męska obojętność...?

Problemy z partnerami.

męska obojętność...?

Postprzez Kreolek » 28 lut 2008, o 19:33

Witam,
Może krótko opiszę sytuację a potem przejdę do mojego problemu...
Otóż mój chłopak pracuje za granicą, rzadko się widujemy(raz na dwa miesiące). Jesteśmy ze sobą prawie rok, jest to dość świeży związek - ale od razu między nami zaiskrzyło i zakochaliśmy sie w sobie.
Problem w tym, że kiedy było to świeżutkie i jeszcze nikt nie wiedział do końca na czym stoi były to całe zdobywanie, starania z jego strony częste telefony i częstsze wyrażanie bezpośrednio uczuć.
Teraz jest to wszystko, ale jakby w zupełnie innej odsłonie. Mniej telefonów, krótsze rozmowy. Zapewnia mnie o swoim uczuciu, ale jakoś inaczej, w innej formie...
Od momentu, kiedy sobie powiedzieliśmy wprost co do siebie czujemy i każdy z nas wiedział już, na czym stoi wszystko się zmieniło. Na dodatek on nie ma dostępu do internetu teraz z pewnego powodu i nie dochodzą do niego smsy - forma kontaktu jest w tej chwili naprawdę ograniczona...
A we mnie narasta taki mały żal do niego... o to, że zadzwoni raz na tydzień tylko, albo raz na dwa tygodnie, naprawdę rozumiem jego położenie, nie wymagam codziennych telefonów, ale taki związek trzeba pielęgnować.
Boje sie, że jak narośnie we mnie taki żal, to następnym razem, kiedy zadzwoni znowu będę musiała mówić, co mnie zabolało, że mi smutno itp. a nie skupić się na fajnej, miłej rozmowie z moim facetem...
Wie, że miałam ważny test i nawet nie zadzwonił spytać od 4 dni, jak mi poszło...
Rozumiem, że on ma cięzką pracę i ciężką sytuacje tam gdzie jest, nie zawsze ma nawet zasięg - ale jak właśnie dochodzi do takich sytuacji, to ja zaraz myślę sobie, że już może mnie tak nie kocha, albo może już mnie olał w sensie, że już mnie zdobył, wie na czym stoi, więc tak sie nie stara. Problem w tym, że z kolei na odległość trudno jest sie jakoś konkretnie starać - i to jest w takich związakch zrozumiałe niestety...
Przepraszam, ale musiałam sie wyżalić wam...
Chciałam spytać co o tym zachowaniu i o tym wszystkim myślicie? Czy faceci tak mają, że potem troche odpuszczają?
Co ja mam zrobić, żeby się tak nie zamartwiać i jak z nim rozmawaić żeby nie smucić (nigdy go nie krytykuję, raczej mówię o swoich odczuciach), a dać do zrozumienia, że chciałabym większej aktywności od niego?
Nie jestem nachalna wobec niego, myślę, że wszystkie zachowania z mojej strony maja "ręce i nogi", nic mi nigdy nie zarzucił, wręcz przeciwnie...
Proszę o radę...
P.S: A może to wszystko przez tęsknotę - ja juz fiksuję,,, <placze> <placze>
POMóżCIE. PROSZę :(
Kreolek
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 sty 2008, o 21:05

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 28 lut 2008, o 21:09

Kreolku,
znajduję się w analogicznej sytuacji.

Po pół roku naszej znajomości mojemu Skarbowi nieoczekiwanie nadarzył się wyjazd do pracy w Anglii (minimum na 3 miesiące - maximum rok).
Miałam możność jechać z nim, ale z uwagi, że mam swoje aspiracje, a nie
znam perfekcyjnie języka, zdecydowałam się pozostać tutaj - przy lepszej pracy za mniejsze pieniądze.
Chociaż gdybym wtedy wiedziała jak gigantycznie będę za nim tęsknić, pewnie bez wahania rzuciłabym to wszystko, spakowała się i zarezerwowała bilet na następny lot (koniec końca - zawsze mogę w ten sposób zrobić ;)).

