Zmieniam życie

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 25 lut 2008, o 17:52

Nad Oslo Fiord.
A jak wiem, to wszyscy sie kloca. Zle zrozumialas, my sie nigdy nie wyzywalismy.Nigdy nic takieo nie pisalam. to tylko matka mi powiedziala kilka przykrych slow. My tylko ciagle zrywaliśmy ze sobą, ale bez krzykow i niecenzuralnych slow. A potem często rozmawialiśmy i wybaczalismy sobie az do tej chwili. Widocznie czara sie przelala.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 25 lut 2008, o 17:55

no mądre to nie jest, ale nikt nie każe zaczynać Ci nowego związku, ja też tego nie mówie!!!
Jestem poprostu za.... podtrzymywaniem znajomo scie wyjściem do kina czy wygadaniem sie...
Moze jedna wizyta u terapeutki to za mało. Chyba trzebabyło by ochodzić jeszcze :? Możesz wspomnieć o alkoholu, bo w sumie jak czesto pijesz tak często wyzwalasz w sobie tyyyyyle emocji. Działając pod wpływem alkoholu to raczej nie da się nic zbudować. Ani trwałych a ni mądrych relacji z ludźmi....

--------------------------------

My tylko ciągle zrywaliśmy ze sobą. To raczej też niefajne. Przecież ten znajomość ma czy miał 8 miesięcy. To naprawde powinien być czas sielanki....
Początki są takie cudowne :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Megie » 25 lut 2008, o 18:10

Nad Oslo Fiord.


to kawalek ode mnie
ale moja rodzina tam mieszka..

moze i zle zrozumialam
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Ladybird » 25 lut 2008, o 18:15

nie zawsze początki są cudowne, to roznie bywa. Mam rozne doświadczenia. Moj mąż robil mi awantury jeszcze przed slubem tzn. po miesiącu znajomości .A jak juz jest taki bagazdoświadczen, to tez roznie bywa. wazne, aby sie umieć porozumiec. I rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac.I trzeba to zrozumiec ,aby stworzyc szczęśliwy związek.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 25 lut 2008, o 18:23

ladorada napisał(a):Moj mąż robil mi awantury jeszcze przed slubem tzn. po miesiącu znajomości


No i małżeństwem i tak nie jesteście. CVzesto przymykamy oczy na ważne sygnały a potem cierpimy...

W każdym razie początki w moim przypadku były piękne i też nic nie wychodziło, niemały mam bagaż mimo że jestem młodsza.. Ale przynajmniej jest co wspominać, każda miła chwila dodaje mi sił....a jest ich mnóstwo!!!!!

No w każdym razie życze wiekszej pogody ducha, opanowania i szczęścia...
Idź na kawę z tym panem którego niedawno poznałaś :wink:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Megie » 25 lut 2008, o 18:31

wisz Laborada

jestescie dwojgiem doroslych ludzi z bagazem doswiadczen.
Z moich obserwacji ludzie dorosli tak latwo sie nie zmieniaja
Widzisz dokladnie jaki On jest..
Potrafi byc czuly ale z drugiej strony zaraz moze przestac sie do ciebie odzywac znikajac w jaskini- Mi sie wydaje ze latwo go nie zmienisz..
JAk chcesz z nim byc i jak on bedzie chcial z Toba byc to nalezaloby byc swiadomym tych roznych spraw- ze partner wcale nie jest taki idealny jak nam by sie chcialo
i albo sie to akceptuje i z tym zyje- albo baj baj..

Moja babcia zawsze powtarzala o dziadku ze byla dobrym czlowiekiem ze zachowywal sie tak i tak ale ze cos tam bylo co mogloby... ale On juz taki byl- i "gdzie ja bym mu awantury z tego powodu robila, nawet mu nic nie mowilam" Tyle lat przezyli szczesliwie, bez klotni..

Sa sprawy ktore mozna naciagnac, ale osobowosci czlowieka sie nie zmieni..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 26 lut 2008, o 07:33

---------- 20:19 25.02.2008 ----------

Ladorada
A nawet jeśli to tylko kłotnia?
Nawet jeśli on nie zamierza tego kończyć definitywnie?
Pozwolisz mu na to?

Zachowuje się jak skończony dupek!!!
Zostawia Cie samą z kłebiącymi się myślami, zostawia Cię na zakręcie zyciowym?
Może wróci- ALE PO CO cI ON ????

