bis juz wszystko ci sie pomieszalo
znalazlam to o tej samoswiadomosci co kiedys ludolfina napisala:
samoswiadomosc i kontakt z jaznia jest podstawa samodzielnego myslenia.
(samoswiadomosc dla tych praktycznych a jazn dla bardziej uduchowionych)...
anapl napisał(a): tylko postaraj sie mniej czepliwie pisac
ewka napisał(a):Co to właściwie jest? To samo, co szacunek dla innych... + trochę więcej.
Rodzic wg naszego mniemania, odczuć i definicji wiki może "nie zasługiwać", bo szacunek musi być za coś... ok, więc czasem nie ma "za co", bo cośtam cośtam.
Z drugiej strony - jest dziecko z problemem, cośtam cośtam. Co robi rodzic, kierujący się (zwykle) miłością? Ratuje, pomaga, prowadzi... wydaje się, że tak właśnie powinno być. I ok. Dlaczego nie może to też tak działać ze strony dorosłego dziecka w stronę rodzica, skoro ten rodzic ma problem lub z czymś nie wyrabia lub jeszcze tam coś?
Szacunek do rodzica to niekoniecznie kapelusze z głów, bo ma 5 domów i dobrą robotę, a swoje rodzicielstwo wykonał na 100 albo i 200%.
Wg mnie.
Sansevieria napisał(a): Ale właśnie o to uznanie własnych błędów przez rodzica wiele sie rozbija. Jak tu się jednać jeśli sie zmiast "przepraszam, dziecko" słyszy "nie rozumiem o co ci chodzi, wszystko było przecież ok, robiłem co mogłem" albo i atak "niewdzięczne dziecko z ciebie, ja flaki wypruwałem/am a ty mi się jakimiś pretensjami z palca wyssanymi odwdzieczasz na stare lata".
Sansevieria napisał(a):Niechby chociaż sie do winy przyznał, odpowiedzialność jakąś wziął, bo z poprawą to trochę trudno, jako że dorosłe dziecko opieki nie wymaga. Ale właśnie o to uznanie własnych błędów przez rodzica wiele sie rozbija. Jak tu się jednać jeśli sie zmiast "przepraszam, dziecko" słyszy "nie rozumiem o co ci chodzi, wszystko było przecież ok, robiłem co mogłem" albo i atak "niewdzięczne dziecko z ciebie, ja flaki wypruwałem/am a ty mi się jakimiś pretensjami z palca wyssanymi odwdzieczasz na stare lata".
josi napisał(a):Sansevieria napisał(a):Niechby chociaż sie do winy przyznał, odpowiedzialność jakąś wziął, bo z poprawą to trochę trudno, jako że dorosłe dziecko opieki nie wymaga. Ale właśnie o to uznanie własnych błędów przez rodzica wiele sie rozbija. Jak tu się jednać jeśli sie zmiast "przepraszam, dziecko" słyszy "nie rozumiem o co ci chodzi, wszystko było przecież ok, robiłem co mogłem" albo i atak "niewdzięczne dziecko z ciebie, ja flaki wypruwałem/am a ty mi się jakimiś pretensjami z palca wyssanymi odwdzieczasz na stare lata".
a jesli nie potrafi? jesli broni sie na zasadzie "ktos mnie atakuje nie mam pojecia co robic wiec pojde w zaparte"? jesli w srodku czuje ze nie bylo ok ale nie umie/nie nauczono go wyrazac zalu? a jesli naprawde przez jakies ograniczenia nie potrafi zauwazyc ze bylo zle?
jakie moga byc inne powody nie przyznawania sie do winy?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 574 gości