Księżycowa napisał(a):Apasjonata napisał(a):nie ma głebszej wartosci tego czynu jest tylko sztywne wykonanie czynnosci.
To fakt ale jakby zapytać o to rodziców w tej rodzinie i rodzeństwo, to założę się, że nie będą potrafili powiedzieć albo powiedzą, że taka tradycja.
Z drugiej strony jak na to patrzę, to wolę uczciwą tradycję ze świadomością, że tego dnia nikt się nie zmienia, nie zakłada maski niż sztuczne uśmieszki nałozone na twarz i wielka zyczliwość... fu... nie dobrze mi się robi na takie oszustwo.
Poza tym tak sobie myślę, że do koscioła chodziłam ,,bo tak trzeba" w Boga ,,wierzyłam, bo tak trzeba" efekt jest taki, że chodzić przestałam, bo nie widziałam sensu... no bo jak nie wiem czemu ma to służyć, to po co mam wstawac rano, skoro mi się nie chce?
Jak przestałam chodzić, bo nie widziałam sensu, to usłyszałam, że ,,Bóg się pogniewa" .
Czyli tak - trzeba chodzić, bo Bog bedzie zły a jak nie chodzę, to on mnie nie chce... i tak generalnie trudno mi wierzyć tak w ogóle, bo jak wierzyć w kogoś, kto nie wiadomo czy istnieje a do tego się na mnie gniewa? To co mnie czeka ,,tam" jak On mnie już nie chce? Paniczie boję się śmierci.
Wiem, masło maślae wyszło ale mam najdzieję, że mniej więcej wiadomo o co mi chodzi.
Ja cie zrozumiałam doskonale
Wiesz, też mam awersję do kościoła... Moja mama właśnie tam dostała wylewu. Była bardzo wierząca, chodziłam z nią do kościoła przez lata. W ten dzień, pierwszy raz powiedziałam że nie idę bo mi się nie chce. Wtedy w domu pokłóciłyśmy się. Poszła sama i wtedy ostatni raz ją widziałam zdrową. Do tej pory mam wyrzuty sumienia, że się z nią pokłóciłam, że się przeze mnie zdenerwowała i dostałą wylewu. Drugą myślą jaka mnie prześladuje, to jest że skoro jej bóg jest taki dobry i miłosierny to dlaczego ją zabrał? chciał mnie ukarać za nieposłuszeństwo? Czy za to że nie chciałam iść na mszę??? Matka często mnie straszyła, ze jak np nie zmówię modlitwy wieczorem to mnie bozia pokarze. Albo jak mi się coś stało, np upadłam czy rozcięłam palec to mówiła ze bozia mnie pokarała...
Dzieci ochrzciłam...pod presją otoczenia raczej, syn był u komunii bo tak trzeba... czy poślę córkę? Nie wiem... może starczy mi odwagi żeby tego nie robić...bo przecież nic się nie stanie... dorośnie, sama zdecyduje... czy dalej będzie mi siedzieć w głowie, ze muszę, bo ,,bozia mnie pokarze???
Od śmierci mamy w kościele bywałam tylko na ślubach i chrzcinach oraz komunii. Zeszły rok byl dla mnie męką, bo musiałam chodzić z synem co tydzień.Początkowo miałam lęki zaraz po wejściu do środka i nie udawało mi sie wysiedzieć całej mszy. Potem było trochę lepiej, ale też nie lubiłam chodzić na mszę. Komunia syna- dla mnie była porażką, żałuję ze się na nią zdecydowałam. Pod presją otoczenia niestety....