Zasługuję na WIĘCEJ

Problemy związane z uzależnieniami.

Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 8 sty 2013, o 22:27

Moja historia jest chyba typowa.Ale mnie boli i mną miota tak jak bym była pierwszą taką idiotką na świecie wtopioną w związek z alkoholikiem.Związek jest nieformalny(miałam na tyle instynktu samozachowawczego, żeby nie brać ślubu).A ja nie jestem "młódką".No zdecydowanie NIE JESTEM.
Miało to być spełnienie na dojrzałe lata niespełnionych marzeń o posiadaniu rodziny(jestem starą panną, bezdzietną), o posiadaniu dzieci i wnuków(on ma i dogaduję się znimi, a nawet córka i jej dzieci lubią mnie i cenią). On jest wdowcem od wielu lat, żona długo była sparaliżowana, nikt z otoczenia go za ten alkoholizm nie winił.Każdy mu współczuł i rozgrzeszał-łacznie ze mną jak się o nim dowiedziałam.No bo zanim się dowiedziała zdążyłam się zakochać jak nastoletnia pensjonarka, a nie kobieta dojrzała, w końcówce życia zawodowego.
Jest tu wiele młodych dziewczyn i kobiet(20 i 30 latki chyba przeważają). Moje drogie starzeje się ciało , umysł i emocje pozostają młode i świeże dużo dłużej niż fizis.Same zobaczycie zresztą.
Związek był na odległość, bo dopiero po skończeniu życia zawodowego(ustawy się zmieniały 55-60-67 lat) miałam się przenieść do jego małej miejscowości i wielkiego 200 m domu, w którym mieszkał sam jak palec.No okresy kiedy mi znikał w eterze i nie mogłam się z nim skontktować zawsze jakoś zręcznie wytłumaczył.Ja nie miałam do czynienia z alkoholizmem(nie jestem DDA, raczej już podejrzewam DDD, ale bardzo dawno straciłam rodziców ojca w wieku 18 lat, mamę w wieku 30 wiec już zostawiam ich w spokoju). Dawałam się oszukiwać, nie rozpoznawałam , że największe objawy uczuć i wyznań w wielogodzinnych rozmowach telefonicznych są właśnie wtedy gdy zaczyna się ciąg.
No znalazłam w końcu swojego "Księcia ", całe życie spragniona miłości i uwagi nagle zostałam nią zalana.To, że nie mogłam mieć dzieci przestało się w końcu liczyć, on miał dwoje.A mój wiek w końcu dawał mi szanse być prawie normalna kobietą, bo w okresie menopauzy już się o dzieciach nie myśli.
Nigdy nie miałam wysokiego poczucia własnej wartości .Byłam nieśmiała, wychowana w stylu wymagaj od siebie, pracuj i siedź w kacie znajdą cię.Bardzo chorowałam w dziciństwie i ponieważ siostra poprzedzająca mnie(starsza o 1,5 roku)zmarła jako niemowlę mnie włóczono po lekarzach i faszerowano lekami(wtedy nastał szał na antybiotyki) po obie kokardy.Czy to, czy co innego, spowodowało, że byłam grubaskiem , a jak zaczął się okres dojrzewania ujawniła się choroba(zespół policystycznych jajników) wraz z nadmiernym owłosieniem.To był KOMPLEKS GIGANT.Teraz są lasery usuwające te sprawy i depilatory w latach 60 i 70 chodziłam po ścianach myśląc , że każdy się na mnie patrzy i oczy mu się robią jak spodki.Na endokrynologa trafiłam też brutalnego i siermiężnego, który warknął jak prosiłam go o radę co z tym nadmiernym owłosieniem robić????? NO niech się pani goli.Dla 20 latki super rozwiązanie.Zwłaszcza ciemnowłosej o bardzo gęstych i grubych włosach.
No tak chciałam nakreślić dlaczego zaczęłam moją jesienną miłość traktować jak jedynego mężczyznę na ziemi.Był zresztą i jest w okresach trzeźwości uroczym, pełnym wdzięku, dającym się lubić dowcipnym, ciepłym człowiekiem.Nigdy nie doszło między nami do sytuacji przemocowej.Nie jest agresywny , ma strasznie niską tolerancję na alkohol po 100 g wódki poprawionej piwem wali się na łóżko czy podłogę i śpi kilka godzin.
Ale tkwię w tym układzie lat już 9 i mimo mobilizacji sił całej rodziny, przeprowadzeniu konfrontacji, która go zmusiła do zaangażowania się w AA, mimo mojego zapisania go do psychologa w mojej(duże miasto, a nie mała mieścinka, gdzie wszyscy się obserwują) rejonowej poradni uzależnień i mimo kolejnej próby z Klubem Abstynenta nie udało sie przez ten cały czas zmobilizować go do leczenia.
Za każdym razem obiecuje, jest skruszony, przystępuje do wstania z popiołów jak Feniks i kończy po 3 czy max 5 tygodniach kolejnym zapiciem.
Coraz gorzej radzi sobie finansowo i coraz bardziej czerpie ode mnie.Teraz to już nie wiem czy jestem mu potrzebna jako kochany wspierający go człowiek czy jako dostarczyciel środków pozwalających na nie stoczenie się do rynsztoka.
Odchodziłam i wracałam, raz on odszedł i wtedy ja odchorowałam to (epizod depresyjny). Byłam trochę w AL ANON, teraz psychiatra, który prowadzi mnie w zakresie antydepresantów i uzależnienia od benzodiazepiny(zdążyłam raz już to świństwo rzucić i znowu wdepnąć) skierował mnie na psychoterapię.Chodzę już 4 miesiące.Mój rozum widzi cały bezsens tkwienia w takiej patologii, nie widzę szans na happy end(to jest on podejmuje skuteczne wyjście z wódy i żyjemy długo i szczęśliwie), ale potwornie boje sie jednego, poczucia winy, że jak odejdę to on albo się zapije albo zabije.
Wiem, że swoim brakiem konsekwencji , ustępliwością pozwoliłam się w tym związku zdominować.Chciałabym sie uwolnić z tej huśtawki nastrojów, koła tortur w zasadzie, mieć poczucie spokoju i bezpieczeństwa, ale nie umiem skończyć związku.
Mam wrażenie , że wydam na niego wyrok śmierci.W chwili, kiedy się buntuję, czuję pokrzywdzona w tej relacji(terapeutka bardzo kładzie nacisk, żebym myślała o sobie, dbała o własny komfort psychiczny, a nie jego) wiem, że ZASŁUGUJĘ NA WIĘCEJ.Ale wtedy natychmiast przechodzę na jakąś druga stronę lustra i zaczynam wchodzić w jego buty i litować się i traktować jak człowieka biednego i chorego, który jest w szponach nałogu i usprawiedliwiam go i wybaczam i próbuję wtoczyć ten coraz cięższy kamień jak Syzyf na tą górę, z której na pewno się znowu stoczy.
Teraz w święta byłam z nim , po raz kolejny otrzymałam przysięgi, że teraz to zobaczę jak rzuci wódkę(tak jak jego kuzyn i jak on rzucił papierosy z dnia na dzień). Powiedziałam, że nie wierzę bo słyszałam tych obietnic 108 dlaczego więc mam wierzyć w 109.Postawiłam ultimatum , że jak zapije to idzie na leczenie stacjonarne.Zgodził się.Zapił w czwartek.W piątek w nocy miałam 4 telefony z obwinianiem mnie , ze kogoś sobie znalazłam i mam go gdzieś, wypieraniem się, ze jest pijany w żywe oczy chociaż ledwie mówił.Czy można mieć tak silny mur wyparcia, ze się samemu wierzy w tak niewiarygodne kłamstwo?????????????? Potem nad ranem telefon w którym zwalnia mnie z "obowiązku ' przyjechania na jego pogrzeb.Ma grypę i pije, leki wtedy pewnie słabo działają.
A ja mam zabrany jego rachunek za światło(420 zł) i raz mam ochotę włożyć do koperty i niezapłacony odesłać , a z kolei za chwilę chcę wprowadzić w transakcje i zatwierdzić przelew.
Wizytę u terapeuty mam dopiero w piątek, ale ona mi nie mówi co robić, nie steruje mną w konkretnych sytuacjach.
Rety napisałam straszną epistołę.Ale trochę mi to pomogło.Jakoś jak człowiek ubiera myśli w słowa zaczyna odzyskiwać trochę dystansu do tego miotania się.Znam książkę Robin Norwood, idenyfikuję się z KKzB.Jestem zawodowo wcale nie głupią osobą, a w tej relacji mój rozum poszedł się "paść na dalekie pastwiska". Tak bym chciała go odzyskać i żeby był w zgodzie z uczuciami.Może ktoś się do mnie odezwie.Piszecie czasami takie ważne rzeczy
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 9 sty 2013, o 11:28

