W zeszłym roku mój mąż po 15 latach małżeństwa - zdradził mnie psychicznie. Cięzko sie zakochał (ponownie) w byłej miłości z podstawówki.
Spotkał się z nią u niej w domu - zaprosiła go. Spędzili wieczór i pół nocy. Zaczęły się smsy i maile - byłam okropnie zazdrosna. Byłam po kolejnej operacji i dochodziłam do siebie - operacja ortopedyczna (mam wstawiony sztuczny staw biodrowy po wypadku). Musiałam wyjechać do sanatorium - w trakcie wyjazdu okazało się, że podczas spotkania zropbił jej pieknę zdjęcia i dał przepiękne kwiaty. W sanatorium na drugi dzień zadzwoniłam do niego - miał wyłączoną komórkę (przez całą noc). Rano zapytałam się czy to z nią spędził noc i czy ją kocha - nie zaprzeczył. Zażądałm zerwania kontaktu, obiecał i zapewnił, że ona tez tego chce. Ja do końca turnusu dochodziłam do siebie - jak przyjechał po mnie było cudownie.
Do momentu jak okazało się, że nie zerwał z nią kontaktu. Wysyłał maile, kilka smsów dziennie, miał zdjęcia. Porozmawiałam z nią - zerwała z nim kontakt. Ale dowiedziałam się niestety, że ją kocha czystą miłością, że tylko ona/jej uśmiech rozwiewa chmury. Szalałam. Zażądałam zniszczenia zdjęć - powiedział, że przegrałam. Poszłam na "niby" kompromis - dał mi zdjęcia na płycie (coś najcenniejszego dla niego). Potem próbowaliśmy, ale za każdym razem jak znajdowałam jej zdjęcia na innym kompie albo w innej partycji - ranił mnie. Wiem, że cierpi, że nie może z nią mailować, spotykać się. W grudniu wysłął jej maila, smsy z zyczeniami i jakąś przesyłkę. W styczniu - poważna rozmowa. Próbujemy na 100% przez 1 m-c - jak nie wyjdzie na jakiś czas rozchodzimy się. Miesiąc minął w miedzy czasie miał spotkanie klasowe - wziął urlop na żadanie żeby tylko na nim być. Ona na nim nie było. Cierpial/cierpi że jej nie było. W zeszłym tygodniu okazało sie, że wysłał jej w tym tygodniu smsem życzenia urodzinowe.
Postawiłam ultimatum: albo zniszczy zdjęcia i zerwie z nią totalnie kontakt albo nie możemy być razem.
Chociaż jest to bardzo trudno - mamy cudownego Syna (10 lat), który już widać że coś wie/orientuje się, że miedzy nami nie tak.
On próbował zmienić warunki: zerwanie kontaktu - tak ale tylko na 3 m-ce bo potem ona ma imieniny i on chce jej złożyć chociaż życzenia; zdjęcia usunie ale tylko z kompa i innych nośników (czyli np: na paierze już będzie OK?).
Postanowiłam być konsekwentna - dałam mu czas do soboty z podjeciem decyzji. Poza tym on nie rozumie warunków wydaje mu się, że: albo przyjmuje moje warunki albo nie i będzie jak było.
Dzisiaj zwolnił się z pracy...