Witam,
Może krótko opiszę sytuację a potem przejdę do mojego problemu...
Otóż mój chłopak pracuje za granicą, rzadko się widujemy(raz na dwa miesiące). Jesteśmy ze sobą prawie rok, jest to dość świeży związek - ale od razu między nami zaiskrzyło i zakochaliśmy sie w sobie.
Problem w tym, że kiedy było to świeżutkie i jeszcze nikt nie wiedział do końca na czym stoi były to całe zdobywanie, starania z jego strony częste telefony i częstsze wyrażanie bezpośrednio uczuć.
Teraz jest to wszystko, ale jakby w zupełnie innej odsłonie. Mniej telefonów, krótsze rozmowy. Zapewnia mnie o swoim uczuciu, ale jakoś inaczej, w innej formie...
Od momentu, kiedy sobie powiedzieliśmy wprost co do siebie czujemy i każdy z nas wiedział już, na czym stoi wszystko się zmieniło. Na dodatek on nie ma dostępu do internetu teraz z pewnego powodu i nie dochodzą do niego smsy - forma kontaktu jest w tej chwili naprawdę ograniczona...
A we mnie narasta taki mały żal do niego... o to, że zadzwoni raz na tydzień tylko, albo raz na dwa tygodnie, naprawdę rozumiem jego położenie, nie wymagam codziennych telefonów, ale taki związek trzeba pielęgnować.
Boje sie, że jak narośnie we mnie taki żal, to następnym razem, kiedy zadzwoni znowu będę musiała mówić, co mnie zabolało, że mi smutno itp. a nie skupić się na fajnej, miłej rozmowie z moim facetem...
Wie, że miałam ważny test i nawet nie zadzwonił spytać od 4 dni, jak mi poszło...
Rozumiem, że on ma cięzką pracę i ciężką sytuacje tam gdzie jest, nie zawsze ma nawet zasięg - ale jak właśnie dochodzi do takich sytuacji, to ja zaraz myślę sobie, że już może mnie tak nie kocha, albo może już mnie olał w sensie, że już mnie zdobył, wie na czym stoi, więc tak sie nie stara. Problem w tym, że z kolei na odległość trudno jest sie jakoś konkretnie starać - i to jest w takich związakch zrozumiałe niestety...
Przepraszam, ale musiałam sie wyżalić wam...
Chciałam spytać co o tym zachowaniu i o tym wszystkim myślicie? Czy faceci tak mają, że potem troche odpuszczają?
Co ja mam zrobić, żeby się tak nie zamartwiać i jak z nim rozmawaić żeby nie smucić (nigdy go nie krytykuję, raczej mówię o swoich odczuciach), a dać do zrozumienia, że chciałabym większej aktywności od niego?
Nie jestem nachalna wobec niego, myślę, że wszystkie zachowania z mojej strony maja "ręce i nogi", nic mi nigdy nie zarzucił, wręcz przeciwnie...
Proszę o radę...
P.S: A może to wszystko przez tęsknotę - ja juz fiksuję,,, <placze> <placze>
POMóżCIE. PROSZę