Nikt się nie odezwał, przykre.No potraktuję to jak pamiętnik, poubieram myśli w słowa , nikomu przecież nie zawadzam. Tak jak u psychoterapeuty, swoje problemy musisz dostrzec i przepracować sama.Albo się człowiek ogarnie , albo dalej pozwoli sobą miotać jak łódeczką na oceanie.Najtrudniej dla mnie jest gdy sytuacja się zaostrza tak jak teraz -wchodzenie w ciąg, brak informacji co jest.A ja jak na huśtawce wiu! do góry w kierunku wystawienia swojej głowy nad wodę.Ale ON to jest popapraniec, nie daje dojść do siebie żadnej rokującej poprawę ścieżce(terapi takiej siakiej czy owakiej, chowa się za mur wyparcia problemu).
Łups do dołu, a jak leży w gorączce, miał grypę, może umiera, może marznie bo nie ma siły rozpalić w piecu, a ja go oskarżam.Ja nie umiem mu pomóc, nie umiałam postępować z całą wymaganą przy alkoholiku twardą milością i w zasadzie go od tej ścieżki ratunku oddalam.Poczucie winy i współczucia GIGANT.I łapa(moja) po proszeczek bo najlepiej emocje stłumić bo szarpią , bolą, a w dzień po nieprzespanej nocy i w pracy trzeba sprostać.Ja nie mam tego komfortu, ze ktoś mnie utrzyma, nawet upokarzając ale da na życie i umieści w swoim mieszkaniu(taki post niedawno czytałam).
No ale jak ja dziabnę sobie proszeczka (diazepinę) to przecież nie jestem lepsza niż on tylko moje uzależnienie nie ma "brzydkich" widocznych dla otoczenia okoliczności towarzyszących(bełkot, smród wódy, bezprzytomność itp tych jeszcze brzydszych i odrażających fizjologicznie aspektów już nam wszystkim oszczędzę.
Czy ktoś może był w częściowo chociaż podobnej sytuacji?????
Czego się uchwycić by się wyciągnąć????? Na terapii zrozumiałam na razie, że trzeba się chwycic tego kochania siebie, ale kochanie siebie u mnie to w dużej części automatycznie skopanie uczepionego mojej tratwy człowieka(tak jak na filmie Tytanic) do wody.
No chociażby ten konkret z rachunkiem, chciałam sobie kupić ciepły puchowy płaszcz czy kurtkę, są wyprzedaże, jak nie zapłacę za niego prądu to mogę to sobie dać. Ale od razu czuje się jak egoistka, dla mnie to komfort, a dla niego zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. :( :( :(
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 9 sty 2013, o 12:46

