Pozytywna, zauważ że trzaskajac drzwiami ta pani okazała Ci jawny i demonstracyjny brak szacunku...najciemniej pod latarnią.
Bianko, na "tu i teraz" to moze jakieś sposoby z "Szantażu emocjonalnego" S. Forward Ci pomogą? Tam są praktyczne wskazówki też, nie tylko teoria.
Anapl
z tymi słowami nie calkiem mi chodziło o odnoszenie ich do siebie. Raczej o słowa jako nośniki dodatkowych informacji o mówiącym czy jego stosunku do pewnych rzeczy. Tak na przykładzie powołanym przez Bis niedawno: jest różnica czy powiem "uciekł mi autobus" czy powiem "spóźniłam sie na autobus" przy opisie tej samej sytuacji. Ja nie da sie ukryć od lat pracuje "ze słowami" i mam tu ponadnormatywne uwrażliwienie.
Inaczej rozumiemy uczucia negatywne. Dla mnie to są te, ktore mnie informują ze "coś jest nie ok" czyli ze coś mi zagraża, ktoś czy coś mnie atakuje, krzywdzi, stanowi zagrozenie - czyli informuja mnie o zjawiskach dla mnie niedobrych. I nie chcę ich mieć to tylko w tym sensie że nie chcę tego, o czym mnie informują jako niedobrego dla mnie, zagrażajacego mi. Dla mnie pojawiajace się uczucia są sygnałami informacyjnymi. Z czego konsekwentnie wychodzi ze nie one mi szkodzą jako takie tylko to, o czym mnie informują. Stan "nie odczuwania czegoś" niestety daje sie osiagnać metodami tłumienia, minimalizowania, zaśmiewania, racjonalizowania itd czyli czymś szkodliwym bardzo. Nie odczuwałam ani złości na rodziców ani lęku przed nimi latami - a dokładniej to właśnie nie chciałam ich odczuwać oraz "nie mogłam sobie pozwolić" na ich odczuwanie bo było by to dla mnie niebezpieczne. Potem je poodczuwalam silnie bardzo, a potem sie wypaliło, między innymi dlatego ze przestalam rodziców postrzegać z pozycji dziecka.
Koncepcja rozwijania sie w sensie "żeby mi było komfortowo bo mój komfort jest ważny" jakos mi nie pasuje. Chyba znowu kwestia słowa - komfort czyli wygoda, celem rozwoju chyba własna wygoda akurat byc nie powinna, to pachnie egocentryzmem. No i jak mnie wygodnie to wcale nie oznacza z automatu że komuś wygodnie wskutek tego. Mnie i owszem jest również wygodnie w takiej jak obecnie relacji z matką, ale jej z tym wcale nie. Ale moje i mojej rodziny w tym momencie już nie tyle komfort i wygoda ( to też) ale przede wszystkim bezpieczeństwo i spokój nakazują postawienie takich a nie innych granic.