przez gazi » 4 sty 2013, o 00:09
O Boże, Boże, o matko, ale zaczynam panikować mimo mojego spokoju co do mnie nie podobne. Wszystko mnie przeraża, nie mam życia wchodzę tylko na to forum jak głupi jakiś, naprawdę, mimo wszystko pociesza mnie jak czytam że ktoś ma życie, jakieś słoiki, problemy z czymś błahym itp., mimo wszystko, internetu i tej anonimowości, dużej niekiedy różnicy wieku jesteście z jakiegoś mi nieznanego powodu na swój sposób bliżsi niż inni bo nikt tak naprawdę nie chce dzielić się swoim życiem, jestem takim cichym słuchaczem ale właśnie sam żyje bez celu dla nikogo, nic już mnie nie obchodzi i nic nie wypełnia tej pustki jaką jest mimo wszystko patrząc obiektywnie (to chyba to słowo? o ile jeszcze mogę tak patrzyć i oceniać świat) nadmiar czasu. Za miesiąc sesja a ja panikuje jak głupi, boje się wszystkiego ciągle gdy ktoś za mną idzie albo wyskakuje nagle szczególnie gdy jest ciemno, kto wpierdol nie dostał chyba nie zna takiego uczucia.. Boje się odpowiedzialności i jej braku, braku perspektywy i ciężaru jaki wisi nad przyszłym zawodem. Boje się świata, myślę że radzę sobie z najważniejszym przedmiotem bo zaliczyłem wszystko jak na razie w nim ale boje się takich błahych jak ekonomia etc., ludzie mówią że tylko jeden, ten najważniejszy się liczy ale mimo wszystko. Boje się studiować, boje się zrezygnować, z jednej strony szkoda z drugiej chciałbym, większość moich kolegów pojechała do Anglii I Irlandii za pracą z biletem w jedną stronę ale oni są samodzielni a ja? niezdolny do życia. I tak męczę się a miało być lepiej od nowego roku. Jest źle gdy nawet nikt nie prosi cię o pomoc. a chciałbym się z kimś podzielić pomocą. life is beautiful, ale nie teraz.