Aby Cię pocieszyć, wyznam Ci, że nasz kontakt też nie jest porażająco częsty; zwykle klikamy przez Gie-Gie, średnio co 3 dni i to jeszcze w przelocie między moją a jego pracą.

Ja znalazłam sobie metodę "wypełniacza czasu" tj. staram się czymkolwiek zająć, by nadmiernie nie rozstrząsać Past Simple
(zapisałam się na prawo jazdy, na angielski, nie odmawiam sobie spotkań z przyjaciółmi i imprez).

Podejdź do tego z jego perspektywy - to on ma gorzej, bo jest sam w obcym kraju, zostawił tu najmilszą swemu sercu osobę (Ciebie), bliskich, znajomych.
Plusem jest fakt, że zarobi na jakieś własne plany, zobaczy kawałek świata,
posmakuje "inności". W takim myśleniu nie ma zła. A na pdst. tego, co piszesz, jestem przekonana, że w tym wszystkim brakuje mu Twojego towarzystwa.


Dla mnie wyjazd to też forma sprawdzenia przez los czy warto inwestować w daną miłość. Wszak rozłąka osłabia mierne uczucie, a z prawdziwego wydobywa i rozpala ogień.

Pomyśl jaka będzie radość, kiedy się znów zobaczycie... (cud-miód i orzeszek :):):)).

Pamiętaj, iż nadzieja matką wszystkich.
Dlatego żyjemy :).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez bunia » 28 lut 2008, o 22:23

Byc moze to tylko zauroczenie przynajmniej z jego strony.....wyglada na to,ze sie wycofuje......zastanow sie co dalej,moim zdaniem nie wrozy to nic dobrego :cry:
Pozdrowka :D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Kreolek » 28 lut 2008, o 23:13

Dziękuje podniebna spacerowiczko. Naprawde dodalas mi otuchy - potrzebuje wlasnie zdania kogos, kto jest w takiej sytuacji jak ja.
Wczesniej naprawde bylo dobrze,a teraz mamy utrudniony kontakt , watpie, zeby sie odkochal od tak, pierwszy powiedzial mi, ze mnie kocha, zawsze on zabiegal (na poczatku) bardziej o moje wzgledy, kiedy jestesmy razem jest naprwde wspaniale. Juz mi moiwl, ze chce wziasc wiecej wolnego , azeby spedzic ze mna dluzej nadchodzace swieta :) ze tez na to czeka (to bylo dwa tyg temu). Zawsze byl dla mnie dobry, i nie,wiem czemu, ale wierze w to wszysko, bo wiem co bylo dotychczas miedzy nami i to bylo silne uczucie, wierze, ze bedzie dobrze.
Dziekuje podniebna spacerowiczko, ciesze sie, ze mnie rozumiesz i, ze sadzisz, ze wszystko jest okej .
Kreolek
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 sty 2008, o 21:05

Postprzez Honest » 28 lut 2008, o 23:27

Kreolku, jeśli on ma ciężką pracę i kłopoty z komunikatorami, to nie powinnaś mieć do niego żalu. Rozumiem, że jest Ci bardzo smutno, tęsknisz, ale nie możesz go o to obwiniać. Naprawdę, jak człowiek się ciężko napracuje, to niewiele mu się chce... Fajnie jak potrafi stanąć na głowie by zadzwonić czy coś, ale to nie zawsze tak kolorowo wygląda.

Z drugiej strony - może Bunia ma rację... Najlepiej porozmawiać o tym co czuje podczas najbliższej rozmowy i zapytać wprost...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez bunia » 28 lut 2008, o 23:41

Mam nadzieje,ze sie myle ale jakos na poczatku mial mozliwosci dzwonic....moze jestem przewrazliwiona ale chyba lepiej jest byc mile zaskoczonym.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Ladybird » 29 lut 2008, o 07:37