Tinn, czytam... ale że mnie trzeci tydzień męczy choróbsko paskudne z pisaniem mi trudno. Jedno Ci powiem - że chyba nie jest dobrym pomysłem zamykanie dzieciństwa i "dawanie spokoju" rodzicom tylko dlatego, że dawno nie żyją. Bo nadal to dzieciństwo żyje w Tobie i masę rzeczy determinuje. Ustawiło Cię do życia i relacji tak a nie inaczej.
Przypuszczam, że słowa "zasługuję na więcej" są dla Ciebie bardziej teorią, z którą zgadaza sie Twój rozum, niż czymś co czujesz. Że jak rozważasz mozliwość postąpienia zgodnie z rozumem i wiedzą, to uczucie "jestem egoistką" albo Ci odpowiednie działanie skutecznie uniemożliwia, albo psuje radosć i zadowolenie z podjętego właściwego działania.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 9 sty 2013, o 13:18

Tinn napisał(a): No chociażby ten konkret z rachunkiem, chciałam sobie kupić ciepły puchowy płaszcz czy kurtkę, są wyprzedaże, jak nie zapłacę za niego prądu to mogę to sobie dać. Ale od razu czuje się jak egoistka, dla mnie to komfort, a dla niego zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. :( :( :(

jak widać
dla niego podstawową potrzebą życiową
jest zakup wódki
tak więc opłacając mu rachunek
to tak jakbyś pośrednio kupowała mu tą wódkę
tyle że eleganciej to na pozór wygląda
bo płacisz rachunek za prąd
dzięki temu on nie musi tego robić - ma wolne środki na alkohol
taka jest brutalna prawda

co ja proponuję?
proponuje dla odmiany zrobić inny KONKRET
zamiast wielopiętrowo rozmyślać o swoim współuzależnieniu w teorii
idź do sklepu, kup sobie kurtkę i dopiero potem przepracuj
BAZUJĄC NA REALNYM DOŚWIADCZENIU
zakupu kurtki i odesłania rachunku
co czujesz, jakie masz myśli, plusy i minusy takiego zachowania itp.
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 9 sty 2013, o 13:28

zrób to w ramach terapeutycznego eksperymentu
żeby się coś dowiedzieć o sobie
na podstawie realnych wydarzeń
a nie spekulacji o własnym egoizmie

dając sobie prawo do takiego zachowania w ramach eksperymentu terapeutycznego
będziesz po jego wykonaniu dysponowała trojakim doświadczeniem:
1. dotychczasowym przedkładaniem jego potrzeb nad swoje
2. nowym doświadczeniem przedkładania swoich potrzeb nad jego
3. porównaniem punktu pierwszego z drugim

a co z tego wyniknie dla Ciebie?
niestety nie da się przewidzieć skutków bez przeprowadzenia tego eksperymentu
gdyż utrzymując sprawę na poziomie teorii i spekulacji
nie sposób określić jego rzeczywistych efektów
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 9 sty 2013, o 13:44

Sansevieria napisał(a):Tinn, czytam... ale że mnie trzeci tydzień męczy choróbsko paskudne z pisaniem mi trudno. Jedno Ci powiem - że chyba nie jest dobrym pomysłem zamykanie dzieciństwa i "dawanie spokoju" rodzicom tylko dlatego, że dawno nie żyją. Bo nadal to dzieciństwo żyje w Tobie i masę rzeczy determinuje. Ustawiło Cię do życia i relacji tak a nie inaczej.
Przypuszczam, że słowa "zasługuję na więcej" są dla Ciebie bardziej teorią, z którą zgadaza sie Twój rozum, niż czymś co czujesz. Że jak rozważasz mozliwość postąpienia zgodnie z rozumem i wiedzą, to uczucie "jestem egoistką" albo Ci odpowiednie działanie skutecznie uniemożliwia, albo psuje radosć i zadowolenie z podjętego właściwego działania.

