O manipulacjach rodziców.

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 9 sty 2013, o 23:06

czesc.
ciekawy temat.i bolesny.
Tak jest ze dziecko bardzo wyczuwa kiedy rodzice nie potrafia nie tylko stworzyc wiezi, dac poczucia bliskosci jakiej oczekuje i jakie gotowe jest dac im ich dziecko(I), ale i traktuja jedno dziecko lepiej a drugie gorzej- nawet jesli sie maskuja dzieci (i te male i te duze calkiem) wyczuwaja to bezblednie.
Jakze podle i niskie to jest ze strony rodzica. Jakze nikczemne. Jakze powinno to ich piec w gorzkich chwilach ich zycia. Gorzkie chwile czekaja kazdego. Mowie tu o takich chwilach kiedy dokonujemy jakiegos rozrachunku ze soba i zyciem...
Wina, olbrzymia wina rodzica jest bezsporna. Matka , ktora robi tak wielka krzywde corce wiele bedzie jeszcze musiala zrozumiec.
Najgorsze w tym to ze taka matka okalecza psychicznie swoje dziecko. Matka czyli ta osoba ktora powinna dac milosc i nauczyc kochac. Co takie wrazliwe dziecko moze zrobic. Otoz w tym okresie kiedy nabardziej potrzebuje wzorcow, milosci ciepla--- NIC nie moze zrobic. Po prostu mamusia wiesza malemu dziecku wielka niewidzialna ciezka kule na lancuchu na szyi . I funduje mu sciezki zdrowia. To musi wypaczyc.
Kwestia przypadku, losu, szczescia i nie wiem czego- na ile i kogo ta praktyka wypaczy i co mu sie uda zrobic z tym w przyszlosci.
jedna rzecz -ale ciezka i trudna ktora takie dziecko kiedy juz podrosnie (oooo to bardzo subiektywne KIEDY)
moze i powinna zrobic- NIE ZABIEGAC O UWAGE, O POCHWALE I O UCZUCIA SZANOWNEJ Pani ktora urodzila.
Nie zebrac o chwile ciepla plynacego z dobrego nastroju Pani rodzicielki. Ignorowac. To jest oczywiscie niezbyt latwe do wykonania bo po pierwsze trzeba przyznac ze zoytalismy skrzywdzeni przez kogos o kogo my zabiegalismy, ze zostalismy skrzywdzeni niewiadomo dlaczego i ze to niesprawiedliwe i ze tego juz sie nie zmieni. W pewnym sensie trzeba chyba przyznac przed samym soba ze no nie dostalismy milosci i wszystkiego dobrego co ona ze soba niesie w pakiecie na dalsze zycie- wiary w siebie, rownowagi itp itd.
Ale z drugiej strony nalezy chyba wtedy przyznac tez ze nawet gdybysmy to dostali czego juz nigdy nie dostaniemy (bo tamten czas minal) to nigdy nie wiadomo czy akurat to uczyniloby nas szczesliwym? tez do konca tego nie wiadomo.
No i najwazniejsze to przebaczyc tej matce. Nie trzeba utrzymywac kontaktu jesli sie nie chce. Ale trzeba wybaczyc. To jest proces. To wybaczenie jest potrzebne przede wszystkim nam. Wybaczenie jest waziejsze dla tego kto zostal skrzywdzony.
A w zyciu codzienym- naprawde pamietac o tym ze to jest osoba ktora miala byc matka ale nie udalo sie jej. I nie miec do niej zalu ze na snie kochala lub dala odczuc ze kocha mniej. To nas uniezalezni od niej . I jesli jest szczerze to odczuwane to uniezalezni nas od niej emocjonalnie tak bardzo ze ona to wyczuje. Wyczuje jak nic ze skonczyl sie czas kiedy mogla sobie pogrywac jak chciala. Czas kiedy byla silniejsza i wykorzystywala to nikczemnie. Kiedy zamiast dawac co najlepsze - zachowywala sie niedobrze, zle, zlosliwie, egoistycznie. Wykorzystujaca . Kiedy nastapi moment Twojego rzeczywistego oddalenie i uniezaleznienia emocjonalnego, odciecia sie od niej ONA wyczuje to bardzo dobrze. Bedzie jeszcze probowac , sprawdzac ... ale jak bedziesz sie umacniac to bedzie wiedziala ze nie wygra z toba.Nie wygra poniewaz ie bedziesz zainteresowana zadna walka ani gra z nia.
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez laissez_faire » 11 sty 2013, o 20:28