Oni juz tak mają, jakjuz zdobyli prace tzn. nas, przestaja sie starac. Po prostu za duzo juz zainwestowali, z bardzo sie starali i chca odetchnac.
My , kobietki tego nie rozumiemy. Czujemy sie wtedy fatalnie, zaczynamy miec obawy.
A jeszcze jak on jest za granica i to zajęty zarabianiem pieniędzy, to tym bardziej.
Kreolku, nie popeln mojego blędu.
Zaufaj mu, zreszta zobaczysz jak sie bedzie zachowywal jak przyjedzie. Pewnie będzie wszystko ok.
Jak moj ( teraz byly) wyjechal , ja dostalam kota. Chcialam ciaglych zapewnien.Bo jak tylko wyjechal ,nagle sie zmienil Smsy rzadko ,na gg jeszcze rzedziej. Ciage pisal, ze jest zajęty, nie ma czasu
Męzczyźni tak mają, jak zajmują swoj mozg czymś waznym, my odchodzimy na dalszy plan.
Jestes na szczęście cierpliwa, pewnie jeszcze Cie nic przykrego od mężczyzn nie spotkalo. Wiec tak trzymaj.
Chcialabym tak umiec, ale ja jestem po przejściach i wszystko psuje,
Moj w końcu zerwal ze mna, bo za wiele wymagalam. On jest tam, a ja tu.
Trzymaj sie i ciesz sie ,że masz do kogo tęsknic.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Dagilein » 29 lut 2008, o 08:37

Witam , nie macie racji twierdząc że tylko mężczyżni postępują w ten sposób . Wiem co piszę , ponieważ sama od 7 lat pracuje za granicą i dzielę obowiązki pracy z obowiązkami w domu .Nie jest łatwo , czego przykładem jest moja obecna sytuacja , w pewnym sensie do której przyczyniły się moje wyjazdy zagraniczne.


Na poczatku moich wyjazdów bardzo cierpiałam , nie potrafiłam zaakceptować samotności , w dodatku praca którą wykonywałam ( opieka nad osobami chorymi na Alzheimera) wymagała szczególnego poswięcenia i obciążała mnie psychicznie. Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do tej samotności i juz przestała mi tak bardzo doskwierać.

Również kontakt telefoniczny czy sms-owy z rodziną bywał sporadyczny . Nie dlatego ,że nie miałam ochoty , poprostu ze zwykłej oszczędności i często braku czasu . Poza tym podczas rozmów telefonicznych , dochodziło między nami do pewnych nieporozumień , których nie mogłam rozwiązać osobiście , a które miały wpływ na moje funkcjonowanie w pracy.

Po dłuższym czasie ta samotność stała się azylem , w który uciekałam . Nawet wracając do domu - nie byłam już tą samą osobą , nie potrafiłam stawić czoła wielu problemom , które dotyczyły mojej rodziny. Uciekałam od nich , izolowałam się . Mąż przestał mnie rozumieć i akceptować taki stan rzeczy , co doprowadziło do po pierwsze do mojej depresji po drugie do sytuacji , w której nasz związek stanął na włosku.

W związku z powyższym mogę udzielić takich oto porad : Kreolek , przede wszystkim nie powinnaś poruszac drażliwych tematów , unikać ich jak ognia . Człowiek , który wraca z zagranicy jest jak "dziki kot" , chodzi własnymi ścieżkami i albo się to zaakceptuje albo swoimi pretensjami doprowadzi się do sytuacji bez wyjścia . Partner powinien byc adwokatem a nie prokuratorem w sprawie . Przemyśl to !!! Moim jednak osobistym zdaniem , powinnaś swoim zachowaniem i delikatnym traktowaniem spowodować żeby on sam zrezygnował z tej pracy i poszukał czegos na miejscu. Zły stan rzeczy pogłebia się wraz z upływającym czasem . a tego czasu już nie da się cofnąć . Bedzie Ci ciężko , ale warto sie starać jeśli go kochasz ......


Decyzję musisz podjąć sama , ze swojej strony życze jak najlepiej , trzymam kciuki i ściskam ciepło, bo wiem jak się teraz czujesz .Pozdrawiam serdecznie ....... Dagilein
Dagilein
 
Posty: 42
Dołączył(a): 6 lut 2008, o 13:21

totalny zastój... wielka niepewność...

