Niespodziewany koniec...

Problemy z partnerami.

Niespodziewany koniec...

Postprzez samotna22 » 5 sty 2013, o 19:42

Mój chłopak zostawił mnie po 5 latach związku. Miesiąc przed tym jak niby miał mi się oświadczyć. Ciągle powtarzał mi i moim znajomym jak bardzo mnie kocha itp. Co gorsza...zrobił to przez fb. Nie widzieliśmy się miesiąc a on nawet nie próbował się spotkać i zastanowić się nad swoją decyzją. 2 lata temu zdarzyła się taka sama sytuacja, ale po jakimś czasie błagał żebym przyjęła go z powrotem. Wybaczyłam mu. Postanowiłam, że tym razem będę silna. Nie odzywam się do niego, nie odpisuje na smsy. Niedawno sam napisał do mojej przyjaciółki o tym jak bardzo tęskni za mną, że jestem wyjątkowa, że nie może o mnie zapomnieć, że jego życie jest bez sensu i że mu na mnie zależy. Przedstawił swoją wersję, że zerwanie było wspólną decyzją. Gdy moja przyjaciółka doradziła żeby walczył o mnie...stwierdził że to bez sensu, bo mi już nie zależy, że skoro podjęłam taką decyzję to to uszanuje. ( ja podjęłam decyzję?! ). Poradziła mu także żeby nie robił żadnych głupstw, a on na to że już nic stracić nie może. Na drugi dzień wszem i wobec znowu na forum publicznym ( ma 25 lat) ogłosił że jest w związku z 5 lat młodszą dziewczyną. Totalnie nie rozumiem facetów! Co to ma być? Po co "wypłakiwał się" mojej koleżance? Nie minęło 3 tygodnie od rozstania a on już jest z inną...Po co to wszystko? Czemu ogłasza się na forum...mam wrażenie że robi na złość mnie, bo chce żeby mnie zabolało...Co on chce osiągnąć..Ja ciągle cierpię...ale staram się tym razem nie robić mu żadnych wyrzutów i pretensji. Przed rozstaniem mówiłam że mi zależy, że traktowałam ten związek poważnie, mieliśmy wspólne plany o ślubie, przeprowadzce. I nagle...stwierdził że się zmieniłam...bo zaczęłam słuchać rad innych....że nie mogę go ciągle błagać i wybaczać...tylko unieść się dumą i nie poniżać przed nim. Kiedyś czuł nade mną " władzę", teraz nie...i pewnie o tą zmianę mu chodziło...Strasznie chciałabym poznać motyw jego zachowania...nic nie trzyma się kupy... A ja tylko się ciągle zastanawiam czy mnie kocha czy nie...
samotna22
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2013, o 19:33

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez ona32 » 5 sty 2013, o 20:51

Samotna22,

niestety kazde rozstanie niesie za soba ten sam scenariusz. Ktos nas zostawia a my zastanawiamy sie dlaczego nad nagle przestal? Kazdy moment wydaje nam sie na taka decyzje nigdy sluszny. Obwiniamy siebie i nie mozemy uwierzyc, ze ktos juz nas moze faktycznie nie kochac. Na domiar zlego psychologia jawnie oswiadcza: kazdy ma prawo przestac kochac druga osobe wedle powiedzenia cos sie zaczyna i cos sie konczy milosc takze moze miec swoj pocatek i koniec.
Nie siedzialam w waszym zwiazku, nie wiem jakie byly miedzy wami relacje. Z tego, co opisujesz jego zachowanie jest bardzo niedojrzale (nie mowie tu tylko o formie zakonczenia zwiazku ale takze o manifestowaniu rzekomych uczuc do nowej dziewczyny).
Sama nawet zauwazasz, ze jest to nie na miejscu (lekko rzecz ujmujac).
Jestes jeszcze bardzo mloda osoba i mimo, ze w tym momencie wydaje ci sie, ze swiat sie wlasnie skonczyl a za zakretem czeka tylko napis "koniec" to wierz mi, ze tak nie jest a twoja swiadomosc i slusznosc dzialania objawiajaca sie sluchaniem innych i powiedzeniem "juz dosc, juz koniec z twojej strony takich gierek" faktycznie mogla go oslabic i dac mu do zrozumienia, ze nie bedzie mial mozliwosci manewrowania toba w przyszlosci. A w takim przypadku koniec tego zwiazku to najlepsze,co moglo ci sie w owej sytuacji przytrafic
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez impresja7 » 5 sty 2013, o 22:30

