taką idiotką na świecie wtopioną w związek z alkoholikiem.Związek jest nieformalny(miałam na tyle instynktu samozachowawczego, żeby nie brać ślubu).A ja nie jestem "młódką".No zdecydowanie NIE JESTEM.
Miało to być spełnienie na dojrzałe lata niespełnionych marzeń o posiadaniu rodziny(jestem starą panną, bezdzietną), o posiadaniu dzieci i wnuków(on ma i dogaduję się znimi, a nawet córka i jej dzieci lubią mnie i cenią). On jest wdowcem od wielu lat, żona długo była sparaliżowana, nikt z otoczenia go za ten alkoholizm nie winił.Każdy mu współczuł i rozgrzeszał-łacznie ze mną jak się o nim dowiedziałam.No bo zanim się dowiedziała zdążyłam się zakochać jak nastoletnia pensjonarka, a nie kobieta dojrzała, w końcówce życia zawodowego.
Jest tu wiele młodych dziewczyn i kobiet(20 i 30 latki chyba przeważają). Moje drogie starzeje się ciało , umysł i emocje pozostają młode i świeże dużo dłużej niż fizis.Same zobaczycie zresztą.
Związek był na odległość, bo dopiero po skończeniu życia zawodowego(ustawy się zmieniały 55-60-67 lat) miałam się przenieść do jego małej miejscowości i wielkiego 200 m domu, w którym mieszkał sam jak palec.No okresy kiedy mi znikał w eterze i nie mogłam się z nim skontktować zawsze jakoś zręcznie wytłumaczył.Ja nie miałam do czynienia z alkoholizmem(nie jestem DDA, raczej już podejrzewam DDD, ale bardzo dawno straciłam rodziców ojca w wieku 18 lat, mamę w wieku 30 wiec już zostawiam ich w spokoju). Dawałam się oszukiwać, nie rozpoznawałam , że największe objawy uczuć i wyznań w wielogodzinnych rozmowach telefonicznych są właśnie wtedy gdy zaczyna się ciąg.
No znalazłam w końcu swojego "Księcia ", całe życie spragniona miłości i uwagi nagle zostałam nią zalana.To, że nie mogłam mieć dzieci przestało się w końcu liczyć, on miał dwoje.A mój wiek w końcu dawał mi szanse być prawie normalna kobietą, bo w okresie menopauzy już się o dzieciach nie myśli.
Nigdy nie miałam wysokiego poczucia własnej wartości .Byłam nieśmiała, wychowana w stylu wymagaj od siebie, pracuj i siedź w kacie znajdą cię.Bardzo chorowałam w dziciństwie i ponieważ siostra poprzedzająca mnie(starsza o 1,5 roku)zmarła jako niemowlę mnie włóczono po lekarzach i faszerowano lekami(wtedy nastał szał na antybiotyki) po obie kokardy.Czy to, czy co innego, spowodowało, że byłam grubaskiem , a jak zaczął się okres dojrzewania ujawniła się choroba(zespół policystycznych jajników) wraz z nadmiernym owłosieniem.To był KOMPLEKS GIGANT.Teraz są lasery usuwające te sprawy i depilatory w latach 60 i 70 chodziłam po ścianach myśląc , że każdy się na mnie patrzy i oczy mu się robią jak spodki.Na endokrynologa trafiłam też brutalnego i siermiężnego, który warknął jak prosiłam go o radę co z tym nadmiernym owłosieniem robić????? NO niech się pani goli.Dla 20 latki super rozwiązanie.Zwłaszcza ciemnowłosej o bardzo gęstych i grubych włosach.
No tak chciałam nakreślić dlaczego zaczęłam moją jesienną miłość traktować jak jedynego mężczyznę na ziemi.Był zresztą i jest w okresach trzeźwości uroczym, pełnym wdzięku, dającym się lubić dowcipnym, ciepłym człowiekiem.Nigdy nie doszło między nami do sytuacji przemocowej.Nie jest agresywny , ma strasznie niską tolerancję na alkohol po 100 g wódki poprawionej piwem wali się na łóżko czy podłogę i śpi kilka godzin.