Postprzez Kreolek » 3 mar 2008, o 14:35

---------- 13:15 01.03.2008 ----------

DZiękuję Dagilein za wsparcie.
Zgodzę się z tym określeniem "dzikiego kota" - coś w tym jest ;)
Zdaję sobie sprawę, że zbyt dużo wymagam od niego czasem i bywa, że nie staram się pomyśleć jakby z jego perspektywy, a jedynie myślę ze swojej...
To są moje błędy - ale też związek na odległość rządzi sie specyficznymi prawam, teraz widzę, że trzeba mieć naprawdę dużo siły, cierpliwości i darzyc kogos silnym uczuciem, aby poradzic sobie np. z odczuciem smutku i jeszcze żeby miec siłę, aby wesprzeć swoja drugą połówkę...
DZięki Dagilein i Ladorada :) :) :)

---------- 13:35 03.03.2008 ----------

Muszę znowu nawiązać do tego, co napisałam ostatnio w temacie postu...
Otóż mój chłopak znowu sie nie odzywa. Sytuacja wygląda tak, że (przypomne) nie ozdywał sie 8 dni, po czym zadzwonił po tym czasie (ja dałam mu sygnałka...), rozmowa byla taka jak zawsze normalna i ok. Przeprosil, podal powod, czemu nie dzwoni i moiwl, ze zadzwoni w tamtym tygodniu i co...?
I nic... nie dzwoni znowu kolejne 8 dni... wczoraj probowalam do niego zadzwonic, ale odezwala sie poczta... co mam myslec, robic bo juz sama nie wiem,,, czy tak sie zachowuje osoba, ktora kocha (ile mozna kogos usprawiedliwiac, ze ma prace, ze ma problemy). A co ze mna? Z nami...????

Co mi radzicie, co myslicie??
Kreolek
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 sty 2008, o 21:05

Postprzez Megie » 3 mar 2008, o 14:40

Kreolku wspolczuje Ci i domyslam sie ze jest Ci ciezko.
Wcale sie Tobie nie dziwie.
Jakos wczesniej mial czas dzwonic a teraz raz na tydzien mu ciezko?
Mi sie to nie podoba, ale zmusic tez go nie zmusisz do niczego.

Powiem Ci ze zwiazki na odleglosc sa beznadziejne i dla mnie osobiscie ich nie znosze, chociaz sama jestem czesciowo w takim zwiazku, ale nie az tak jak u Ciebie....

Ida Swieta wiec pewnie sie spotkacie. Trzeba wyjasnic to sprawe raz na zawsze..
dlaczego nie dzwoni? I czy jest swiadom ze przez Wasz maly kontakt oddalacie sie od siebie..czy dalej mu zalezy?
I czy w ogole ma sens- jak dlugo jeszcze to ma trwac- ta odleglosc?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Megie

Postprzez Kreolek » 3 mar 2008, o 14:48

DZiekuje Megie - dzis mam zamiar do niego zadzwonic, no bo po co mam sie meczyc, spytam wprost o jego uczucia do mnie i o ta sytuacje... wlasnie, nawet jesli w jego mniemaniu jest dobrze to ja czuje, ze sie oddalam od niego i narasta we mnie zal,,, czy powiedziec mu tez o tym??
Boje sie tylko, ze znouw bedzie mial problemy z komorka a on nie ma internetu i nie bede miec w ogole mozliwosci sie zorientowac w sytuacji...
Naprawde kijowa sytuacja...
Kreolek
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 sty 2008, o 21:05

Postprzez Megie » 3 mar 2008, o 15:00

nawet jesli w jego mniemaniu jest dobrze to ja czuje, ze sie oddalam od niego i narasta we mnie zal,,, czy powiedziec mu tez o tym??


Ja pewnie bym nie wytrzymala i powiedziala,
jestem zwolenniczka szczerych rozmow- wrecz do bolu.