Beton emocjonalny.
Odwróc sie na pięcie i wiecej nie patrz w jego stronę.
Odbrązowić czas kolegę.
Nadać mu wartość adekwatną ,a nie wymarzoną.
Wcale nie jest taki cudowny i tak naprawdę cudownie Ci z nim nie było,skoro oczekiwał błagań o wybaczenie od Ciebie.
czasem nadajemy czemuś ,komuś rangę wartośc niezwykłą i nadzwyczajną ,a warto sobie zadać pytanie dlaczego nie widzimy tego tak jak jest tylko mamy bielmo na oczach?
Czy bielmem jest pobożne życzenie ,aby takim był jak my oczekujemy ,a nie jest ,więc bielma nie zdejmujemy?
Dziewczyno ,szkoda kazdej sekundy Twojego życia .
Jak najszybciej postaraj sie otrząsnąć poprzez realne spojrzenie na to jakim był człowiekiem i daj sobie kolejną szansę.
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez biscuit » 5 sty 2013, o 23:11

ona32 napisał(a): Na domiar zlego psychologia jawnie oswiadcza: kazdy ma prawo przestac kochac druga osobe wedle powiedzenia cos sie zaczyna i cos sie konczy milosc takze moze miec swoj pocatek i koniec.

ale czemu piszesz NA DOMIAR ZŁEGO?
co złego w naukowej próbie analizy jak wygląda dane zjawisko psychiczne?
nawet gdyby ta wiedza rozmijała się z wyznawaną ideologią
to przecież urealnia widzenie
osadza w rzeczywistości, w której faktycznie żyjemy
poszerza świadomość
to chyba cenniejsze niż tkwienie w iluzjach, magicznym myśleniu, pobożnych życzeniach
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez samotna22 » 6 sty 2013, o 02:20

i co więcej..co chwile dostaje wiadomości od znajomych...jak to mój " ukochany" będąc ze swoją nową dziewczyną...podchodzi i zaczyna się tłumaczyć... że rozstanie nie wyszło z jego strony, że chciałby żeby było inaczej itp.. Skoro jest już z inną naprawdę nie wiem dlaczego wraca ciągle do tematu o mnie...i się wyżala jak mu źle :(
samotna22
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2013, o 19:33

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez impresja7 » 6 sty 2013, o 02:22

bo to dupek
Takie malutkie literki ,bo taki malutki dupeczek
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez KATKA » 6 sty 2013, o 11:46

no to pozostaje trzymać sie tej wersji...
facet był frajerem to go zostawiłaś....i biedy musiał sie ratowac gdzie indziej...ale to Ty jesteś ta silniejsza co wiedząc jakiego ma dupka pod nosem potrafiła go kopnąć...ja bym sie jakoś szczególnie tej jego wersji nie wypierała 8)

wyglada,z ę to taki chory typ czlowieka co potzrebuje chwilowych zmian...ale potem mu sie odechciewa i woli to co już było wypracowane...
nie zdziwię sie jak za kilka tygodni znów zapuka do Ciebie z przeprosinami i stwierdzeniem, ze sie mylił... :bezradny:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez ona32 » 6 sty 2013, o 12:53

Katka,

napisalam na domiar zlego, bo zazwyczaj cierpi ta osoba, ktora ciagle kocha i to zrozumienie osoby "ktora odchodzi" troche mnie wkurza i irytuje. Dlaczego tlumaczyc trzeba kogos kto zrywa wiezi w relacji???

Samotna22,

sluchaj jesli on chodzi i opowiada jak to jemu jest ciezko, ze on chcial etc. to znaczy, ze szuka posluchu i robi z siebie ofiare. Smutne, ale prawdziwe.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez samotna22 » 6 sty 2013, o 13:48

za pierwszym naszym rozstaniem zachowywał się identycznie... robił z siebie ofiarę...a później przybiegł do mnie i się wyżalał że próbował zapomnieć o mnie ale się nie da itp. Chyba zdaje sobie sprawę jak ludzie na niego patrzą...bo wszyscy z naszego otoczenia wiedzą jak długo byliśmy parą...chyba podświadomie wie że zachował się jak palant i stąd takie zachowania...
samotna22
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2013, o 19:33

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez impresja7 » 6 sty 2013, o 14:05

troszke czuje się winny,a że to niewygodne uczucie ,to próbuje nim obarczyć Ciebie ,a tym samym poczuc sie lepiej i umyć rece ,że przecież tak musiało być ,bo Ty jesteś taka ,a taka...
dupek
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez ona32 » 6 sty 2013, o 14:36

Samotna22,

piszesz bardzo swiadomie o jego zachowaniu, o tym, co sama czujesz.
To wg mnie dobry krok do zamkniecia etapu pt "ja i on" i rozpoczecie nowego "ja a z czasem ktos nowy".
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez samotna22 » 6 sty 2013, o 17:01