Ladorada, Kochanie- nie pozwól mu.
Nie pozwól mu traktować siebie, jak mebel, który wygodnie można przestawiać z kąta w kąt, a jakby co- oddać do przechowalni...

Nawet jeśli nie jest złym człowiekiem, nawet jeśli się pogubił- masz swoją trójke dzieci- nie trzeba Ci kolejnego.
Nie daj się.

Przytulka na koniec.

---------- 06:33 26.02.2008 ----------

Trochę Cię rozumiem.
Jesteś w szoku, bo faktycznie nic takiego się nie stało.
Napisałaś niezbyt przyjemnego eska a dalej poszła kula sniegowa.
Trochę rozumiem, że czujesz sie winna.

Ale ...
Przeprosiłaś
Próbowałaś milion razy skontaktować się.
Twoje dziewczynki (o zgrozo!!!) są zaangażowane w pośrednictwo między Wami.
Odpuść, wierzę, ze jesteś w wielkich emocjach, ale te emocje kiedyś się wypalą i zostanie Ci wielki niesmak do siebie i zaplute lustro.
Pomyśl- jak on CIę traktuje... Czy pozwala się na to, żeby ukochana osoba przeżywała coś takiego, przez tak długi okres?

Popatrz na schemat- uciekasz mu, studzisz go- goni CIe. Zrobiłaś to już, prawda? Teraz on Ci ucieka, więc Ty go gonisz.
Taka sobie zabawa w berka.
To miłość?

Jeśli nie umiesz przestać wierzyć, ze jeszcze coś z tego będzie- to zostań przy swoim. Ale już go nie atakuj, nie napadaj na niego eskami, nie próbuj się skontaktować.
Powiedział Twojej córci, ze potrzebuje czasu dla siebie, na przemyślenia, na poukładanie swojego życia. A Ty nie potrzebujesz? Potrzebujesz jeszcze bardziej niż on.
Wiesz zastanowiło mnie jeszcze jedno- piszesz, ze poprzedni związek skończył się tak samo- powiedziałaś coś przykrego i facet Cię zostawił bez słowa. Hmm....
Gdzieś jest jakiś poważny bład w Twoim życiu. Niuedane związki kończące się w ten sam sposób, nieudany interes...
Piszesz o terapii- mnie się wydaje, że to świetny pomysł.
Zrób porządek ze swoim zyciem.
A on niech zrobi ze swoim.
Jeśli wtedy jeszcze bedziecie się chcieli nawzajem- to może się zejdziecie.
Ale nie w taki sposób!
Nie wolno grać va banqu i stawiać na jednej szali związku tylko dlatego, ze masz zły humor, albo chcesz zdyscyplinować partnera, bo brzydko popatrzył.
Albo nie był wystarczająco czuły Twoim zdaniem w walentynki.
To dziecinada. To manipulacja.

Przytulam i opanowania życze
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 26 lut 2008, o 10:47