Wiedziałam, że trzeba szukać pomocy i rady nie tylko w jednym maleńkim gabinecie 45 min w tygodniu.Dobrze , że się przełamałam i odezwałam bo wiesz dobrze Sansevierio, że zbierałam się do opowiedzenia o swoim "bóloku" już od grudnia.
Masz rację, że ja mam totalny rozdźwięk między tym co widzi rozum, a tym gdzie kierują mnie zachowania instynktowne i uczucia.A jak człowiek jest w takim dyskomforcie i rozdarciu to naprawdę nie może osiągnąć tego czego teraz ja tak najbardziej pragnę.Nazwała bym to "harmonią duszy i ciała".
Nie wiem dlaczego tak mam, że jestem nadodpowiedzialna, jak jest coś trudnego do zrobienia, ważka decyzja do podjęcia, często ryzykowna i odważna to ja nadstawiam pierś i biorę to na klatę.No materiał na super pracownika i dzięki Bogu na tej niwie i w szkole zawsze te moje cechy niesamowicie mi popłacały. Każdy pracodawca lubi takiego super robota.Ale też każdy popapraniec lubi się pod taka kobietę podczepić.To nie pierwszy mój taki kulawy związek.Ja przyciągam jak bym wytwarzała jakiś specyficzny feromon psychicznie okaleczonych facetów(egocentryków, uzależnieniowców, narcyzów).
Mówisz, że to z dysfuncyjnego dzieciństwa.Ja prawdę powiedziawszy niczego bardzo traumatycznego nie pamiętam.Nie byliśmy szczęśliwa rodziną, ale nie było alkoholizmu, czy jakichś napastowań seksualnych mnie czy siostry.Ojciec był według słów mamy notorycznym kłamcą, podobno ją zdradzał, ona wciągała w to nas, dziewczynki, pamiętam zapłakane Wigilie???? Ale bardziej na tym ucierpiała moja starsza siostra bo to ją wysyłała do domu rzekomej kochanki ojca z jakimiś listami czy słownymi poleceniami do powtórzenia.Siostra ma ostrą nerwice lękową i od 20 lat nie funkcjonuje bez leków psychotropowych(może źle używam nazewnictwa może to antydepresanty nie jestem specjalnie uświadomiona w tym zagadnieniu).
No na pewno z jakimś bagażem pełnego bezpieczeństwa i pewności siebie nie weszłam w świat.Jak miałam 18 lat, a siostra była na studiach zmarł nagle ojciec, matka bez zawodu zawsze przy mężu, ja w liceum, siostra studentka no bieda totalna.Ja na studiach(bo nie wyobrażałam sobie nie wykształcenia się-tego zawsze mama dla mnie chciała) miałam jedną spódniczkę i dwie bluzki.Siostra miała uniwersalna sukienkę.Jak był normalny dzień nosiła ją na Uniwerek, jak szła na prywatkę ręcznie przyszywała czarną koronkę przez pierś i miała wariant imprezowy.Wtedy w latach PRL nie było ciuchlandów.Jesteśmy sobie bardzo bliskie z siostrą.Ona ma męża i dwoje dzieci, które ja jej pomagałam z mamą wychowywać, wtedy nie było urlopów wychowawczych.Bardzo kocham swoich siostrzeńców.
Nie widzę jakichś groźnych dysfunkcji z dzieciństwa, mama nie była za mądra i bardzo wszystkim zawsze wystraszona.Ojciec odszedł bardzo wcześnie.No oparcia i wykopu na życie z domu nie dostałam, ale to nie była jakaś skrajna nędza, rozpad małżeństwa, awantury, alkohol, sieroctwo, molestowanie.O własnych siłach na rencie rodzinnej, stypendium obie z siostra skończyłyśmy studia ona Uniwerek ja Politechnikę.
Ja wyszłam z założenia, że to fakt niezbyt wielkiej urody i choroba endokrynologiczna tak bardzo mnie wycofał na pozycje tej "gorszej", tej która nie zasługuje na pierwsze miejsce przy "bankiecie życia."
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 9 sty 2013, o 13:51