Ale tkwię w tym układzie lat już 9 i mimo mobilizacji sił całej rodziny, przeprowadzeniu konfrontacji, która go zmusiła do zaangażowania się w AA, mimo mojego zapisania go do psychologa w mojej(duże miasto, a nie mała mieścinka, gdzie wszyscy się obserwują) rejonowej poradni uzależnień i mimo kolejnej próby z Klubem Abstynenta nie udało sie przez ten cały czas zmobilizować go do leczenia.
Za każdym razem obiecuje, jest skruszony, przystępuje do wstania z popiołów jak Feniks i kończy po 3 czy max 5 tygodniach kolejnym zapiciem.
Coraz gorzej radzi sobie finansowo i coraz bardziej czerpie ode mnie.Teraz to już nie wiem czy jestem mu potrzebna jako kochany wspierający go człowiek czy jako dostarczyciel środków pozwalających na nie stoczenie się do rynsztoka.
Odchodziłam i wracałam, raz on odszedł i wtedy ja odchorowałam to (epizod depresyjny). Byłam trochę w AL ANON, teraz psychiatra, który prowadzi mnie w zakresie antydepresantów i uzależnienia od benzodiazepiny(zdążyłam raz już to świństwo rzucić i znowu wdepnąć) skierował mnie na psychoterapię.Chodzę już 4 miesiące.Mój rozum widzi cały bezsens tkwienia w takiej patologii, nie widzę szans na happy end(to jest on podejmuje skuteczne wyjście z wódy i żyjemy długo i szczęśliwie), ale potwornie boje sie jednego, poczucia winy, że jak odejdę to on albo się zapije albo zabije.
Wiem, że swoim brakiem konsekwencji , ustępliwością pozwoliłam się w tym związku zdominować.Chciałabym sie uwolnić z tej huśtawki nastrojów, koła tortur w zasadzie, mieć poczucie spokoju i bezpieczeństwa, ale nie umiem skończyć związku.
Mam wrażenie , że wydam na niego wyrok śmierci.W chwili, kiedy się buntuję, czuję pokrzywdzona w tej relacji(terapeutka bardzo kładzie nacisk, żebym myślała o sobie, dbała o własny komfort psychiczny, a nie jego) wiem, że ZASŁUGUJĘ NA WIĘCEJ.Ale wtedy natychmiast przechodzę na jakąś druga stronę lustra i zaczynam wchodzić w jego buty i litować się i traktować jak człowieka biednego i chorego, który jest w szponach nałogu i usprawiedliwiam go i wybaczam i próbuję wtoczyć ten coraz cięższy kamień jak Syzyf na tą górę, z której na pewno się znowu stoczy.
Teraz w święta byłam z nim , po raz kolejny otrzymałam przysięgi, że teraz to zobaczę jak rzuci wódkę(tak jak jego kuzyn i jak on rzucił papierosy z dnia na dzień). Powiedziałam, że nie wierzę bo słyszałam tych obietnic 108 dlaczego więc mam wierzyć w 109.Postawiłam ultimatum , że jak zapije to idzie na leczenie stacjonarne.Zgodził się.Zapił w czwartek.W piątek w nocy miałam 4 telefony z obwinianiem mnie , ze kogoś sobie znalazłam i mam go gdzieś, wypieraniem się, ze jest pijany w żywe oczy chociaż ledwie mówił.Czy można mieć tak silny mur wyparcia, ze się samemu wierzy w tak niewiarygodne kłamstwo?????????????? Potem nad ranem telefon w którym zwalnia mnie z "obowiązku ' przyjechania na jego pogrzeb.Ma grypę i pije, leki wtedy pewnie słabo działają.
A ja mam zabrany jego rachunek za światło(420 zł) i raz mam ochotę włożyć do koperty i niezapłacony odesłać , a z kolei za chwilę chcę wprowadzić w transakcje i zatwierdzić przelew.
Wizytę u terapeuty mam dopiero w piątek, ale ona mi nie mówi co robić, nie steruje mną w konkretnych sytuacjach.
Rety napisałam straszną epistołę.Ale trochę mi to pomogło.Jakoś jak człowiek ubiera myśli w słowa zaczyna odzyskiwać trochę dystansu do tego miotania się.Znam książkę Robin Norwood, idenyfikuję się z KKzB.Jestem zawodowo wcale nie głupią osobą, a w tej relacji mój rozum poszedł się "paść na dalekie pastwiska". Tak bym chciała go odzyskać i żeby był w zgodzie z uczuciami.Może ktoś się do mnie odezwie.Piszecie czasami takie ważne rzeczy