Agik, moj poprzedni zwiazek wyglądam kompletnie inaczej i zresztą wyjazd tamtego mężczyzny tez wyglądal inaczej. Myśmy zupelnie nie pasowali do siebie i on do tego miejsca tzn ,nie znajdowal sie na wsi. Zupelnie inne temperamenty i wartości wyniesione z domu.
On milczący w dzień , nieczuly w nocy, kompletnie zablokowane uczucia, brak umiejętności poruszania spraw waznych tzn rozmow o problemach w zwiazku i oczekiwaniach. ja rozmawialam, jego to męczylo.
Tez akurat byly problemy finansowe i tez niechcial iśc do pracy. Nie mial pomyslu jak rozkrecic biznes tu , umnie. Siedzial i czekal .Ja prowadzilam oboz konny latem, to byl moj pomysl, on wychowawca, chodzil do sąsiada pic. Nic mi nie pomagal.
Zaczely sie pretensje z mojej strony ,a szantaz wyjazdem z jego.
W koncu razem zdecydowaliśmy , o koncu zwiazku i jego wyjeździe. Dlugo probowalam to ratowac ,nie bylo szans. Zupelnie inne charaktery mieliśmy. Denerwowaly go moje spontaniczne i zywiolowe dzeci.
Wyjechal, tez to mocno przezylam, m,in. depresja. Po kilku miesiacach doszlam do siebie , rozwinęlam tu pensjonat dla koni, sama.
Wtedy on sie odezwal, chcial przyjechac na wakacje, niezgodzilam sie.
Dlugo jeszcze dzwonil do sąsiada i pytal o mnie. Dopoki nie zwiazalam sie na mowo z męzczyzna.
Obecnie bylo inaczej. On pasowal do nas, jest rozmowny, spontaniczny z temperamentem. Swietnie pasowal do dzieci i do nas, bardzo czuly i mily.
Pracowity, pomagal we wszystkim, ale popelnilismy blad, za jego namowa zlikwidowalam pensjonat, bo byly ciagle problemy z pracownikami i przy ogromie pracy za maly dochod. On mial zalozyc gabinet masazu , albo tu sale do imprez, ale brakowalo środkow. on nie umial nic zrobic , bal sie odpowiedzialności, ja oczekiwalam ,że sprzeda samochod i przeznaczymy to na sale do imprez. Nie chcial , bal sie . Byl spazony tym, że zona go oszukala finansowo. MNie bylo przykro, bo nikogo nigdy nie oszukalam. Matka go podjudzala, mowiac, że wszystkie baby takie same i ,że chce go tylko wykorzystac i rzucic. On sie odsuwal i zacząl byc juz jedną noga w Norwegii. ja sie zaczęlam bac, że odejdzie. Zrobil sie chlodny, ja tez.
Mial do mnie potem o to straszny zal. Ale w nocy zawsze byliśmy czuli dla siebie.
I wtedy kolega , go namowil do wyjazdu, oszukal mnie, że wroci i wyjechal bez slowa. Czekalam caly dzien, a pojechal 5 km.
Reszta jest znana.
W walentynki bylo inaczej. Moje smsy nie byly bez powodu. Od dwoch tygodni mialam trudne sprawy, przychodzili klienci ogladając ośrodek. Chcialam jecghac do Hiszpanii rozejrzec sie. Mowilam mu o tych sprawach, o problemach czy obnizac cene , czy nie, o biznesach w Hiszpanii. Oczekiwalam ,że przyjedzie, ale pewnego razu dwa przestal odbierac moj telefon i smsy. Okazalo sie potem, że pil z kumplem. A je myślalam, że mu sie cos stalo. Mialam pretensje i to duze, napisalam mu oty, on podobno zalamal sie po tym co napisalam. opisalam jak sie czuje, jak go potrzebuje, jego , pomocy ,wsparcia, a jego nie ma. Od tego sie zaczelo, odsunal sie, udawal ,że jest zajęty, przestalam go obchodzic.
Spytalam, czy mnie kocha, kiedys , jak mi bylo smutno, powiedzial, że za wiele juz slow tu padlo i mi nie powie. Pierwszy raz.
Tak mi bylo zle.
Potem sprzedawalam i kupowalam samochod, on jest mechanikie, ma tu kolegow,.Odpisal ,że musze radzic sobie sama, bo on jest za daleko i wykrecil sie pilnymi sprawami.
Potem to juz byla lawina. Rzeczywiście , mialam dośc. Zastanowilam sie, zadzwonilam do przyjaciol. powiedzeli zostaw go.
Wiec napisalam smsa. Nie byl chamski .
Ale on po tym juz sie odsunal kompletnie, myslalam, że zawalczy, przeprosi. Byla okazja walentynki. Liczylam, że wcześnie , a bylo tak dobrze, cos mi wyslal. Ja to zroilam. On skad, przez mysl mu nie przeszlo.
Wyslalam mu milego smsa w walentynki, zapomnijmy co zle, i ze dziekuje mu za wszystkie piekne chwile.
Napisal wtedy oschle, że zyczy mi opanowania w podejmowaniu decyzji.
Upilam sie piwem i wygarnęlam mu wszystko i jest jak jest.
Tak to wygladalo w szczegolach.
jak to oceniacie?
Ja juz nie chce z nim byc, choc mi bardzo ciezko.
Zaluje, po przy dobrych chęciach z obu stron, mozna bylo wykorzystac co nas lączy i dojśc do porozumienia. Za duzo bledow z obu stron.
A przeciez mnie zrozumial, chcial isc na terapie razem, wiedzial ,że czasem nie panuje nad slowami,
Choc nie ublizam, tylko mowie za duzo. powiedzial , że rozumie i wybacza.
Nie mogę zrozumiec, czemu tak nagle wszystko sie zmienilo?
Podejrzewam o to matkę i doradcow np pracownice, ktora sie w nim kocha od dawna. Jest zmanipulowany.
Jak przyjezdzal do Polski byl u kolegow, ktorzy mnie uwielbiają, namawiali go zawsze do zgody i zawsze do mnie dzwonil, przyjezdzal , rozmawial.
To wszystko jest dla mnie takie dziwne. Poprzedni zwiazek byl jasny,wiec udalo mi sie to sobie wytlumaczyc szybko i zapomniec.
Teraz nie rozumiem
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 26 lut 2008, o 11:22