Tinn napisał(a): Nie widzę jakichś groźnych dysfunkcji z dzieciństwa,

to jak opisujesz swoje dzieciństwo i wczesną młodość
jest wg mnie bardzo poruszające i smutne
i jak najbardziej dysfunkcjonalne
a Ty jak gdyby nigdy nic
opatrzyłaś to komentarzem:
"nie widzę jakichś groźnych dysfunkcji"

dla mnie to jest sprzeczność
opisu z wysuniętym na jego podstawie wnioskiem
o braku dysfunkcji
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 9 sty 2013, o 13:53

jak widać
dla niego podstawową potrzebą życiową
jest zakup wódki
tak więc opłacając mu rachunek
to tak jakbyś pośrednio kupowała mu tą wódkę
tyle że eleganciej to na pozór wygląda
bo płacisz rachunek za prąd
dzięki temu on nie musi tego robić - ma wolne środki na alkohol
taka jest brutalna prawda

co ja proponuję?
proponuje dla odmiany zrobić inny KONKRET
zamiast wielopiętrowo rozmyślać o swoim współuzależnieniu w teorii
idź do sklepu, kup sobie kurtkę i dopiero potem przepracuj
BAZUJĄC NA REALNYM DOŚWIADCZENIU
zakupu kurtki i odesłania rachunku
co czujesz, jakie masz myśli, plusy i minusy takiego zachowania itp.

Dzięki.Dałaś mi wykop w pewnym kierunku.Jutro mam czas miedzy gimnastyką , a pracą i pójdę sobie do Reala szukać tego płaszcza. Jak dotąd najbardziej mi pomagają zajęcia ruchowe(aerobic, nordic walking), ale zakupy też są świetne.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 10 sty 2013, o 11:15

Podobnie jak Bis widzę tych dysfunkcji w Twoim dzieciństwnie bardzo wiele. Tyle że nie są to te z półki "oczywistej" czyli jawna silna przemoc fizyczna, alkohol, narkotyki, hazard, wykorzystanie seksualne. Że rodzina dysfunkcyjna to widać na pierwszy rzut oka, zresztą sama uznajesz, że siostra ucierpiała. Myślisz że cudownym sposobem to na siostrę wpływ miało a na Ciebie nie? Możesz sobie wklepać w wyszukiwarkę na przykład hasło "przemoc psychiczna" i przypuszczam ze sporo się dowiesz o sobie i o tym, czemu jesteś taka "zawsze biorąca na klatę'. Co ma swoje zalety w dorosłości, ale równolegle czyni ogromne spustoszenia w psychice, bo nie da sie byc "zawsze silnym". Załozenie, z którego wyszłaś w odniesieniu do swoich problemów, jest po prostu fałszywe. Oczywiście choroba miała w tym jakis udział, ale uwierzysz lub nie - wiele kobiet pięknych zewnętrznie oraz zdrowych fizycznie moglo by sie pod tym, co napisałaś podpisać jako pod swoimi problemami.
I słusznie Bis pisze - jak płacisz rachunki za alkoholika to jest pośrednie kupowanie mu alkoholu tyle że w opakowaniu pt. "ja mu pomagam nie zginać z głodu i chłodu".
Płaszcz kupiłaś? Bo zima jakby wrócila :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez biscuit » 10 sty 2013, o 12:51

ja bym jeszcze zwróciła uwagę na te zaburzenia endokrynologiczne
najważniejszą częścią poczucia własnej wartości
jest samoocena w aspekcie tożsamości płciowej
czyli kobiecości/męskości
i jeśli ona jest ok, to już ok. 50-60% sukcesu mamy za sobą
resztę można dobudować aspektem życia zawodowego, bycia matką itp.
wszystkimi innymi
i zawsze się zbierze z tego pakiet zapewniający
odpowiednio mocną bazę poczucia własnej wartości

ale jeśli aspekt poczucia kobiecości szwankuje
to bardzo trudno, a właściwie niemożliwe
jest zbudować tę bazę z pozostałych obszarów życia
bo to po prostu pakiet większościowy
osiowy, centralny, do którego dobudowuje się wszystko inne
i Twoja choroba bardzo boleśnie w ten pakiet uderzyła :(

na szczęście w dzisiejszej dobie laserów, kosmetologii
możesz odbudowywać w sobie ten większościowy pakiet kobiecości
wliczając w to i odzież i ubrania
(szczególnie, że na studiach z powodu biedy
i tego typu podkreślanie kobiecości było dla Ciebie niedostępne)
dlatego w dwójnasób zachęcam Cię do zakupu tego płaszcza
i wogóle przedmiotów i akcesoriów które pozwalają Ci poczuć się kobietą
pozwól sobie nasycić się nimi bez poczucia winy
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 10 sty 2013, o 15:11

biscuit napisał(a):
ale jeśli aspekt poczucia kobiecości szwankuje
to bardzo trudno, a właściwie niemożliwe
jest zbudować tę bazę z pozostałych obszarów życia
bo to po prostu pakiet większościowy
osiowy, centralny, do którego dobudowuje się wszystko inne
i Twoja choroba bardzo boleśnie w ten pakiet uderzyła :(

na szczęście w dzisiejszej dobie laserów, kosmetologii
możesz odbudowywać w sobie ten większościowy pakiet kobiecości
wliczając w to i odzież i ubrania

dlatego w dwójnasób zachęcam Cię do zakupu tego płaszcza
i w ogóle przedmiotów i akcesoriów które pozwalają Ci poczuć się kobietą
pozwól sobie nasycić się nimi bez poczucia winy