witaj!
brak konsekwencji i ustepliwosc....prawie jakbym czytala o sobie!!!!!
jak te nasze schematy sie powtarzaja.niby madre kobiety,dziewczyny.....a po drodze tyle blednych decyzji......
jakie jestesmy slabe emocjonalnie......przykrte!tak bardzo potrzebujemey miłosci....
to tak ,jak mi opdisalas,ze pragniemy sobie zapchac pustke w zyciu-niestsety byle czym....bo boimy sie -mysle ,ze Ty tez-samotnosci i tego ,ze juz nigdy nie uda sie nam ułozyc życia!!!!
napoleonka77
 
Posty: 20
Dołączył(a): 21 sty 2013, o 20:40

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez josi » 25 sty 2013, o 23:26

Czy naprawde tego sie boicie? samotnosci i ze juz sobie nie ulozycie bez nich zycia?
Bo jak dla mnie to wyglada ciagle tak, jakbyscie sie obwinialy, ze nie umiecie zrobic czegos, czego myslicie ze sie od was wymaga: odejsc od alkoholika.
Pomyslcie o sobie: co tak naprawde chce zrobic, czego boje sie zrobic a czego po prostu nie chce zrobic. Pozwolcie sobie na czucie tego, co czujecie. A potem spokojnie zdecydujecie, co z tym zrobic.
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 25 sty 2013, o 23:51

do josi:
problem w tym
że pragnienia mogą być wewnętrznie sprzeczne
(i paradoksalnie często tak bywa)
np. równocześnie chcę odejść i chcę zostać
a zamiary już nie
przeciwne zamiary nie mogą współistnieć równocześnie
zamierzam odejść ALBO zamierzam zostać
pragnienia i zamiary to zupełnie inne kategorie jakościowe

klasyka przykładu
pragnę i żony i kochanki
ale mam zamiar zostać z żoną

do impresji:
wg mnie czynisz błędne założenie
że Tinn ma NADMIAR kasy
a to nie nadmiar kasy jest jej problemem
tylko finansowanie nią zobowiązań partnera
na rzecz rezygnacji z własnych potrzeb np. zakupu ciepłego płaszcza
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez josi » 26 sty 2013, o 01:13

bis, no...i?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez impresja7 » 26 sty 2013, o 08:44

Tinn

impresja7 napisał(a):
Tinn napisał(a):Wiecie najśmieszniejsze :haha: i najdziwniejsze z tego jest, że wcale nie mam pretensji do siebie(co jest dla mnie normą) i nie jestem na siebie zła :gites: Dla was wszystkich, nawet tych groźnych :evil: wielkie buziole :cmok: :buziaki:

To właściwie co Cię uwiera?
Przecież możesz życ w takim układzie,tylko warunkiem uzyskania spokoju wewnętrznego jest pełna akceptacja sytuacji jaką niesie ze sobą życie z nałogowcem .
Jak zaakceptujesz ten stan ze wszystkimi jego dodatkowymi atrakcjami to poczujesz się lepiej i nie będziesz sobie wyrzucała,że na darmo mu pomagasz,że źle Cię traktuje,że kłamie ,tylko będziesz pogodzona z takim życiem ,bo Ty tak chcesz żyć i jesteś w pełni świadoma ,że ta choroba tak ma i Ty to akceptujesz i przyjmujesz na siebie.
Ale jak coś Cię już uwiera....no to inna bajka.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez impresja7 » 26 sty 2013, o 08:46

Bis ,jak już z takim zaangazowaniem śledzisz moje wątki to czytaj dokładniej.

impresja7 napisał(a):
Tinn napisał(a):
Derka napisał(a):.Bo ta twoja analiza to mi w zasadzie pomogła spiąć ten obraz który teraz nakreśliłam w spójną całość.Skierowałaś moja uwagę na siebie samą.Ja oglądam cały świat, a o przyjrzeniu się sobie i posłuchaniu samej siebie za cholerę nie pamiętam.To nic , że akurat po tym spojrzeniu nie zobaczyłam tylko bezwinnej istoty, ofiary(to chyba miał na mysli Parnasus) i obiektu manipulacji.Ale chyba zobaczyłam prawdziwiej.
Wiecie najśmieszniejsze :haha: i najdziwniejsze z tego jest, że wcale nie mam pretensji do siebie(co jest dla mnie normą) i nie jestem na siebie zła :gites: Dla was wszystkich, nawet tych groźnych :evil: wielkie buziole :cmok: :buziaki:

hmmmmm to dobrze ,bo porzeciez nie robisz nikomu krzywdy żyjąc i wspomagając nałogowca i możesz sobie tak żyć ,akceptować tą sytuację ,być z nią pogodzona i czerpać jakas Tobie wiadomą satysfakcję z takiego związku .Nie masz dzieci ,nie mieszkasz z nim u rodziców ,a więc nikogo posrednio nie krzywdzisz ,więc żyjesz sobie jak chcesz.Jeżeli jest z tym ci dobrze ,to nie ma w ogóle tematu .
Ale...założyłaś wątek pt. "zasługuje na WIECEJ "podkreślając więcej ,więc.....?????