Staram się...ale czasami mam takiego doła...w szczególności gdy dowiem się czegoś nowego o nim...jesteśmy z jednej miejscowości i nie mogę się totalnie odciąć od niego. A do tego jeszcze internet i jego upowszechnianie wszem i wobec jaki jest szczęśliwy...ze mną przez 5 lat...nie zdobył się na zdjęcie czy jakiś tam status związku ( twierdził że to dziecinne i głupie)...a tu wystarczyło 2 tygodnie...
samotna22
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2013, o 19:33

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez anapl » 8 sty 2013, o 23:53

Czesc ! A ja tak sobie mysle ze powinnas byc dobrej mysli .Dlatego ze po prostu jestes zdrowa kobieta ktora zaczyna nie tylko rozumiec pewne rzeczy ale do tego ma sile i odwage wierzyc sobie i swoim odczuciom !Gratulacje.I szacunek!Bo to bardzo trudne ssczegolnie na poczatku.potem jest latwiej i przychodzi satysfakcja.On po prostu przyzwyczail sie ze to on jest dominujaca strona.moze nawet nie ma to nic wspolnego ze zwiazkiem tylko z typem charakteru.dosc banalnie przykrego.on przyzwyczajony byl ze moze sobie z toba po prostu pogrywac.manipulowac toba i twoimi uczuciami.tym ze postrzegasz siebie przez to jak on widzi ciebie. to jest taka kropla ktora drazy kamien.na poczatku nie dostrzega sie destrukcyjnego wplywu takiej osoby na siebie.a straty moga byc olbrzymie.Nie zastanawiaj sie czy on ciebie kocha.ciesz sie ze przejrzalas na oczy.jego zachowanie NIE MA nic wspolnego z miloscia.Milosc nie chce ranic.To jest podstawowa prawda.a jego zachowwnie jest chamskie przykre i nieodpowiedzialne.to jest niedojrzaly czlowiek.nie wiadomo czy w ogole dojrzeje.On xhce cie ranic .chce dalej toba manipulowac.stad te akcje medialne z ta dziewczyna.doskonale zdaje sobie sprawe ze ty o tym wiesz i zapewne sprawia mu radosc to ze ty cierpisz.niestety.nie ma w tym twojej winy bo trafilas na takiego typa po prostu.boli go to ze stracil nad toba wladze.. Nie daj sie.przebolej i nie wyobrazaj sobie ze on utuli twoj bol.Osoba za ktora my tesknimy wcale nie jest ta ktora moze nasz bol utulic--to niestety czest prawda.Nie lam sie.Jak sie zlamieez i dasz sie wciagnac w te gierku to po krotkim pozornym miodowym miesiacu zafundujw ci nastepna uczuciowa kolejke gorska.Pamietaj-on wie ze cie rani i wcale nie mysli tu o tobie.on zaspokaja swoje potrzeby.
anapl
 
Posty: 51
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 19:28

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez samotna22 » 27 lut 2013, o 22:50

...stało się, zadzwonił...przeprosił za wszystko, przyznał się do każdego błędu, do każdej drobnostki. Chyba pierwszy raz usłyszałam, że tak krytycznie i obiektywnie siebie ocenił... Powiedzial, ze związek z tą dziewczyną to tylko dla udowodnienia mnie i sobie...jakim był idiotą, że nic ich nie łączyło, że trwało to bardzo krótko i bardzo szybko się skończyło. Twierdzi, że się zmienił, wydoroślał, że całkiem inaczej popatrzył na nasz związek i na to co robił... Przyznał, że jest winny całej tej sytuacji i już nigdy czegoś podobnego nie zrobi. Chce ze mna porozmawiać osobiście, chce przyjechać i spotkać się chociaż na chwilę, bo chce mi spojrzeć w oczy. Mówił, że nadal mnie kocha i tęskni. Że jestem najlepszą rzeczą jaka mu się w życiu przydarzyła...niczego ode mnie nie oczekuje, rozumie, że nie mogę o wszystkim zapomnieć, ale na chwile chce na mnie popatrzeć... Wydawał się jakiś inny, wróciły wspomnienia...i nie wiem czy mam się z nim spotkać, odbierać telefony, smsy... :(
samotna22
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2013, o 19:33

Re: Niespodziewany koniec...

Postprzez Sansevieria » 27 lut 2013, o 22:58

KATKA napisał(a):no to pozostaje trzymać sie tej wersji...
facet był frajerem to go zostawiłaś....i biedy musiał sie ratowac gdzie indziej...ale to Ty jesteś ta silniejsza co wiedząc jakiego ma dupka pod nosem potrafiła go kopnąć...ja bym sie jakoś szczególnie tej jego wersji nie wypierała 8)

wyglada,z ę to taki chory typ czlowieka co potzrebuje chwilowych zmian...ale potem mu sie odechciewa i woli to co już było wypracowane...
nie zdziwię sie jak za kilka tygodni znów zapuka do Ciebie z przeprosinami i stwierdzeniem, ze sie mylił... :bezradny:


No i Katka wyprorokowała...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 310 gości