Co do dysfunkcji w rodzinie rzeczywiście mam o niej pojecie niezbyt szczegółowe i tylko te jak Sans okresla sztandarowe aspekty mi się kojarzą.Poczytam, ostatnio siedzę do 12 czy 1 w nocy w tych tematach do których znajduję odnośniki na wątkach Psychotestu.
Troszkę za duża dawka tej teorii jak na raz, trzeba się chyba jednak skoncentrować na konkretach i coś robić , nie tylko dywagować co z czego.
Jutro psychoterapia , ale to kropelka w morzu moich potrzeb(te 45 min).Ale akurat terapeutka też mnie we wrześniu wysłała na zakupy, nie dawała spokoju jaki prezent (przyjemność)sobie na imieniny sprawię.Dobre jesteście , jak certyfikowani fachowcy też to od razu wyłapałyście .No budzicie podziw dziewczyny.
Tłumaczenie Bis w kwestii głównego , rdzeniowego problemu(nie czucia się w pełni kobietą) jest dla mnie absolutnie słuszne.W moim odczuciu było to kalectwo, które chyba tą naddoskonałością w innych dziedzinach chciałam zrekompensować. Superstudent, super córka opiekująca się ciężko chorą na serce matką, super siostra która wstaje w nocy do niemowlaka, nad ranem do nauki, a po powrocie z uczelni wiadro tetrowych pieluch w rękach wypierze,wygotuje, śpioszki poprasuje, zupki przetrze itp itd bo tak kiedyś wychowanie niemowlaków wyglądało.Potem przyszło na życie zawodowe i super kulawe relacje męsko damskie.Konkretnie przez wiele lat super ta trzecia, która nie domaga się ślubu bo nie będzie rozbijać rodziny :oops: .
Popaprana byłam całe dorosłe życie , a na koniec se marzenie chciałam urzeczywistnić o normalnym własnym domu( nie na przyczepkę do siostry w każde święta) z ciepłym facetem, za którego chcę wyjść za mąż, z dziećmi i wnukami(jego, ale które z wzajemnością lubię). No dla mnie było ważne jak go poznałam, że moglibyśmy wziąć ślub(co by nie mówić ja się czuję katoliczką, a całe lata żyję w konflikcie z sumieniem). Zorientowawszy się w temacie alkoholizmu za bardzo się tego bałam.Wiem trzeba było wiać gdzie pieprz rośnie, ale nie ja zaczęłam sobie nową misję zbawiania alkoholika budować.Ze skutkiem opłakanym dla siebie samej.
Co do płaszcza i rachunku(po kilkakrotnej zmianie zdania w te i we te) stan na chwilę obecną jest taki:
Rachunek w kopercie z listem wyjaśniającym moje stanowisko i decyzje.Kluczowe zdania z listu zaczerpnięte z waszych rad i paru jeszcze wyczytanych na wątkach sformułowań."Odsyłam niezapłacony rachunek bo to jest sprawiedliwe.Zakosztuj tego czym mnie karmisz od 9 lat(łamania obietnic)......Każda zł którą wpompowuję w ciebie oddala cię od twego dna.To jest de facto jakbym ci kupiła wódkę tylko w ładniejszej postaci......Poza tym nie wiem na ile jesteś ze mną bo potrzebujesz drugiej bliskiej osoby, kochającej i kochanej kobiety, a na ile żywiciela jako pasożyt.No to stawiam teraz swoje potrzeby przed twoimi.Spalił mi się żyrandol i nie mam porządnego zimowego płaszcza (a ty jeździsz na co dzień naszym samochodem). Uważam, że lepiej spożytkuję swoje pieniądze.Mam nadzieję, że to co napisałam skłoni cie do działania na rzecz walki o siebie , o wyzdrowienie z tej ciężkiej , odrażającej i niestety gdy jest nieleczona śmiertelnej choroby...............ale już nigdy nie zamydlisz mi oczu czczymi obietnicami.Interesują mnie konkrety i dokonania .I rusz zadek sam , jak mężczyzna , bo to wszystkim dookoła zależy(Ani,Maryli, mnie) tylko nie tobie."
Jest w kopercie dzisiaj jadę na pocztę wysłać priorytetem, potem lecę na aerobic, a w niedzielę po marszu z kijkami przejdę się po sklepach(za płaszczem i żyrandolem).
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez parnasus » 12 sty 2013, o 17:29