Żródłem problemu nie jest K....tylko Ty sama.
K jest sobie ,żyje sobie jak chce i jak umie ,natomiast Ty masz swoje problemy z tym ,że akurat alkohoilka chcesz mieć .I to jest Twój problem ,bo Ty chcesz nałogowca ,więc w sobie trzeba poszukać tej potrzeby ,dlaczego akurat chcesz człowieka uzależnionego ,czyli Jego.
A On ...cóz żyje sobie i już.

impresja7

Posty: 335
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 10:05
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 26 sty 2013, o 13:24

josi napisał(a): Pomyslcie o sobie: co tak naprawde chce zrobic, czego boje sie zrobic a czego po prostu nie chce zrobic. Pozwolcie sobie na czucie tego, co czujecie. A potem spokojnie zdecydujecie, co z tym zrobic.

josi,
to o pragnieniach versus zamiarach
napisałam w kontekście Twojego cytatu powyżej

ale jeżeli nie widzisz związku z Twoim tekstem
to po prostu niech sobie funkcjonuje mój wpis solo :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Derka » 26 sty 2013, o 22:03

biscuit napisał(a):problem w tym
że pragnienia mogą być wewnętrznie sprzeczne
(i paradoksalnie często tak bywa)
np. równocześnie chcę odejść i chcę zostać
a zamiary już nie
przeciwne zamiary nie mogą współistnieć równocześnie
zamierzam odejść ALBO zamierzam zostać
pragnienia i zamiary to zupełnie inne kategorie jakościowe

klasyka przykładu
pragnę i żony i kochanki
ale mam zamiar zostać z żoną


Bis... Jak zwykle prostymi slowami okreslilas trafnie to, co czuje. :mrgreen:
Derka
 
Posty: 89
Dołączył(a): 31 gru 2012, o 01:04

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Apasjonata » 27 sty 2013, o 13:55

Tinn
Wazne jest by umieć oddzielić człowieka od choroby. To nie jest jednak takie proste, to rozeznanie czy teraz mówi on czy przemawia przez niego alkoholizm. Jesli zaczyna się słuchać tej czesci chorobowej to ładuje się coraz bardziej we współuzaleznienie.
Poczytaj sobie w temacie "twarda miłosć", warto ja zacząć stosować.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 28 sty 2013, o 13:49

Apasjonata napisał(a):Tinn
Wazne jest by umieć oddzielić człowieka od choroby. To nie jest jednak takie proste, to rozeznanie czy teraz mówi on czy przemawia przez niego alkoholizm. Jesli zaczyna się słuchać tej czesci chorobowej to ładuje się coraz bardziej we współuzaleznienie.
Poczytaj sobie w temacie "twarda miłosć", warto ja zacząć stosować.

Dzięki za tą wskazówkę.Nie mogłam odpisać bo w domu nie miałam hasła do zalogowania się na forum.Biernie czytałam, ale dobrze, bo jak zwykle zagotowałam się na Impresję za jej wąski kąt widzenia i subtelność Dinozaura(w kontekście wpisu u Derki) ale po przetrawieniu doszłam do wniosku, że dodaje ona w sumie kolorytu temu forum.Na początku mojej tu bytności trochę mnie zdziwiło , że w Grupach Wsparcia chodzą tak ostre teksty skierowane właśnie do "świeżyn", które przeważnie zagubione i mało co wiedzące o swoim problemie potrzebują raczej zachęty, rzucenia liny ratunkowej, czasami łopatologicznych wyjaśnień.A tu nagle wyskakuje Wielki Inkwizytor Impresja i zdziera strupy, żeby sypnąć soli do krwawiącej rany.No zdecydowanie jest żądna krwi.Jak świeży temat zamiera to kto rzuca prowokacyjne pytanka.Impresja.Dla mnie typowe zachowanie trolla.Ale skoro tyle miesięcy jesteście już razem to widocznie taki charakter Wsparcia na Psychoteście jest akceptowany bo byłaby zbanowana przez liczne zgłoszenia do administratora.
Dla współuzależnionych trening asertywności jest pożądany, więc akurat mogę sobie wzmacniać swoją odporność na krytykę czytając jej wypowiedzi.Zresztą zależy mi na jak najbardziej panoramicznym spojrzeniu na własny problem.I wśród tych "napadów piranii" znajduję czasem perełkę, która skłania do refleksji.
Akurat terapeutka, też idzie tym tropem i konfrontuje moje spojrzenie na siebie ze spojrzeniem przyjaciół i znajomych.Dostałam za zadanie poprosić o opis mojej osoby kilkoro ludzi ze swojego otoczenia, którzy znają mnie od lat.Zdaję sobie sprawę, że będzie to okrojony z krytyki zestaw cech, przecież złożą te oceny na moje ręce.
Mało jest Impresji w moim otoczeniu. :haha:
Co do twardej miłości, jest to bardzo ważne dla mnie koło ratunkowe.Ale tutaj na forum nie natknęłam się na wątek w tym temacie.W wyszukiwarce dłubię, ale czegoś autentycznie poruszającego jeszcze nie znalazłam.Takie "wyczyszczone, książkowe" jakoś słabo do mnie się przedostają.Jak by ktoś wrzucił link czy namiar na dobry tekst , najlepiej autentyczne opowiadanie człowieka o sobie nie wykład, w tym kierunku to byłabym wdzięczna.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości