ja, on i nasze dziecko

Problemy z partnerami.

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez karla_t » 6 sty 2013, o 22:53

Księżycowa napisał(a):Wmawiać sobie, ze jest ok. jak nie jest, to nie potrzebne zamieszanie robi w Tobie.

A tak ogólnie to on podejmuje jakieś starania?
Ale nie mówię o gotowaniu i sprzątaniu, tylko o Waszych relacjach. Staracie się razem czy bardziej jedna strona i sie mijacie?


no wlasnie stara sie w tym sensie ze mi pomaga, przewaznie zawsze jak go poprosze to pomoze. a w innym sesnie to chyba troche mniej, tzn my juz sie soba nie cieszymy, wieczory nasze polegaja na tym, ze on np. siedzi przed tv a ja na komputerze :? rozmawiac probujemy owszem, ale i tego chyba za bardzo nie potrafimy bo ciezko sie nam dogadac, przewaznie ktores w koncu odpuszcza bo nie chce wszczynac awantury...

Wiele sie tez popsulo odkad sciaglam tu swoja mama (pomijam fakt, ze nie przepada ona za moim narzeczonym i na odwrot) mieszkala z nami na poczatku, ale wiadomo jak to z rodzicami - tesciami zaraz zaczely sie klotnie i niesnacki, dlatego mama musiala sie wyprowadzic... jednak po tym wszystkim oni za soba nie przepadaja, nawet mama nie bardzo ma wstep do nas kiedy moj A. jest w domu. Zgadza sie jedynie wtedy gdy jest w pracy, co oczywiscie sprawia ze mam na niego wtedy niesamowite nerwy. Jednak temat z moja mama to osobna 'bajka'.
karla_t
 
Posty: 10
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 15:21

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez Księżycowa » 6 sty 2013, o 23:20

Inna bajka ale pewnie oliwy do ognia dolewa.


tzn my juz sie soba nie cieszymy, wieczory nasze polegaja na tym, ze on np. siedzi przed tv a ja na komputerze :? rozmawiac probujemy owszem, ale i tego chyba za bardzo nie potrafimy bo ciezko sie nam dogadac, przewaznie ktores w koncu odpuszcza bo nie chce wszczynac awantury...


Tak czy inaczej myślę, ze jak ludziom na sobie i na zwiazku zalezy to się strają, tak po prostu zwyczajnie.

A tak ogólnie to kochasz go? On Cię kocha?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez smerfetka0 » 7 sty 2013, o 13:25

mahika dokladnie o to mi chodzilo.

i dalej jestem zdania ze w tym zwiazku nie ma jakiejs tragedii zeby probowac uswiadamiac dziewczynie ze moze lepiej z nim nie byc z takich czy innych powodow. oni sa juz rodzina. i jak dla mnie autorka opisuje cos co napada kazdy zwiazek z dzieckiem czy bez. wychowanie dziecka wiadomo ciezka sprawa i cale zycie sie zmienia, brak czasu dla siebie, inne priorytety, w przypadku klopotow finansowych o jakich wspomniala autorka to rezygnowanie czesto ze wszystkiego dla siebie, wiazanie koniec z koncem to ciezka sprawa, plus obczyzna - to jest rowniez bodziec ktory czesto negatywnie wplywa na zwiazek (przynajmniej w moim przypadku, tu nie jestem u siebie, nie czuje sie u siebie, i czasem mnie wkurza ze tu jestem, co czasem kumuluje sie na partnerze itd itp....)

karla, czy rozmawialas z nim kiedykolwiek o twoich odczuciach?

w zwiazku po jakims czasie trzeba rozpalac ten plomien, zabiegac o siebie, przywracac ta iskierke, majac dziecko, bedac zmeczonym w zwiazku z tym, majac klopoty finansowe to jest meeeega trudne zeby wykrzesac z siebie takie inne spojrzenie na partnera.


osobiscie uwazam tez ze bycie rodzina tylko ze wzgledu zeby dziecko mialo ojca i nieszczesliwa mame bo poswieca sie dla niego jest rowniez nie stosowne, ale skoro juz jest taka sytuacja to staralabym sie zrobic wszystko aby miedzy nami dalej bylo fajnie, figlarie, cieplo, ciekawie... a odeszla dopiero jak bede miala powod, bo niestety znudzenie, a to ZA TYM IDZIE, brak spedzania czasu razem itd to nie jest dla mnie powod.

nie wierze ze na swiecie jest zwiazek ktory nigdy nie mial takich napadow obojetnosci do partnera, ale gdyby ludzie sie tak szybko poddawali nie bylo by rodzin.
Ostatnio edytowano 7 sty 2013, o 13:30 przez smerfetka0, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez smerfetka0 » 7 sty 2013, o 13:28

Księżycowa napisał(a):
Tak czy inaczej myślę, ze jak ludziom na sobie i na zwiazku zalezy to się strają, tak po prostu zwyczajnie.


Ksiezycowa bo patrzac tak ogolnie na to, to tak jest, a bynajmniej powinno. Ale to chyba nie jest takie czarno biale i latwe, a ze jestesmy ludzmi, to jestesmy omylni i znuzeni cala sytuacja, a sama milosc tego nie naprawi.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez karla_t » 7 sty 2013, o 14:55

zeby to wszystko bylo takie proste :(:(
smerfetko dobrze piszesz, nawet bardzo dobrze tylko dlaczego to do mnie nie przemawia?! :( To tez nie jest tak ze rzuce wszystkim i rozwale ta rodzine, moja rodzine od tak!! ja musze miec wiekszy powod ku temu, wiadomo nie bede robic tego na sile (tzn szukac powodu do rozstania) ale jak przyjdzie czas to wkoncu podejme wlasciwe kroki. Nie chce wszystkiego skreslac, chocby wlasnie ze wzgledu na moje dziecko -tylo ta mysl - ze jesli nie nasz szkrab to na 100% nie bylibysmy razem.... Dzis nawet uslyszalam od mojego narzeczonego 'kocham cie' a mi to przez gardlo przejsc nie moze :(
A co zrobic z kwestia sexu... bo to tez wazny aspekt, zmuszac sie za kazdym razem?? dla mnie sex w tym zwiazku moglby nie istniec, taka jest prawda - ehhh... ja to mam problem ale chyba ze soba :(:(:( Przed nim udaje ze jest teraz ok, a tak naprawde w glowie mam jeden wielki metlik :roll:
karla_t
 
Posty: 10
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 15:21

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez smerfetka0 » 7 sty 2013, o 15:10

ostatnio czytalam ksiazke o tym jak miec szczesliwe malzenstwo i tam bylo iles tam powodow podane dla ktorych warto uprawiac seks nawet jesli nie mamy ochoty :) jak bede miala chwile to przepisze tutaj te punkty.

karla, pytalam czy rozmawialas z partnerem ze wypala sie miedzy wami ten ogien? czy staralas sie sama cos polepszyc, nastawic siebie w dobrym nastroju do niego i tego zwiazku...moze wygospodaruj troche czasu dla was... nastaw sie na mily wieczor, zapowiedz mu go, zrob cos fajnego do jedzenia, zapal swiece, poflirtuj z nim... sprobuj nawet jak nie masz na to w tym momencie ochoty..moze ta ochota najdzie bo okaze sie naprawde fajnie ?

zreszta...byc moze ten caly stan po prostu ci minie jak sie skoncza problemy finansowe, w naszym przypadku one mialy wielkie znaczenie na to jak nasz zwiazek wyglada za zamknietymi drzwiami - jak wspollokatorzy. moze po prostu poczekaj az ten caly zly czas minie probojac chociaz nie nastawiac sie negatywnie i nie zastanawiac ciagle nad tym ze ci sie znudzil ze go nie kochasz...itp.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez biscuit » 7 sty 2013, o 15:32

karla_t napisał(a): A co zrobic z kwestia sexu... bo to tez wazny aspekt, zmuszac sie za kazdym razem??

zmuszanie się do seksu bez ochoty
to jakby autogwałt
rujnuje psychikę

nie mieć ochoty na seks w danym momencie
czy też próbować pobudzić w sobie tę potrzebę
na przykład poprzez masaż olejkami
przez partnera którego się kocha
to zupełnie co innego
niż zmuszanie się do seksu z facetem, którego się nie kocha
czy który nie kręci!

więc proszę koleżanki, nie namawiajcie dziewczyny
żeby dawała mu doopy mimo własnego oporu
bo to będzie z dużą szkodą dla jej psychiki!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez smerfetka0 » 7 sty 2013, o 15:42

wiec powiedz personalnie kto znowu pier*** glupoty :roll: bo tak kiedys okreslilas chyba to co mowie a domyslam sie ze chodzi o mnie, jesli nie to wielkiee sooryy. Irytuje mnie jak ktos stara sie inteligentnie wmowic mi co powiedzialam co napisalam, tak jak by nie umial czytac. Ponawiam wiec - nie dawno przeczytalam w ksiazce takie rozne powody dlaczego warto, nic nie pisalo o zmuszaniu sie, ja rowniez nie pisalam o zmuszaniu, po prostu ciekawy to byl punkt i napisze go jak bede miala czas. o zmuszaniu sie go seksu NIKT tu nie wspomnial a ty od razu negujesz jak by ktos tu krzywde chcial drugiej osobie zrobic.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez karla_t » 7 sty 2013, o 15:56

smerfetka0 napisał(a):karla, pytalam czy rozmawialas z partnerem ze wypala sie miedzy wami ten ogien? czy staralas sie sama cos polepszyc, nastawic siebie w dobrym nastroju do niego i tego zwiazku...moze wygospodaruj troche czasu dla was... nastaw sie na mily wieczor, zapowiedz mu go, zrob cos fajnego do jedzenia, zapal swiece, poflirtuj z nim... sprobuj nawet jak nie masz na to w tym momencie ochoty..moze ta ochota najdzie bo okaze sie naprawde fajnie ?

zreszta...byc moze ten caly stan po prostu ci minie jak sie skoncza problemy finansowe, w naszym przypadku one mialy wielkie znaczenie na to jak nasz zwiazek wyglada za zamknietymi drzwiami - jak wspollokatorzy. moze po prostu poczekaj az ten caly zly czas minie probojac chociaz nie nastawiac sie negatywnie i nie zastanawiac ciagle nad tym ze ci sie znudzil ze go nie kochasz...itp.



tak rozmawialismy i wymyslilismy cos tak glupiego, ze pewnie nigdy jeszcze nikt na to nie wpadl, mielismy pomysl ze bedziemy zyc razem ale osobno, Tzn pod jednym dachem, ale kazdy prowadzi jakoby wlasne zycie, owszem dziecko, rachunki itp itd nadal tak samo, ale np. weekendowe wypady na miasto czy gdziekolwiek indziej juz tak jakby kazdy z nas byl wolny. Chcielismy tym sposobem sprawdzic czy zatesknimy za soba jako para, czy po takim czyms bedziemy chcieli bac nadal razem. Jednak pomysl NIE DOSZEDL do skutku, bo w rezultacie doszlismy do wniosku, ze moze byc to zbyt skomplikowane jesli np. jedno z nas by sie zakochalo :? innymi razy jak o tym gadamy to jest zawsze sprzeczka, bo zaraz wchodzimy na tematy typu: 'przez ciebie urwalem kontakty ze znajomymi' 'zabraniasz mi sie spotykac z kolezankami czy kumplami' i oczywiscie masa innych glupot.

Ja chyba nie dam rady sie zmusic do flirtowania z nim, albo mam ochote albo nie i jesli jej nie mam, a on bardzo chce wspolzyc to zmuszam sie do tego tak okropnie ze czasem to mi sie wyc chce... :cry: Kolejna sprawa jest taka, ze jesli ja uprawialabym sex z nim chociazby raz w tygodniu to on bylby przeszczesliwy i podejrzewam ze dla niego wiekszosc problemow nie mialaby juz miejsca. Wiec moral jest taki, ze i tak ja wszystko psuje mimo, ze on idealny tez nie jest...
karla_t
 
Posty: 10
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 15:21

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez mahika » 7 sty 2013, o 16:02

biscuit napisał(a):
więc proszę koleżanki, nie namawiajcie dziewczyny
żeby dawała mu doopy mimo własnego oporu
bo to będzie z dużą szkodą dla jej psychiki!

he :)
a kto namawia?
Nie dla kazdego początki,
powrót do początku to sex (dawanie doopy - jak wolisz) :D

Karla, to juz chyba lepsze jest rozstanie tak, żeby nie by pod jednym dachem.
Tobie kamień z serca, chłopak przestanie rościc sobie do ciebie jakieś prawa ew. miec nadzieje na związek.
a moze cos do was dotrze, jakaś prawda nieodkryta...
Ostatnio edytowano 7 sty 2013, o 16:06 przez mahika, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez smerfetka0 » 7 sty 2013, o 16:02

na pewno zgodze sie z tym ze seks jest strasznie wazny w zwiazku i jego brak moze naprawde frustrowac jednego z partnerow.

co do flirtu, ja tylko zasugerowalam ze moze bys sprobowala jakos pozytywnie nastawic,hmmm..podam przyklad - czasami nie chce sie isc na impreze w ogole, ale na imprezie bawisz sie fajnie i w gruncie rzeczy nie zmuszasz do niczego oprocz tego pierwszego kroku zeby wyjsc.

co do pomyslu - to tez nie wierze ze to moglo by miec jakis pozytywny skutek.

a co do klotni - mowisz o zarzutach, zabrananiu spotykania sie ze znajomymi i o innych glupotach. akurat to nie jest glupota w ogole. tylko kto komu zabrania?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez biscuit » 7 sty 2013, o 16:09

karla_t napisał(a): a on bardzo chce wspolzyc to zmuszam sie do tego tak okropnie ze czasem to mi sie wyc chce... :cry:

o zmuszaniu się pisze autorka wątku
teraz już drugi raz

ja cały wątek odbieram jako NAMAWIANIE
namawianie do związku = namawianie również do seksu
bo co to za związek dwudziestolatków bez seksu?
gdyby napisała Pani po osiemdziesiątce to co innego
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez smerfetka0 » 7 sty 2013, o 16:14

czepiasz sie, wyoblbrzymiasz i przekrecasz intencje wpisow a podany przyklad jest napisany po twoim poscie ze kolezanki namawiaja do zmuszania, i jest to post autorki jak zauwazylas a nie zadnej kolezanki.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez biscuit » 7 sty 2013, o 16:17

staram się zrównoważyć jedynie głosy obrońców RODZINY
zabierając głos jedynie w aspekcie zmuszania się do seksu
że to nie jest z korzyścią dla psychiki JEDNOSTKI ją tworzącej
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: ja, on i nasze dziecko

Postprzez mahika » 7 sty 2013, o 16:17

A ja nie widze żeby ktoś jeszcze, poza nią samą pisał że ma sie zmuszac do sexu?

Smerfetka, co sie tak denerwujesz? Wyluzuj, przecież można sie dogadac, jeśli zechcemy :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 311 gości