Witaj już dziewczyny Ci napisały że za mocno żyjesz piciem swojego partnera a mało się skupiasz na Sobie , i mają rację . Mam trochę doświadczenia w pracy z osobami współuzależnionymi więc podzielę się z Tobą moimi przemyśleniami i tym co zauważyłem.
Myślę że warto najpierw zadać sobie pytanie czego szukasz w tym związku ,jakie miałaś oczekiwania i czy jest możliwe że Twoje pragnienia zostaną zaspokojone ? Współuzależnienie nie bierze się ot tak w kontakcie z alko ono jest w jakimś stopniu uśpione a wynika z środowiska w jakim się wychowywałaś . Trochę pozbieram twoje wypowiedzi pewnie nieraz się będę powtarzał ale myślę że jak jedna osoba zbierze to co zauważyła to może też Ci coś to pokaże
napisałaś :
Miało to być spełnienie na dojrzałe lata niespełnionych marzeń o posiadaniu rodziny(jestem starą panną, bezdzietną), o posiadaniu dzieci i wnuków(on ma i dogaduję się znimi, a nawet córka i jej dzieci lubią mnie i cenią). On jest wdowcem od wielu lat, żona długo była sparaliżowana, nikt z otoczenia go za ten alkoholizm nie winił.Każdy mu współczuł i rozgrzeszał-łacznie ze mną jak się o nim dowiedziałam

Wynika z tego że na dojrzałe lata chciałaś mieć poczucie bezpieczeństwa i pragnęłaś rodziny chciałaś trochę nadrobić czas , pewnie masz poczucie straty wynikające z braku dzieci i wnuków . Ważnym atrybutem kobiecości są dzieci i tu może być niespełnienie się i poczucie mniejszej wartości siebie. Z drugiej strony widziałaś sparaliżowaną żonę i trwającego przy niej męża to też mógł być przekaz że Tobą się zajmie.
W tym momencie już założyłaś różowe okulary i widziałaś to co chciałaś zobaczyć wypierając fakt jego picia. Z tego co piszesz masz umysł techniczny więc i analityczny na tamten czas umysł się wyłączył.

.Ale też każdy popapraniec lubi się pod taka kobietę podczepić.To nie pierwszy mój taki kulawy związek.Ja przyciągam jak bym wytwarzała jakiś specyficzny feromon psychicznie okaleczonych facetów(egocentryków, uzależnieniowców, narcyzów).


To nie jest przypadek ale konsekwencja i nie jest to jakiś tajemniczy feromon , tylko wynik dysfunkcji. Często wynika to z prostej przyczyny - niska samoocena i poczucie że nie stać cię na kogoś normalnego . Na początku łatwiej wejść w relacje z ludźmi którzy sami mają problemy to działa w dwie strony .

.Ojciec był według słów mamy notorycznym kłamcą, podobno ją zdradzał, ona wciągała w to nas, dziewczynki, pamiętam zapłakane Wigilie???
...Nie byliśmy szczęśliwa rodziną,
... ucierpiała moja starsza siostra bo to ją wysyłała do domu rzekomej kochanki ojca z jakimiś listami czy słownymi poleceniami do powtórzenia.Siostra ma ostrą nerwice lękową i od 20 lat nie funkcjonuje bez leków psychotropowych
..., mama nie była za mądra i bardzo wszystkim zawsze wystraszona
...No oparcia i wykopu na życie z domu nie dostałam
...Nie widzę jakichś groźnych dysfunkcji z dzieciństwa
....Ja prawdę powiedziawszy niczego bardzo traumatycznego nie pamiętam


Czytając to odnoszę wrażenie że miałaś ciężkie dzieciństwo przeplecione swoją chorobą . Myślę że wypierasz jak ciężko Ci było ! Jedno jest pewne nie miałaś za bardzo jak nauczyć się być kobietą i mieć prawidłowe relacje z facetami . Obecny twój partner podobnie jak twój ojciec jest notorycznym kłamcą matka zaś nie umiała sobie z nim poradzić i w tym celu UŻYWAŁA dzieci nie licząc się z konsekwencjami co tylko świadczy o jej małej wrażliwości na wasze potrzeby . Wszczepiła wam swoje lęki i obraz faceta który kłamie .
W tym miejscu skończę jeżeli będziesz chciała mogę pisać dalej .
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 12 sty 2013, o 20:17

parnasus napisał(a):
Czytając to odnoszę wrażenie że miałaś ciężkie dzieciństwo przeplecione swoją chorobą . Myślę że wypierasz jak ciężko Ci było ! Jedno jest pewne nie miałaś za bardzo jak nauczyć się być kobietą i mieć prawidłowe relacje z facetami . Obecny twój partner podobnie jak twój ojciec jest notorycznym kłamcą matka zaś nie umiała sobie z nim poradzić i w tym celu UŻYWAŁA dzieci nie licząc się z konsekwencjami co tylko świadczy o jej małej wrażliwości na wasze potrzeby . Wszczepiła wam swoje lęki i obraz faceta który kłamie .
W tym miejscu skończę jeżeli będziesz chciała mogę pisać dalej .