---------- 10:19 26.02.2008 ----------

Ladorada, już wiele razy było to wałkowane, ale powiem jeszcze raz....
TO NIE TWOJA WINA. te zasrane smsy nie mają nic do rzeczy. Koleś robi co mu sie żewnie podoba. lej na to, bo to nie Twoje smsy go wywiozły do Norwegii tylko ON SAM.
Być moze też nie pasujecie do siebie, mimo ze zgodne temperamenty ale wasze koła zebate nie zazębiły sie i coś nie trybi....
To nie Twoja wina!!!
Ładnie i klarownie dzis to opisałaś, przejżyście... Pozostaje czekać, az coś drgnie, albo stanie całkiem....
W sobote wybierasz się na spotkanie z nowym kolega?? Gdzie, kiedy, co planujecie robić, jak sie ubierzesz??? Twoja skóra jest świerza i zadbana, bo wiem sama jak to jest jak sie ryczy co chwile... Zrób sobie maseczkę, pomyśl o sobocie :) jeszcze 4 dni!!!

---------- 10:22 ----------

Mimo że szafirek pisał ze nowa miłość jest Ci nie potrzebna, na nowy związek za wcześnie, ja rozumiem to.
Ale przyjaciel potrzebny od zaraz, tak..... mi też :)
Bedzie dobrze :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 26 lut 2008, o 12:09

Mahiko,
mialam wczoraj sen. Snila mi sie ciemna wąska studnia z ktorej musialm wyjąc maly kamyczek. juz chcialam do niej skoczyc ,ale balam sie. Nagle ktos podszedl owinal mnie grubym sznurem i bezpiecnie spuscil na dno. Dno okazalo sie wcale nie ciemne, ale pelne przejzystej wody , ktos zaświecil latarką, a kamyk lezal na dnie, zabralam go i wyciagnieto mnie na wierzch.
jestem pod wrazeniam tego snu caly czas. To znak.
Ten mężczyzna spadl mi jak z nieba. Nie wiem, co bym poczela bez niego. Jestem baaardzo ostrozna, powiedzialam mu. Zrozumial. Wczoraj dlugo pisaliśmy na gg. On jest taki wrazliwy, rozumie mnie. ja naprawde nie wpadam w zachwyt. Nie umiem nikogo pokochac na razie. Tego mu nie powiedzialm. On od razu sie domyslil, ze cos mi jest i wyciagnąl ze mnie , że czuje sie potwornie skrzywdzona.
Jak mu to pisalm na gg, poplakalam sie . Bo wszystko przezywalam od nowa. W tym momencie zadzwonil i zapytal -Placzesz?
On mial podobne przezycia z zona, ktora w koncu opuscil. Tez go zostawiala w potrzebie, nawet jak byl w szpitalu. jak odchodzil gonila go i zapewniala, że kocha. Ale odzedl na zawsze w końcu.
Spotykamy sie w niedziele na Starowce ( w Warszwie)
Zobaczymy.
Czuje juz teraz w nim przyjaciela i wielka wrazliwośc.
Zreszta powiedzial ,że nie jest z Marsa tylko z Kosmosu.
Lepiej mi, jeszcze placze chwilami.ale juz czuje odnowe.
Pozdrawiam Was wszystkie dziewczynki cieplutko.
Spojrzcie za okno, wyszly krokusy w ogrodzie. Idzie nowe zycie.
Pozdrawiam cieplutko
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 26 lut 2008, o 12:16

Ja mialam paskudny sen, dom pełen pijaków, wśród nich pan dupek i mój były który ma dziewczyne a chcial sie ze mną kochać, chiał ja zdradzć koniecznie.... chcialam spać, nie pozwalali mi, chciałam iść do mamy, nie mogłam otworzyć drzwi, ciągle bylam upokarzana słownie przez jakiegoś z nich, musiałam spać na strychu, było zimno, ciemno i śmierdzialo. Alkohol lał sie strumieniami, a ja tak nienawidze pijusów....

