tak sobota wieczór a ja co?
siedzę i ryczę, i znowu muszę się Wam wypłakać bo nie mam komu,
miłość czy nie miłość mój Ex ma zdecydowanie mniej czasu i wylicza mnie z każdej godziny, w związku z tym że wczoraj poprosiłam go o pomoc i przyjechał wieczorem żeby zając się synkiem (ja naprawdę musiałam coś załatwić ważnego, ale starałam się wrócić jak najszybciej) to dzisiaj odjął to sobie od normalnej wizyty, czego nie przewidziałam ((
ale to nic, ja głupia ciągle licząc na cud jego powrotu, oszukując siebie, wierzyłam że na tą chwilę jest mi przyjacielem, zgodnie z tym co mówi "zawsze mozesz na mnie liczyć" gówno prawda,
w czwartek byłam u lekarza, nie będę się rozpisywać to nie tu
dobrze nie jest, wyniki będę miała na początku tygodnia, strasznie się boje, nie mogę się na niczym skupić, strasznie potrzebuję wsparcia,
tak się składa ze swoje emocje powierzyłam jemu, nie chcąc denerwować rdziców, on zna tylko tą niemiłą historię, pół roku temu rzeczywiscie mnie wspierał, ale teraz... zostawił mnie z tym, olał, nie wspiera, nie pyta nawet jak się trzymam, mimo że widzi jaka jestem rozdrażniona, że mam mniej cierpliwosci, nawet do dziecka, to jeszcze potrafi na mnie wrzeszczeć i obraża się,
próbowałam z nim o tym porozmawiać, o tym że znowu się odsunąl i nie mogę na niego liczyć, usłyszałam że demonizuję i wyszedł urażony...
o czym ja tu piszę, przecież kim ja teraz jestem dla niego!!!
koniec złudzeń on ma mnie gdzieś, nie chce mnie, nie kocha i nigdy nie wróci, muszę to w końcu przyjąć do wiadomości,
wydaje mi się że powinnam odwołać nasze wspólne wakacje w maju, ale wiem że on teraz powie że ujmuję się honorem,
RANY ja już naprawde nie wiem co robić, tak bardzo się boje...
ze się całkiem odsunie, że całkiem będzie obcy,...
może powinnam złożyć pozew, może to pozwoli mi się odciąć, może i może...
mam dość
jak strasznie być samej, szczególnie teraz...
całuje Was wszystkich mocno i przepraszam że zanudzam tych którzy o przeczytają...