Rodzicom należy się przede wszystkim szacunek... nie trzeba ich kochać, ale nie szanując ich z ich niejednokrotnie wypaczonym systemem wartości i zachowań nie mamy podstaw do szanowania samych siebie;
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Sansevieria » 11 sty 2013, o 21:03

Eee, a co właściwie rozumiesz przez szacunek?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 11 sty 2013, o 21:41

tez jestem ciekawa jak TY pojmujesz szacunek i jak go nalezy okazywac.. odczuwac?
Ja nie wiem.Tak w moim odczuciu to lzej/atwiej/prosciej z tym odczuciem jesli rodzice hmm.. to bardzo subiektywnw bo te same slowa moga oznaczac cos innego dla kazdego z nas..wiec nie wiem... ale mysle ze jesli znajdziemy sie na takim poziomie kiedy pomimo bolu /rozczarowania/niezaspokojenia potrafimy dojrzec ze oni moze nie sa tacy z gruntu zli- po prostu ze dzialalu/dzialaja na takim poziomie na jakim umieja/potrafia/znaja. to jest nielatwe bo to co mowie zaklada ze sami potrafilismy sie wzniesc nieco wyzej w rozumieniu pewnych spraw niz oni.. mimo braku ich wsparcia i mimo tego ze nafal wiemy jak nas jednsk chyba skrzywdzili nie umiejac dac tej bezwarunkowe milosci jaka moga dac tylko rodzice.i wtedy mozna ich nie kochac ale szanowac ze sa odrebnymu jednostkami ktorych moze nawet nie lubimy ale na ktorych nie chcemy sie mscic.np powsciagamy niechec jej manifestowanie czy chec zemsty rozliczenia itp..
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 11 sty 2013, o 21:57

A ja uważam, ze na szacunek KAŻDY musi sobie zapracować. Rodzic nie jest tu wyjątkiem. To, że jest rodzicem nie znaczy, że trzeba go wielbić i sznować jkeśli on z nami jedzie jak z g... . Poza tym szanowaniwe na siłę kogoś, kto nas krzywdzi jest dla nas nie zdrowe. To taki podszept, który nam mówi między wierszami, że tak na prawdę nie możemy mieć pretensji, nie możemy jakoś w pełni siebie zrozumieć o swoich trudnosci i problemów. Z resztą to samo tyczy sie wybaczenia. W książce ,,toksyczni rodzice" jest fajnie napisane, że konieczność wybaczenia nie koniecznie wiąże sie z uniezależnieniem od osoby, która nas krzywdzi i jej manipulacji.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 12 sty 2013, o 22:47

Uwazam, mysle ze na szacunek (ale co to jest?jak rozumiany?....)
Mysle wiec ze na szacunek w tzw codzieym rozumieiu slowa nalezy sobie zasluzyc. fakt
Natomiast w stosuku do toksycznej matki ten ,szacunek, ma inne dla mnie znaczenie. to znaczy ze szanuje ja za to ze dala mi zycie. nie tyle ja co to ze ona dala mi zycie. ze to jest ta osoba ktora dala mi zycie fizyczne. niewazne co zrobila potem. ze byla taka siaka owaka. szacunek za fakt. i nic z niego tego szacuku nie musi wynikac poza fktem- nie zabije jej nie bede kiedy bedzie w potrzebie udowadniac ze jest zla . to trudne. szacunek dla niej na co dzien to cirzka rzecz, w sprawach ostatecznych- wzniesc sie ponad siebie i pomoc. obojetie jak ale postarac sie pomoc.mimo niecheci.
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 12 sty 2013, o 23:00

