przez maly » 26 lut 2008, o 21:31
Opisałam swoją historię wcześniej. Rozstałam się z chłopakiem po dwóch latach to chyba najważniejsza informacja. Minął miesiąc i dopiero teraz dowiedziałam się o co tak naprawdę poszło...Powiedział mi że stracił do mnie zaufanie, tzn przez trzy ostatnie miesiące mi nie ufał, był ze mną bo liczył że ja w końcu się zastanowię i zmienię to, tłumaczył moje zachowanie przed samym sobą.Jak ja mogłam być tak zaślepiona sobą????Nie rozumiem przecież szczerze go kocham, przykre jest to że nie mówił mi o tym, a gdy mówił ja znów stwierdzałam że to koniec.Chore.Byłam trochę sfrustrowana że dopiero teraz gdy nie mam żadnej szansy dowiaduje się o tym, ale tak naprawdę szansa jest.On chce się ze mną przyjaźnić, bo chce odbudować zaufanie do mnie.Potwierdził że nadal tak jak on to powiedział "trochę" myśli że jestem tą jedyną, ale potwierdził że on nie daje mi żadnej nadziei.Nie dziwie się.Powiedział że zaufanie to najważniejsza rzecz i jest podstawą czegokolwiek dopiero gdy to się uda porozmawiamy o czymkolwiek. Czuje że mimo wszystko on mnie kocha i chce dać szansę,ale nie chce niczego obiecywać.Prawdę mówiąc ciesze się bo pewnie zaczęłabym żyć tylko tą nadzieją i nic bym nie zmieniła, a teraz mam cel przyjaźń później się zobaczy...Wszystko co mi zarzucił niestety jest prawdą,czuje że nie zasługuje na to co dostała,boje się że po raz kolejny zepsuje to wszystko.Podpowiedzcie mi jak odbudować zaufanie?Wiem że to nie łatwe, ale mi bardzo zależy i jestem zdolna do największych poświęceń.