przez Abssinth » 17 gru 2012, o 17:25
tak mi sie przypomina przypowiesc o dwoch mnichach...
Dwóch młodych buddyjskich mnichów wybrało się do klasztoru położonego wysoko w górach na spotkanie ze swoim mistrzem.
Szli, szli, droga była długa i ciężka. W pewnym momencie stanęli nad rzeką. Rozejrzeli się wokół i nigdzie nie zobaczyli mostu. Postanowili więc przejść rzekę wpław. A gdy już wchodzili do wody, podbiegła do nich dziewczyna. Była ubrana dość wyzywająco i mocno umalowana, co znaczyło, że jest kobietą niezbyt surowych obyczajów.
– Muszę dostać się na drugą stronę, pomóżcie mi w tym – poprosiła zalotnie mnichów.
– Nie! – wrzasnął oburzony jeden z nich – odejdź od nas. Wiesz, kim jesteśmy, a my wiemy, kim ty jesteś. Radź sobie sama, nam nie wypada spoufalać się z takimi ludźmi jak ty...
– Wskakuj mi na plecy, tylko trzymaj się mocno, jakoś sobie poradzę, oboje przejdziemy tę rzekę – odpowiedział z uśmiechem drugi.
I dziewczyna wskoczyła mnichowi na barana. Oboje przeszli rzekę bez przeszkód. Na drugim brzegu podziękowała serdecznie mnichowi za pomoc i poszła w swoją stronę.
Mnisi ruszyli dalej. Droga była długa i ciężka. Szli przez wiele godzin, a żaden nie mówił w czasie tej podróży ani słowa. W pewnym momencie ten, który nie zgodził się pomóc kobiecie, zatrzymał się i wzburzony powiedział z wyrzutem do drugiego:
– Jak mogłeś pomóc takiej osobie! Wiesz przecież, czym ona się zajmuje, a my idziemy do na- szego mistrza. Przecież wiesz, że ślubowaliśmy nie rozmawiać i nie dotykać takich jak ona.
– O co ci chodzi? – zdziwił się drugi mnich. – Ja ją przeniosłem przez rzekę i już dawno o niej zapomniałem, a ty ciągle niesiesz ją na swoich plecach. Bracie, już rozumiem, dlaczego nic nie mówisz, jest ci po prostu bardzo ciężko.
musi byc Wam bardzo ciezko dalej na swoich plecach niesc kogos, kto Was bardzo skrzywdzil w przeszlosci....
nie latwiej byloby zrzucic ten ciezar?
sciski dla Was Bene, Anna Maria....