Wiesz rozmowy przez telefon na taki temat sa trudne. Mozna latwo sie zle zrozumiec i nie zawsze jest czas na wyjasnienie, dlatego tak beznadziejne sa zwiazki na odleglosc.

Przyjezdza na Swieta? Na jak dlugo?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Kreolek » 3 mar 2008, o 15:23

---------- 14:13 03.03.2008 ----------

Z tego co mówił jakieś ponad dwa tygodnie temu przesz tel., to przyjeżdża..
Cieszył się, i żył tym przyjazdem...
Zaznaczał, że chce być tu dłużej niż przewiduje urlop, że może uda mu sie troszkę dłużej zostać tu ze mną (może parę dni wolnyxh by wział, że zobaczy jak z tym wyjdzie), w każdym razie ujmował mnie w tych planach przyjazdu jak najbardziej.

---------- 14:18 ----------

To naprawde nie ma dla mnie wszystko sensu, ani sie nie poklocilismy - nic a nic zlego sie nie dzialo...
Ale kiedy moiwl tak o tym swoim przyjezdzie, to ja nie zareagowalam (nie wiem czemu ) jakos entuzjastycznie, a raczej wrecz oschle... :/ Nie skomentowalam tego, nie zareagowalam, ze sie ciesze tylko powiedzialam no wiem, przewidywalam ze bedziesz tu tylko pare dni... nic wiecej...
On sie zdziwil dwa razy w tek rozmowie - raz wlansie wtedy, ze on myslal, ze ja cos wiecej powiem, odpowiem, a potem (nie pamietam juz konkretnie), ze ja jakos nie jestem zazdrosna o niego w ogole nic nie mowie, nie komentuje czy cos...
dziwne...

---------- 14:20 ----------

Jak bys to skomentowala Megie, mozesz spojrzec obiektywnie, a ja nie mam z kim nawet porozmawaic o tym ;(

---------- 14:23 ----------

Wiesz Megie, wtedy kiedy moiwl o tym przyjezdzie, kedy tak zareagowalam,,, myslisz, ze mogl sie jakos zrazic - wiem, ze to nie do konca jest kwintesencja problemu ale taki watek, ktory dopiero teraz sobie przypomnialam, ale wtedy pominelam to, a moze on to jakos odczul (np. jego komentarz podcza tej rozmowy..)
Moze to mialo jakis minimalny wplyw, sama juz nie wiem,,,
Kreolek
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 sty 2008, o 21:05

Postprzez Megie » 3 mar 2008, o 15:40

---------- 14:38 03.03.2008 ----------

moim zdaniem nie powinno miec to zadnego wplywu.
nie zawsze jest tak w zyciu ze reagujemy tak jakby tego chciala druga osoba.
Moze spodziewal sie entuzjazmu wiekszego z Twojej strony, i sie troche zdziwil ze tak "malo" sie cieszysz..

Pytalas go jeszcze pozniej o to czy przyjedzie, czy sie zobaczycie..

ciezko jest rozmawiac przez telefon, latwo moze dojsc do nieporozumien..

---------- 14:40 ----------

dlaczego wlasciwie nie zareagowals?

tez bym sie dziwnie czula na jego miejscu.. w koncu rzatko sie widujecie

ale napewno nie jest to od razu powod do takich zachowan z jego strony- ze przestaje dzwonic...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Kreolek » 3 mar 2008, o 15:45

---------- 14:42 03.03.2008 ----------

Nie, nie pytalam go o to, czy przyjedzie po tej rozmowie juz w ogole, jedynie w walentynki mu napisalam m.in., ze juz nie moge sie doczkeac kiedy go w koncu zobacze i mowilam (jak sie odezwal 8 dni temu), ze za nim teksnie (on tez powiedzail, ze rowniez teskni).

---------- 14:45 ----------

nie umialam zareagowac, bo paradoksalnie wlasnie bylo mi smutno... to bardzo dziwny mechanizm, nie potrafie czasem przez tel. bezposrednio powiedziec o swoich odczuciach - nie przechodzi mi to czasem przez gardlo...
Kreolek
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 sty 2008, o 21:05

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 162 gości