:) Twój sen napawa optymizmem, moj był ozwierciedleniem życia którego się panicznie boje...

To powodzenia, zachowaj dystans, bardzo dobrze ze sie nie angarzujesz... Tak trzymaj :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 26 lut 2008, o 13:53

Przytulam Mahiczko :pocieszacz:
Przykry sen.
A wiesz ,ze ten nowopoznany pan nie pije w ogole. Nie dlatego ,że ma problem. tamten tez nie pil w ogole, jak go poznalam. Nawet kieliszka wina do obiadu. Wydalo mi sie to podejrzane, jak odmowil przy romantycznej kolacji. Nawet sie pytalam , czy ma problem z alkoholem. Nie przyznal sie. Dopiero po pewnym czasie jak zauroczona bylam z nim w Norwegii zauwazylam blizne na jego ciele. Przyznal sie, że to po zaszyciu.
ale mowil, ze nie pil, ze zona mu wmawiala i kazala mu sie zaszyc.
Natomiast ten jest adwentysta dnia siodmego. Oni nie pija wcale. ja mam przyjaciol tego wyznania, to bardzo dobrzy ludzie o wielkim sercu i zasadach.
Nie angazuje sie, bo ... po prostu nie potrafie.
Pewnie moje serce nie jest jeszcze wolne. jak dlugo to potrwa? poprzednio trwalo kilka miesęcy.
Co to będzie, ten pan jest powaznie zainteresowany. Zobaczymy.
wiecie, ze mam takie mysli, że mi zal mojego bylego. Nie chce go krzywdzic. Boję sie , ze będzie cierpial jak definitywnie ja odejde. Takie mysli mnie nachodza...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 26 lut 2008, o 14:09

Pozbądź się tej myśli ze go krzywdzisz, a żal Ci go?? Mnie też go żal ze stracił fajną babkę :) żal mi go że jest debilem.... A alkoholik, zaszył się, potem pił tyle.... Nic dobrego Cię nie spotka... Bedzie jak w moim śnie :?
Nie przejmuj się ze będzie cierpiał, bo tacy faceci to są głupie wstrętne skały bez jakiejkolwiek wrażliwości na krzywdy jakie wyrządzają, więc staraj sie nie myśleć że czymkolwiek go urazisz!!!
Sam podjął decyzje za siebie i Ciebie, nie pytając o zdanie. Czas przestać sie nad nim rozczulać....
Nie ma litości dla skurwysynów :evil: :evil: :evil:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 26 lut 2008, o 14:26

mahika napisał(a):Nie ma litości dla skurwysynów :evil: :evil: :evil:

Mahiczka, jaka waleczna jesteś;)
Laborada, a ja się tu nie wypowiadałam, ale czytałam. Teraz takie pytanie mi się nasuwa... wydajesz się bardzo impulsywna i bardzo emocjonalna - sądzisz, że to dobry czas na spotkania z nowym panem?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 26 lut 2008, o 15:03

Wazne, że mi to pomoglo otrzasnac sie z cierpienia. Powoli pomaga. Zaczynam zyc , a nie wegetowac. To chyba najwazniejsze. A Mahika ma racje, spotkac zawsze sie mozna z kimś , z kim fajnie sie rozmawia.
mam siedziec na tej wsi , ryczec i zapijac sie piwem?
Dzis wzielam sie za porządki, muszę tez zając sie dziećmi.
Robie to dla siebie i dla nich.
Nie pije juz piwa, postanowilam. Nie mam nic w lodowce, piję herbatke oczyszczajaca i jem jablka.
Moze pojedziemy z corka za 2 tyg. do Hiszpanii, choc nie udalo mi sie sprzedac swojego ośrodka. Klienci zmienili decyzję, albo i nie. Na razie myślą. tak bardzo mi zalezalo, a tak znowu jestem w zawieszeniu.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 262 gości

cron