biscuit napisał(a):Tinn napisał(a): Eksperyment wykonałam .
Tinn
ja teraz pędzę i nie mogę więcej napisać
więc napiszę jedno tylko
EKSPERYMENTU NIE WYKONAŁAŚ
przerwałaś go po prostu w trakcierozpoczęłaś i przerwałaś
nie uniosłaś już go do końcapunkt dla K
wie już, jak Cię zmanipulować następnym razemale piłka nadal w grze
im więcej odpowiedzialności we współuzależnionym
tym mniej jej w osobie uzależnionej
jesteście naczyniami połączonymikoniec tego przelewania odpowiedzialności z jednej menzurki w drugą
jest taki
że osoba współuzależniona staje się maksymalnie nadodpowiedzialna
a osoba uzależniona zupełnie nieodpowiedzialna
Wiesz Bis zrobiło mi się trochę lepiej bo tak do końca to ten mój kulawy eksperyment nie poszedł całkiem na marne.Chociażby dlatego, że zobaczyłam ten twój komentarz.Może jeszcze inne mądre osoby coś napiszą.Bo terapeutka mi też mówiła o tym naszym połączeniu, ale nie nazwała tego tak jasno i ja tego nie zrozumiałam i puściłam mimo uszu.Naczynia połączone to pojecie fizyczne , ja inżynier natychmiast widzę wszystkie zależności.Jak czytam ściśle akademicki fragment , taki "humanistyczny" to słowa mnie się przelewają przez uszy i nie chwytam , nie "czaję blusa". Dlatego tutaj niektóre wasze dyskusje to dla mnie abstrakcja, widzę , że się o coś spieracie (np Ksieżycowa,Josi,Ty,Sansevieria), a za diabła nie wiem o co i po co.
Ładniej brzmi" nie uniosłaś" niż schrzaniłaś np.Ale podejmując działanie(zamiast dywagacji) przekonałam się , że teoria, a praktyka w dziedzinie zmiany zachowania w odpowiedzi na życiowe zdarzenie z chorej na zdrową to jednak dość odległe sprawy.I zdecydowanie wiem , ze 4 m-ce terapii to stanowczo za mało, żeby tak głęboko utrwalone nieprawidłowe odruchy i widzenie świata naprostować.Ale mimo, że to było bardzo szarpiące nerwy przedsięwzięcie, nie poddaję się.Następnym razem będę lepiej przygotowana, zwłaszcza na manipulację.
impresja7 napisał(a):Tinn,a ja mam pytanie ,za co siebie tak nienawidzisz ,że cudze sprawy przedkładasz nad swoje.
Ciężko pracowałaś na te pieniadza ,a on leży i chla.
Czy on jest lepszy od Ciebie i zasługuje na to ,zebyś wydawała na niego ciezko zarobione pieniadze?
Czy ty jesteś gorsza od niego i sama sie zniszczysz i spsisz ,bo jesteś tak nic nie wartą osoba ,ze tobie nic asie nie nalezy tylko wszystko trzeba oddać jemu na zatracenie ,a siebie samą sponiewierać i ponizyc?
To jest dokładnie co wie rozumowa część mojej istoty.I dokładnie tak samo(może mniej ostro, ale już wiem, że jesteś bardzo bezkompromisową osobą Impresjo) doradzałam Mulan, Derce.Dlatego w ogóle taka byłam pełna entuzjazmu jak o tym "eksperymencie" przeczytałam w poście Bis, tak się wylałam, wyzłośliwiłam nawet w moim liście, a potem uszło ze mnie powietrze.Jeszcze zanim zaczęłam rozmawiać z K** czułam się może nie to, że winna, ale nieszlachetna, niewspaniałomyślna .Ja w swoim życiu przeszłam dwa razy bardzo biedne lata(raz po śmierci ojca, raz jak upadał mój zakład pracy) i bardzo współczuje osobom, które nie mają pracy, środków do życia.Sama byłam dumna i nie prosiłam , więc wydaje mi się , że poprosić to się tak strasznie upodlić , że nie mogłam już znieść w rozmowie jego próśb.
Widzę, że chcesz mnie naprostować w myśleniu dlatego używasz takich pejoratywnych określeń typu"'spsisz", ale problem osoby współuzależnionej, 9lat w związku z alkoholikiem jest chyba taki, ze mimo, ze po 4 miesiącach terapii zaczyna już coś jarzyć rozumem , ale reakcje życiowe i podejmowane działania są bliższe tym utartym koleinom w których się tak długo poruszała niż prawidłowym na które sama nie wpada, albo ich właśnie jak to określiła Bis nie zdoła unieść.
Ja siebie nie "nienawidzę", ja tylko siebie nie umiem postawić na pierwszym miejscu w moim świecie wartości, ktoś lub coś(niekorzystny układ zdarzeń i przypadłości-śmierć małej siostry, moje choroby, wylękniona matka, kłamiący ojciec nie zasługujący na zaufanie, mama wciągająca nas z siostrą w swoje konflikty z mężem), najprawdopodobniej w dzieciństwie skutecznie pozbawiło mnie odwagi, pewności siebie, poczucia własnej wartości.Dlatego wchodzę w relacje z osobami dysfunkcyjnymi.A ta ostatnia , tyloletnia skonczyła sie typowym zespołem współuzaleznienia.