Cześć,
W 2023 wracam myślą do chwil sprzed ponad dziesięciu lat - tak gdzieś z 2008 - kiedy zaczęło do mnie docierać, że nie jestem wieczny, kiedyś umrę, i że chciałbym umierając pomyśleć, że nie zmarnowałem całego życia, i że coś po sobie zostawiam.
Myślę sobie, że fajnie było tak od 2010 kawałek po kawałku uczyć się takiego bycia sobie samemu sterem i okrętem - oraz uczyć się co to znaczy dotrzymywać słowa, trzymać się terminów ale i realizować swoje cele. Myślę sobie, że dla ludzi z zewnątrz brzmi banalnie - dla mnie chyba też jest zresztą banalne, bo to taka zwykła, najprostsza hiperkompensacja ... nauczyłem się tego, co jako dziecku wydawało mi się zamknięte na wieki wieków i absolutnie nieosiągalne...
Tak od 2013 (heheheheeee!) zacząłem intensywniej sprzątać swój własny burdel (choć bez małych kroków wcześniej na większe nie miałbym szans). Od tego czasu ustabilizowałem swoje dochody w swojej firmie, napisałem doktorat (błeeee! znowu hiperkompensacja! co za nuuuda!), wydałem kilka bibliografii historycznych, napisałem książkę (a może więcej niż jedną?), zdałem Grosses Deutsches Sprachdiplom, pewnie jeszcze w dwóch innych językach też cóś. Mieszkam już jedną nogą w moim rodzinnym domu na Pomorzu, i coraz częściej do mnie dociera, że zamknę pierwsze stulecie jednej rodziny mieszkającej w tym samym miejscu na Ziemiach Odzyskanych.
Moje ciało przestało być miękkie i nieco rozlazłe, jest już twarde, żylaste i zaprawione w bojach. Dobrze mi służy, i kocham je całym sobą... Jedyne ciało, które będzie ze mną przez całe moje życie!
Byłem już wiele razy w Indiach. Coraz częściej bywam w Indiach tych we mnie samym.
Jestem sam. Mój eks, którym zajmowałem się tyle lat (chory był...) już nie żyje. Jestem wsparciem dla rodziny (zwłaszcza dla moje ukochanej młodszej siostry, która tyle przeszła...). Czasami tęsknię za kimś, kto będzie wsparciem dla mnie. Jestem jednak pogodzony z tym, że pewnie już marne szanse, hehehehe.
Mam tylko sofę i dwa fotele z Ikei, a tak poza tym to same stare rupiecie: ciuchy trzymam w gdańskiej szafie, ręczniki w bieliźniarce z Gründerzeitu, a talerze we francuskim bufecie z końca XIX wieku.
Z jednym kotem prawie współżyję
ale mam jeszcze dwie kozy (nie współżyję na pewno...), które dają mi mleko, i sporą hodowlę egzotycznych ptaków (współżycie jest zbyt skomplikowane jak na mój wiek, hehehehe).
Jestem szanowanym obywatelem.
Chyba...
Bo równie dobrze mogę być outsiderem, no problem!
dobranoc!
Maks