Bardzo bym była wdzięczna.Ale ja w dzieciństwie miałam wrażenie, że jestem szczęśliwa.Może w zestawieniu z dorosłym życiem , które nastąpiło dość wcześnie tak mi się wydaje, że w domu miałam dorosłych , który o mnie dbali.Byłam ładnie ubierana, lękano się o moje zdrowie( no może nadmiernie bo ogromny lęk przed chorobą mam do dziś, ale chyba każdy człowiek boi się choroby niekoniecznie dzieciak dysfunkcyjny).
To raczej w moim mniemaniu dorosłość spadła na mnie bardzo ciężkim kamieniem.18 lat śmierć ojca, bieda, studia z ich stresami, choroba która była postrzegana przeze mnie jako kalectwo,póżniej zamążpójście siostry.Ona wyjechała za mężem poza moje miasto, do tej miejscowości gdzie mieszka mój obecny partner.Potem zaczęła chorować mama , która w chorobie(kilka lekkich zawałów i cukrzyca- piąty zawał zmiótł ją w wieku tylko 63 lat) stała się w zasadzie dużym dzieckiem i role się odwróciły to ja zaczęłam się opiekować nią, wozić po lekarzach, robić zastrzyki.W zasadzie jedyne oparcie zawsze miałam w siostrze, ale ona była daleko.Kiedyś to nawet telefonów nie było, chodziło się na pocztę zamówić zamiejscową, a w stanie wojennym nie mogłam z braku przepustki przedostać się do niej.
Czasami się zastanawiam czy ja nie wymyśliłam sobie jeszcze, że wychodząc za mąż oraz przenosząc się do miejscowości w której mieszka siostra nie uzyskam takiej podwójnej gwarancji bezpieczeństwa.
Tak dużo elementów mnie w tym związku z moim partnerem pasowało.Toteż wczepiłam się w niego "pazurami" jak mówi moja terapeutka jakby był jedynym facetem na ziemi.
Parnasus napisz coś jeszcze im więcej wiem tym więcej racjonalnych klapek mi się odmyka.Mój Boże , a tutaj chyba tylko przez rozum można się wydobyć, a może się mylę??????
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Sansevieria » 12 sty 2013, o 20:43

W tym momencie już założyłaś różowe okulary i widziałaś to co chciałaś zobaczyć wypierając fakt jego picia. Z tego co piszesz masz umysł techniczny więc i analityczny na tamten czas umysł się wyłączył.
Moim skromnym zdaniem to nie wyłączył sie tylko został wykorzystny do zracjonalizowania sytuacji czyli ułożenia spójnego obrazka zgodnego z zapotrzebowaniem. Obrazek oczywiście był zafałszowaniem rzeczywistego stanu rzeczy, ale racjonalizowanie jest znanym sposobem na widzenie tego co się potrzebuje zamiast tego co jest. Tak z mojej własnej praktyki osoby analityczno racjonalno pragmatycznej.
Tinn, dziecko wychowywane w atmosferze stalego zagrożenia chorobą zyje w atmosferze stalego lęku. W stałym napieciu i stałym oczekiwaniu na "najgorsze". To nie jest małe miki, taki ciągły lęk w dzieciństwie, to jest tak, jakby cały czas ktos Cię straszył i to na dodatek czymś w zasadzie możliwym. Potem w dorosłosci człowiek tak jest przyzwyczajony ze sie boi, że nie umie sie nie bać.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zasługuję na WIĘCEJ

Postprzez Tinn » 12 sty 2013, o 21:21

Sansevieria napisał(a):[b]To nie jest małe miki, taki ciągły lęk w dzieciństwie, to jest tak, jakby cały czas ktos Cię straszył i to na dodatek czymś w zasadzie możliwym. Potem w dorosłosci człowiek tak jest przyzwyczajony ze sie boi, że nie umie sie nie bać.

Ale jak człowiek weźmie takie fajne proszeczki, które uśmierzają lęk, dają różowe okularki tak z niczego to też mu tak znośnie się robi.Ja jednak ciągle tego mojego alko usprawiedliwiam, bo pamiętam o tym, że sama jestem jeszcze od diazepiny uzależniona.Brutalnie dość powiedziała mi to pierwsza lekarka psychiatra do której zaprowadziła mnie siostra jak mnie depresja w 2006 dopadła."Pani chłop pije, a pani ćpa". Nie wspominam tej pierwszej doktorowej dobrze bo mnie w zasadzie zupełnie olała, wyprowadziła z diazepiny zmniejszając dawki, ale potem zostawiła bez najmniejszego wskazania do terapii.Z dnia na dzień odstawiła od piersi , całkiem mną już niezainteresowana.Miała zresztą taki rubaszny, żołnierski styl żartu.Pacjenta wrażliwca niekoniecznie śmieszą zręczne odzywki lekarza. Wróciłam do diazepiny przy najbliżym kryzysie zdrowotnym.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości