przez Tinn » 2 sty 2013, o 14:35
Czuję się dzisiaj taka oszołomiona i ciągle przejedzona.Tęsknie do normalności i codzienności.Jakoś mi świętowanie nie służy.Milczałam od ostatniego wejścia na forum bo hasło logowania sobie w pracy zapisałam i nie miałam jak się zalogować z domu.
Jedną sensowną rzecz zrobiłam przez ten czas wolny(od 21.12 do 2.01.13) w poniedziałek 31.12.12 (w dzień, nie wieczorem bo wieczorem to najadłam się do wypęku bez sensu zupełnie). Posprzątałam szuflady, komódki z dokumentami, papierami, gwarancjami, wynikami badań lekarskich itd .Miałam to wszystko w dzikim bezładzie zostawione, niewyrzucone, nieułożone , nieuporządkowane. Może to objawy moich schorzeń to pragnienie ułożenia świata(a przynajmniej przestrzeni domowej) w jakiś uporządkowany wzór.Mam wtedy wrażenie, że się nie pogubię, że znajdę drogę gdy życie znowu mnie czymś zaskoczy i zaatakuje.Czy komuś też taki ułożony, wypucowany i geometryczny dom daje poczucie oparcia??? Bo to w sumie też bardzo męczy, gdy się nie chce, wtedy opada na człeka poczucie winy.Świętowanie, wyjazdy, powroty, zamieszanie mnie nie odprężają.Ja zaciskam zęby i oddycham z ulgą gdy zamęt "niecodzienności" mija.Lubię codzienność i przewidywalność.