Jak to jest z naszym prawem? Dwa lata temu pozbawiłam ojca moich dzieci praw rodzicielskich, bo pił i nie łożył na ich utrzymanie, co do tej pory się nie zmieniło. Sąd jednak nie odebrał prawa do wizyt, choć czasami zjawiał się u dzieci raz na 2 miesiące. Sędzina mi powiedziała, że nie muszę się godzić na jego każdą proponowaną datę, mam prawo do swoich planów i do odmowy, a jak jemu się nie podoba to niech idzie do sądu o konkretne terminy. Ostatnio go nie było pół roku, nawet nie zadzwonił do dzieci. No i w końcu się pojawił, wszyscy mówili pozwól bo to ojciec dzieci i niech się sami przekonają jaki jest. Zgodziłam się choć jestem cały czas na nie. Nawet nie potrafi się wytłumaczyć gdzie był przez ten czas. Przyszedł 2 niedziele z rzędu do dzieci, na następny tydzień zadzwonił, że jest chory i go nie będzie, potem nie przedzwonił w następną sobotę, że przyjdzie tylko zadzwonił w niedzielę jak ja szłam z dziećmi w gości.
Nie uprzedził, że przyjdzie, więc zrobiłam swoje plany. Przecież nie będę siedziała całe dnie w domu z dzieciakami i czekała,aż wielmozny pan raczy się pojawić.W ostatni weekend nie zadzwonił i nie przyszedł wcale. Dziś spotkał moją mamę na cmentarzu z pretensjami, że ja mu bronię widywać się z jego dziećmi, aż krew ze złości mnie na niego zalewa. Do mnie ma pretensje a swojej winy w tym nie widzi. Dla mnie niech się nie pokazuje wcale, dużo nerwów mnie to kosztowało, by się odseparować od niego, gdy odeszłam od niego, przychodził nachlany i ubliżał mi przy dzieciach. Miał sprawę w sądzie o to. Byłam wrakiem psychicznym, kłębkiem nerwów, sądami się od niego odseparowałam od niego, i teraz się boję, że znów zacznie ingerować w moje życie i zburzy mój spokój, żyję se teraz sama z dziećmi, biednie skromnie, ale daję se radę i nie ma w domu awantur. Nie chcę mu się podporządkowywać. Po drugie dzieci cierpią przez te jego nieregularne wizyty, potem odreagowują złością i agresją w szkole i po prostu szkoda mi ich, nie chcę żeby cierpiały rozczarowanie. Nauczycielka powiedziała, ze jak ma tak przychodzić, to niech nie pokazuję się wcale. Ja nawet nie chcę, żeby przychodził do mnie. Pierwsza wizyta po 6 miesiącach, młodszy syn nie poszedł do niego, bawił się sam w pokoju, starszy brał go na jęki i płacze.
Czy pozwolić na wizyty, czy mogę zabronić, co mogę jeszcze zrobić za pomocą prawa? Nie chcę go z naszym życiu