anapl napisał(a): to znaczy ze szanuje ja za to ze dala mi zycie. nie tyle ja co to ze ona dala mi zycie. ze to jest ta osoba ktora dala mi zycie fizyczne. niewazne co zrobila potem. ze byla taka siaka owaka. szacunek za fakt. i nic z niego tego szacuku nie musi wynikac poza fktem- nie zabije jej nie bede kiedy bedzie w potrzebie udowadniac ze jest zla . to trudne. szacunek dla niej na co dzien to cirzka rzecz, w sprawach ostatecznych- wzniesc sie ponad siebie i pomoc. obojetie jak ale postarac sie pomoc.mimo niecheci.



Wlaśnie, że baaardzo ważne jest co robiła po tym jak mnei urodziła. Co z tego, że urodziła jak później to zycie w sumie zniszczyła.

Po co udowadniać, że sjest zła? Ja uważam, ze nie pomóc w potrzebie pomio, ze to matka to znaczy uwolnić się z roli jaką mi nadali i schematów w jakie mnie władowali, czyli zacząć żyć zwyczajnie bez lekow i blokad. Inna sprawa, że kwestia sumienia czy da sie tego dokonać.

Wszystko co napisałaś wg mnie jest robieniem wszsystkiego by się nie uwonlnić i nie zdrowieć. Ja tak myśląc ciągle tkwiłam w poczuciu winy a co gorsza dawałam im mozliwość wpływania na mnie i manipulowania. Przestając tak myśleć zrobiłam zdecydowanie krok do przodu.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 12 sty 2013, o 23:16

ja wam cos powiem. z doswiadczenia. mam 44 lata . meza (wywazony i silniejszy). dzieci nie mamy. i ma m toksyczna matke. on 'a ie jst zla kobieta. miala bardzo ciezkie zycie i pomocy z nikad... ja to rozumiem .
wiele rzeczy juz przezylam i wiele mam nadzieje przezyc,..
wiem ze ona mie skrzywdzila. jako mOJA matka nie sprawdzila sie. krzyczala wielokrotnie , jak bylam mala, zeby mnie krew zalala. ze nikt nie bedzie ze mna chial byc bo nikt nie wytrzyma bo taka jestem ZLA (ja... dziecko wtedy... a potem nastolatka ..)
mam rodzenstwo. oni jakos nie tak to odczuwaja. ale oni sa bardzo silni psychizcnie i mieli w dupie od malego co ona gada. a ja.. no coz.. jakas bylam taka dobra, zal mi bylo kazdego tylko nie siebie. ja jakies mialam takie predyspozycje zeby uwazac ze ini sa tacy slabi i im trzeba pomagac,ROZUMIEC, a ja... jakos sobie dam rade, przeciez ja nie jestem wazna. teraz widze co sie krylo za tym moim mysleniem --owszem moze i jakies tzw dobre serce z tzw urodzenia i natury ale i przede wszystkim chec , czy chec? po pewnym czasie tresury- przymus walki o milosc, zaslugiwanie sobie na cieplejszy gest , milosc ( milosc ć heheh)
Bagno .
dlugo dlugo dlugo trwalo wszystko az sobie jako tako poukladalam w sobie i wglowie wszystko.
nie mialam szczescia az tak wielkiego zeby spotkac jakiegos mistrza duchowego czy kogos czyja milosc da mi sile , zmieni mnie (wiem juz dlaczego).
trwalo dlugo ale teraz coraz bardzie widze ze jestem silniejsza. mocniejsza.
i moja matka to jakos po k.......wa wyczuwa.
ja sama sie wkurwiam jeszcze dzis kiedy widze ile stracilam ... bedac slaba, nie wierzac w siebie (a widze to teraz kiedy czuje roznice miedzy soba dzis a kiedys)
chce powiedziec wam jedno- nie szukajcie usprawiedliwienia dla siebie w zlych rodzicach. OK: ONI BYLI TACY. problem w tym ze mimo to musimy wziac sie do roboty i nie rozczulac sie zbytnio nad soba . nie szukac tanich usprawiedliwien. to trwa dlugo . ale zmiana jest mozliwa. ja uwazam ze jestem jakims tam dowodem a to.
zaluje czasem ze nie trafilam na jakas pomoc...pewnie byla jakas pomoc ale ja nawet nie umialam jej przyjac. zaluje wiec ze nie trafilam na kogos kto sam z siebie by chcial powalczy troche o mnie o moje leki... chce zapomniec o tym ze ja sama moze bylam przyczyna ze stracilam tyle czasu.
teraz jest lepiej. wiem ze zostalam skrzywdzona. wiem ze stracilam przez to wiele. jakos to przebolalam. jakos sie wzmocnilam (nie mialam pomocy z zewnatrz zbyt wielkiej --- w postaci ludzi.... wpostaci sytuacji i owszem.. czasem. Sobie na wielki plus licze to ze jednak dalam rade powalczyc w sumie o siebie (nie zawsze swiadomie, czesto to bylo intuicyne, dlatego tyle trwalo).
tak, teraz uz nie estem (wewnatrz) tym niepwenym zwierzatkiem. ale trwalo to min 25 lat. a pierdole....
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 12 sty 2013, o 23:22

Ale dostrzeżenie winy w rodzicach nie znaczy, że ktos nic nie robi, Zrozumienie tego ma być pomocne w terapii i ruszeniu tyłka właśnie i naprawianiu tego, co zostalo zrujnowane.
A nie mówieniu ,,to ich wina i przez nich i już nic się nie zmieni" .
Ja na swoich mam złość ogromną ale też nie uprzykrzam im zycia tak jak oni mi to robili i nadal robią.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 12 sty 2013, o 23:28

Ksiezycowa-- nie mowisz mi nic nowego. Wierz mi . Ty bowiem mowisz ze :
:Ja uważam, ze nie pomóc w potrzebie pomio, ze to matka to znaczy uwolnić się z roli jaką mi nadali i schematów w jakie mnie władowali:
widzisz, masz prawo tak czuc i myslec. Tez tak myslalam i czulam.
Ale potrafie , przynajmniej bardzo staram sie rozroznic czego ja chce, co uwazam za sluszne od tego co zwierzatko we mnie krzyczy . A ono krzyczalo kiedys ze nalezy robic odwrotnie niz oni chca , bo oni chca zle...
odwrotnie niz matka chce, odwrotnie dlatego zeby jej pokazac ze sie myli .. zeby jej okazac ze jest zla nieczula i ze pierwsza kotka z brzegu jest lepsza matka niz ona...
nauczylam sie poniekad rozgraniczac co mowi we mnie dawne zwierzatko a co mowie ja. nauczylam sie ze jak jej pomagam to nie jest to dawny schemat. i ona to pojela. nauczyla sie rozumiec ze... pomagam jej bo JA tak zadecydowalam a nie ze musze. ona wie ze NIC nie musze. i wie ze musi o tym pamietac. wie ze do pomocy jej nie zmusi mnie nawet sumienie ani jej lzy czy wyzwiska. BO ZROBIE TAK JAK UWAZAM. na zimno.
to jest wielka sila. Ja sie naprawde od niej uniezalezniam bardziej i bardziej ...a moze nawet zupelnie. Tylko czasem mi jeszcze zal.. siebie. i straconych szans. ale to w chwili slabosci.
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 12 sty 2013, o 23:34

Jednak nie rozumiemy się.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 12 sty 2013, o 23:35

Nie wiem dlaczego tak mowisz ale oczywiscie skoro mowisz to tak moze byc. Tragedii nie ma . Pozdrawiam bardzo bardzo cieplo.
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez Księżycowa » 12 sty 2013, o 23:38

Dziś nie mam dnia do pisania ale zrobię to jutro. Tymczasem równiez pozdrawiam :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 12 sty 2013, o 23:45

.-)))
PS dzieki za kwiatki I
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: O manipulacjach rodziców.

Postprzez anapl » 12 sty 2013, o 23:46

ps czy cokolwiek to jest ;) bo jest mile .
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 166 gości